Cierpienie i ból przychodzą często nagle. Jesteś zdrowy, masz dobry humor, nic cię nie boli, planujesz dzień jutrzejszy, piękną przyszłość - a tu nagle przychodzi dziwny sygnał: coś zabolało i dokucza coraz bardziej, czujesz się coraz gorzej, opuszcza cię życiowy entuzjazm, nie możesz zaplanować jutra, a tym bardziej dni następnych. To scenariusz, który przeżywają miliony osób. Bo obok zdrowia jest choroba, a obok radości - smutek. I jesteśmy świadkami dramatycznych przeżyć naszych ukochanych najbliższych, widząc ich cierpienie i łzy, czasami słysząc jęk i słowa: „Jak boli, jak strasznie cierpię!”.
Pamiętam moją zmarłą przed pięcioma laty matkę, która w takim cierpieniu odchodziła z tego świata. Nie umieliśmy przekonać jej do bardziej pozytywnego myślenia, nie umieliśmy powstrzymać jej lęku i strachu. Wtedy przyszli z pomocą ludzie z hospicjum. Oni lepiej od nas umieli rozmawiać z chorą, także środki medyczne, które zastosowali, okazały się bardziej skuteczne w uśmierzaniu bólu. Choroba nie ustąpiła, ale chora zaczęła inaczej patrzeć na świat i lepiej znosiła swoje cierpienie. Do dziś jesteśmy bardzo wdzięczni p. Annie Kaptacz - dyrektor częstochowskiego Hospicjum za tę pomoc dla naszej umierającej matki. Wiadomo, że opieka hospicyjna nie ma mocy uzdrawiania, ale może przynieść ukojenie, przyczynia się do innego spojrzenia chorego na życie, a dzięki odpowiednim zabiegom medycznym chory łatwiej znosi swój ból. Dlatego gdy patrzymy na ludzi chorych i cierpiących i bardzo im współczujemy, wiedzmy, że istnieje świat medycyny, który stara się im realnie ulżyć.
Ulga w cierpieniu - to wciąż bardzo ważne hasło, będące jednocześnie zadaniem dla zdrowych, rozumiejących ten problem. Bo jak istnieją miliony zdrowych, młodych i prężnych ludzi, tak samo są miliony ludzi chorych, cierpiących, bezradnych, którym powinniśmy pomóc. Tym ludziom przychodzą z pomocą opiekunowie, lekarze i pielęgniarki, ale także hospicja i wolontariusze. To w chorych bowiem Chrystus widzi siebie najbardziej i wskazując na nich, wypowiada znamienne słowa, które są kluczem do królestwa niebieskiego: „Byłem chory, a przyszliście do Mnie” (por. Mt 25, 31-46). Trzeba zobaczyć w chorym Chrystusa i traktować cierpiącego czowieka z największą miłością - tak jak z największą miłością myślimy o Chrystusie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu