Krzyże i kapliczki przydrożne - symbole wierności Bogu, zawierzenia Maryi i Świętym Patronom, od stuleci umieszczane przy polnych drogach, pomiędzy wiejskimi zagrodami, pośród miejskich blokowisk. Przez wieki, w polski krajobraz wpisały się te dzieła sakralnej sztuki, dokumentujące wydarzenia, znak wdzięczności za otrzymane łaski, świadczące, że tutaj żyją ludzie, dla których wiara stanowi największy skarb, wartość której się nie wstydzą.
Przydrożne symbole wiary
Reklama
Odwiedzając u progu Roku Wiary ziemię wieluńską warto zwrócić uwagę na polożoną przy trasie z Wielunia do Widawy wioskę Masłowice. W liczącej około 1300 wiernych parafii p.w. św. Andrzeja Boboli można spotkać liczne, pięknie ozdobione krzyże przydrożne i kapliczki. Przemierzając z proboszczem ks. Józefem Błasińskim polne i leśne ścieżki, wiejskie domostwa, podziwiałem, a właściwie „przemodliłem” spotykane po drodze świadectwa pobożności tutejszych mieszkańców. Zadziwia porządek i widok modlących się osób w różnym wieku. Są to znaki żywej wiary, oparte na modlitwie, wierności Bogu i dziękowaniu za doznawane łaski, których, jak mówi Proboszcz, tutaj nie brakuje. Masłowicka świątynia wypełniona jest modlitwą, głosząc na codzień chwałę Bogu, przypominając ludziom prawdy wiary i przesłania, jak te wypisane na misyjnym krzyżu z roku 1971, by wszędzie pamiętać o obecności Boga, modlić się rano i wieczorem, zachowywać przykazania Boże i kościelne, uczęszczać na Msze św. przystępować często do sakramentów świętych, starać się o zgodę i miłość w rodzinach, unikać pijaństwa i przekleństw, żyć z każdym w zgodzie. Jakże bliskie i zobowiązujące dla każdego wyznawcy Chrystusa powinny być te wskazania zawsze, a szczególnie w Roku Wiary.
Według ustnych przekazów kapliczki w Masłowicach stały od niepamiętnych czasów, pierwsza tuż obok obecnej świątyni. Według wspomnień ks. Józefa Pruchnickiego wszystkie symbole wiary z tego terenu, z chwilą wybuchu II wojny, zostały zlikwidowane i przeniesione na cmentarz do parafii Ruda. Jednak w uświęconych miejscach, miejscowa ludność nadal oddawała chwałę Bogu, zdejmując czapki i kreśląc znak krzyża. Po wojnie większość kapliczek dzięki determinacji mieszkańców powróciła na dawne miejsca, stając się miejscem dziękczynienia, odprawiania nabożeństw, czy święcenia pokarmów. Na uwagę zasługuje kapliczka z roku 1949 usytuowana w Masłowicach, na prywatnej posesji, postawiona jako wotum błagalne do Matki Bożej o szczęśliwy poród i długie życie dla potomstwa. Według przekazu, prośby zostały wysłuchane, przerywając pasmo śmierci noworodków w rodzinie. Inna historia kapliczki we wsi Borowiec opowiada o tym, jak w czasie okupacji hitlerowskiej niszczono symbole religijne i jak Bóg dał opamiętanie tym, którzy z Nim walczą. Chlubą wsi Stawki jest kapliczka z figurką Matki Bożej Niepokalanie Poczętej ufundowana przez mieszkańców pod kierunkiem Jarosława Jaworskiego, o jej estetykę dbają panie z Koła Różańcowego. Kapliczkę zdobi brama, misternie wykonana przez miejscowego ślusarza p. Torchałę. Miejscem spotkań wiernych ze Starzewic są żelazny krzyż i murowana kapliczka z figurą Matki Bożej z różańcem w ręku, ufundowane przez rodzinę Łubieńskich, odnowiona po wojnie z inicjatywy mieszkańców na czele z Tadeuszem Stępniem. Tutaj każdego dnia maja, a przy krzyżu, każdego dnia czerwca odprawiane są okolicznościowe nabożeństwa. W krajobraz parafii Masłowice wpisało się wiele krzyży, niegdyś drewnianych, obecnie metalowych, a pośród nich ten najnowszy w Małyszynie, upamiętniający peregrynację Krzyża Świętego w 2011 r. Na uwagę zasługuje także kapliczka usytuowana naprzeciw miejscowej szkoły podstawowej, pięknie odnowiona i ukwiecona dzięki opiece Anny Mróz, przy której często modlą się dzieci, a także ta w wiosce Staw przy miejscowym przedszkolu. Do najnowszych pomników historii tej ziemi zaliczyć trzeba obelisk położony we wsi Borowiec, upamiętniający poległych w pierwszych minutach wojny 1 września 1939 r. żołnierzy I batalionu 72 PP Armii „Łódź”. Przedstawione miejsca i symbole pamięci i wiary, to tylko niewielka część duchowego bogactwa parafii Masłowice. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu mieszkańców wiosek, wchodzących w skład parafii i modlitewnemu wsparciu Proboszcza, przydrożne symbole wiary stały się swoistymi drogowskazami do nieba.
Podczas ostatniej pielgrzymki pracowników i czytelników „Niedzieli” na Jasną Górę, redaktor naczelny ks. inf. Ireneusz Skubiś zaproponował, aby krajobraz polskich kapliczek ubogacić postacią bł. Jana Pawła II, nazywając go Przewodnikiem Wiary. Pomimo upływu lat, jego mądrość, pokora, umiłowanie Boga i człowieka oraz cała duchowa spuścizna są zawsze aktualne, pozostając drogowskazem i wzorcem naszej wiary. Być może także czytelnicy „Niedzieli” z Masłowic wraz ze społecznością parafialną podejmą inicjatywę umieszczenia podobizny Jana Pawła II w jednej z kolejnych kapliczek, aby inspirował i prowadził przez Rok Wiary i kolejne lata.
Wisiał w naszym pokoju jak w każdym innym. Po prostu był. Nie zastanawiałam się, od kiedy. Traktowałyśmy go jak stały element wyposażenia miejsca pracy. Tylko gdy ktoś z zewnątrz przychodził, zwracał na niego uwagę. - Jak dobrze, że znów jest na ścianie - inicjował rozmowę odwiedzający nas przynajmniej raz w tygodniu pewien Łemko, który usiłował tłumaczyć wszystkim, że Łemkowie to Rusini i z Ukraińcami nie mają nic wspólnego. Ta potrzeba ciągłego przyznawania się niemłodego już mężczyzny do nieznanej nam bliżej narodowości wywoływała w nas, wtedy młodych dziewczynach, skrywany uśmiech. Tragiczną historię bieszczadzkich połonin i jej mieszkańców zrozumiałam wiele lat później, wędrując śladami zarośniętych bujną roślinnością wsi i usytuowanych na wzgórzu ruin cerkwi oraz fragmentów cmentarzy z połamanymi żelaznymi krzyżami na zrujnowanych nagrobkach.
A nasz krzyż był nowiutki, jeszcze pachniał świeżo ściętym drzewem. Szybka, masowa robota zauważalna była przede wszystkim w metalowej postaci Ukrzyżowanego. Widać było, że forma była stara lub prymitywnie wykonana. Odwiedzający nas pan Krzysztof, szef sprzymierzonych związków rzemieślników, o którym wiedziałyśmy, że został wyrzucony z uniwersytetu w 1968 r. i nigdy tam nie wrócił, syn sławnego krakowskiego malarza i - jak sądziłyśmy - na pewno znający się na sztuce, z politowaniem kiwał głową nad jego estetyką. Tylko pan Józef ze sprzymierzonego związku rolników traktował go jak chleb powszedni. Tuż po wejściu do naszego pokoju całował przybite gwoździem stopy Chrystusa, nabożnie się żegnając. Gdy zwoływał nas w grudniu na strajk rolników do Rzeszowa, coraz bardziej nieobecny i roztargniony, jego wzrok skierowany na Ukrzyżowanego mówił więcej niż niejeden apel.
Po 13 grudnia 1981 r. nie myśleliśmy o nim. Trzeba się było ukryć i najlepiej nie mieszkać tam, gdzie było się zameldowanym. SB to zbiurokratyzowana machina. Szukali tam, gdzie mieli zapisane. Najbliższe tygodnie i miesiące poświęciliśmy na odtwarzanie struktur związku i organizowanie podziemnej poligrafii. Ci, których nie aresztowano w nocy 13 grudnia, początkowo się ukrywali, później, wzywani do „białego domku”, albo go opuszczali po przesłuchaniu, albo dzielili los internowanych. Po kilku miesiącach dostaliśmy wezwania do zabrania prywatnych rzeczy z budynku Regionu Małopolskiej „Solidarności” i zostały rozwiązane umowy o pracę.
Wchodziliśmy tam z ciężkim sercem. Powitał nas nieopisany bałagan. Na podłogach walały się sterty papierów i teczek, z pootwieranych szaf i szuflad biurek wystawały pojedyncze dokumenty. W kącie na krześle z tekturowego pudła dawały się zauważyć chaotycznie wrzucone niechlujną ręką małe krzyżyki, przygotowane do przekazania nowo powstającym siedzibom Związku. Wszystko wyglądało tak, jakby przed chwilą skończyła się tu rewizja.
Pozwolono nam zabrać prywatne rzeczy. Spojrzeliśmy po sobie. Tego, co najważniejsze - dokumentacji Związku już nie było. Gdy opuszczaliśmy budynek, ściągnęliśmy ze ścian krzyże, obawiając się, że zostaną zbezczeszczone. Pilnujący nas panowie przyglądali się tym czynnościom w milczeniu, bez jednego komentarza. Pudełko z krzyżami, które stało samotne w kącie pokoju, wynieśliśmy bezpiecznie poza budynek. Opuszczając siedzibę Małopolskiej „Solidarności”, obejrzeliśmy się za siebie, zamykając w ten sposób kawał ważnego okresu życia. Każdy z nas wyjmował z pudełka jeden krzyż i chował go do kieszeni. Po powrocie do domu znajdował dla niego godne miejsce. W następnych latach jeszcze wiele razy zmienialiśmy miejsce zamieszkania, jednak drewniany krzyżyk z Regionu wędrował zawsze z nami. Dziś, po 30 latach, gdy odwiedzam znajomych z tamtego okresu, rozpoznaję go natychmiast.
Taki krzyż jest u Ewy, której ojciec - kapitan Ludowego Wojska Polskiego - w pierwszych dniach stanu wojennego w krakowskim „białym domku” Służby Bezpieczeństwa na zastrzeżonej wojskowej linii rugał wyrodną córkę, by wreszcie dała sobie spokój z tymi wolnościowymi bzdurami i pomyślała, w jakiej sytuacji stawia go wobec przełożonych, a mąż - aresztowany w 1986 r. za druk nielegalnych wydawnictw, po serii przesłuchań na Montelupich nigdy już się nie pozbierał, sama musiała wychowywać troje maleńkich dzieci.
Jest u Agnieszki i Kajtka, którzy wydawali najdłużej ukazujące się pismo podziemnej „Solidarności” Małopolskiej „13”, a w każdą rocznicę „Wujka” jeździli na Śląsk i będą jeździć - jak mówią - dopóki winni zbrodni na górnikach nie zostaną ukarani.
Jest i u Włodka, który po kilkunastu latach emigracji politycznej we Francji wrócił do Polski z rodziną, ale nie może się tu odnaleźć.
Jest u Leny, której mądra przyjaźń towarzyszyła w najtrudniejszych momentach naszej młodej dorosłości, przy narodzinach naszych dzieci, w chorobach, braku domu i tułaczkach po cudzych kątach.
Jest także w moim domu. Przy kolejnych przeprowadzkach był jako pierwszy pakowany do pudeł i jako pierwszego wyjmowaliśmy go z mężem i wieszaliśmy na ścianie. Pewnego dnia córka zapytała, dlaczego właśnie ten krzyż traktuję z taką atencją. Wtedy trudno mi było znaleźć właściwe słowa, aby wyjaśnić to małemu człowiekowi. Dziś, gdy spoglądam na krzyż, widzę młodych z tamtych lat - dumnych, odważnych, pełnych nadziei, wrażliwości, pomysłów, wiary, która góry przenosi, i rozumiem pełnię chrześcijańskiej symboliki.
Papież skierował do młodzieży doroczne orędzie z okazji 40. Światowych Dni Młodzieży, które będą obchodzone w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, 23 listopada. W swoim przesłaniu zachęcił młodych ludzi, by mieli odwagę być najpierw przyjaciółmi, a następnie świadkami Jezusa i dzięki temu stawali się misjonarzami i budowniczymi pokoju w świecie i wśród rówieśników.
Papieskie orędzie opiera się na temacie 40. ŚDM: „Wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną” (J 15, 27). Ojciec Święty przypomina w nim o sierpniowych obchodach Jubileuszu Młodzieży i zachęca, by jubileuszowe spotkanie „nie pozostało wydarzeniem odosobnionym, ale stało się dla każdego krokiem naprzód w życiu chrześcijańskim i silną motywacją do wytrwania w dawaniu świadectwa wiary”. Zaprasza też młodych ludzi do rozpoczęcia przygotowań do kolejnej międzynarodowej edycji ŚDM, która odbędzie się w Seulu w sierpniu 2027 r.
Towarzyszenie młodym w odkrywaniu ich powołania oraz rola rodziny w ich kształtowaniu – to główne tematy spotkania Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań, które odbyło się w środę, 8 października br., w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie. Obradom przewodniczył abp Andrzej Przybylski, delegat KEP ds. Powołań.
Jak podkreślił abp Andrzej Przybylski, spotkanie było związane z rozpoczynającym się rokiem formacyjnym w seminariach oraz nowicjatach. „To dobra okazja, żeby podsumować stan powołań kapłańskich i zakonnych w Polsce” – zaznaczył.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.