Reklama

Wiadomości

Nie ma Greenpointu, nie ma Jackowa

Te dzielnice nie zniknęły z krajobrazu Nowego Jorku i Chicago. One są, tylko inne – bez polskości.

Niedziela Ogólnopolska 7/2024, str. 60-61

[ TEMATY ]

USA

Zdjęcia: Adobe Stock, pl.wikipedia.org, archiwum autora/montaż: M. Pijewska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ma już dawnego Greenpointu i dawnego Jackowa. Postrzegane przez dziesięciolecia jako kwintesencja polskiego getta na amerykańskiej ziemi i miejsca przetrwania tysięcy imigrantów znad Wisły z początkiem XXI wieku zaczęły się zmieniać. Greenpoint przestał mieć robotniczy charakter. Gentryfikacja – jak to się nazywa w języku politycznej poprawności – przekształciła industrialny charakter dzielnicy; powstały piękne apartamentowce, budynki biurowe i wieżowce. Kto wcześniej miał tutaj dom, biuro czy kawałek ziemi, zarobił duże pieniądze. Bo te pieniądze pojawiły się w ogromnych ilościach, także z zagranicy. Przetrwało niewiele polskich biznesów, pozostały także kościoły – św. Stanisława Kostki oraz Świętych Cyryla i Metodego. Czy długo jednak przetrwają polskie Msze św.? Na pewno przez jakiś czas będą. Pozostała też największa instytucja finansowa Polonii amerykańskiej, czyli Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytowa. W jej budynku, po przenosinach z Manhattanu, znalazł lokum Instytut Józefa Piłsudskiego, legendarny ośrodek niepodległościowy założony w 1943 r. Miejscowa Polonia, która jeszcze do niedawna miała trzy gazety codzienne, nie ma w tej chwili ani jednej.

Chicago nie jest stolicą

Reklama

Polacy, opuszczając Greenpoint, nie wyjechali z Nowego Jorku; przenieśli się w inne dzielnice, choćby takie jak Maspeth czy Ridgewood. Oni pozostali w mieście – w przeciwieństwie do tego, co nastąpiło w przypadku Chicago. Jackowo również przeszło zmiany demograficzne i społeczne. Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają opuszczenie przez Polonię „naszej” starej dzielnicy, tzw. trójkąta polonijnego, mieszczącego się u zbiegu ulic Milwaukee, Division i Ashland. To proces sprzed 50-60 lat, kiedy w te rejony przeprowadzała się społeczność latynoska. Nie ma już przeniesionego do centrum miasta pomnika Kościuszki, na którego odsłonięcie, z udziałem 50 tys. ludzi, przybył 100 lat temu sam Ignacy Jan Paderewski. Trwa w swej siedzibie najstarsza organizacja ubezpieczeniowa, czyli Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie (150 lat) z Muzeum Polskim, pozostały Teatr Chopina i kilka kościołów na czele z najstarszym – św. Stanisława Kostki z zaledwie jedną Mszą św. w języku polskim.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na Jackowie nie ma polskich sklepów, agencji pracy, biur podróży ani barów. Nie ma słynnej restauracji Orbit, którą odwiedził George Bush senior i w której odbyło się wesele jej właściciela – Tadeusza Kowalczyka i Violetty Villas. I znowu, pozostał kościół św. Jacka, bazylika mniejsza.

Polacy wyprowadzili się z Chicago, choć nie zerwali z nim więzi. Nie jest prawdą, że to drugie po Warszawie miasto z największą liczbą naszych rodaków. Wyprowadzili się na przedmieścia – z wygody, dla bezpieczeństwa i niższych podatków. Tak, Chicago już od dawna nie jest stolicą amerykańskiej Polonii. Jeszcze 17 lat temu były tu trzy gazety codzienne w języku polskim, dziś pozostała jedna. Decyzją archidiecezji z ponad 300 kościołów ma być zamkniętych lub połączonych z innymi ok. 120. W ten sposób zniknęło z krajobrazu kilka – budowanych w krwi i pocie – wielkich polskich świątyń, stawianych w stylu katedralnym; nie ma m.in. przepięknych kościołów – św. Michała Archanioła czy św. Wojciecha.

Nareszcie bez wiz

Ta sprawa ciągnęła się latami i uwierała. Przez dekady państwo polskie niewiele robiło, a działania amerykańskiej Polonii nie przynosiły efektu. Wreszcie 11 listopada 2019 r. USA wprowadziły ruch bezwizowy dla obywateli Polski. Stało się to – co warto przypominać – za prezydentury Donalda Trumpa.

Reklama

Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej wielu polskich polityków, w tym nawet kilku ministrów spraw zagranicznych, twierdziło, że zniesienie wiz nie jest dla Polaków ważną sprawą, odkąd mogą spokojnie podróżować po Europie, a także w tejże Europie pracować.

Nie do końca to była prawda. Obowiązek posiadania wiz do USA był bowiem oznaką słabości państwa polskiego, słabości polityki i dyplomacji, a także braku woli politycznej ze strony USA. Utrzymywanie wiz powodowało wiele tragedii. Owszem, Polacy mogli swobodnie podróżować po Europie i podejmować w niej pracę, ale nie mogli swobodnie odwiedzać się w USA, spotkać się z matką, ojcem czy zobaczyć z dziećmi. To było, co tu ukrywać, upokarzające. I działo się to ze strony państwa uchodzącego – nad Wisłą, rzecz jasna – za największego strategicznego sojusznika Polski. Sytuacja ta degradowała Polskę do kategorii krajów najbiedniejszych, państw Trzeciego Świata.

Reklama

Oficjalnym powodem utrzymywania obowiązku wizowego był odsetek odmów wiz powyżej 3%. We wrześniu 2019 r. wyniósł on 2,8%, co było podstawowym kryterium włączenia Polaków do programu bezwizowego. To były powody oficjalne, lecz praktycznie nie mówiło się o właściwych przyczynach. Przez długie lata Polska nie uczyniła nic, aby poprawić w USA swój wizerunek, jako państwa bogacących się obywateli i rozwijającej się gospodarki. W Departamencie Stanu posługiwano się danymi ekonomicznymi, przedstawiającymi Polskę jako kraj ciągle biedny, którego obywatele muszą wyjeżdżać do Ameryki wyłącznie za pracą. Niestety, dane gospodarcze i finansowe świadczące o tym, że Polska – a co za tym idzie, także Polacy – jest zamożniejsza, że rośnie stopa życiowa, docierały do Waszyngtonu bardzo późno.

Wszystko się zmieniło – i dobrze. Nikt się jednak z tego powodu nie spodziewał dużej fali emigracyjnej. To inne czasy.

Na stare śmieci

W latach 2008-09 w Ameryce nastąpił przedziwny kryzys – zachwianie na rynkach nieruchomości i pożyczek. To był moment, kiedy dało się zauważyć powroty Polaków do starej ojczyzny, a raczej do UE. Niepewne życie w Ameryce, często bez stałego pobytu i prawa do pracy, woleli zamienić na życie w bezpieczeństwie, a przynajmniej go spróbować. Niektórzy, choć mieli uregulowane kwestie prawne, wracali po spokój i z tęsknoty.

Chyba nikt nie jest w stanie podać dokładnych danych, ilu Polaków wróciło wtedy z USA do Polski (UE). Może było to 50 tys., może 100 tys., może 200 tys., a może i więcej. A może dużo mniej. Jedno jest pewne: ten ubytek był zauważalny choćby na podstawie malejącej liczby polonijnych biznesów czy też pogarszającej się sytuacji polonijnych mediów.

Podobną falę powrotów daje się zauważyć w ostatnich latach. Różne są jej przyczyny. Jedni zaczęli się obawiać o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie przestępczość wymknęła się spod kontroli. Spora część Polaków wraca do ojczyzny „na starość”, wychodząc z założenia, że wypracowana w Ameryce emerytura pozwoli na spokojne życie. No i Polacy wracają też ze zwykłej tęsknoty za rodziną i znajomymi kątami. Nikt nie jest w stanie podać dokładnych danych.

Polskość w Nowym Jorku i Chicago nie zaginie. Za dużo tutaj jeszcze polonijnych organizacji, szkół sobotnich, firm, a nawet mediów. Skoro jednak polskość zanikła w ogromnych kiedyś ośrodkach polonijnych, choćby w Buffalo, Cleveland czy Filadelfii, to kto wie, jak będzie za 20 czy 50 lat....

Autor od 1986 r. mieszka w USA. Jest dziennikarzem związanym z mediami polonijnymi i amerykańskimi.

2024-02-13 13:57

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gość z Omaha

Niedziela sosnowiecka 40/2012

[ TEMATY ]

kapłan

USA

Piotr Lorenc

Podczas peregrynacji w Dąbrowie Górniczej-Mydlicach

Podczas peregrynacji w Dąbrowie Górniczej-Mydlicach

Abp Elden Curtiss - emerytowany metropolita Omaha w stanie Nebraska w USA, był gościem bp. diecezji sosnowieckiej Grzegorza Kaszaka

Szacowny hierarcha przebywał w Polsce w dniach 14-20 września. Towarzyszyło mu 3 księży: ks. Charles Swanson - kapelan strażaków z Omaha, ks. Jeffrey Bayhi - proboszcz z Luizjany i ks. Antony Struckey - teolog specjalizujący się w nauczaniu Hansa Ursa von Baltazara, wykładowca z Ljubljany na Słowenii. Abp Elden Curtiss to długoletni znajomy bp. Grzegorza Kaszaka. Poznali się w Watykanie, gdzie wspólnie pracowali w papieskiej Radzie ds. Rodziny, której Arcybiskup był członkiem. Aktualnie jest duchowym opiekunem Instytutu Pawła VI w Omaha, którym kieruje twórca naprotechnologii dr Thomas Hilgers. O Polsce mówi, że to piękny kraj. Mimo 80 lat, znajduje się w znakomitej formie fizycznej. „Abp Curtiss koniecznie chciał odwiedzić Polskę - kraj bł. Jana Pawła II. W tym roku nadarzyła się ku temu okazja. I stąd ta wizyta, za którą mu jestem serdecznie wdzięczny” - powiedział bp Grzegorz Kaszak. Podczas tygodniowej wizyty abp Elden Curtiss złożył wizytę na Jasnej Górze, odwiedził Kraków, Wadowice, Kalwarię Zebrzydowską. Oddał hołd pomordowanym w obozie Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Odwiedził także wiele świątyni i ciekawych miejsc w naszej diecezji, m.in. Ojców, Ogrodzieniec, Sosnowiec czy Dąbrowę Górniczą. Uczestniczył także w peregrynacji obrazu Jezusa Miłosiernego i relikwii bł. Jana Pawła II w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbego w Dąbrowie Górniczej-Mydlicach. „Jestem ogromnie zadowolony z pobytu w Polsce i z tego, że mogłem uczestniczyć w peregrynacji w diecezji sosnowieckiej. Kult Miłosierdzia Bożego jest bardzo ważny dla całego świata, a bł. Jan Paweł II był i jest jego najlepszym orędownikiem” - powiedział abp Curtiss. Archidiecezja Omaha obejmuje w całości stan Nebraska. Katedrą metropolitarną jest kościół św. Cecylii w Omaha. Pierwszymi misjonarzami, którzy przybyli do stanu Nebraska około 1838 r., byli księża Jezuici. Od czasu do czasu odwiedzali Indian i wielu z nich udało im się ochrzcić. Diecezja Omaha powstała 2 sierpnia 1885 r., obejmując stany Nebraska i Wyoming. 10 sierpnia 1945 r. została podniesiona do rangi archidiecezji. Abp Elden Francis Curtiss był w latach 1993-2009 ósmym z kolei ordynariuszem diecezji Omaha. Kilka zdań o charakterze metropolii. Omaha to największe miasto stanu Nebraska. Znajduje się w środkowej części Stanów Zjednoczonych, nad rzeką Missouri. Omaha została założona w roku 1854 przez osadników z Council Bluffs. Ponieważ miasto powstało na zachodnim brzegu rzeki, szybko uzyskało przydomek „Wrota Zachodu”. W XIX wieku położenie Omaha spowodowało, że stało się znaczącym węzłem transportowym dla hodowców bydła ze środkowego zachodu Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z danymi z roku 2010 Omaha liczy ok. 408 tys. mieszkańców, czyli jest 40. miastem w USA pod względem liczby ludności. Co ciekawe, w promieniu 50 mil, czyli 80 km od centrum miasta mieszka 1,2 miliona osób.
CZYTAJ DALEJ

Mucha o organizowaniu religii w szkołach: jesteśmy zdeterminowani do wprowadzenia zmiany

2024-11-29 11:42

[ TEMATY ]

religia

religia w szkołach

Adobe Stock

Badania społeczne pokazują, że ludzie chcą zmniejszenia wymiaru godzin lekcji religii. Jako ministerstwo jesteśmy zdeterminowani do wprowadzenia tej zmiany - powiedziała w piątek wiceszefowa MEN Joanna Mucha. Wyraziła nadzieję, że w tej sprawie uda się osiągnąć porozumienie ze stroną kościelną.

W czwartek w resorcie edukacji odbyło się drugie posiedzenie Podkomisji ds. religii w szkole, powołanej przez Komisję Wspólną Przedstawicieli Rządu Rzeczpospolitej Polskiej i Konferencji Episkopatu Polski (KEP) ws. zmian w rozporządzeniu MEN w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach.
CZYTAJ DALEJ

Pan Tadeusz na Adwent

2024-11-30 13:14

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Red

Kiedy przechodziłam kilka dni temu obok znanej księgarni w Warszawie, dostrzegłam przez szybę okładkę dużego formatu: na bordowym tle wyryty napis: „PAN TADEUSZ”, i „rzuciłam się na nią”, myśląc, że to nowe wydanie epopei Adama Mickiewicza, które oczywiście przyda mi się do kolekcji w domowej bibliotece. Gdy jednak weszłam do środka, zobaczyłam, że jest to kalendarz na rok 2025 z rysunkami znanego twórcy epoki romantyzmu Michała Elwiro Andriollego, wydany przez Wydawnictwo Biały Kruk w serii: „lektury skreślone”. Pomysł naprawdę doskonały! Dlaczego? Niech Państwo ocenią sami.

Otwieram STYCZEŃ, a tam przepiękna, czarnobiała rycina, na której widać filigranową Zosię w długiej sukni z falbanami oraz „młodego panka” -Tadeusza - wchodzącego do komnaty dworku w Soplicowie. Pod grafiką widnieje podpis - fragment pierwszej Księgi „Pana Tadeusza”: „Nim spostrzegł się, wleciała przez okno, świecąca, /Nagła, cicha i lekka, jak światłość miesiąca. / Nucąc chwyciła suknię, biegła do zwierciadła; /Wtem ujrzała młodzieńca i z rąk jej wypadła/ Suknia, a twarz od strachu i dziwu pobladła”. Czy także „oczami duszy” widzą Państwo tę scenę, tak dobrze znaną też z filmu Andrzeja Wajdy?
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję