Reklama

Wiara

"Bliżej życia z wiarą"

Świadectwo: Bóg ze mnie nie zrezygnował

Bokser z doświadczeniem walk na amatorskim ringu najważniejszą walkę stoczył poza nim – o trzeźwość, czystość i obecność Boga w swoim życiu.

[ TEMATY ]

świadectwo

Bliżej Życia z wiarą

Adobe Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czasem łatwiej mi było na treningu powalczyć z zawodnikiem niż z czymś, czego nie widzę. W walce duchowej trzeba się wykazać większym wyczuciem, bo oponent jest mocny, sprytny i zamaskowany. Poukrywany za różnymi emocjami i mechanizmami. Trzeba się dużo modlić o mądrość, moc i wsparcie z góry. Tutaj najlepszym trenerem jest Duch Święty – przyznaje Mikołaj. Jak wyglądała jego historia?

Jedyny ślad wiary

– Pochodzę z mało wierzącej rodziny. Zostałem ochrzczony w Kościele katolickim. Inne sakramenty także przyjąłem, za co po latach jestem wdzięczny. W sumie to był sielankowy czas – wspomina Mikołaj. Ciemne chmury nadciągnęły nad jego życie w momencie rozwodu rodziców. – Tata odszedł do innej kobiety, po 12 latach małżeństwa z moją mamą, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji, które ta decyzja pociągnie za sobą w życiu pozostałych członków rodziny. W tym okresie wpadłem w sidła pornografii i masturbacji, które zniewoliły mnie na kilkanaście lat, a ich efekty ciągną się do dziś. Grzechy w tamtym czasie dawały mi chwilową ulgę od poczucia zranienia, odrzucenia, rozczarowania, pustki, smutku, tęsknoty, samotności, izolacji, lęku, złości, gniewu, wstydu. Jedynym śladem wiary w tamtym czasie pozostaje modląca się na różańcu babcia...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W sidłach nieprzyjaciela

Kolejna pułapka pojawiła się w szkole średniej. Alkohol jak magiczne zaklęcie odczarowywał wszystkie słabości i dodawał mocy. – Przynosił natychmiastową ulgę, szczególnie od nieśmiałości, smutku i samotności. Alkoholizm rozwijał się powoli i bardzo elegancko. Na zewnątrz nic nie było widać, tylko przyzwoitego, wysportowanego chłopaka. Z tą amunicją pojechałem zdobywać świat, spełniać marzenia, robić karierę w dużym mieście – kontynuuje Mikołaj. Dodaje, że gdy kończył szkołę średnią, nie miał planu na życie. Brak Boga i wewnętrzną pustkę zapełniały w tym czasie łatwe pieniądze oraz powierzchowne, w większości oparte na seksie, relacje. Rozwijał za to w sobie egoizm, chciwość, kłamstwo, oszustwo i manipulację. – Na etapie studiów, których nigdy nie ukończyłem, miałem wszystko, czego potrzeba do życia. Byłem anonimowy, bo żyłem w dużym mieście. Miałem pieniądze, kobiety i zabawę. Po latach widzę, jak diabeł zacierał wtedy ręce i śmiał mi się prosto w twarz, mówiąc: „Mam cię, już jesteś mój!”.

Reklama

Błogosławiony kryzys

Mikołaj w głębi serca czuł, że tak naprawdę nie żyje, i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Pojawiały się oznaki depresji, aż w końcu nadszedł kryzys, który spowodował, że zdecydował się na terapię dla alkoholików. – Na terapii dowiedziałem się bardzo dużo o swoich emocjach, ranach, wnętrzu. Odkryłem wiele cennych zalet w swoim charakterze, ale także wiele iluzji i kłamstw. Dostrzegłem role i mechanizmy, które towarzyszyły mi od bardzo dawna. Powoli zacząłem stawać w prawdzie o sobie. Terapia była świecka, więc gdzieś podświadomie czułem jej braki i niemożność uleczenia mnie całkowicie. Alkohol powoli odszedł, jednak pozostałe demony nie dawały się tak łatwo. Na terapii, dzięki bystrości terapeutki, podjęliśmy temat pornografii i masturbacji. Doszliśmy do wniosku, że pozwalało mi to przetrwać i radzić sobie z bólem, i regulować emocje, szczególnie te destrukcyjne. A to właśnie na nich diabeł robił ze mną, co chciał i kiedy chciał. Dziś uważam, że trzeba bardzo uważać na emocje. Obserwować je i na pewno nie iść za nimi od razu. Korzystać z rozumu i nim się kierować. Emocje, z mojej obserwacji, są dość zdradliwe – przyznaje.

To była łaska

W okresie trzeźwienia Mikołaj sięgał po książki i filmy o tematyce religijnej. W jego sercu powoli pojawiała się tęsknota za czymś, o czym zapomniał, a właściwie za Kimś. – Nie wiem, kiedy zacząłem świadomie chodzić na Mszę św., ale czułem, że teraz może mnie uzdrowić już tylko Bóg. Nie miałem z Nim żywej relacji, choć w sercu zawsze czułem, że istnieje. Powoli czułem, że będę skazany na Boga. Bez Niego sypałem się jak zamek z piasku. Zauważyłem, że po Eucharystii i adoracji Najświętszego Sakramentu byłem spokojniejszy. Z adoracją było ciężko, jak się pół życia gapiło w porno. Czułem duże rozproszenie, w umyśle pojawiały się różne obrazy. Ale w równowadze pojawiały się pocieszające myśli: wytrzymaj, zaraz minie, posiedź jeszcze chwilę. To wszystko rozgrywało się na poziomie mojego serca i umysłu. Dziś nie mam wątpliwości, że to była łaska – wspomina Mikołaj.

Reklama

Ciut więcej wolności

Nic nie zmieniło się od razu, jednak z każdym kolejnym miesiącem w życiu Mikołaja było coraz mniej zniewolenia. – Nieocenioną pomocą była spowiedź – czasem codziennie, kilka razy w tygodniu, a były dni, że dwa razy dziennie. Czułem, że muszę tam pójść. Zauważyłem, że w konfesjonale za każdym razem coś się wydarza. Nie wiedziałem co, ale wolności robiło się jakby ciut więcej. I tak „latałem” od upadku do spowiedzi. Często z niechęcią, ze wstydem, z rozczarowaniem, zły na siebie. Dziś widzę, że każda spowiedź coś we mnie odrywała. Nigdy w konfesjonale nie poczułem się odrzucony, gorszy, ale zawsze otoczony opieką i troską. Powoli odkrywałem moc, potęgę, piękno Kościoła katolickiego i sakramentów. Dziś chłonę jego nauczanie z wielką radością i fascynacją. Czuję, że znalazłem w nim swoje miejsce, a przede wszystkim, że odnalazłem swoją tożsamość, której tyle lat szukałem. Tożsamość dziecka Bożego. Ta moja największa rana okazała się największą łaską. Bez niej nie odnalazłbym Boga i siebie. Czasem myślę, że On ciągle chodził za mną i prosił: Mikołaj, wracaj.

***

Dziś chciałbym mieć pełną, normalną rodzinę, której nie miałem. Mieć dzieci i uczyć się ojcostwa. Mam superrelację z wyjątkową kobietą, którą bardzo miłuję i szanuję. Chcę o nią dbać. Można ciekawie spędzać czas, a nie od razu iść do łóżka, ale tego uczy nas, niestety, dzisiejszy świat. Trzeba w związek włożyć treść. Tego się nauczyłem od mojej narzeczonej. Dziś jakoś bardziej chce mi się działać i żyć. Kiedy żyję w czystości, czuję się bardziej męski, mocniejszy. Wiem, że są rzeczy większe, ważniejsze. Niczego już nie muszę sobie udowadniać – znam swoją wartość. Jestem przed czterdziestką i mam nadzieję, że zdążę Bogu wynagrodzić popełnione grzechy, bo dziś czuję, że On nigdy ze mnie nie zrezygnował.

2023-08-26 20:53

Ocena: +12 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szczęście odnalazł w Kościele

[ TEMATY ]

świadectwo

Bliżej Życia z wiarą

Jeffrey Beall, CC BY 4.0/Wikimedia Commons

Harrison Butker

Harrison Butker

"Butt Kicker", bo tak go nazywają, jest kopaczem futbolu amerykańskiego.

Gra w drużynie Kansas City Chiefs. W historii National Football League jest czwarty pod względem odsetka rzutów gry w karierze. (minimum 100 prób) z wynikiem 88,1. W 2019 r. prowadził w punktacji NFL i z Chiefs wygrał Super Bowl.

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję