Piesi pielgrzymi dziękują za Światowe Dni Młodzieży
Na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ze wszystkich stron Polski zmierzały piesze pielgrzymki. Główną intencją wielu z nich było dziękczynienie za Światowe Dni Młodzieży w Krakowie i za spotkanie z papieżem Franciszkiem
W szczególny sposób dziękowali za Światowe Dni Młodzieży, których tak niedawno byli gospodarzami, uczestnicy 36. Pieszej Pielgrzymki Archidiecezji Krakowskiej, którzy dotarli na Jasną Górę 11 sierpnia w liczbie ok. 8 tys. osób.
Wcześniej, 9 sierpnia, również z Krakowa dotarła na Jasną Górę 25. Pielgrzymka Dominikańska, licząca 1150 pielgrzymów. – Światowe Dni Młodzieży były dla nas inspiracją i zaproszeniem, żeby iść i dzielić się wiarą – mówił o. Marcin Barański, dominikanin, duszpasterz akademicki z Poznania.
Dziennikarze skorzystali z możliwości rozmowy z kard. Stanisławem Dziwiszem i poprosili o refleksje na temat spotkania młodzieży świata z papieżem Franciszkiem w Krakowie. Na pytanie skierowane przez reporterów Radia Plus Metropolita krakowski odpowiedział: – Światowe Dni Młodzieży były czymś niezwykłym, nie wiem, kiedy się powtórzą w naszej Ojczyźnie. Natomiast pielgrzymka na Jasną Górę jest co roku i baliśmy się, czy młodzi przyjdą po ŚDM. Ale przyszli – jeszcze więcej ich przyszło. Młodzież była na polach miłosierdzia, a dziś jest tutaj. To wielka radość. Wydarzeniem smutnym, ale pełnym nadziei była śmierć kard. Franciszka Macharskiego. Pożegnaliśmy go, ale pamiętamy o nim również w czasie tej pielgrzymki.
Reklama
Młodzi nie są zmęczeni po ŚDM, co widać. Takie przeżycia nie męczą – przeciwnie: dają siłę. Wielu powiedziało mi, że taki wysiłek, takie spotkania napełniają człowieka radością, dają siłę do przezwyciężania fizycznych trudności.
Zataczamy dzisiaj koło, bo tutaj, na Jasnej Górze, też gościł papież Franciszek. W Krakowie było spotkanie młodzieży, a tu dziękowaliśmy za Chrzest Polski. Słyszę, że z całego świata młodzi przesyłają podziękowania, dziękują za te dni. To były 3 lata solidnej pracy duszpasterskiej, a także przygotowanie logistyczne. Bóg pobłogosławił, a św. Jan Paweł II wymodlił nam piękną pogodę, i wszystko się udało. Bogu dzięki!
Bp Ryś o pielgrzymowaniu
Pieszo przywędrował na Jasną Górę biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej Grzegorz Ryś, który Annie Przewoźnik z „Niedzieli” powiedział: – Intencją pielgrzymki było, abyśmy nie zmarnowali Światowych Dni Młodzieży. Wszyscy mają pragnienie, żeby zagospodarować to dobro, które się działo. Oprócz tego każdy ma swoje intencje. To jest takie niesamowite, że ludzie podchodzą i proszą o modlitwę...
Podczas Światowych Dni Młodzieży słuchałem Papieża – nastawiałem się na to od początku do końca. To jest Kościół, który zbiera się przy Piotrze. Co może być ważniejszego? Kilka razy Ojciec Święty zaskoczył nas wszystkich, ale nawet jeśli mówił takie rzeczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni czy o których już dawno słyszeliśmy – wyjdźcie, otwórzcie się, przestańcie się zajmować sobą – to tym razem mówił je do nas i to jest ogromnie ważne.
Pielgrzymowanie to bardzo sensowne doświadczenie Kościoła. Jest Kościół, który się zbiera, chce się modlić, chce słuchać słowa, chce się spowiadać, przeżywać Eucharystię. My czasem wybrzydzamy, że ludzi nie ma tam, gdzie ich wołamy, a byłoby nienormalne, gdybyśmy nie przychodzili tam, gdzie oni są. Ja to odbieram bardzo prosto. Gdyby mi ktoś powiedział 25 lat temu, że będę szedł 25 razy na pielgrzymkę, to bym nie uwierzył. To wszystko bierze się z pięknego doświadczenia Kościoła...
Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin, pełniący te obowiązki do śmierci Ojca Świętego 21 kwietnia b.r., będzie przewodniczył obradom konklawe, które wybierze następcę Franciszka. Jest on najstarszym nominacją kardynałem-biskupem uprawnionym do udziału w wyborze papieża.
Kardynał Pietro Parolin, od 15 października 2013 roku do śmierci Franciszka sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, urodził się w Schiavon, w prowincji i diecezji Vicenza w północnych Włoszech jako syn kierownika sklepu z narzędziami i nauczycielki szkoły podstawowej, oboje praktykujących katolików. Kiedy miał zaledwie dziesięć lat, jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. W bardzo młodym wieku poczuł powołanie do kapłaństwa i w wieku 14 lat wstąpił do seminarium w Vicenzy. Po święceniach kapłańskich w 1980 r., przełożeni wysłali go na studia prawa kanonicznego na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W tym czasie rozpoczął przygotowanie do pracy w watykańskiej dyplomacji. Po ukończeniu pracy na temat Synodu Biskupów, rozpoczął formalną pracę jako dyplomata w 1986 roku.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Co będzie z procesami reform zapoczątkowanymi przez papieża Franciszka? - pytał kard. Baldassare Reina w homilii w czasie Mszy św., jaką odprawił wraz z innymi kardynałami i duchowieństwem Rzymu w bazylice św. Piotra w Watykanie. Była to trzecia Eucharystia w intencji zmarłego papieża Franciszka w ramach Novemdiales - dziewięciodniowego okresu żałoby. Szczególnie zaproszeni byli na nią wierni diecezji rzymskiej, której papież jest biskupem.
Rzym opłakuje swojego biskupa, narodem, razem z innymi stoi w kolejce, by płakać i modlić się, jak owce bez pasterza, mówił wikariusz generalny diecezji rzymskiej. Wskazał, że w dzisiejszych czasach, „gdy świat płonie, a niewielu ma odwagę głosić Ewangelię, tłumacząc ją na wizję możliwej i realnej przyszłości, ludzkość wygląda jak owce bez pasterza”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.