Oficjalny start kampanii prezydenckiej jeszcze przed nami, ale na naszych oczach już toczy się starcie prekampanijne. Z kandydatów największych obozów politycznych nie znamy jeszcze tylko kandydata z lewicy, a i w tym wypadku nie ma pewności, że poznamy, bo niewykluczone, że Włodzimierz Czarzasty wykona gest wobec Donalda Tuska i żadnego nie wystawi. Zaczęły się jednak przedbiegi i każdego dnia swoją aktywnością mogą pochwalić się główni konkurencji i ten trzeci, czyli marszałek Sejmu. Szymon Hołownia ostatnio nieco zwolnił, otumaniony nieco aferą z Collegium Humanum, ale wycofać się nie może, bo niesie na plecach bagaż nie tylko swojego ugrupowania, ale i Polski 2050.
Obok kampanii prezydenckiej milcząco przechodzić będzie rocznica Wielkiego Zwycięstwa Koalicji 15 października, jak chciałyby to widzieć partie tworzące dzisiaj rząd. Rok temu postulowali nawet stworzenie specjalnego święta z tej okazji, ale jakoś bez echa przeszła zarówno rocznica wyborów z 2023 r., jak i teraz nie słychać by ktoś chciał jakoś szczególnie świętować 13 grudnia, bo i nie bardzo wiadomo co. Ani obietnic nie spełniono, ani los Polaków się nie poprawił, wręcz przeciwnie. Do tego ta powódź, która odbija się polityczną czkawką i nie chce „dać spokoju” władzy. Zaczęło się chowanie głowy w piasek, a pod dywanem walka buldogów. Gdzie się ucha nie przyłoży, tam słychać, że współkoalicjanci przestali ze sobą rozmawiać, a w ministerstwach każdy z przydziału zajmuje się swoim kawałkiem podłogi i nie bardzo widzi powody do komunikowania się z innymi. Paraliżuje to w oczywisty sposób prace resortów, więc później też nie bardzo jest się czym pochwalić. W mediach z kolei winnym jest prezydent, który podobno wszystko wetuje, choć w samym tylko listopadzie Andrzej Duda podpisał 18 ustaw, a w październiku 14. Nie zgadza się jednak na te najważniejsze dla władzy ustawy, czyli zwiększające możliwości nacisku rządu na sądownictwo, co jest o tyle szokujące, że jako prezydent powinien z entuzjazmem podchodzić do pomysłów burzenia trójpodziału władzy, gdy jest ona tak szeroko uśmiechnięta.
Stagnacja
Polityczna codzienność ostatniego roku zdaje się przypominać grę pozorów, w której każdy aktor odgrywa swoją rolę, ale nikt nie kontroluje scenariusza. Rząd niby rządzi, ale nie wiadomo po co i jaki jest cel. Nie znają go nie tylko rządzący, ale przede wszystkim obywatele i to wyborcy koalicji. Sam Donald Tusk wydaje się znudzony tym wszystkim, coraz częściej korzysta ze swoich 4-dniowych weekendów i ma serdecznie dosyć współkoalicjantów. Po cichu zazdrości pewnie Jarosławowi Kaczyńskiemu, który nie musiał się z nimi użerać w ubiegłych kadencjach, a on zawsze miał kogoś, a to PSL, a to PSL, Hołownię i Lewicę. A opozycja? Ta największa partia opozycyjna, Prawo i Sprawiedliwość balansuje między przygotowaniami do kolejnych wyborów, a próbą zachowania jedności w obliczu wewnętrznych napięć. To ostatnie udało się pokonać, ale na horyzoncie wielki bój o Pałac Prezydencki z niełatwym kandydatem, jakim jest Rafał Trzaskowski. Zaczął się sezon, którego zwieńczeniem będzie Grande Finale. Oby z korzyścią dla obywateli.
Pomóż w rozwoju naszego portalu