Reklama

Wiara

Niemcy: relikwiarz Trzech Króli w Kolonii

Katedra w Kolonii, będąca symbolem tego miasta, jest szczególnie często nawiedzana w okresie Bożego Narodzenia, przy czym „magnesem” dla zwiedzających jest stojący za głównym ołtarzem relikwiarz Trzech Króli. Ten najcenniejszy klejnot świątyni jest największym i – zdaniem wielu – także najpiękniejszym dziełem pracy złotniczej okresu średniowiecza w Europie. Autorem relikwiarza jest znany złotnik Mikołaj z Verdun, którego inne znane dzieło – tzw. ołtarza Verduna – znajduje się w opactwie Klosterneuburg pod Wiedniem.

[ TEMATY ]

relikwiarz

pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Relikwiarz Trzech Króli ma szerokość 110 cm, wysokość 153 cm i długość 220 cm. Symbolizuje Boga w Trójcy Świętej. Na jego złotych ścianach mistrz przedstawił chrześcijańskie dzieje zbawienia. Budowa przypomina trzynawową bazylikę: obok siebie stoją dwa sarkofagi, na których spoczywa trzeci. Pokryty ponad tysiącem szlachetnych kamieni i pereł oraz kolorowymi emaliami obiekt otaczają 74 figury z pozłacanego srebra. Ponad 300 kamei na relikwiarzu stanowi największy ich zbiór na świecie.

W jego dolnej części znajdują się wielkie, złocone postaci proroków oraz królów Dawida i Salomona, w górnej – apostołów. Figury wykonali w latach 1180-91 Mikołaj z Verdun i jego uczniowie. Złocony fronton przedstawia małego Jezusa na rękach Matki Boskiej, przyjmującego pokłon Trzech Króli, reprezentujących całą ludzkość, następnie chrzest Jezusa w Jordanie, a w górnej części – Chrystusa jako sędziego świata u kresu dziejów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O Trzech Królach nie mamy zbyt wielu dokumentów źródłowych, przeważają natomiast legendy i spekulacje. Nie wiadomo do końca, czy rzeczywiście w sarkofagu złożone są ich relikwie. Tylko św. Mateusz w swej Ewangelii wspomina o bezimiennych Mędrcach ze Wschodu, przybyłych do Betlejem, by pokłonić się Jezusowi i ofiarować Mu złoto, kadzidło i mirrę. Dopiero tradycja z VI w. zaczyna mówić o nich jako o „królach”, a po dalszych ok. 300 latach pojawiły się ich imiona: Kacper, Melchior i Baltazar.

Legenda o Trzech Królach zyskała swoją obecną sławę i kształt w największej mierze za sprawą Jana z Hildesheimu – autora „historii Trzech Króli”. Ten bestseller z drugiej połowy XIV w. łączył wiadomości z Biblii, apokryfów i literatury podróżniczej. Według tej wersji najmłodszy i najmniejszy Melchior (król Nubii i Arabii) ofiarował Dzieciątku 30 złotych denarów i złote jabłko Aleksandra Wielkiego. Średni wzrostem i wiekiem Baltazar (władca Saby, umieszczanej w dzisiejszym Jemenie, Etiopii lub Persji) dał kadzidło, podczas gdy najstarszy i największy – czarnoskóry Kacper (władca nie zidentyfikowanego bliżej portowego miasta Tharsis i równie nieznanej wyspy Egrisoule) złożył w darze mirrę.

Reklama

Tradycja Trzech Króli związana jest z Kolonią od XII wieku. W 1164 r. Rajnald z Dassel, kierujący kancelarią cesarza Fryderyka I Barbarossy, przywiózł nad Ren jako zdobycz z podbitego Mediolanu szczątki, czczone tam jako relikwie Trzech Króli. O tym, jak wcześniej dostały się one do Italii, wiemy z żywota biskupa Eustorgiusza: wynika z niego, że doczesne szczątki Trzech Króli miała znaleźć w IV w. w Jerozolimie św. Helena, matka cesarza Konstantyna, po czym w IX w. przewieziono je do kościoła w Mediolanie. Według innych źródeł, mediolańczycy do 1158 r. nic nie wiedzieli o posiadanym przez siebie skarbie. Dowiedzieli się o ich pochodzeniu dopiero wówczas, gdy z powodu oblężenia miasta musieli zabrać relikwie z położonego u jego bram kościoła.

Rajnald nie tylko ofiarował Kolonii relikwie, ale także przyczynił się do związanego z ich posiadaniem gwałtownym rozwojem miasta – politycznym, gospodarczym i kulturalnym. W krótkim czasie Kolonia stała się jednym z największych miejsc pielgrzymkowych chrześcijaństwa. Bardziej od niej znane były tylko Jerozolima, Rzym, Santiago de Compostela i Akwizgran, a posiadanie relikwii wiązało się w tamtych czasach z wysokiej rangi pozycją w życiu politycznym.

Ze względu na ciągle powtarzający się w średniowieczu spór o władzę polityczną między cesarzem a papieżem, świeccy władcy tłumaczyli to jako dany przez Boga dowód na „prawowitość” ich panowania, które nie potrzebowało już błogosławieństwa papieskiego. Tak więc cesarze niemieccy po koronacji w Akwizgranie zazwyczaj pielgrzymowali do Trzech Króli w Kolonii.

Tak cenne relikwie wymagały szczególnego miejsca dla ich przechowywania. Prawdopodobnie w latach 1181-1225 Mikołaj z Verdun, jeden z najbardziej znanych artystów swoich czasów, wykonał wraz z uczniami tę najcenniejszą pracę kowalską i jubilerską średniowiecza: 70 pozłacanych srebrnych figur, łuki spoczywające na podwójnych emaliowanych filarach, kolorowe wstęgi z emalii, bogato zdobione listwy metalowe, złote napisy na kobaltowych wstęgach, setki cennych kamieni szlachetnych, w tym ponad 300 gemm i kamei (czyli scen wyrzeźbionych w szlachetnych kamieniach). Wszystko to zdobią jeszcze dodatkowo tysiące pereł i innych klejnotów.

Reklama

„W tamtych czasach mistrz mógł wykuć całą figurę z jednego kawałka srebra” – przypomniał Arnold Wolf, wieloletni szef biura budowlanego katedry w Kolonii. Zwrócił uwagę, że jedynie figury w części frontowej są wykonane ze złotej blachy. Wolf zaprzeczył, jakoby sarkofag, w którym znajdują się relikwie Trzech Króli, kształtem nawiązywał do kościoła. Jego zdaniem, są to dwa stojące obok siebie relikwiarze, na których spoczywa trzeci. W dwóch dolnych przechowywano w średniowieczu relikwie Trzech Króli, w górnym – męczenników Nabora i Feliksa. W późniejszym czasie wszystkie relikwie umieszczono w neogotyckiej urnie we wnętrzu relikwiarza. Już w średniowieczu wyodrębniono relikwie głów Trzech Króli, które spoczywają obecnie na podstawie za zdejmowaną płytą w szczycie relikwiarza.

Jego budowa odzwierciedla średniowieczną myśl teologiczną. Ukazane są w niej dwa okresy: dolna część sarkofagu symbolizuje czas przed męką i śmiercią Jezusa – „sub lege” (pod prawem), góra natomiast – czas po zmartwychwstaniu Jezusa, „sub gratia” (czas łaski). Figury po bokach dolnej części przedstawiają proroków, królów i duchowieństwo ze Starego Testamentu, w górnej – apostołów. W części frontowej na dole znajdują się postać Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus na rękach, a obok niej – Trzej Królowie i cesarz Otton IV, który uwiecznił się w ten sposób jako mecenas tego dzieła sztuki. To on ufundował m.in. korony na głowy Trzech Króli, przyjęte później jako herb miasta Kolonii.

Reklama

Z drugiej strony figury Maryi przedstawiony jest chrzest Jezusa w Jordanie. Powyżej znajduje się Pan Jezus jako Sędzia świata z dwoma aniołami po bokach. Tylna część sarkofagu przedstawia Jego trzy wizerunki: przywiązanego do kolumny, ukrzyżowanego, a w górnej części – między Feliksem a Naborem. Dawniej również dachy sarkofagu zdobiły płaskorzeźby, przedstawiające m.in. sceny z życia Jezusa i z Apokalipsy św. Jana. Mówią o tym napisy zachowane w tych miejscach.

Początkowo relikwie Trzech Króli znajdowały się w starej katedrze z czasów Karola Wielkiego. W 1248 r. abp Konrad von Hochstaden położył kamień węgielny pod budowę nowej katedry, która w zasadzie stała się wielkim kamiennym relikwiarzem dla sarkofagu Trzech Króli. Budowa i wykańczanie ogromnej świątyni, której wieże dochodzą do wysokości prawie 160 metrów, trwały w sumie ponad 600 lat.

W tym miejscu relikwiarz spoczywał bezpiecznie przez całe stulecia. Gdy w 1794 r. stanęły w Kolonii wojska francuskie, kapituła katedralna w tajemnicy przeniosła cały skarbiec, wraz z relikwiarzem, w bezpieczne miejsce. Relikwiarz wędrował m.in. do Arnsbergu i Bambergu, by po 10 latach, w 1804 r., powrócić do Kolonii, choć z licznymi ubytkami i uszkodzeniami. Prace konserwatorskie trwały wiele lat, a obecny wygląd zabytek otrzymał dopiero po gruntownej renowacji w latach 1961-73.

W 1864 r. otwarto relikwiarz Trzech Króli i zbadano relikwie. Zanotowano wówczas, że znajdują się tam doczesne szczątki trzech mężczyzn w różnym wieku. Badanie tkanin, w które owinięto relikwie, wykazało, że były to kosztowne materiały. Potwierdzono więc, że owijano nimi ciała ludzi wysokiego pochodzenia i że tkaniny te mogły pochodzić nawet z I wieku.

Reklama

Choć nikt dotychczas nie potwierdził prawdziwości relikwii, ważne jest, że mają one tak wielkie znaczenie dla wiernych – zwykł mawiać Walter Schulte, nieżyjący już wieloletni dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Kolonii. Jego zdaniem, „cenny relikwiarz i ukryte w nim doczesne szczątki stanowią dla wiernych wyzwanie, by wraz z Mędrcami udali się na poszukiwanie Boga”.

W 2014 r., z okazji 850. rocznicy obecności relikwii Trzech Króli w Kolonii, w tamtejszym Muzeum Etnograficznym zorganizowano wielką wystawę pod hasłem „Święci Trzej Królowie. Mit, sztuka, kultura”. Zgromadzono na niej wspaniałe rzeźby, obrazy, ryciny, rzeźby w kości słoniowej, manuskrypty i inne przedmioty związane z tematem wystawy. Wybitne dzieła z okresu od V do XVI wieku pochodziły ze zbiorów muzealnych m.in. Kopenhagi, Sieny, Paryża, Amsterdamu, Londynu i Edynburga.

Zwyczaj pisania liter „K+M+B” na drzwiach mieszkań i innych budynków pochodzi z XVIII wieku. W naszej tradycji napis ten wyjaśniany jest najczęściej jako imiona Trzech Króli, ale wersja łacińska (C+M+B) tłumaczy to także jako błogosławieństwo: „Christus mansionem benedicat” (Niech Chrystus błogosławi to mieszkanie).

2023-01-06 13:26

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ufajcie!

Niedziela przemyska 49/2020, str. I

[ TEMATY ]

św. bp Józef Sebastian Pelczar

relikwiarz

Ks. Maciej Flader

Relikwie św. bp. Pelczara w przemyskiej archikatedrze

Relikwie św. bp. Pelczara w przemyskiej archikatedrze

Rozpoczęty przed tygodniem Adwent, a z nim nowy rok liturgiczny poświęcony jest św. Józefowi Sebastianowi Pelczarowi.

Papież Pius IX dokonał 29 czerwca 1867 r. w Bazylice św. Piotra w Rzymie aktu kanonizacji bł. Jozafata Kuncewicza. W rycie przewidziane było wówczas przekazanie papieżowi zapalonej świecy. Papież przyjął świecę, aby po chwili przekazać ją usługującemu prałatowi ze słowami: „Zanieście tę świecę do Kolegium Polskiego, niech tam tak długo zostanie, aż ją ze sobą do wolnej Polski zabiorą”.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Elżbieta Rafalska: Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w UE

2024-04-29 07:49

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Elżbieta Rafalska

YouTube

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w Unii Europejskiej, a swoboda przepływu osób i usług była najcenniejszą wartością tego okresu - podkreśla Elżbieta Rafalska w rozmowie z portalem niedziela.pl.

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości dodaje jednak, że wstępując do Unii Europejskiej byliśmy przekonani o gwarancji zachowania swojej odrębności, co dziś nie jest już takie oczywiste.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję