Siedzę w ławce kościoła św. Zbawiciela w Pradze czeskiej. Barokowy wystrój, cisza, a właściwie muzealna cisza. Nie słychać szeptu modlitw, nikt nie przyklęka. Oczy wodzą po pamiątkowych tablicach, a obfitość baroku przykuwa spojrzenia. Chodzimy jak po muzeum.
Rozpoczyna się koncert. Vivaldi rozbrzmiewa pierwszy - „Cztery pory roku”. Nawet już zaaklimatyzowałem się w tym kościelnym muzeum i pewnie wszystko byłoby dobrze, gdyby nie Mozart ze swoim „Ave Verum”. To jednak kościół. Szukam pospiesznie wiecznej lampki. Nie ma. Smutek pogłębił Antoni Dworzak - „God is my shepherd” - Bóg jest moim pasterzem. Pomyślałem: Może za chwilę wyjdzie ksiądz i powie: „Pan z wami”. Niestety, nie.
Kościoły bez modlitwy, muzea, sale koncertowe. Robimy w nich zdjęcia, sycimy się sztuką, upajamy muzyką, testujemy wrażliwość.
Wychodzę nienasycony. Dusza potrzebuje chleba na życie wieczne. Nie chcę w kościele tylko pieśni o pasterzu, ale Pasterza.
Obolała dusza, oszukany. Tęskniąc, włóczę się po kolorowych ulicach. Myślę, że gdzie zgubiła się duchowość, tworzy się muzea duchów.
Zsekularyzowany świat czasem wychyla się poza i używa świętych rzeczy, aby zaspokoić głody. A one ukołysane muzyką jednak budzą się. Jest głód Boga w każdym z nas. On też budzi się z odrętwienia.
Istnieje ciemność, wypalenie duszy, a wtedy zanika świadomość Jego obecności i godności człowieka. Niejednokrotnie ciemność przychodzi w rutynie modlitwy.
Wypala się życie Boże bez świadomości Jego obecności. Następuje egzekucja mojego Boga. A wtedy po duszy przechadzają się silne żądze, głody ciała, szarość z ciemnością na przemian. Żyją bez życia. Czasem coś ekscytującego zorganizujemy dla duszy - I Komunia św. dziecka albo ślub znajomych. Wtedy coś uwiera w środku. Stąd refleksja, biegające myśli po muzeum wspomnień.
„Świątynią Boga jesteście”. Kto grał dziś w tej świątyni koncert? Kto jest kustoszem twojej duszy? Czy żywy człowiek może mieć w sobie muzeum eksponatów zabitego Boga? Może - wspomnienia, obrazki, pamiątki, doświadczenia dzieciństwa. Co więcej, może koncertować, udając chrześcijanina.
Bóg zraniony - umarł. Wyschnięte pragnienia ludzkich serc. Brak żywej relacji z Bogiem czyni nas świątyniami bez Niego.
Z kościołów powstają sale koncertowe i restauracje - popłuczyny cywilizacji chrześcijańskiej.
Jak piękny jest kościół wypełniony chwałą Boga.
Jak wielki jest człowiek żyjący dla Boga.
Niby nic - a wszystko na swoim miejscu, harmonia jak po stworzeniu.
Oby zmartwychwstał i wprowadził porządek do duszy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu