Papież Franciszek w swoim liście Patris Corde napisał: ,,Miłość, która chce posiadać, w końcu zawsze staje się niebezpieczna, krępuje, tłumi, czyni człowieka nieszczęśliwym”. Często, gdy jest nam smutno, mamy kłopoty i trudności, to wobec innych robimy z siebie ofiarę, narzekając na życie, siedząc bezczynnie ubolewając nad sobą. Święty Józef, kiedy przed nim stanęło zadanie związane z wychowaniem i ochroną Jezusa, nie narzekał szukając miejsca narodzin dla Syna Bożego ani też nie kalkulował, jaką drogą opłaci mu się wracać z Egiptu, po prostu przyjmował to co Pan Bóg dla Niego zaplanował. Jak możemy zobaczyć, jego szczęście nie polegało na robieniu z siebie ofiary, ale osiągnął je poprzez dar z siebie, nie mógłby być nazwany pociechą nieszczęśliwych, gdyby sam tego szczęścia nie zaznał. Gdzie zatem mógł znaleźć to szczęście? Poświęcając się Bożym planom zyskał możliwość dotykania, oglądania, słuchania, opieki i wychowania samego Boga.
W dzisiejszym świecie, gdy ludzie są nieszczęśliwi, często szukają pocieszenia w używkach, popadając później w nałogi, niszcząc swoje rodziny i otoczenie, a zarazem nic nie zyskując. Inni szukają pociechy w drugim człowieku, od którego zazwyczaj może usłyszeć: ,,nie martw się, mam tak samo, może być gorzej”. Mało kiedy jednak problem chcemy przedstawić Bogu. Św. Józef właśnie oddając się w służbie Jezusowi poprzez dar z siebie, stał się szczęśliwym. Dlatego swoje strapienia powinniśmy przede wszystkim zobaczyć, zaakceptować, że są, a następnie na modlitwie przedstawić Bogu i z Jego pomocą wrócić do codziennych obowiązków, mając przy tym świadomość, że nie jesteśmy nigdy sami i że jedynym prawdziwym szczęściem jakie możemy mieć, jest sam Bóg.
Pomóż w rozwoju naszego portalu