Wydawać by się mogło, że limit głupoty, błazeństwa i zwykłego chamstwa wyczerpali już dwaj trefnisie z pewnego radia, ryczący do mikrofonu sklecone na kolanie rymowanki o „trupach”, „celu” i „Wawelu”. Kto by jednak przypuszczał, że szybko dołączą do nich „autorytety”, mieniące się członkami „Komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego”.
Na niedawnej jego prezentacji pewien satyryk mówił, że „często charyzmę mają psychopaci” (odnosząc to do opinii, że charyzmę ma Jarosław Kaczyński, a Bronisław Komorowski - ani dudu, że tak powiem), znany reżyser wieszczył „wojnę domową” i „walkę o wszystko”, ale wszystkich w pokonanym polu pozostawił zacny „Pan Profesor” - najpierw ostrzegając, że „jeśli Jarosław Kaczyński (…) będzie wykorzystywał wielką stratę, jakiej doznał, jako argumentu wyborczego, wówczas będę musiał powiedzieć: jestem zarówno przeciwko pedofilii, jak i nekrofilii każdego rodzaju” (przypuszczam, że zestawienie tych słów nie jest przypadkowe), a następnie podsumowując Kaczyńskiego jako człowieka, który „ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych, a nie ma doświadczeń ojcowskich”.
Panie Profesorze! Mówi Pan, że jako bezpartyjny wesoły staruszek może tak sobie mówić. Pana wiek wiele tłumaczy, choć niczego nie usprawiedliwia. Tylko czy warto tak nisko upadać?
Pomóż w rozwoju naszego portalu