Reklama

Woda odeszła, łzy pozostały

Niedziela Ogólnopolska 29/2011, str. 16-17

Graziako

Domy niechciane - woda zabrała ludziom także nadzieję, że można tu wrócić

Domy niechciane - woda zabrała ludziom także nadzieję, że można tu wrócić

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Upał, piach i cisza - dokładnie jak rok temu. Stoję na skraju drogi, która wije się ciemnym asfaltem wśród zdziczałej, rozbuchanej zieleni. Sterczą z niej ku niebu gładkie drewniane pale. Patrzę w prawo - to samo. Wyżej też. To dawne plantacje chmielu, które rok temu zniszczyła woda. Woda, której teraz nie widać. Ani śladu po niej.
Środkiem wsi Cygan dźwiga z mozołem elektryczną piłę. Za nim ciężarna żona z mniejszą, jakby damską. Zachęcają nachalnie do zakupu - wszyscy kupują, bo nic tak dobrze nie potnie starego domu, okiennych ram czy sadu pełnego popękanych drzew, jak piła chińskiej produkcji.
Jedziemy drogą, której nie znał prawie nikt aż do powodzi. Wąska, boczna i rozkołysana przez górki i padołki. Wtedy jednak okazała się niezastąpiona, bo jedyna przejezdna. Rzucili na nią betonowe płyty, żeby wytrzymała ciężki sprzęt. Pół Polski jechało gminie Wilków na ratunek. Ludzie płakali, widząc dramat mieszkańców tej gminy.
Gmina Wilków, wieś Podgórz. Dawniej zasobna i zadbana. Dzisiaj niekoniecznie. Dalej wsie Zastów Polanowski i Zastów Karczmiski, wreszcie sam Wilków.

Widziane z drogi

Nowe domy i stare domy, których nikt nie chce. Zapiaszczone drogi. Obumarłe sady i ogrody bierze w posiadanie dzika natura. Połatane byle jak wały, kapliczki budowane w akcie wdzięczności, że udało się przetrwać, powstać i jakoś żyć dalej. Czy bez lęku?
Po drodze wiejski sklep spożywczy. Mały, zapchany towarem i ludźmi. Na zewnątrz dzieci i rowery stawiane rzędem przy płocie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O czym się rozmawia?

O życiu po powodzi. O życiu od nowa, o tych, którzy dostali więcej pomocy, i o tych, którzy figę z makiem... O tych, którzy już tu nie wrócą, o tych, których w telepkę wprawia każdy większy deszcz, o dzieciach, które ze snu wybudza ulewa. O bezsilności, gniewie i kiełkującej gdzieś nieśmiało nadziei, że co nas nie zabije, to wzmocni... I odwieczne, rozgrzeszające: Bo co, człowiecze, poradzisz... Wszystko w rękach Boga.
Z tymi domami jest kłopot. Bo na pierwszy rzut oka jakby się nic nie stało. Z samochodu roztacza się widok na piękną okolicę i spokojne wsie. Natura odradza się najszybciej. Dopiero gdy na rozstaju skręci się w prawo lub w lewo - obojętnie, byle w drogę trochę węższą od poprzedniej - widać lepiej.
Tutaj są domy porzucone. Te chylą się koślawo ku ziemi. Drewniane, spopielałe, brudne. Podwórka opuszczone. W obejściach stoły, rozrzucone krzesła, rozwalone meble. Jakby ktoś podjął próbę ratunku dobytku, ale porzucił tę myśl po chwili. Jeszcze na oparciu krzesła zesztywniała dresowa bluza ze śladami jesiennych i wiosennych szarug. Jeszcze psia buda z kawałkiem zardzewiałego łańcucha. A na środku tego końca świata rwąca się do życia jabłoń. Nikogo...
Potem widać domy odbudowane, ale samotne. Czasem ciągle z cenami na nowo wstawionych oknach. Można zajrzeć do środka, do pustych, obielonych tylko pomieszczeń. Pewnie ktoś tutaj zagląda, ale jakoś niespieszno mu z powrotem. Kobiety w wiejskim sklepie mówią, że to przez wulkany, które znowu wybuchają na Islandii. W tamtym roku najpierw one pluły lawą i popiołem, a potem zaczął padać deszcz i przyszła powódź. W tym roku też wybuchają. A jeśli jest to jakaś reakcja łańcuchowa? Nie ma co ryzykować. Niektórzy zresztą nie mają już siły. Kręcą się po obejściu nieco apatycznie, na zwolnionych obrotach. Mówią, że czują się oszukani przez rząd, gminę i Kościół. Przekładają dobytek z kąta w kąt, lamentują, bo położone w tamtym roku ocieplenie budynku na wiosnę odpadło. Gniew w nich jakby zardzewiał i ciągle kłuje duszę.
Wreszcie domy, które wzbudzają zazdrość. Odbudowane albo całkiem nowe. Wyposażone w meble prosto z fabryki, w nowe dywany i sprzęt AGD. W ogrodzie świeża trawa i kwiaty, w oborach nowe zwierzęta, bo stare się potopiły. Pachnie farbą, lakierami do drewna i chlorem. Te domy żyją, promienieją, bo opowiadają nową historię, jakby tamta wiosna i lato w ogóle nie miały miejsca. Ich mieszkańcy wierzą, że piorun nigdy nie trafia dwa razy w to samo miejsce. Że jak raz była apokalipsa, to nie ma już prawa do powtórki. Że w takich przypadkach nie działa prawo serii. Prawda, nieprawda, ale gdy nocą przychodzi deszcz, drewno w starych krzyżach, które na rozstajach stoją, trzeszczy i jęczy...
I nie wiadomo, co to znaczy.

Nadwiślańskie hałdy

Wały budzą niepokój we wsiach jak Wisła długa. Zasypano tylko dziury. Wielkie ciężarówy sypały piach i sypały, aż do jesieni. Jakby dziecięcą piaskownicę stawiali. Stoi to teraz rozmemłane i bezkształtne, jak przyjdzie większa woda, to rozpruje je z łatwością. Hałdy piachu, ot co...
Ruszamy dalej, szosą jak najbliżej Wisły. Rzeka towarzyszy nam jakiś czas po lewej stronie. Urokliwa, łagodna, z zakolami w wiklinach i ptasimi gniazdami. Śpiew ich gospodarzy wypełnia przestrzeń jak w gotyckiej katedrze. Zawichost,
Dwikozy, Winiary i Winiarki. Droga biegnie w dół, wśród plantacji warzyw i owoców. Z obu stron zabudowania jak z obrazka. Zniknęły niemal wszystkie oznaki żywiołu. W Sandomierzu praca na wałach wre. Jaskrawe maszyny kręcą się tuż nad rzeką, migają kaski robotników. Obok starego mostu rośnie nowy. Utrudnienia dla kierowców takie same jak przed rokiem. Zjeżdżamy w zalaną część miasta. Domy niechciane, opuszczone, domy samotne i ostentacyjnie nowe, ze świeżą elewacją.
Gdy nasz samochód staje w Trześni, ze wsi zlatują się dzieci, zobaczyć, kto zacz. Obcy samochód oznacza dary. Przyzwyczaiły się, więc sprawdzają i odchodzą, wyraźnie niepocieszone. W pięknym kościele w Trześni rok temu proboszcz właśnie kończył odnawianie polichromii, gdy woda wyniosła mu najpierw drzwi z kościoła, a potem jak w procesji wypłynęły ławki. Proboszcz po kościele pływał łódką. Na cmentarzu z wody wystawały tylko czubki krzyży. Do dziś nie całkiem wyschły konfesjonały. Św. Florian z lipowego drzewa, w pięknym zielonym płaszczu, którego znaleźli dobrzy ludzie gdzieś w polach i odnieśli, także nie do końca wydobrzał. W kościele, który w czasie okupacji tak pięknie wymalował profesor z Krakowa, konserwatorzy malutkimi pędzelkami mozolnie ratują polichromie. Linia wody jednak wyłazi na ścianach. Naprawianie zabytku kosztuje krocie. Kogo zainteresuje kościół, gdy wokoło tyle ludzkich dramatów? Nawet rok po powodzi biedy nie brakuje. Świątynie pozostawione są same sobie.
W Koćmierzowie Wisła rozerwała wał i wdarła się do wielu wsi w okolicy, zalała Sandomierz i Tarnobrzeg - oglądała to struchlała z przerażenia Polska. Miejscowi nie mieli czasu się bać. Uciekali co sił w nogach, a woda tuż za nimi, niemal lizała im pięty. Ocalili niewiele. W zasadzie nic. Stajemy w Koćmierzowie w tym samym miejscu, co przed rokiem. Pamiętam tamtą ciszę wypełnioną grozą. Zabudowania zasypane piaskiem, oblepione mułem, smród odbierający dech. Wokoło ani jednej żywej istoty, nawet ptaki uciekły.
Ile trzeba determinacji, żeby wrócić? Co o tym decyduje? Przywiązanie do ziemi, lęk przed nowym życiem gdzieś w Polsce? Patrzę na prowizorycznie usypany wał przeciwpowodziowy. Tę górę źle uklepanego piasku. Potem odwracam głowę i widzę domostwa, które z tego piachu, mułu i nieczystości, jakie przywlokła rzeka, powstają z mozołem, ociężale jak powalony na ziemię człowiek. Ci, którzy zaryzykowali życie tutaj, muszą mieć twarde karki. Ziemia jakby spustynniała, zapadła się w sobie. Nie chce rodzić, zagniewana. Każdy jej kawałek trzeba oczyścić z piasku. Metr po metrze. Ludzie mówią: - Ni płakać, ni kląć. Ale każdego ranka idą w pole.
- Bo żyć trzeba dalej - mówią. Taki nakaz nosi w sobie człowiek. Takim go Bóg stworzył. Nie inaczej...

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: co jest warunkiem wszczepienia nas w Kościół?

2024-04-26 13:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

28 Kwietnia 2024 r., piąta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Kosowo: Premier zapowiedział legalizację związków partnerskich osób tej samej płci

2024-04-27 17:07

[ TEMATY ]

LGBT

Kosowo

Adobe Stock

Premier Kosowa Albin Kurti zapowiedział legalizację związków partnerskich osób tej samej płci - przekazał w sobotę portal Klix.

"Kosowo dołoży wszelkich starań, aby wkrótce stać się drugim po Czarnogórze krajem Bałkanów Zachodnich, który gwarantuje swoim obywatelom prawo do związków partnerskich osób tej samej płci. Będziemy ciężko pracować, aby osiągnąć (ten cel) w najbliższej przyszłości" - powiedział Kurti, dodając, że do zmiany w kosowskim prawie może dojść już w maju.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję