Reklama

Wielki Post

Jedna ofiara, różne krzyże

O krzyżu:
Najwyższe dobro Odkupienia świata zostało wyprowadzone z Krzyża Chrystusa i stale z niego bierze swój początek. Krzyż Chrystusa stał się źródłem, z którego biją strumienie wody żywej. W nim też musimy postawić na nowo pytanie o sens cierpienia i odczytać do końca odpowiedź na to pytanie.
Jan Paweł II, List apostolski „Salvifici doloris”, n. 18
Właśnie w tajemnicy Krzyża objawia się w pełni niepowstrzymana potęga miłosierdzia Ojca Niebieskiego. Aby pozyskać na nowo miłość swojego stworzenia, zgodził się zapłacić najwyższą cenę krwi swojego Jednorodzonego Syna. Śmierć, która dla pierwszego Adama była znakiem skrajnej samotności i niemocy, przekształciła się w ten sposób w najwyższy akt miłości i wolności nowego Adama.
Benedykt XVI, Orędzie na Wielki Post, 2007 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzyż, bezinteresowność, wyrzeczenie, a wreszcie oddawanie życia, siebie samego. To wszystko tak naprawę się zazębia, jedno bez drugiego nie istnieje. A jeśli już, to jest niepełne. Bo jak krzyż, jak trudności i cierpienie, to po to, żeby dla innych, żeby pamiętać o tych wszystkich, którzy mojego krzyża potrzebują, żeby pamiętać o Bogu, który za nas umarł - cierpiał jak nikt inny z miłości do każdego człowieka. Jak krzyż, to jeszcze jakieś wewnętrzne przyzwolenie na niego, zgoda na jego bycie w moim życiu. Bo przecież nie ma chyba nikogo, kto nie cierpi, komu wszystko idzie po jego myśli. A zgoda daje spojrzenie z innej perspektywy. Cierpienie zaczyna nabierać konkretnej wartości - nie jest nikomu niepotrzebnym balastem, którego najchętniej pozbylibyśmy się natychmiast, ale przynosi konkretny owoc. I jeszcze jedno. Krzyż pojęty i przyjęty jako ofiara nie zabije nas; może dużo kosztować, ale to, co w nas najistotniejsze - naszego ducha - pewnie po wielu walkach, może tylko wzmocnić.

Krzyż w małżeństwie

Magda i Tomek. To ogień i woda. Małżeństwo z 7-letnim stażem, rodzice dwojga dzieci. - Jak myślę o obecności krzyża w małżeństwie - zastanawia się Magda - to mam przed oczami moich dziadków. Myślę, że oni z 56-letnim stażem małżeńskim mają więcej do powiedzenia. A jednocześnie mam świadomość, że każdy, niezależnie od wieku i stanu, niesie swój krzyż. Dopóki nie zaczęłam się modlić za mojego męża i przyjmować go takim, jaki jest, a nie takiego, jakiego chciałam, żeby był, bardzo mi było trudno przyjąć krzyż dnia i go nieść. Przypomina mi się pierwszy rok naszego małżeństwa, bardzo burzliwy i raniący, wychodził z nas egoizm i bagaż ran z przeszłości. Dziś jesteśmy oboje przekonani, że nasze małżeństwo nie przetrwałoby, gdyby nie pewność, że sam Bóg nas złączył i że wpatrzeni w krzyż Jego Syna, jesteśmy w stanie unieść nasze zranienia, nasze krzyże. Po każdej burzy potrafiliśmy przyjąć swoją winę, znów z miłością spojrzeć na siebie, coraz głębiej, dojrzalej. Myślę, że tylko w ten sposób przyjmując krzyż, mierząc się z nim, możemy duchowo być bliżej Boga i bliżej małżonka. Nie zawsze łatwo mi zapomnieć o krzywdzie, zawsze jednak oddaję to Ojcu i wtedy jest lżej, wiem, że w taki sposób nie marnuję łaski krzyża. Nie zapominamy z mężem dziękować Bogu za wszystko, co mamy i czego nam brak. Wierzę, że wielbiąc Boga nie tylko w tym, co piękne, ale przede wszystkim w tym, co trudne, składam Mu miłą ofiarę.
- Gdy po dwóch latach małżeństwa urodziło się nasze pierwsze dziecko - włącza się Tomek - zobaczyliśmy, jakiej ofiary wymaga rodzicielstwo. Działaliśmy zespołowo, z wyrozumiałością dla siebie. Gdy jedno już nie dawało rady, np. przy nocnym czuwaniu nad dzieckiem, zastępowało je drugie. Zobaczyliśmy, jak dużo dał nam pierwszy, najtrudniejszy, jak dotąd, rok naszego małżeństwa, czerpaliśmy z tego, co w bólu wypracowaliśmy. Gdybyśmy nie potrafili przyjąć wtedy naszych krzyży, później byłoby trudniej. Cierpienie, krzyż, szczególnie ten rodzicielski, staramy się nieść i ofiarowywać za innych, ucząc się od Jezusa. Staramy się oddawać go za dzieci odrzucone, które nie zaznały miłości rodziców.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Krzyż w bezżenności

Krystyna. Przed czterdziestką. Ma przyjaciół, dobrą pracę, dobrze radzi sobie w życiu. Jest sama. Jej krzyż, jej cierpienie? Brak swojego miejsca na ziemi, dachu nad głową - który nie tylko chroni przed chłodem i deszczem, ale daje poczucie bezpieczeństwa, przyjęcia jej całej…
- Wiesz, jak jest mi bardzo źle - co nie zdarza się jakoś szczególnie często - myślę sobie o tych wszystkich mężczyznach, którzy zostawiają swoje żony i dzieci i odchodzą do innych kobiet. O kobietach, które zdradzają swoje rodziny… - dzieli się swoim krzyżem Krystyna. - Myślę, że nie zdają sobie sprawy, jak wielkie bogactwo odrzucają. I wtedy oddaję Bogu moją samotność, mój brak - za nich. Żeby dostrzegli to szczęście, które mają, cud, którego Bóg pozwolił im dotknąć. I żeby chcieli wrócić, zostawić, co ich mami, co kusi błyskotkami, łatwym życiem - które łatwe jest tylko na pozór. Często modlę się za tych, którzy są na rozdrożu. Którzy może w tym momencie choć przez ułamek sekundy zastanawiają się, w którą stronę pójść - wybrać wierność czy zdradę. I chodzi mi tu nie tylko o małżonków, ale też o księży. Bo myślę sobie, że oni również - jak każdy - mają swoje góry kuszenia. I wtedy jakoś mi łatwiej - kończy swoją opowieść. - Bo wiem, że moje życie, chociaż czasem z poczuciem bezsensu, ma właśnie sens. I to ogromny. Jeśli rzeczywiście podejmuję życie - z wszystkim, co mi przynosi - i tym łatwym, i trudnym, czyli z codziennymi zajęciami, obowiązkami, ludźmi - jeśli oddam to wszystko Bogu, to składam ofiarę, to mój krzyż nabiera sensu. Wierzę mocno, że jeśli gdzieś tam na krańcu świata przyniosło odrobinę dobra maleńkie nawrócenie, to - może to bardzo górnolotnie zabrzmi - mój krzyż przynosi konkretny owoc.

Zamiast zakończenia

Marta Robin: „Każde istnienie jest drogą przez Kalwarię i każda dusza Ogrodem Oliwnym; tam każdy człowiek powinien w ciszy pić kielich swojego życia. Każde chrześcijańskie życie jest «Mszą», a każda dusza jest na tym świecie «Hostią». (…) Hostia waszej ofiary, waszej Mszy, to wy sami; wy, czyli to wszystko, czym jesteście, co macie, co robicie”.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa i krzyż

[ TEMATY ]

modlitwa

krzyż

Archiwum Kazimierza Ożoga

Oczekujemy po modlitwie przyjemnych doznań i poczucia radości z komunii z Bogiem. Wiemy jednak, że nie zawsze modlitwa jest przyjemnością. W Wielkim Poście warto uświadomić sobie, że modlitwa może wiązać się z krzyżem, a wtedy człowiek staje się jeszcze bliższy Bogu w tajemnicy Jego Męki i Śmierci. Modlitwa ukrzyżowana to modlitwa, w której człowiek przeżywa trudności, oschłości, a nawet współcierpi z Chrystusem. Są różne stopnie łączności modlitwy z krzyżem Chrystusa.

Módl się nawet wtedy, gdy ci się nie chce modlić

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Na motocyklach do sanktuarium w Rokitnie

2024-04-19 19:00

[ TEMATY ]

Świebodzin

motocykliści

Zielona Góra

Rokitno

Pielgrzymka motocyklistów

Karolina Krasowska

Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Do udziału w XII Diecezjalnej Pielgrzymce Motocyklistów do Rokitna są zaproszeni nie tylko poruszający się na motocyklach, ale także wszyscy kierowcy, rowerzyści.

W tym roku już po raz dwunasty kapłański Klub Motocyklowy God’s Guards organizuje pielgrzymkę motocyklistów do sanktuarium w Rokitnie, która rozpoczyna się tradycyjnie pod figurą Chrystusa Króla w Świebodzinie. Pielgrzymka odbędzie się w niedzielę 28 kwietnia. W imieniu organizatorów ks. Jarosław Zagozda podaje plan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję