Przenajświętsza Królowo Polski, Maryjo Pani Jasnogórska, Matko... Tak zwracamy się dzisiaj do Ciebie, z trudem szukając słów, aby wyrazić naszą najwyższą cześć i najgłębsze oddanie na dwa dni przed Twoim Świętem Matki Boskiej Częstochowskiej. Przenika nas ogromna radość – jesteśmy u Ciebie, a przez to mamy pewność: jesteśmy u siebie, w naszym polskim Domu. Przybywamy z całego kraju i z zagranicy, indywidualnie i w zorganizowanych pielgrzymkach. Pośród nich jest również Piesza Pielgrzymka Łódzka, której mam zaszczyt przewodzić.
Reklama
Wpatrujemy się w Twoje Oblicze, Czarna Madonno, przecięte dwiema pręgami. One kierują nasze myśli w stronę Golgoty, gdzie na krzyżu umierał Twój Syn. To właśnie tam, jak pisał św. Jan Apostoł, „poznaliśmy miłość, [ponieważ Chrystus] oddał za nas życie swoje” (por. 1 J 3, 16a). Św. Jan poznał tajemnicę najgłębszej i najprawdziwszej miłości, ponieważ jako jedyny z uczniów Chrystusa trwał wiernie pod Jego krzyżem. Dzięki temu stał się osobistym świadkiem Jego nieskończonego miłosierdzia, gdy Jezus obiecał Dobremu Łotrowi, że już wkrótce wraz z Nim będzie w raju (por. Łk 23, 43). On, Jan, uczeń, „którego miłował” Jezus (por. J 19, 26), widział także, jak żołnierz przebijał włócznią serce Mistrza. W ten sposób „dla nieprawości naszych starte” stało się Ono dla nas „źródłem wszelkiej pociechy”. Co więcej, właśnie na Kalwarii św. Jan, widząc przeniknięte bezgranicznym bólem Oblicze Maryi, zrozumiał, że „my także winniśmy oddać życie za braci” (por. 1 J 3, 16b). Bo Matka Jezusa, łącząc swe cierpienia z Jego cierpieniami, oddawała swoje życie za córki i synów Jego Mistycznego Ciała, którym jest Kościół (por. Kol 1, 24).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pręgi na Twoim Obliczu, Czarna Madonno, mówią o cierpieniu, zapowiedzianym Tobie przez starca Symeona. One mówią także o Twojej bezgranicznie wiernej miłości do Twego Syna, a naszego Zbawiciela i Odkupiciela Jezusa Chrystusa. Obydwa doświadczenia – cierpienia i ofiarnej miłości – stanowią równocześnie najwspanialsze wypełnienie przez Ciebie przykazań miłości Boga i miłości bliźniego. W duchu całkowitego posłuszeństwa zbawczej woli Ojca – w słowach: „Oto ja służebnica Pańska” (Łk 1, 38) – zgodziłaś się być Matką Syna Bożego. W tym samym duchu posłuszeństwa i oddania się uczniom Chrystusa przyjęłaś Jego polecenie, aby stać się Matką św. Jana (por. J 19, 26).
Reklama
Pręgi, które przecinają Twoje Oblicze, Matko Najświętsza, mówią równocześnie o zasadniczym napięciu, jakie od samego początku istnieje między chrześcijaństwem a światem pogańskim. Napięcie to dotyczy pojmowania tego, czym w swej istocie jest miłość. Od prawie dwóch tysięcy lat chrześcijanie nieustannie powtarzają za św. Janem: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci” (1 J 3, 14). Chrześcijanie na wzór Jezusa i Matki Najświętszej starają się bowiem miłować braci miłością ofiarną, bezinteresowną, otwartą na poświęcenia – aż po gotowość śmierci za bliźniego. Tego rodzaju miłości nie znał pogański świat w chwili, gdy chrześcijaństwo pojawiło się na arenie dziejów – i tej miłości nie chciał uznać. Za wszelką cenę chciał głosić i żyć miłością egoistyczną, zapatrzoną w siebie, realizującą swe pragnienia, kaprysy i zachcianki częstokroć kosztem bliźniego, niejednokrotnie kosztem życia drugiego człowieka. Dlatego św. Jan pisał: „Nie dziwcie się, bracia, jeśli świat was nienawidzi” (1 J 3, 13). Nie znosi bowiem Boga, który jest miłością (por. 1 J 4, 8), a w konsekwencji nie jest w stanie zaakceptować ludzi, którzy z tej miłości pragną uczynić program życia zarówno swego, osobistego, jak i całego społeczeństwa.
Reklama
Dzisiaj wraca pogańskie patrzenie na człowieka i świat. We współczesnej kulturze nabrzmiewa ten sam konflikt, który tak precyzyjnie określił św. Jan. Nawet ewidentne doświadczenia historyczne związane z dwudziestowiecznymi systemami totalitarnymi czy też najbardziej zdroworozsądkowe argumenty nie są w stanie powstrzymać ideologii, które w imię poprawności politycznej za wszelką cenę usiłują z przestrzeni publicznej usunąć przesłanie Ewangelii, będącej Ewangelią miłości i życia. Wraz z dyktaturą relatywizmu, która obejmuje coraz to nowe przestrzenie życia publicznego, z ogromną agresją próbuje się walczyć z godnością kobiety i mężczyzny, z instytucją rodziny, a z aborcji i stosowania metody in vitro uczynić fundamentalne prawa człowieka. To rodzi poczucie zagrożenia. Nam, zgromadzonym dzisiejszego wieczoru na Apelu przed Tobą, Królowo Polski, i wpatrzonym w Twe święte Oblicze przeorane dwiema pręgami, ciśnie się na usta jedno tylko słowo: „Matko”. Matko pięknej miłości, ogarnij nas swoją piękną i mądrą miłością! Pomóż odzyskać naszym sercom i umysłom prawdziwe pojmowanie tego, co znaczy być ojcem i co znaczy być matką. Wiemy przecież doskonale, że nie ma prawdziwego ojca bez odpowiedzialności za siebie i za najbliższych: za dom i za rodzinę, a także bez dawania im poczucia bezpieczeństwa i wewnętrznego ładu. Podobnie nie ma prawdziwej matki bez przenikającej ją miłości, bez jej naturalnego ciepła, wrażliwości i tkliwości – tak jak nie ma prawdziwej miłości bez cierpienia. I miłość i cierpienie przedziwnie wpisują się w kondycję matki. Niestety, ta prawda o matce nie jest dzisiaj ani oczywista, ani powszechnie przyjmowana. Dziś świat walczy ze słowem „matka”, tak jak również odrzuca słowo „ojciec”. W duchu ideologii gender świat pragnie dziś – a w niektórych krajach już prawnie nakazuje – używać sformułowań: „rodzic pierwszy”, „rodzic drugi”, a dzieciom przedszkolnym daje odpowiedzi na pytania: „dlaczego mam dwie mamusie”, lub: „dlaczego mam dwóch tatusiów”. W duchu powszechnie zalecanej przez możnych tego świata metody in vitro dziecko jawi się jako zwykły produkt pewnych technologii, który powstaje kosztem utraty życia przez inne ludzkie embriony. Co więcej, zaistniała instytucja tak zwanej surogatki, czyli matki zastępczej, która za pieniądze oddaje swe łono na rozwój wszczepionego w nie embrionu, by po urodzeniu oddać dziecko jego biologicznym rodzicom. Wszystko to uderza w godność kobiety i mężczyzny, matki i ojca, podważa prawo dziecka do własnych rodziców, niszczy najbardziej podstawowe struktury i więzi społeczne. Przed nami coraz bardziej dramatycznie staje fundamentalne pytanie o przyszłość narodu.
Wznosimy raz jeszcze nasze oczy w stronę Twego Oblicza, Przenajświętsza Matko. Czujemy na sobie Twój wzrok, zatroskany, poważny, zmuszający do zadumy i refleksji. Kiedyś, Matko Przenajświętsza, wiernie zachowywałaś wszystkie sprawy odnoszące się do Jezusa i rozważałaś je w swoim sercu (por. Łk 2, 19; 2, 15). Dzisiaj wzywasz nas, byśmy – zwłaszcza podczas modlitwy różańcowej – na Twój wzór pilnie rozważali Chrystusową Ewangelię i zachowywali ją w naszym sercu. Co więcej, słyszymy Twój głos dochodzący do nas z Kany Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” mój Boski Syn (por. J 2, 5).
Przenajświętsza Królowo Polski, Maryjo Pani Jasnogórska, Matko... – prosimy Cię żarliwie: umacniaj nas w naszych codziennych wysiłkach, abyśmy miłowali Pana Boga całym sercem i ze wszystkich naszych sił, abyśmy miłowali bliźniego jak siebie samego (por. Mk 12, 29-31); daj nam odwagę kochać prawdziwie i wiernie, daj nam siłę stawać w obronie autentycznej miłości. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pocieszycielko nasza...