Eucharystia jest szczególnym spotkaniem z Jezusem, uczestnictwem w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu, razem z aniołami i świętymi oraz duszami czyśćcowymi – czyli z całym Kościołem. Między nami powinna być więź miłości, powinniśmy być bliżej siebie nawzajem, bo karmimy się tym samym Chlebem i pijemy z tego samego kielicha, a tymczasem… wychodzimy z Eucharystii tacy sami, jacy na nią przyszliśmy, jakby nic się nie stało. Dlaczego? Na początku jest pojednanie z Bogiem i braćmi. Czy ono dokonuje się we mnie? Czy i co sprawia we mnie usłyszane słowo? Czy to, co wypełnia moje serce, składam na ołtarzu, czy dźwigam dalej sam? Czy godnie, czystym sercem przyjmuję Komunię Świętą i pamiętam o tym, że jestem teraz żywym tabernakulum? Czy przyjmuję do serca Boży pokój i błogosławieństwo i niosę je dalej? Czy nie „dlatego tak wielu wśród was jest słabych i chorych, wielu też zmarło” (1 Kor 11, 30), że gdzieś zabrakło miłości?
Tekst pochodzi z książki s. Gertrudy Bociąg MSC: Zobacz
Pomóż w rozwoju naszego portalu