Reklama

„Mazowsze” tańczy, śpiewa i... strajkuje

Jaki będzie finał kłopotów „Mazowsza” - nie wiadomo. Na razie artyści strajk zawiesili. Mają poparcie NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze i Związku Artystów Scen Polskich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Napisy: „Na ustach kultura, a w portfelu dziura”, „Dobro narodowe, a pensje głodowe”, widniały na transparentach, z jakimi na początku lutego br. na warszawski pl. Bankowy, pod siedzibę Urzędu Marszałkowskiego, przyszli artyści z Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Nie brakowało też przyśpiewek, w których „na ludową nutę” członkowie zespołu domagali się podwyżek płac.
- Jesteśmy najbardziej znaną i najważniejszą instytucją kultury podległą Samorządowi Województwa Mazowieckiego. A pensje mamy głodowe, podwyżek nie było od lat - tłumaczyli swój krok artyści. I mówili o swoich zarobkach.

2,4 tys. zł po 20 latach pracy

- Ja po 22 latach pracy dostaję miesięcznie 2,4 tys., kolega ze stażem 17-letnim zarabia 1,7 tys., a ci, którzy pracują trzy lata, dostają 1,5 tys. zł brutto. To kpiny - denerwuje się szefowa związków zawodowych w „Mazowszu” Iwona Wieczorek. I dodaje, że protestacyjny wiec na pl. Bankowym był aktem desperacji. W referendum akcję protestacyjną poparło 2/3 członków zespołu.
- Od lipca ub.r. jesteśmy w sporze zbiorowym, ale nikt z naszymi postulatami się nie liczy. Ani radni, ani urzędnicy. Większe zainteresowanie wzbudzamy u Polonii, w USA czy w Argentynie, niż u tych, którzy odpowiadają za nasze istnienie i koncertowanie - mówią rozżaleni artyści.
Jedynym efektem strajku było skłonienie samorządowców i urzędników do przyjrzenia się sprawie. Artyści na razie protest zawiesili.
- Jest powołana nowa osoba, która ma pełnić obowiązki dyrektora - wyjaśnia rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Marta Milewska. - Teraz analizuje kwestie finansowe, sprawdza liczbę zatrudnionych osób, ich płace, ale także liczbę koncertów, działalność impresariatu.
Rzecznik przyznaje, że kiedy rozpoczynano prace nad tegorocznym budżetem, władze województwa brały pod uwagę realizację postulatów płacowych. Ale, jak czytamy w najnowszym komunikacie Urzędu Marszałkowskiego, „w obliczu trudnej sytuacji finansowej, w jakiej znalazło się województwo, nie będzie to możliwe”. Urzędnicy tłumaczą, że budżet województwa musi być zweryfikowany w związku z kryzysem i nowymi prognozami ministra finansów. Dodatkowo Samorząd Województwa Mazowieckiego płaci w tym roku wyjątkowo wysokie tzw. janosikowe, czyli odprowadza na rzecz innych regionów 659 mln zł, tj. aż 40 proc. swoich dochodów. Aby zapłacić pierwszą ratę, samorząd, paradoksalnie, musiał zaciągnąć pożyczkę.
- Wszystkie instytucje kultury podległe Marszałkowi musiały zmniejszyć swoje bieżące wydatki o 15 proc. - przypomina rzecznik Milewska. - W sytuacji, kiedy wszystkie instytucje są zmuszone do oszczędności, podwyższanie pensji, czyli wydatków bieżących, jednej z nich byłoby nieuczciwe wobec pozostałych placówek.

Konkretów nie ma

Ale artyści protestują przeciwko takiemu stawianiu sprawy.
- Nasz protest nie jest tylko roszczeniem finansowym - mówi Iwona Wieczorek. - Niskie pensje są pochodną złego zarządzania placówką. Na etatach jest np. 160 osób, z czego tylko 100 to artyści. Jest przerost administracji, urzędników. Żeby to się chociaż przekładało na organizowanie nam koncertów.
- Niskie zarobki to najbardziej nośne hasło naszego protestu - przyznaje wokalistka zespołu Magda Zalipska. - Ale tak naprawdę chcemy zwrócić uwagę na bardzo trudną sytuację instytucji kulturalnych, nie tylko naszego zespołu. Zespół „Mazowsze” jest też jednak wyjątkowo słabo dofinansowywany przez Urząd Marszałkowski, któremu podlegamy.
Artyści wskazują na konkretne liczby.
- Nasz roczny budżet to 7,5 mln zł. A zespół „Śląsk”, z którym w pewien sposób konkurujemy, dostaje od Marszałka Województwa Śląskiego 14 mln zł. Dodatkowo dotowane są tam też bilety - wylicza Zalipska.
Bilet na koncert „Mazowsza” kosztuje 60 zł. Artyści twierdzą, że to drogo, ale zupełnie nie jest tak ze względu na ich apanaże.
- Pracownicy administracji mają pensje zdecydowanie wyższe - mówią rozżaleni.
Przyznają, że warunki pracy mają bardzo dobre. Dzięki unijnym dotacjom Urząd Marszałkowski wybudował tzw. Matecznik Mazowsza we wsi Karolin. Jest tam sala koncertowa na ponad 500 osób, nowoczesne sale do ćwiczeń.
- To jedno z najnowocześniejszych zapleczy w Polsce - zachwala rzecznik Milewska.
- Miło się ćwiczy w dobrych warunkach - przyznaje Iwona Wieczorek. - Ale cały Karolin nie był budowany tylko z myślą o nas, artystach. Jest tu hotel, karczma.
Szkoda tylko, że, według prawników, nie do końca wiadomo, czy te obiekty można komercyjnie wykorzystać. Unijne pieniądze są celową dotacją na rozbudowę siedziby zespołu, na cele kultury.
- Podobno Urząd Marszałkowski zamówił kolejną ekspertyzę w tej sprawie - mówią artyści. Dodają, że na razie jedynym efektem protestu jest uświadomienie radnym sejmiku problemów zespołu „Mazowsze”. Ale konkretów nie ma.
Nowy dyrektor Włodzimierz Izban na razie analizuje sytuację. I ocenę ma nieco inną niż członkowie zespołu.
- Nie ma impresariatu z prawdziwego zdarzenia, za dużo jest pracowników obsługi. A i poziom artystyczny jakby trochę „się rozszedł” - wylicza. Dodaje, że potrzebna jest gruntowna reorganizacja.
- To nie jest tylko kwestia pieniędzy. Zwłaszcza że najniższe wynagrodzenia pobiera nie więcej niż 20 proc. artystów, i to tylko tych z najkrótszym stażem.
Artyści z zespołu ostrożnie przyglądają się działaniu nowej dyrekcji. Twierdzą, że wybór nie jest najszczęśliwszy, bo dyrektor Izban jest też dyrektorem Mazowieckiego Teatru Muzycznego, finansowanego również z kasy Marszałka województwa.
- Paradoksalnie więc jesteśmy dla siebie konkurencją - mówi szefowa związków artystów. - A słuchy chodzą, że obie instytucje mogą zostać połączone.
Dyrektor Izban o niczym nie przesądza, ale dodaje, że Teatr Muzyczny konkurencją dla „Mazowsza” nie jest. - I zarządzany jest zupełnie inaczej. Na etacie mam tylko 17 osób. Artyści są zatrudniani na umowy o dzieło przy poszczególnych spektaklach. Ostatnio wystawialiśmy operetkę w Filharmonii Narodowej. Grało 80 osób - mówi.
Jaki będzie finał kłopotów „Mazowsza” - nie wiadomo. Na razie artyści strajk zawiesili. Mają poparcie NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze i Związku Artystów Scen Polskich.

„Mazowsze” powstało w 1948 r.; zespół założyli Tadeusz Sygietyński i Mira Zimińska-Sygietyńska. Początkowo zespół opierał repertuar na folklorze centralnego regionu Polski. Teraz ma w programie tańce i piosenki z ponad 40 regionów kraju. Od lat „Mazowsze” cieszy się wielką popularnością wśród Polonii

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent: nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski

2024-05-03 09:32

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

WOT

PAP/Paweł Supernak

Nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski, kto powinien zostać mianowany na te najważniejsze stanowiska dowódcze w wojsku polskim - podkreślił prezydent Andrzej Duda w swoim wystąpieniu po wręczeniu nominacji na stanowisko dowódcy generalnego RSZ i na stanowisko dowódcy WOT.

Prezydent Andrzej Duda wręczył w piątek akty mianowania gen. broni Markowi Sokołowskiemu na stanowisko dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i gen. bryg. Krzysztofowi Stańczykowi na stanowisko dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Drogi miłości

2024-05-03 20:56

ks. Jakub Nagi

Brat

Brat

Jak podkreśla ks. Krystian Winiarski, prefekt WSD w Rzeszowie, film rzeszowskich alumnów ma służyć najpierw refleksji nad życiowym powołaniem, które dla chrześcijan jest przede wszystkim powołaniem do świętości. W życie każdego człowieka wpisane jest także powołanie szczegółowe: do małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego, a może do samotności, które też wymaga rozeznania, odkrycia i decyzji, by tą konkretną drogą iść przez życie.

„Pytania, emocje, rozterki, lęk przed podjęciem decyzji. To wszystko towarzyszy młodemu człowiekowi, który zastanawia się jaką życiową drogę wybrać, czy odpowiedzieć na powołanie, także to do kapłaństwa. O tym chcieli opowiedzieć swoim kolegom klerycy, którzy rozpoczynają swoją formację w seminarium” – wyjaśnia ks. Krystian Winiarski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję