Reklama

Wiadomości

Liga Mistrzów – trener Rakowa: FC Kopenhaga faworytem

„FC Kopenhaga jest faworytem, ale my się z tym dobrze czujemy” – powiedział trener piłkarzy Rakowa Częstochowa Dawid Szwarga przed wtorkowym meczem czwartej, decydującej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów, który zostanie rozegrany w Sosnowcu.

[ TEMATY ]

sport

PAP/Zbigniew Meissner

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Z nami już sześć spotkań w kwalifikacjach LM, do tej pory nasza kampania w tych rozgrywkach jest udana. Potrafiliśmy trudności przezwyciężyć i liczę, że podobnie będzie we wtorek. Na pewno goście są zespołem potrafiącym dominować, kreować sytuacje, ale my wiemy, jak się temu przeciwstawić” – dodał.

Przyznał, że Raków dobrze się czuje w roli „nie faworyta”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Jestem przekonany, że będziemy mieli swoje sytuacje, swój sposób rozegrania spotkania i wierzę głęboko, że zawodnicy wdrożą go w życie, a przy okazji pokażą swoje umiejętności, dzięki czemu po meczu w Sosnowcu będziemy się cieszyć. Rywale mają minusy, jak każdy zespół, ale dziś nie chcę o tym mówić” – stwierdził szkoleniowiec przed poniedziałkowym treningiem na sosnowieckiej arenie.

Zaznaczył, że FC Kopenhaga gra kombinacyjnie.

„Wiemy, jak się temu przeciwstawić, żeby sytuacji pod naszą bramką było jak najmniej. To drużyna potrafiąca wciągnąć przeciwnika, kreować sytuacje także długim podaniem” – powiedział.

Przypomniał, że jego zespół rozegrał w tym sezonie już 11 oficjalnych meczów.

Mistrzowie Polski poprzednie „domowe” mecze kwalifikacyjne rozegrali w Częstochowie, teraz po raz pierwszy podejmą rywali w Sosnowcu, bowiem ich obiekt nie spełnia wymogów tej fazy rywalizacji.

Stadion - wraz z lodowiskiem i halą - jest częścią miejskiego kompleksu ArcelorMittal Park. Został oddany do użytku w lutym. Może pojemność 11 600 miejsc (dwa razy więcej, niż w Częstochowie). Na co dzień rywali podejmują tam piłkarze pierwszoligowego Zagłębia.

Ponieważ zabraknie kibiców gości, ukaranych przez UEFA za odpalanie rac, wszystkie bilety zostały wykupione przez sympatyków Rakowa.

„W Częstochowie jesteśmy bardzo mocną drużyną, co pokazują poprzednie rozgrywki i obecne. Zrobimy wszystko, żeby się zaadaptować do grania w Sosnowcu jak najszybciej. Oczywiście, to nie to samo co u nas w domu, ale dostrzegamy też plusy, choć pojemność stadionu. Liczymy, że ilość kibiców zrekompensuje to, że nie gramy w Częstochowie i nie będziemy odczuwać aż takiej różnicy” – ocenił Szwarga

Reklama

Napastnik gospodarzy Fabian Piasecki przyznał, że rywalizacja o fazę grupową LM to spełnienie marzeń.

„Niektórzy z nas o takich meczach nawet nie marzyli. Mam nadzieję, że zagramy z pasją, determinacją i w tym dwumeczu (rewanż 30 sierpnia w Kopenhadze) będziemy zespołem lepszym, a przede wszystkim tym który przejdzie do fazy grupowej” - podkreślił.

Zawodnik grał w przeszłości w Zagłębiu Sosnowiec, choć jeszcze na starym Stadionie Ludowym. Przyznał, że może się w tym miejscy czuć bardziej u siebie, niż reszta zespołu.

„Mam nadzieję, że powietrze w Sosnowcu się nie zmieniło i będzie mi dopisywać, tak jak kilka lat temu. Stadion jest inny, piękny, cieszę się, że mogę tutaj wrócić” – dodał.

Klub z Kopenhagi zorganizował dla ok. 2000 kibiców możliwość wspólnego oglądania wtorkowego meczu na telebimie przy własnym stadionie.

Zwycięzca dwumeczu znajdzie się wśród 32 uczestników fazy grupowej Champions League. Mistrz Polski po raz ostatni grał w zasadniczej części LM w sezonie 2016/17, a łącznie przedstawiciele ekstraklasy awansowali trzykrotnie (dwa razy Legia Warszawa i raz Widzew Łódź) na 31 podejść.

W przypadku niepowodzenia Raków wystąpi w fazie grupowej Ligi Europy, także goszcząc rywali w Sosnowcu.

Autor: Piotr Girczys (PAP)

gir/ krys/

2023-08-21 21:23

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy wystarczy: chleb i igrzyska?

Natemat sportu pokutuje w naszym języku mnóstwo całkowicie zdezaktualizowanych maksym i pozbawionych sensu porzekadeł, np. że "sport to zdrowie" czy też coś górnolotnego o bezinteresowności, pięknie i wychowawczej roli zmagań sportowych. Ostatnie igrzyska piłkarskie, jakie odbyły się w naszym kraju, potwierdzają, że są to frazesy, poetyckie ozdobniki czegoś zupełnie niepięknego i niezdrowego, co przede wszystkim kojarzy się z ogromnymi pieniędzmi i jeszcze większą korupcją, a ostatnio coraz częściej także z agresją, z pozbawionymi kontroli umysłu zbiorowymi emocjami. Czy jako katolicy powinniśmy się tym wszystkim zachwycać, udając, że te ciężkie choroby sportu to margines zjawiska, nas zaś interesuje jego jądro, względnie najlepsza zdrowa część?
Sport dopiero od niedawna wspiął się - a raczej został wywindowany - na tak niebotyczne wyżyny, że jego bohaterowie zaczęli być traktowani jako obiekty kultu. "W tradycji i pedagogice katolickiej pielęgnowanie ciała było bezpośrednio związane z utrzymaniem higieny - przypomina znany włoski filozof. - Podniesienie sportu do rangi osobnej dziedziny ludzkiej działalności, wreszcie jego apoteoza to zjawiska całkiem nowe, znane raptem od pół wieku". Autor tych słów zauważa, że to gazety codzienne stworzyły "nowomowę pełną górnolotnych metafor", by zajmować głowy czytelników wyczynami młodych, silnych, dobrze odżywionych ludzi, "których traktuje się niczym bohaterów z dawnych epopei". Jeżeli im się uda osiągnąć jakiś sukces, to towarzyszy temu taki rozgłos, jakby było to "sięgnięcie wyżyn ludzkiej doskonałości". Brak w tym logiki i poczucia proporcji. Jest prymitywne wychwalanie przewagi silniejszego, lepiej umięśnionego i wytrenowanego człowieka. Gwiazdy sportu po zejściu z afisza przeżywają podobne udręki związane z utratą popularności, jak gwiazdy filmu i estrady. Są często ludźmi złamanymi psychicznie. Tak zawsze kończy się zachwianie proporcji między życiem duchowym człowieka - które powinno mieć bezwzględny prymat - a rozwojem fizycznym. Włoski profesor przytacza jeden z najczarniejszych dni w historii sportu. Gdy w 1971 r. "dwóch znanych bokserów stanęło do pojedynku, by w ramach mistrzostw świata stoczyć niezwykle brutalną walkę, podczas której padło wiele niewybrednych wyzwisk i gróźb, złotouści dziennikarze sportowi dla opisania tej erupcji wściekłości (która bez mała skończyłaby się dosłownym zmieceniem przeciwnika z ringu) używali takich określeń, jak , a nawet ". Coraz bardziej groteskowo brzmią zapewnienia polityków, że sport może być nośnikiem i sprawcą "pojednania między narodami", "idei braterstwa" itd. W tę pułapkę wpadają także niekiedy katolicy i ludzie Kościoła. Papież Pius XII w 1952 r. przestrzegał i napominał, by nie zapominać o podporządkowaniu bezpośredniego celu sportu (zachowanie i rozwinięcie sił fizycznych) ostatecznemu celowi człowieka - doskonałości osoby ludzkiej w Bogu. Włoski myśliciel wyjaśnia, że porzekadło, które stało się jedną z najbardziej nadużywanych myśli na temat sportu: "W zdrowym ciele zdrowy duch" w swojej oryginalnej wersji, autorstwa Juwenalisa, zawiera myśl zgoła odmienną, że mianowicie "trzeba prosić bogów, by dali nam jedno i drugie: ".
Warto przypomnieć w tym miejscu dwie zapomniane historie niezwykłego wyczynu: przejścia pieszo przez Alpy samotnych wędrowców, których wątłe ciała ożywiał skutecznie zdrowy duch. Pierwszy z nich miał lat 16 i był szczupłym, zupełnie niewysportowanym polskim chłopcem, uczniem kolegium w Wiedniu. Chciał zostać zakonnikiem, jezuitą. Jego wędrówka przez góry była w istocie pielgrzymką do miejsc dla niego świętych. Drugi miał lat 73 i był jezuitą. Ruszył z Neapolu, by dotrzeć do Krakowa i Warszawy, gdyż usłyszał od Matki Bożej, którą ogromnie kochał, że należy jej się tytuł Królowej Polski (objawienie uznane przez Kościół). Poszedł z tą wiadomością niezwłocznie do polskiego króla, a pomagał mu ks. Piotr Skarga. Pierwszy nazywał się Stanisław Kostka, drugi - o. Juliusz Mancinelli. Matka Boża objawiła mu się dokładnie 40 lat po śmierci młodziutkiego Stanisława, który odszedł do Boga jako jezuita, w opinii świętości. Był rok 1610*. Jeśli prawie w tym samym czasie dwie osoby podejmują ogromny wysiłek pokonania podobnej trasy, tylko w dwie różne strony, zupełnie nie zważając na trudy i niebezpieczeństwa takiej podróży, to z pewnością prowadzi ich Duch Święty. Nie potrzebują innego dopingu. Nie zależy im na sławie.
Kościół potwierdził to w całej pełni.

CZYTAJ DALEJ

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45

[ TEMATY ]

warsztaty

Świebodzin

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

dekanalny ojciec duchowny

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

W sobotę 27 kwietnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, które poprowadził ks. dr Dariusz Wołczecki. Tematem ćwiczeń było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Dekanalny ojciec duchowny jest kapłanem wybranym przez biskupa diecezjalnego spośród księży posługujących w dekanacie, który troszczy się o odpowiedni poziom życia duchowego kapłanów. Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową i wzajemnym podzieleniem się dylematami i radościami płynącymi z posługi dekanalnego ojca duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Wiosna organowa

2024-04-28 10:52

materiały prasowe

W archikatedrze lubelskiej rozpoczyna się kolejna edycja „Lubelskiej Wiosny Organowej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję