Medialny obraz świata jest bardzo dynamiczny. Obraz musi się zmieniać, opinie muszą się zderzać. Jeśli tej dynamiki zabraknie, to ludzie przełączą kanał. Wszystko jest na gorąco oceniane, usprawiedliwiane bądź potępiane. Dziennikarze biegają, by zebrać jak najwięcej świeżych opinii na interesujący temat, bo zaraz wybuchnie nowa afera. W ten klimat wchodzą także kapłani. Tak łatwo można ulec pokusie bycia na bieżąco, wypowiedzenia celnego komentarza, udzielenia błyskawicznej odpowiedzi na pytanie: „Co ksiądz o tym myśli?”.
Jeśli ksiądz naprawdę myśli, to nie odpowie zbyt prędko. Nabyć umiejętność słuchania - to przede wszystkim posiąść umiejętność milczenia. A milczenie jest przywilejem wieczności. Przez ciszę zbliża się Bóg. Nie da się o kimś lub o czymś świadczyć, jeśli się czegoś nie doświadczy. Można wtedy jedynie o kimś opowiadać lub coś relacjonować. Świadczenie wymaga spotkania kogoś i doświadczenia go swoim wnętrzem. Stopami trzeba stąpać po ziemi, ale serca nie można mieć na poziomie życia codziennego, na poziomie ziemi. Serce ma swoje miejsce - jest wyżej. Ono się wznosi ku górze. Serce chce być zanurzone w Bogu. Ktoś, kto jest sługą Słowa, powinien się stawać sługą milczenia. Wtedy będzie umiał świadczyć o wieczności tym, którzy stąpają po ziemi. Słowo sprawia bliskość. Milczenie daje więcej. Ono wprowadza nas w klimat Boga. Milczenie też organizuje nasze wnętrze. Ale w milczeniu mówią także nasze pragnienia, plany - człowiek sam siebie słyszy.
„Cisza jest głosów zbieraniem” - mówi Cyprian Kamil Norwid. W ciszy zbiera się myśli, hierarchizuje się je i dobiera słowa. Nie ma dziś edukacji do milczenia. W szkole uczą nas pisać, czytać, uczą relacji z innymi. Nikt nie uczy nas słuchać. Ten wysiłek trzeba podejmować samemu. To jest jedna z ważnych posług kapłana - umieć podarować słuchanie.
Adam Zagajewski powiedział w jednym ze swoich wywiadów, że poeta powinien żyć w podwójnej perspektywie. Musi bronić swojej samotności, bo bez niej nie ma refleksji, niezależności duchowej. Ale samotność nie jest dla niej samej. Ona jest po to, aby ją później komuś podarować.
Cisza jest czasem wzrastania wewnętrznego. Towarzyszem samotności jest milczenie. A milczenie wychowuje do słuchania.
Człowiek nie lubi samotności - chce być zawsze z kimś, dla kogoś.
Sam na sam kilka dni - to męka, to stracony czas. Zawsze zajęty, zabiegany, aktywny - to również model kapłana.
W Muzeum Narodowym w Warszawie w centralnym miejscu wystawy fresków z Faras umieszczono fresk św. Anny - matki Najświętszej Maryi Panny. Św. Anna ukazana jest tam, jak kładzie palec na ustach na znak milczenia. Przewodnicy opowiadają zwiedzającym, że gest ten oznacza „sacrum conversatorium”. Kiedy milkną usta, rozpoczyna się święta rozmowa. Kiedy milkną słowa, dusza rozmawia z Bogiem.
„Bardziej niźli w rozmowach Bóg przemawia w ciszy i kto w sercu umilknie, zaraz go usłyszy” - powiada Adam Mickiewicz.
Czy milczenie jest takie ważne? Przecież każdego dnia oczekuje się na czyjeś pouczenie, radę, czyjąś opinię na jakiś temat. Czy milczenie nie będzie oznaczało wycofania się z pierwszych szeregów duszpasterstwa? Ci, którzy milczą, nie istnieją. Istotne wydaje się słowo. Ale milczenie jest czymś większym niż słowo. Wtedy nie jest się komentatorem pośród innych mędrców tego świata. Wtedy kapłan staje się świadkiem „sacrum conversatorium”. I już nie mówi tego, co myśli na temat świata, lecz pomaga słuchać tego, co na nasz temat ma do powiedzenia Bóg.
Pomóż w rozwoju naszego portalu