Reklama

Niedziela Wrocławska

Słowo Boże niesie pomoc i zmienia życie. Świadectwa

Podczas świętowania ze słowem Bożym mogliśmy usłyszeć cztery świadectwa osób, których życie odmieniło się dzięki lekturze Biblii w projekcie wspólnoty Hallelu Jah „Słowo blisko Ciebie”.

Marzena Cyfert

Państwo Joanna i Piotr z warszawskiego oddziału wspólnoty Hallelu Jah

Państwo Joanna i Piotr z warszawskiego oddziału wspólnoty Hallelu Jah

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Peroń mówiła o tym, w jaki sposób słowo Boże zadziałało w jej życiu. – Doświadczanie słowa Bożego w bardzo mocny sposób poruszyło moje serce od samego początku. To stawanie w Jego obecności i poznawanie, jaki jest Bóg, jaki jest dla mnie, dla mojego życia to najważniejsza rzecz, która się dzieje w moim życiu. Jestem żoną, mamą dwóch dorosłych córek i 9-letniego syna a od niedawna babcią – mówiła p. Katarzyna. Podkreśliła, że codzienne czytanie słowa doprowadziło ją do bliższego poznania Pana Boga. – Pan Bóg zachwycił mnie sobą, swoją życzliwością, dobrocią, pokazał jakim jest Bogiem, objawił mi swoje Imię. Chodzi o to, że jest Bogiem bliskim, życzliwym, opiekunem. Pokazał, że jest Osobą i że te codzienne spotkania były spotkaniami z Osobą żywą – podkreślała p. Katarzyna i dodała: – Dzięki słowu Bożemu odzyskałam pokój serca. Cztery lata temu byłam w zupełnie innym miejscu w swoim życiu osobistym i rodzinnym. Dużo się zmieniło, choć też trudne rzeczy się wydarzyły. I mimo że te trudy były, Pan pozwolił zachować pokój. Szalom to jest coś niezwykłego, czego mogę dziś doświadczać.

Swoim świadectwem podzielił się również Jakub Piechnik, podkreślając, że codzienne spotkanie ze słowem Bożym podtrzymało jego wiarę. – Ten projekt zaczął się tuż przed pandemią i mam w sercu wielką pewność, że to było trochę prorocze. Trwałem ze „Słowem blisko Ciebie”, kiedy nie potrafiłem otworzyć ust, nie potrafiłem się modlić, byłem zdruzgotany. I czasami czytanie słowa to była moja jedyna modlitwa, np. wieczorem, byleby przeczytać, nie odpaść. Ale to podtrzymało moją wiarę – dzielił się Kuba zaznaczając, że doświadczenie skuteczności słowa Bożego przełożyło się następnie na powstawanie pieśni. – W tych pieśniach wylałem część moich modlitw, które nieraz były trudne, ale „Słowo blisko Ciebie” pomagało mi je uchwycić. W tym czasie były protesty (związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego na temat aborcji - przyp. redakcji), bolało mnie to, co się działo wokół Kościoła, ale byłem pewien, że Pan ma plan i że Jego ręka nie jest za krótka i On sobie z tym poradzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Państwo Joanna i Piotr z warszawskiego oddziału wspólnoty Hallelu Jah dali świadectwo jak słowo Boże pomogło przetrwać kryzys. – Dla nas projekt „Słowo blisko Ciebie” był pomocą w takich trudnych momentach naszego życia. Po rozpoczęciu projektu wybuchła epidemia i zostaliśmy zamknięci w domu z piątką naszych nastolatków. Pierwszy moment był do zniesienia, a potem było coraz trudniej. Protesty dotyczące aborcji odczuwaliśmy w naszym domu bardzo mocno, ze względu na poglądy naszych dzieci. Różnica stanowisk była bardzo widoczna. A ponieważ byliśmy zamknięci na małej przestrzeni, nie bardzo można było „odpocząć od siebie”, zwentylować emocji. W pewnym momencie nasz dom podzielił się na kobiety i mężczyzn, pomiędzy którymi wyrosła granica. Ja, jako matka, próbowałam biegać pomiędzy stronami i jakoś scalać. Ale im bardziej próbowałam, tym było gorzej. Doprowadziło to do dużego kryzysu między nami jako małżonkami. Mąż stał na stanowisku, że trzeba być prawdziwym, wiernym i mówić, co się myśli. Ja widziałam dzieci, które błądzą, chciałam je przytulić, powiedzieć, że je kocham, mimo że się nie zgadzamy z ich poglądami. Powstała między nami rysa. Mieliśmy inne stanowiska, a chcieliśmy być razem. To, co nas ratowało, to że codziennie wieczorem stawaliśmy razem do „Słowa blisko Ciebie”. To była rzecz obowiązkowa, niezmienna. Nawet jeśli pojawiały się nieporozumienie, nieodzywanie się do siebie, kłótnie, to ten rytuał wszedł w naszą wieczorną modlitwę: stawanie razem przy tym słowie i słuchanie go. To było coś, co nas jednoczyło, choć czasami serce chciałoby inaczej. Były posłuszeństwo, wytrwałość, wierność. Mam przekonanie, że to uratowało nasze małżeństwo. Jak już nas wypuścili, poszliśmy na terapię rodzinną i teraz jesteśmy całkiem dogadani z trójką dorosłych dzieci i dwójką nastolatków – dzieliła się Joanna, podkreślając, że Pan Bóg miał w tym ważny moment. Szczególnie bliski stał się wówczas fragment biblijny z Psalmu 1 o drzewie zasadzonym nad strumieniem wód, które przynosi owoc w swoim czasie.
– Dla mnie niesie on nadzieję, że nawet jeśli jako rodzice stajemy wobec sytuacji, iż nasze dzieci nie wybierają tego, czego chcemy, to w swoim czasie Pan Bóg ich przyprowadzi, odnajdzie. To, co ja mogę zrobić jako rodzic, to nad tą rzeką dać się zasadzić, czerpać ze słowa, które jest źródłem, żeby mieć nadzieję i wiarę w to, że tak się wydarzy – mówiła Joanna.
– Chciałem podkreślić, że „Słowo blisko Ciebie” przez te cztery lata było dla nas przestrzenią spotkania, takiego regularnego spotkania z żywym Bogiem. I to było bardzo budujące i wartościowe – mówił Piotr, podkreślając wartość didaskaliów w czytaniu słowa.

Reklama

– Kiedy usłyszałem o tym dziele, poczułem radość, że będzie dodatkowa motywacja, by przeczytać od „a” do „z” całe Pismo Święte (…) Od początku miałem też w sercu pragnienie, by do tego zachęcić inne osoby. Jest moją radością, że dołączyli do nas moi rodzice – dzielił się Tomasz Solski, podkreślając wspólnotowy wymiar czytania i opowiadał o tym, jak projekt rozprzestrzenił się w jego parafii, jak spowodował zaprzyjaźnienie się ze słowem Bożym i zmienił podejście do wielu spraw.
– W wymiarze małżeńskim to była wspólna droga z moją kochaną żoną. Stworzyliśmy małżeński namiot spotkania w naszej sypialni. To był ostatni punkt dnia przed zaśnięciem. Technicznie wyglądało to tak, że po naszych modlitwach, wspólnych czy indywidualnych, czytałem rozdział przewidziany na dany dzień, a potem rozbudowane objaśnienia. Okazywało się, że moja kochana żona przy końcu tych wyjaśnień już czasem spała. Ale odkryłem, jak niesamowite jest to, że ostatnie słowa, jakie w danym dniu słyszała, to były słowa Boga, płynące z Pisma Świętego. Zaś ostatnie słowa, które moje oczy widziały i moje usta czytały w danym dniu, to były słowa z Biblii. Czytałem te objaśnienia do końca szeptem, żeby jej nie zbudzić, całowałem Pismo Święte, odkładałem i zasypiałem. Od kilkunastu lat nie mamy w sypialni żadnych elektronicznych rzeczy, typu telefon, tablet czy komputer. Polecam to każdemu, aby trzymać to z daleka. To jest kluczowe odkrycie, że ważne jest nie tylko, czym żyjemy przez cały dzień, ale i czym żyjemy przed zaśnięciem. Warto słowem Bożym zaczynać dzień, żyć nim w czasie Eucharystii, w ciągu dnia, ale tak też kończyć dzień, żeby potem nie było już niczego innego – dzielił się Tomasz i podkreślił, że po zakończeniu projektu postanowili z żoną powrócić do namiotu i kontynuować regularną biblijną lekturę przed snem.

https://wroclaw.niedziela.pl/artykul/98411/Swietowanie-ze-slowem-Bozym

2024-01-19 19:55

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Organy katedralne do remontu!

2024-04-29 08:42

mat. pras

Zapraszamy do obejrzenia specjalnego odcinka "Organistów po godzinach" poświęcony długo wyczekiwanemu remontowi największych organów w Polsce, które znajdują się w Archikatedrze Wrocławskiej!

Zapraszamy do obejrzenia specjalnego odcinka "Organistów po godzinach" poświęcony długo wyczekiwanemu remontowi największych organów w Polsce, które znajdują się w Archikatedrze Wrocławskiej! W najnowszym podcaście organach katedralnych w rozmowie z Krzysztofem Bagińskim i Krzysztofem Garczarkiem opowiada Ks. kanonik Paweł Cembrowicz - proboszcz Katedry pw. św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu oraz można posłuchać i zobaczyć ostatnie, historyczne wręcz dźwięki utrwalające brzmienie przed demontażem instrumentu zaprezentowali organiści - Wojciech Mazur i Mateusz Żegleń.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję