Reklama

Leon z „Naszej Klasy”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Odkąd mam wreszcie w domu na stałe Internet, od czasu do czasu przeżywam w związku z tym różne zaskoczenia. Przede wszystkim odnalazłam siebie samą. Co prawda na jakiejś bardzo dalekiej pozycji, szczątkowo i ułamkowo, ale - znalazłam. Zaczęłam więc szukać i innych. Przyjaciół z młodości. Ludzi, którzy zniknęli przed wielu laty z mojego życiowego horyzontu. Niektórych odnalazłam, innych nie. Ale już chyba rozumiem, na czym polega urok „Naszej Klasy”. Zrozumienie tego zajęło mi niewiele czasu. Kilka dni.
Otóż miałam na studiach - a to bardzo odlegle czasy - kolegę. Kolegę - przyjaciela z jednej grupy. Nie była to żadna sympatia (tak to się wtedy nazywało), on miał dziewczynę z innego wydziału naszej uczelni, ja zaś byłam wtedy w okresie platonicznych oczarowań płcią przeciwną. Chodziłam przedtem do liceum żeńskiego i musiałam się najpierw przyzwyczaić do obcowania z mężczyznami.
Kolega ów miał na imię Leon. Uczyliśmy się razem, grywaliśmy w brydża - to była kiedyś prawdziwie studencka rozrywka, robiliśmy grupowe wypady do kina lub na basen Legii. Ponieważ byłam na studiach technicznych, koledzy zawsze służyli pomocą jako bieglejsi w ścisłych przedmiotach. Przeważali też liczebnie.
Wkrótce, podczas bodajże drugich wakacji, Leon wyjechał za granicę, do Szwecji, i już stamtąd nie wrócił do kraju. Byłam potem na studenckiej wyciecze we Francji, spotkałam go tam raz w Paryżu, gdzie odwiedził ciotkę. I tyle. Znajomość nasza się urwała. Jeszcze jakaś okolicznościowa pocztówka, i koniec. Potem od czasu do czasu, co kilkanaście lat, próbowałam odnaleźć jakiś jego ślad. Na próżno. Warszawski telefon jego rodziny zniknął z książki telefonicznej. Będąc potem znów w Paryżu, odnalazłam osoby o podobnym imieniu i nazwisku, ale to nie był on.
Aż tu teraz, któregoś dnia, wystukałam w Google jego imię i nazwisko, coś mnie tknęło, żeby poszukać w ten sposób. I wyskoczyły informacje, nawet ze zdjęciami.
Można sobie wyobrazić, jak zareagowało na to moje serce. Naprawdę człowiek ten był mi uczuciowo zupełnie obojętny. A przecież poczułam gwałtowne bicie serca, i - co tu dużo mówić - głębokie wzruszenie.
Tak działa magia przeszłości, magia minionej młodości. Chciałoby się zawołać do tych ulotnych „cieni”: „A pamiętasz? Pamiętasz jak to było?”...
Czytałam więc informacje o Leonie, o jego dokonaniach życiowych i fascynacjach. Niestety, za późno go odnalazłam. Umarł w zeszłym roku.
Dziwnie głęboko przeżyłam te nowiny - nie-nowiny. Pomyślałam sobie, jak to ludzkie życie się układa - spotykamy się i rozstajemy. Często spotkania są krótkie, a rozstania ostateczne i bezpowrotne.
Może dlatego nagłe spotkanie, odnalezienie się po latach bywa tak wielkim przeżyciem dla niejednego człowieka. Słyszałam nawet, że właśnie „Nasza Klasa” bywa powodem, że stare przyjaźnie lub młodzieńcze miłości potrafią skomplikować niejedno obecnie dobrze poukładane życie. Jak silne to uczucia, mogę sama to potwierdzić po mojej własnej reakcji. A przecież nie wiązała mnie z tym człowiekiem w przeszłości jakaś szczególnie bliska więź uczuciowa.
A jednak chodziłam przez kilka dni jakby zaczadzona. I rozmyślałam o tym, jaka to szkoda, że jednak nie zdążyliśmy się zobaczyć. I może chodziłabym tak dalej z tą niezamierzoną zadrą w sercu, gdybym pewnego dnia po prostu nie „wróciła na ziemię”, jak to się mówi.
Uświadomiłam sobie mianowicie, że Leon przyjeżdżał przecież do Polski. Był tu mile widziany i nawet wiele osób wyrażało szczery żal, że już go nie zobaczą. No więc - przyjeżdżał tutaj. A mój adres i telefon nie zmieniły się od ponad 50 lat! Więc gdyby i on chciał mnie spotkać, mógłby spróbować mnie odnaleźć pod moim własnym, starym adresem. Znał go. Ale też widocznie nie czuł tej potrzeby, do niczego mu nie byłam potrzebna. Dzięki temu wyleczyłam się definitywnie z tęsknoty za przeszłością. Za Leonem też. I za całą „Naszą Klasą”. q

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Były lekarz i arcybiskup Paryża: dla biologii zygota to już człowiek

2024-04-15 13:58

[ TEMATY ]

życie

Adobe.Stock

Nauka stale dostarcza nam nowych informacji o początku człowieka i o jego płynnym rozwoju. Powinno nas to wprawiać w zdumienie, my tymczasem kurczowo trzymamy się bezpodstawnych z biologicznego punktu widzenia wyobrażeń o pierwszych dniach naszego życia. Zwrócił na to uwagę były arcybiskup Paryża, który zanim został kapłanem przez 11 lat wykonywał zawód lekarza. Na zaproszenie organizacji Réseau Vie wygłosił wykład na temat ludzkiego embrionu.

Podkreślił, że badania naukowe ciągle poszerzają naszą wiedzę o życiu prenatalnym. Przykład tego stanowi choćby odkrycie komunikacji między matką i zarodkiem zanim jeszcze zagnieździ się w macicy. Zarodek wysyła biochemiczne sygnały, a matka potrafi je odebrać i rozpoznać, że jest w ciąży – mówił abp Aupetit. Podkreślił on, że dla nauki to oczywiste, że od połączenia dwóch gamet, żeńskiej i męskiej, powstaje zarodek i rozpoczyna się nieodwracalny proces. W kategoriach biologicznych zarodek jest istotą ludzką, z własną informacją genetyczną. Nie jest ani ojcem, ani matką, ale oryginalną istotą, produktem ich obojga.

CZYTAJ DALEJ

Jezu, pokazuj mi każdego dnia, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 6, 22-29.

Poniedziałek, 15 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Warszawa: „Czy sztuczna inteligencja może pomóc w głoszeniu Słowa Bożego?”

2024-04-15 17:24

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

„Czy sztuczna inteligencja może pomóc w głoszeniu Słowa Bożego?” - odpowiedzi na to pytanie szukali uczestnicy konferencji zorganizowanej w poniedziałek w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski. - Nigdy sztuczna inteligencja nie zastąpi człowieka, ale może być pomocna - mówiła teolog z UKSW dr hab. Monika Marta Przybysz. Wśród prelegentów byli także ks. dr hab. Marcin Kowalski z KUL i dominikanin o. Paweł Kozacki. Punktem wyjścia spotkania było wydanie Nowego Testamentu z infografikami, które ukazało się nakładem Wydawnictwa Świętego Wojciecha. - To wydanie Pisma Świętego ma ogromną szansę przemówić do współczesnego człowieka - przekonywał ks. Kowalski. Spotkanie odbyło się na kanwie rozpoczętego w niedzielę Tygodnia Biblijnego.

Konferencję zorganizowało wydawnictwo „Święty Wojciech Dom Medialny”. Spotkanie poprowadził Tomasz Królak, wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję