Reklama

Duchowość

Bóg, zło i cierpienie

Niedziela łódzka 40/2012

[ TEMATY ]

wiara

cierpienie

BOŻENA SZTAJNER

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1 listopada 1755 r. zatrzęsła się ziemia w Lizbonie. Zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. Ta tragedia stała się wielkim wstrząsem dla ówczesnych intelektualistów, wywołała kryzys moralny i filozoficzny. Wolter, przedtem wyznawca optymistycznej wizji świata, pisze poemat o kruchości ludzkiego istnienia, o człowieku, który choć potrafi badać rozgwieżdżone niebo, stoi bezradny wobec tajemnicy nieprzewidywalności ludzkiego losu. U wielu myślicieli pojawia się myśl sformułowana już przez Epikura o złu i cierpieniu jako argumencie przeciw istnieniu Pana Boga. Jeśli istnieje cierpienie, to nie ma Boga, mówił Epikur, bo jeśli Bóg pozwala na istnienie zła w świecie, to albo nie jest wszechmogący, albo nie jest dobry. Podobnie argumentuje Iwan Karamazow z powieści Dostojewskiego. Dla tych, którzy wierzą, że wszechświat jest dziełem przypadku, także dla Teilharda de Chardin cierpienie jest w sposób konieczny związane z procesem ewolucji. Natomiast Karl Rahner mówi, iż niemożliwość zrozumienia cierpienia jest częścią tajemnicy Boga. Kiedy ból i cierpienie pojawiają się w życiu ludzi, od razu zostają one odnoszone do Boga. Dla człowieka niewierzącego ból, krzywda, niesprawiedliwość są absurdem. Natomiast dla chrześcijanina ból i cierpienie mogą być próbą i pokusą oddalenia od Boga albo rodzajem stromej drogi, która prowadzi do Boga. Stąd powstaje pytanie, o jakim Bogu mówimy? Istnieje bowiem wyobrażenie Boga wymyślone przez myślicieli i mędrców wszystkich czasów i istnieje Bóg, o którym mówi Biblia, Objawienie Boże.

Oczyszczająca siła cierpienia

Niektórzy filozofowie usiłowali wyjaśnić tajemnicę zła i cierpienia jako konieczność wynagrodzenia i oczyszczenia. Inni, jak stoicy, proponowali postawę hartu ducha, zachowanie wewnętrznego dystansu, zaś hinduscy mędrcy polecali zignorowanie cierpienia i bólu, i traktowanie ich jak złudzenia. A jednak istnieje zło i cierpienie w naszym życiu. Mamy z nim do czynienia, kiedy chorujemy lub chorują nasi bliscy. Cierpienie przychodzi do nas jako udręczenie związane ze starością, samotnością, izolacją, lekceważeniem ze strony ludzi, zagrożeniem, którym może być nawet widmo eutanazji. Starsi ludzie boleśnie przeżywają opuszczenie przez najbliższych, zapomnienie, brak serca, marginalizację. Poczucie pustki jest wzmacniane przez klimat zwątpienia, niewiary, nihilizmu. Jawi się jednak najtrudniejsze pytanie. Kiedy dotyka nas cierpienie, pytamy: Dlaczego ja? Dlaczego to spotkało właśnie mnie? Tymczasem cierpienie przychodzi do nas nieoczekiwanie. Przerywa nasz błogi sen, przytłaczając zmartwieniami i lękiem. Poprzez cierpienie Bóg nas budzi, później wywołuje do odpowiedzi i sprowadza na kolana. Wtedy odkrywamy swoją bezradność, a nasze skargi i łzy stają się wołaniem do Boga. Cierpienie to jakby znak stopu na drodze naszego życia. Zmusza do zatrzymania się i zastanowienia. Cierpienie najpierw jawi się jako konsekwencja zła czynionego przez ludzi. Ale istnieje zło, które nie pochodzi od człowieka, lecz z otaczającego nas świata.
Kataklizmy, huragany, powodzie, trzęsienia ziemi i inne klęski żywiołowe pokazują, że świat nie jest wyłącznie harmonijny, ale jest w nim element chaosu, nieprzewidywalności, zniszczenia. A przecież Biblia mówi, że to, co stworzył Bóg, jest dobre. Okazuje się, że Bóg nie chciał statycznego, wykończonego świata, lecz świata z nieskończoną liczbą możliwości. Bóg nie chciał ludzi jako bezwolnych marionetek, ale istot inteligentnych, wolnych, twórczych. Obdarzył człowieka rozumem, aby mógł odkrywać wszelkie możliwości świata. Człowiek może czynić zło, ale także może zwalczać choroby, chronić siebie i innych solidarnie przed klęskami. Na tym polega tajemnica wolności i godności człowieka. Człowiek wolny, inteligentny i odpowiedzialny może jednak zbuntować się przeciw Bogu, odwrócić się od Niego, wykluczyć Go ze swojego życia. Często pada zarzut o milczeniu Boga, mówi się także o „zaćmieniu Boga”. Tymczasem objawienie Boże przynosi nam odpowiedź i rozwiązanie trudności. Bóg odpowiedział na ludzkie pytania wznoszone od czasów biblijnego Hioba, przez swojego Syna. Jezus, od którego uczniowie oczekiwali, że zostanie ziemskim królem i zapewni im stanowiska i dostatek,wyjaśniał im, że: „musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Mt 16,21-23). A kiedy Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty, odwrócił się i rzekł do Piotra: „Zejdź mi z oczu, szatanie! Jesteś mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku” (Mt 16,21-27).
Tymczasem Pan Jezus nie tylko ukazał sens cierpienia. Także sam przeszedł przez cierpienie. Kiedy uczniowie podczas śmiertelnego zagrożenia na Jeziorze Genezaret zwrócili się z wyrzutem „Panie, nie obchodzi Cię, że giniemy”, Jezus był razem z nimi w chwili trwogi i uspokoił rozszalałe fale. W Ewangelii Jezus pokazuje, że każde cierpienie może być źródłem życia i wydać owoce. Bóg nie zsyła nam cierpienia, aby nas udręczyć. Bóg nie kocha cierpienia, ale kocha nas. To nie Bóg dręczy człowieka, ale człowiek na tym świecie napotyka okoliczności wystawiające jego relacje z Bogiem na ciężką próbę. Jezus uzdrawiając chorych ze zła doczesnego i duchowego, daje nam przykład właściwej postawy wobec cierpienia. Mówi do uczniów: „Idźcie i głoście, bliskie jest już królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy” (Mt 10,6-8). Cierpienie więc, oglądane z perspektywy Ewangelii, ma sens.

Zadania dla chrześcijan

Obowiązkiem ucznia Chrystusa jest walka ze wszystkich sił ze złem w jakiejkolwiek formie i postaci ono występuje. Nie wolno mu krzywdzić innych, czynić zła. Solidarność, pocieszanie innych, współczucie, pomoc, to obowiązek chrześcijanina. Tajemnicę obecności w ludzkiej historii zła i cierpienia przedstawia przypowieść o pszenicy i kąkolu, które mają rosnąć aż do czasu żniwa. Księga Apokalipsy, która jest Księgą Pocieszenia, w obliczu zła i cierpienia zapowiada ostateczny triumf i zwycięstwo Boga. Dlatego dla chrześcijanina cierpienie i zło nie są rzeczywistością ostateczną, ale tymczasową. Przyjdzie pora, gdy „nie będzie już płaczu i cierpienia i śmierci, bo wszystko stanie się nowe” (Ap 21,4).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miłość w cierpieniu

Niedziela toruńska 35/2019, str. 1

[ TEMATY ]

cierpienie

Aleksandra Wojdyło

W diecezji toruńskiej jest wiele miejsc martyrologii II wojny światowej. Jednym z nich jest Słupski Młyn

W diecezji toruńskiej jest wiele miejsc martyrologii II wojny światowej.
Jednym z nich jest Słupski Młyn

Najtrudniej jest uwierzyć w ojcowską miłość Boga w cierpieniu. Nieraz jest ono zawinione ludzkim czynem, ale zdarza się, że człowiek wyrzuca Bogu cierpienie i Jego czyni za nie odpowiedzialnym. Ile razy człowiek mówi: „Gdyby Bóg był kochającym Ojcem, to ten świat wyglądałby inaczej”. Doświadczając cierpienia, mamy wrażenie, że świat jest pełen bólu, a Bóg – daleki od nas. Cierpienie potrafi zamknąć na Boga i drugiego człowieka.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

43. rocznica zamachu na Jana Pawła II

2024-05-12 22:59

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Adam Bujak, Arturo Mari/Biały Kruk

43 lata temu, 13 maja 1981 roku, miał miejsce zamach na życie Jana Pawła II. Podczas audiencji generalnej na placu św. Piotra w Rzymie, o godz. 17.19 uzbrojony napastnik Mehmet Ali Agca, oddał w stronę Ojca Świętego strzały.

Wybuchła panika, a papieża, ciężko ranionego w brzuch i w rękę natychmiast przewieziono do kliniki w Gemelli, gdzie rozpoczęła się kilkugodzinna dramatyczna walka o jego życie. Cały świat w ogromnym napięciu śledził napływające doniesienia. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy Jan Paweł II przeżyje. Dziś miejsce zamachu na papieża upamiętnia płytka w bruku po prawej stronie przy kolumnadzie Placu św. Piotra.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję