Reklama

W obliczu cierpienia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Wyszyńska: - Trudno jest nam pogodzić się z cierpieniem, zarówno własnym, jak i osób, które kochamy. Czy lekarze, pielęgniarki, którzy każdego dnia stykają się z cierpieniem, potrafią lepiej niż inni zrozumieć jego sens i wartość?

Prof. dr hab. Jerzy Jurkiewicz: - Cierpienie jest tajemnicą od zarania naszych dziejów i pozostaje nią także dla ludzi żyjących współcześnie. Jest ono czymś powszechnym i wszechobecnym, bo nie ma człowieka, który nie miałby za sobą doświadczenia cierpienia. Od wieków, a także dziś, człowiek cierpiący zadaje sobie pytanie - dlaczego? To problem, który wymyka się możliwościom racjonalnego, rozumowego wyjaśnienia. To tajemnica. Lekarze, pielęgniarki stają wobec tego faktu każdego dnia, a jest to doświadczenie trudne i obciążające. To tajemnica, która jest miernikiem głębokości naszej wiary, bowiem tylko na gruncie prawd wiary możemy przyjąć i zrozumieć wartość cierpienia.

- Jest fragment Dziejów Apostolskich, w którym apostołowie Barnaba i Paweł wołają: „My także jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy podlegamy cierpieniom”. Ale czy każdy jest w stanie zaakceptować prawdę, że cierpienie jest nieodłącznym elementem ludzkiego życia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Przeciętny człowiek nie chce uznawać cierpienia za część swojego życia. Na ogół boimy się cierpienia, unikamy go, a kiedy przyjdzie, znosimy je z trudem. O ile jesteśmy w stanie, z rezygnacją, przyjąć do swojej świadomości, że każdy z nas musi umrzeć, o tyle raczej nie chcemy przyjąć faktu, że człowiek jest tak skonstruowany, że cierpienie jest wpisane w jego doświadczenie. Mówię na ogół, bo nie dotyczy to świętych. Święci uważają cierpienie za dobrodziejstwo, akt łaski Bożej, przyjmują je z cierpliwością i godnością. Jan Paweł II jest najpiękniejszym przykładem takiego przyjmowania cierpienia. Ale to są święci.

- Lekarze i pielęgniarki, tak jak kiedyś miłosierny Samarytanin, spotykają na swojej drodze człowieka cierpiącego. Co jest busolą ich postępowania przy takim spotkaniu?

- Piękna przypowieść o miłosiernym Samarytaninie nie obejmuje lekarzy i pielęgniarek. Niesienie pomocy jest naszym obowiązkiem, sensem życia i powołania, my nie znajdujemy chorych, my do nich idziemy.
Opisywanie misji lekarza jako człowieka walczącego z cierpieniem i chorobą zaczęło się od Hipokratesa. Jego zbiór zasad postępowania lekarskiego, zwany przysięgą Hipokratesa, jest aktualny do dzisiaj. W tym zbiorze są dwa decydujące słowa: „nigdy” i „zawsze”. Nigdy nie będę działał na szkodę chorego, nigdy nie podam środka poronnego niewieście, nigdy nie odmówię pomocy. A także: będę zawsze do dyspozycji, będę zawsze pomagał człowiekowi cierpiącemu. Te dwa słowa stały się tworzywem, na którym wyrosła godność zawodu lekarza. Ta godność przez 2,5 tys. lat była czymś najważniejszym, lekarza rozpoznawano po tych dwóch słowach: „zawsze” i „nigdy”. Wiadomo było, że cokolwiek się stanie, on zawsze przyjdzie. Przyjdzie i będzie zawsze pomagał, a nigdy nie będzie zabijał. Trzeba, oczywiście, zadać pytanie o to, co się stało w ostatnich 70 latach z tym „zawsze” i „nigdy”, bo przecież na naszych oczach te zasady zaczynają być coraz bardziej kruszone i źle interpretowane.

Reklama

- A dobry lekarz? Jaki w rozumieniu Pana Profesora powinien być dobry lekarz?

- Nasuwa się refleksja upatrująca odpowiedniego odniesienia na gruncie Ewangelii. Pan Jezus uzdrawiał bardzo wielu ludzi. Jak? Był przy nich obecny, dotykał, rozmawiał, traktował z największym szacunkiem, z godnością należną osobie ludzkiej. Dlatego podstawowym warunkiem wypełniania powołania lekarskiego jest: być obecnym. Trzeba stanąć, zatrzymać się w biegu, pochylić nad cierpiącym i powiedzieć: Jestem przy tobie, rozumiem twój ból, będę o tobie pamiętał i przyjdę zawsze, gdy mnie przywołasz. Dodajmy, że chory ma prawo oczekiwać od lekarza pomocy skutecznej i profesjonalnej, co jest możliwe tylko wtedy, gdy lekarz jest człowiekiem kompetentnym i wykształconym. Oznacza to, że lekarze muszą nieustannie doskonalić swoje kwalifikacje, a zaniechanie tego jest ciężkim naruszeniem etyki lekarskiej.
I jeszcze jeden aspekt: słowa i zachowanie lekarza przy łóżku chorego powinny potwierdzać prawdę, że zawsze jest nadzieja. Nie wolno odbierać nadziei mówieniem tzw. całej prawdy, która w rzeczywistości prawdą nie jest. Lekarz nie może być tym, który gasi w chorym nadzieję.
Władysław Biegański, wielki lekarz, filozof i etyk, powiedział kiedyś: „Nie będzie dobrym lekarzem ktoś, kto nie jest dobrym człowiekiem”. Tak więc dobry lekarz musi być dobrym człowiekiem, współczującym bratem.

- Czy w pracy Pana Profesora, wśród licznych obowiązków, jest czas na modlitwę za chorych?

- Skoro często jest tak, że prosimy o radę czy zapraszamy na konsultację bardziej doświadczonego kolegę, zapraszajmy do asysty najlepszego lekarza - Pana Jezusa, poprośmy o wstawiennictwo Jego Matkę, poprośmy o nie dla każdego chorego, który jest pod naszą opieką. To nie wymaga wysiłku. Wystarczy, gdy chirurg, przygotowując się do operacji, powie: „Panie Boże, poprowadź moje ręce, mój umysł, abym mógł lepiej temu choremu pomóc”. Modlitwa jest obowiązkiem lekarza wierzącego, bo potęga modlitwy jest ogromna.

* * *

Prof. dr hab. n. med. Jerzy Jurkiewicz 22 maja w Auli o. Kordeckiego na Jasnej Górze podczas tegorocznej Pielgrzymki Służby Zdrowia wygłosił konferencję nt. „Lekarz i pielęgniarka wobec ludzkiego cierpienia”. Konferencja ta stała się kanwą wywiadu udzielonego „Niedzieli”. Pielgrzymkę poprzedziły dwudniowe rekolekcje służby zdrowia. W drugim dniu rekolekcji Apel Jasnogórski w Kaplicy Matki Bożej poprowadzili: bp Stefan Regmunt - przewodniczący Zespołu KEP ds. Służby Zdrowia, dr Wanda Terlecka - prezes Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich oraz ks. prof. Stanisław Warzeszak - krajowy duszpasterz służby zdrowia.
Materiały dotyczące pielgrzymki, m.in. tekst Aktu Zawierzenia i Apelu Jasnogórskiego, drukujemy na stronie obok.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Wielkopolskie lekcje pokory

2024-05-05 13:08

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeżdżąc teraz intensywnie po Wielkopolsce zawsze znajduję czas, aby choć na chwilę w różnych miejscowościach znaleźć się tam, gdzie czas płynie inaczej, bo w rytmie wieczności. Katolickie świątynie: niektóre jeszcze z zachowanymi elementami architektury romańskiej czy gotyckiej, inne pamiętające czasy baroku, wreszcie niektóre budowane w wieku XIX i później.

Jednak połączone, powiem niezwykłym w tym miejscu językiem matematycznym: „wspólnym mianownikiem”. Przybywają tu ludzie bardzo bogaci i niezamożni, bardzo wiekowi i na ramionach rodziców, ludzie „różnych stanów” jakby to powiedziano w I Rzeczypospolitej czy też „różnych klas” ,jakby to ujęli „marksiści”. I są tu razem. Być może, a nawet prawie na pewno jest to jedyne miejsce, gdzie mogą spotkać się i być wspólnotą bez uprzedzeń, zawiści, negatywnych emocji. Czy idealizuję? Chyba nie.

CZYTAJ DALEJ

Jako jedna wielka polska rodzina. Ulicami Wilna przeszła wielotysięczna Parada Polskości

2024-05-06 13:11

[ TEMATY ]

Wilno

Litwa

fot.M.Paszkowska/l24.lt

W sobotę Wilno rozkwitło biało-czerwonymi sztandarami – ulicami litewskiej stolicy przeszła tradycyjna majowa Parada Polskości. Była to wyjątkowa okazja, aby jak co roku Polacy ze wszystkich zakątków Litwy oraz rodacy z Polski i z dalszych stron mogli spotkać się razem jako jedna wielka polska rodzina.

Polski przemarsz w sercu Wilna stał się już piękną tradycją, organizowaną od dwudziestu lat przez Związek Polaków na Litwie z okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą i Święta Konstytucji 3 Maja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję