Reklama

Ferie zimowe w Krakowie

Nasz katecheta, ks. Ryszard Zalewski zaproponował uczniom klasy III gimnazjum w Drohiczynie wyjazd podczas ferii do Krakowa. Ucieszyliśmy się bardzo z tego powodu i z niecierpliwością oczekiwaliśmy ferii i wyjazdu do tego królewskiego miasta.

Niedziela podlaska 11/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wreszcie nadszedł upragniony dzień - poniedziałek 27 stycznia i rozpoczęła się nasza podróż. Zebrało się 22 osoby, a jako opiekunowie towarzyszyli nam ks. Ryszard i Grażyna Borzym. Do Warszawy dojechaliśmy autobusem szkolnym, a z Warszawy do Krakowa pociągiem pośpiesznym. Pociąg był pierwszą atrakcją, ponieważ większość z nas jechała nim po raz pierwszy w życiu. Zajechaliśmy do Krakowa ok. godz. 18.00. Tramwajem nr 15 dojechaliśmy do ul. Oleandry, gdzie mieściło się schronisko młodzieżowe - nasza baza wypadowa. I tu kolejna atrakcja: sale 16-osobowe, a w nich piętrowe łóżka. Po krótkim odpoczynku zjedliśmy obiadokolację i mogliśmy iść spać, aby nabrać sił do zwiedzania Krakowa. Ze snem jednak nie było wcale tak łatwo: dużo wrażeń a w schronisku moc młodzieży z różnych stron Polski, a także goście z Niemiec i Francji. Rozmawialiśmy z nimi do późna, szlifując język angielski, będąc jednocześnie wdzięcznym Irenie Kotsubie za to, że nas tego języka nauczyła. Wreszcie nad ranem, pełni wrażeń zasnęliśmy.
Wtorek - pobudka o godz. 8.00, śniadanie i wymarsz na zwiedzanie. Przewodnikiem po Krakowie był nasz Katecheta - znakomity znawca Krakowa i wspaniały przewodnik. Zapowiedział nam od razu, że będziemy przede wszystkim chodzić, aby zobaczyć i zwiedzić jak najwięcej. Szliśmy więc Plantami w stronę Wawelu, a ks. Ryszard opowiadał nam o średniowiecznych miastach otoczonych murami, zabezpieczonych fosą, które miały bronić mieszkańców przed atakami nieprzyjaciół. Poinformował nas, że w XIX w., kiedym mury miejskie były niepotrzebne, władze krakowskie rozebrały je, a na ich miejscu zasadziły park zwany dzisiaj Plantami. Słuchając opowiadań doszliśmy do stóp Wawelu. Tam znów ks. Ryszard opowiedział nam historię tego wzgórza i znajdujących się na nich budowli. Główną uwagę zwrócił na katedrę i zamek królewski.
Najpierw poszliśmy zwiedzać zamek. Kiedy weszliśmy na dziedziniec zachwyciła nas renesansowa architektura, dzieło wybitnych mistrzów tego okresu. Wiele razy widzieliśmy fotografie zamku, ale zupełnie inne wrażenie wywiera bezpośrednie oglądanie. Weszliśmy do zamku i przechodziliśmy kolejne komnaty. Dowiadywaliśmy się z opowiadań ks. Ryszarda o ich przeznaczeniu, zatrzymywaliśmy się podziwiając renesansowe i barokowe meble, portrety królów i wybitnych ludzi poprzednich epok. Najbardziej zachwyciła nas sala poselska z kasetonowym stropem i sala senatorska z wyeksponowanymi w niej arrasami.
Po zwiedzeniu komnat królewskich i zrobieniu pamiątkowych fotografii na dziedzińcu przeszliśmy do katedry. Kiedy wchodziliśmy do tej pełnej pamiątek narodowych świątyni, ks. Ryszard zwrócił naszą uwagę na drzwi katedry ufundowane przez króla Kazimierza Wielkiego i znajdujące się nad nimi osobliwości: piszczel mamuta, żebro wieloryba i czaszkę nosorożca włochatego. Istnieje legenda, która mówi, że dopóki kości te będą wisieć w tym miejscu, tak długo będzie stać katedra.
Pierwsze kroki skierowaliśmy do konfesji św. Stanisława, gdzie pod złoconą kopułą wspartą na czterech kolumnach umieszczona jest srebrna trumna z jego relikwiami. Słuchając opowiadania ks. Ryszarda, przeżywaliśmy dramat z historii naszej ojczyzny w XI w. - konfliktu między królem Bolesławem Śmiałym a św. Stanisławem - biskupem krakowskim, konfliktu, który zakończył się męczeńską śmiercią Biskupa i wygnaniem z kraju króla Bolesława Śmiałego. Od konfesji przeszliśmy do nawy bocznej, by zwiedzić niektóre kaplice katedry. Pierwszą jest tzw. kaplica świętokrzyska, która stanowi mauzoleum króla Kazimierza Jagiellończyka i jego żony Elżbiety Roguskiej. Grobowiec króla Kazimierza wykonany został przez Wita Stwosza, a ściany zdobi polichromia wykonana przez artystów ruskich. Następny obiekt, na który zwracamy uwagę to grobowiec króla Władysława Jagiełły zbudowany w połowie XV w. z czerwonego marmuru. Kolejnym miejscem, przy którym się zatrzymaliśmy to grobowiec św. Jadwigi, wykonany z białego marmuru. Wysłuchaliśmy tam opowiadania o młodocianej królowej, władczyni Królestwa Polskiego, która bardzo poważnie traktowała swoje obowiązki. Kiedy wymagały tego racje polityczne, poświęciła na ołtarzu ojczyzny swoje osobiste szczęście. I wreszcie dotarliśmy do Kaplicy Zygmuntowskiej, o której architekci mówią, że jest najpiękniejszym dziełem renesansowym na północ od Alp. Kaplica ta przeznaczona została na mauzoleum ostatnich królów z dynastii Jagiellońskiej: Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, Anny Jagiellonki. Po zwiedzeniu kaplicy przeszliśmy do prezbiterium wawelskiej katedry. Ks. Ryszard opowiedział nam o wydarzeniach, które tutaj miały miejsce: koronacjach królewskich i ślubach par królewskich. Podziwialiśmy też znajdujące się na prezbiterium stalle, czyli miejsca dla duchownych. Wychodząc z prezbiterium zatrzymaliśmy się przy grobowcu króla Kazimierza Wielkiego. Przechodząc dalej mijaliśmy nagrobki Jana III Sobieskiego i Stefana Batorego. Doszliśmy do ołtarza, w którym znajduje się krucyfiks królowej Jadwigi, przed którym spędzała ona długie godziny przed podjęciem najważniejszych decyzji osobistych i państwowych. I znów zatrzymanie się przed grobowcem królewskim, najstarszym w katedrze wawelskiej, zawierającym prochy Władysława Łokietka. Słyszymy opowiadanie o zjednoczeniu Polski, rozbitej na dzielnice i bitwie z Krzyżakami pod Płowcami. Nasza wycieczka wchodzi teraz na Wieżę Zygmuntowską, gdzie znajduje się dzwonnica katedry, a w niej najsłynniejszy polski Dzwon Zygmunta, odlany w 1520 r. Dotykamy serca tego dzwonu, bo z tym związane są różne opowiadania, legendy i "proroctwa".
Po zejściu z wieży wchodzimy do krypty grobowej, gdzie w kamiennych sarkofagach spoczywają prochy dwóch najwybitniejszych polskich poetów: Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Jest tam również płaskorzeźba z brązu, przedstawiająca Cypriana Kamila Norwida. I znów ks. Ryszard nam opowiada o tych, którzy byli równi królom, a przez swoją poezję uczyli naród patriotyzmu. Ostatni fragment katedry, który zwiedzamy, to jej podziemia, kryjące groby królewskie. Schodzimy do krypty św. Leonarda, która była romańską katedrą. Tam, 2 listopada 1946 r. ks. Karol Wojtyła, odprawił swoją pierwszą Mszę św. W krypcie tej znajdują się sarkofagi królów i bohaterów narodowych: Tadeusza Kościuszki, księcia Józefa Poniatowskiego i Władysława Sikorskiego. Idziemy podziemiami katedry oglądając sarkofagi poszczególnych królów i królowych. Dłużej zatrzymujemy się przy trumnach królów z dynastii Wazów, a szczególnie przy trumnie króla Zygmunta Starego. Dochodzimy wreszcie do ostatniej krypty, gdzie znajdują się prochy bohatera narodowego naszej ojczyzny - Marszałka Józefa Piłsudskiego, który wskrzesił państwo polskie po latach niewoli.
Po wyjściu z katedry, kierujemy się ul. Grodzką - Traktem Królewskim do Rynku Głównego. Po drodze wstępujemy do romańskiego kościoła św. Andrzeja, ufundowanego przez władcę Władysława Hermana będącego wotum dziękczynnym z okazji narodzin syna - Bolesława Krzywoustego. Ksiądz wspomniał, że w skarbcu tego kościoła znajdują się jedne z najstarszych w Europie figurki do żłóbka. Z tym kościołem sąsiaduje następny - Świętych Piotra i Pawła. Jest to pierwszy kościół barokowy zbudowany na ziemiach polskich dla zakonu jezuitów. W krypcie tego kościoła jest pochowany ks. Piotr Skarga - wybitny kapłan, kaznodzieja i pisarz przełomu XVI i XVII w.
Zmęczeni ale pełni wrażeń wróciliśmy do schroniska ok. godz. 16.00. Grażyna Borzym na tę godzinę zamówiła nam obiad: zupę pomidorową i pyszne krakowskie naleśniki. Po obiedzie odpoczywaliśmy, nie mając zamiaru wychodzić nigdzie, ale ks. Ryszard zaproponował nam pójście do kina. Wybraliśmy film 8 Mila, według Księdza i pani Grażyny dość kontrowersyjny, ale większości z nas się podobał.
Kiedy wróciliśmy, pani Grażyna zachęciła, abyśmy się dobrze wyspali, ponieważ jutro pobudka wcześniejsza, a trasa zwiedzania równie długa. No, ale kiedy się jest na wycieczce, noce nie są po to, aby spać. Zapoznawaliśmy się z młodzieżą, która mieszkała w tym schronisku, "szlifując" jednocześnie angielski. I wreszcie pełni wrażeń zasnęliśmy.
Środa. Wydawało się, że tylko zasnęliśmy, a tu już pobudka. Jednak minęło całe pięć godzin. Pod kierunkiem pani Grażyny robimy kanapki dla całej grupy, śniadanie i wymarsz na trasę. Przed nami modlitwa i zwiedzanie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Przewodniczką była pani Borzym, która była w tym sanktuarium podczas ubiegłorocznej wizyty Ojca Świętego. Dojeżdżamy tam tramwajem, później idziemy ok. 1,5 km i już jesteśmy w sanktuarium, gdzie uczestniczymy wraz z innymi grupami we Mszy św., a później siostra ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia oprowadza nas po sanktuarium, przedstawiając jego historię. Mówi nam również wiele o św. s. Faustynie, przez którą Pan Jezus objawił swoje miłosierdzie. Kierujemy kroki do celi zakonnej, gdzie mieszkała s. Faustyna, a następnie do kościoła zakonnego, gdzie znajduje się słynący łaskami obraz Jezusa Miłosiernego, a pod ołtarzem bocznym relikwie św. Faustyny.
Po zwiedzeniu sanktuarium wracamy do Krakowa. Tam, w jednym z barów spożywamy obiad i idziemy na Rynek Główny. I znów ks. Ryszard opowiada o Rynku Krakowskim, sukiennicach, ratuszu, kościele Mariackim, hejnale z wieży mariackiej, przysiędze Kościuszki, którą upamiętnia specjalna płyta na rynku. Wchodzimy do kościoła Mariackiego. Jesteśmy urzeczeni jego wnętrzem. Ks. Ryszard opowiada nam o artystach, którzy pracowali w tym kościele (Matejko, Wyspiański), a wreszcie prowadzi nas do najcenniejszego zabytku tego kościoła - ołtarza Wita Stwosza. Ołtarz ten został wyrzeźbiony w drewnie lipowym w końcu XV w. Stanowi on jedno z najwspanialszych dzieł sztuki europejskiej późnego gotyku. Jesteśmy tym dziełem tak zachwyceni. I chociaż zmęczeni zwiedzaniem zadajemy Księdzu pytania, aby dowiedzieć się jak najwięcej. Ostatnim punktem wspólnego zwiedzania była Brama Floriańska i Barbakan - pozostałości murów Krakowa. Później mieliśmy czas na indywidualne zwiedzanie królewskiego Krakowa. W drodze do schroniska, pod kierunkiem pani Borzym, robimy zakupy na kolację i jutrzejsze śniadanie.
Kolejny dzień naszej wycieczki rozpoczął się o godz. 7.00. Po śniadaniu idziemy do autobusu nr 112, którym z kolei jedziemy modlić się i zwiedzać Opactwo Benedyktynów w Tyńcu. Po drodze ks. Ryszard pokazuje nam inny ciekawy punkt Krakowa - klasztor Kamedułów na Bielanach. Po półgodzinnej jeździe jesteśmy w Tyńcu. Niewielka to miejscowość i może nikt by o niej nie wiedział, gdyby nie to, że na skarpie nad Wisłą od prawie dziewięciuset lat wznosi się Opactwo Benedyktynów. Ksiądz informuje nas, że opactwo to ufundował król Bolesław Śmiały w XI w. Opowiada nam o zasługach zakonu benedyktynów w przekazaniu dorobku starożytności i cywilizacyjnej roli mnichów benedyktyńskich w Europie. Wchodzimy do kościoła, oglądamy znajdujące się w nim zabytki. Szczególną naszą uwagę przyciąga barokowy ołtarz główny i wykonana w kształcie łodzi barokowa ambona. Następnie uczestniczymy we Mszy św., którą sprawuje ks. Ryszard Zalewski. Po Mszy św. jeden z braci zakonnych oprowadza nas po klasztorze dostępnym do zwiedzania, opowiada o życiu mnichów i dziejach zakonu i klasztoru. Po zwiedzeniu klasztoru uczestniczymy w modlitwach zakonu - Liturgii Godzin o godz. 12.50. Jesteśmy urzeczeni językiem łacińskim i śpiewem gregoriańskim. Pełni wrażeń opuszczamy opactwo i wracamy do centrum Krakowa.
W jednym z barów spożywamy obiad, a później dalsze zwiedzanie. Na popołudnie ks. Ryszard zaplanował zwiedzanie Uniwersytetu Jagiellońskiego - Collegium Maius i kościoła akademickiego św. Anny. I znowu słyszymy z ust Księdza opowiadanie o początkach Uniwersytetu za Kazimierza Wielkiego, jego odnowieniu za Władysława Jagiełły, dzięki fundacji św. Jadwigi. Słyszymy o najwybitniejszych profesorach i studentach tej uczelni. Podziwiamy architekturę i dekorację budowli uniwersyteckich. Z dziedzińca Uniwersytetu przechodzimy do kościoła św. Anny. Ksiądz opowiada nam o dziejach tego kościoła i o jego związku z Uniwersytetem, zwraca naszą uwagę na detale architektoniczne wnętrza: dekorację stiukową, barokową ambonę, pięknie rzeźbione stalle i wreszcie na bogaty, barokowy nagrobek św. Jana Kantego - profesora Akademii.
Po zwiedzaniu mamy czas wolny na indywidualne wędrówki pięknymi uliczkami Krakowa. Spotykamy się, jak wszystkie wycieczki, pod pomnikiem Mickiewicza. Wracając do schroniska, pod kierunkiem pani Borzym robimy zakupy na kolację i na drogę powrotną do domu. Ostatnia kolacja jest wystawna, ponieważ oprócz kanapek są owoce i słodycze.
Powrót do Warszawy, a z Warszawy do Drohiczyna upłynął w objęciach snu - trzeba było odespać nieprzespane noce w Krakowie.
Jesteśmy bardzo wdzięczni Grażynie Borzym za wspaniałą opiekę i ks. Ryszardowi Zalewskiemu, bez którego wyjazd ten nie odbyłby się. Składamy serdeczne podziękowania na ręce opiekunów za umożliwienie nam przeżycia tej niezapomnianej wyprawy, za tak znakomicie spędzone ferie, które w tym gronie spędzone były po raz ostatni, gdyż w czerwcu tego roku kończymy naszą naukę w gimnazjum.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Święty Hieronim – patron miłośników Pisma Świętego

Dnia 30 września w kalendarzu liturgicznym obchodzone jest wspomnienie św. Hieronima, doktora Kościoła, patrona biblistów, archeologów, tłumaczy, ale także – o czym pamięta niewielu – uczniów i studentów. Jest to postać niezwykła, fascynująca, będąca przykładem doskonałego połączenia wiary z nauką, życia duchowego z życiem intelektualnym.
CZYTAJ DALEJ

Działalność rządu USA zostanie zawieszona? Trump: winni Demokraci

2025-09-30 19:49

[ TEMATY ]

Donald Trump

shutdown

zawieszenie działalności

rząd USA

demokraci

PAP

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump powiedział we wtorek, że zawieszenie działalności rządu (shutdown) jest prawdopodobne i obarczył za to winą Demokratów. Możliwe, że ze względu na panujący w Kongresie impas shutdown rozpocznie się o północy w środę (godz. 6 rano w Polsce).

- Nic nie jest nieuchronne, ale powiedziałbym, że to jest prawdopodobne, bo (Demokraci) chcą dać opiekę zdrowotną nielegalnym imigrantom, co zniszczyłoby opiekę zdrowotną dla wszystkich innych - oświadczył Trump, odpowiadając na pytania dziennikarzy w Białym Domu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję