Reklama

Aby Bóg narodził się w naszych rodzinach

Niedziela Ogólnopolska 52/2010, str. 38

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Wojciech Kania: - Jakie znaczenie dla Pana mają święta Bożego Narodzenia?

Konstanty Radziwiłł: - To przede wszystkim święta Bożej Miłości do człowieka. Ale jeszcze ważniejszy jest Adwent - czas przygotowania, bez którego mógłby pozostać jedynie obyczaj. Dzięki temu, że całą rodziną poważnie traktujemy także przygotowanie, to i rodzinne przeżywanie świąt nabiera innego wymiaru. To czas wybuchu naszej wzajemnej miłości i mocniej uwidaczniającej się więzi, który wyraża się byciem razem, wspaniałą atmosferą, starannie przemyślanymi prezentami - czujemy się wszyscy bliżej siebie i bliżej Pana Boga.

- Najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa związane ze świętami...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Jak sięgam pamięcią, Boże Narodzenie było zawsze takie samo: dobre i ciepłe. Tej Nocy co roku rodzi się Pan Jezus - czy może być coś jeszcze piękniejszego?

- Jak Pana rodzina przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia? Czy są gorączkowe zakupy i krzątanie po kuchni?

- Przez cały okres Adwentu staramy się być na Roratach (zawsze na tych porannych) - narastająca z każdym dniem senność spowalnia krzątaninę. No, ale oczywiście trzeba przygotować dla wszystkich prezenty, a przed samymi świętami kto może, pomaga w sprzątaniu i przygotowywaniu potraw wigilijnych.

Reklama

- Czy są jakieś szczególne tradycje kultywowane w Pana domu, które przekazuje Pan swoim dzieciom?

- Wszystko jest bardzo tradycyjne: codzienne Roraty, prawdziwa choinka z prawdziwymi świeczkami, czytanie Pisma Świętego, żłóbek, opłatek i życzenia ze znakiem krzyża na czole, sianko, wspólna wieczerza, długie śpiewanie kolęd, wiele pełnych serca prezentów i Pasterka.

- Kto przygotowuje potrawy na stół wigilijny?

- Wszyscy pomagają, jak umieją - przy stole zasiada co najmniej kilkanaście osób.

- Czy jest podział obowiązków w przygotowaniach do świąt?

- Rządzi, oczywiście, żona, ale każdy robi, co może.

- Ulubiona potrawa wigilijna?

- W naszym domu raczej nie rozmawia się o jedzeniu, ale w tajemnicy przyznam, że nie jestem entuzjastą ryby (głównie dlatego, że nie potrafię sobie radzić z ośćmi).

- Czy w rodzinie jest jakiś przepis na potrawę wigilijną, przekazywany od pokoleń?

- Takimi potrawami są chyba barszcz (na domowym kwasie) z uszkami oraz mak utarty z miodem i bakaliami; nie może też zabraknąć kompotu z suszonych owoców.

- Czy rodzina Radziwiłłów spędza święta w zaciszu domu rodzinnego, czy gdzieś na wyjeździe?

- Zawsze w domu.

- Jak wygląda Wasze wspólne kolędowanie?

- „Prześpiewujemy” cały śpiewnik przy akompaniamencie dzieci grających na różnych instrumentach. Staramy się powtarzać kolędowanie codziennie wieczorem, także po świętach; zapraszamy na wspólne śpiewanie naszych przyjaciół.

- Czy macie jakąś ulubioną rodzinną kolędę?

- Oczywiście, „Bóg się rodzi” - zawsze śpiewamy ją do ostatniej zwrotki.

- Jaka jest najważniejsza chwila Waszego wspólnego świętowania?

- Pasterka - przecież to najważniejsza chwila tej Nocy!

- Czego życzy Pan sobie, swoim najbliższym, a także naszym Czytelnikom na tegoroczne święta Bożego Narodzenia?

- Bożego narodzenia.

* * *

Konstanty Radziwiłł
Urodził się we Wrocławiu w 1958 r. Jest absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie, ma specjalizację w medycynie ogólnej i rodzinnej. Na początku lat 80. był działaczem Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Od początku lat 90. aktywnie uczestniczył w pracach samorządu lekarskiego, a w latach 2001-2010 pełnił funkcję prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej. Od 2010 r. jest prezydentem Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich. Wraz z żoną Joanną Małgorzatą Dąbrowską doczekał się czterech synów i czterech córek.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Droga nawrócenia św. Augustyna

Benedykt XVI w jednym ze swoich rozważań przytoczył wiernym niezwykłą historię nawrócenia św. Augustyna, którego wspomnienie w Kościele obchodzimy 28 sierpnia.

CZYTAJ DALEJ

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty

2024-04-24 13:04

[ TEMATY ]

konkurs

konkurs plastyczny

konkurs literacki

konkurs fotograficzny

Szymon Ratajczyk/ mat. prasowy

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty. Laura Królak z I Liceum Ogólnokształcącego w Kaliszu z nagrodą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzeja Dudy.

Do historii przeszedł już XV Jubileuszowy Międzynarodowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka pt. Całej ziemi jednym objąć nie można uściskiem. Liczba uczestników pokazuje, że konkurs wciąż się cieszy dużym zainteresowaniem. Przez XV lat w konkursie wzięło udział 15 tysięcy 739 uczestników z Polski, Australii, Austrii, Belgii, Białorusi, Chin, Czech, Hiszpanii, Holandii, Grecji, Kazachstanu, Libanu, Litwy, Mołdawii, Niemiec, Norwegii, RPA, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Włoch. Honorowy Patronat nad konkursem objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzej Duda. Organizowany przez Fundację Pro Arte Christiana konkurs skierowany jest do dzieci i młodzieży od 3 do 20 lat i podzielony na trzy edycje artystyczne: plastyka, fotografia i recytacja wierszy Włodzimierza Pietrzaka. Konkurs w tym roku zgromadził 673 uczestników z Polski, Belgii, Hiszpanii, Holandii, Litwy, Mołdawii, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję