Reklama

Z notatnika kapłana

W kancelarii

Niedziela Ogólnopolska 46/2009, str. 22

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Lubię siedzieć w kancelarii parafialnej. Dlaczego? Przychodzą tam bardzo często ludzie, których nie uświadczy się w niedzielę w kościele. Nie można również liczyć na spotkanie z nimi na kolędzie, bo po prostu księdza do swojego mieszkania nie wpuszczają. Tylko w kancelarii, gdy to oni mają konkretną potrzebę, można z nimi porozmawiać, choć są zakusy, żeby i tego się pozbyć. Pamiętam sprawę sprzed kilku lat. Jeden z zakładów pogrzebowych w naszym miasteczku chciał do swojej „oferty” wpisać także: „załatwianie księdza”. Właściciel czynił podchody i nie zrażał się początkowymi niepowodzeniami. Wysyłał do kancelarii pracowników, żeby „załatwili księdza na pogrzeb”, a ci odchodzili z kwitkiem, bo ksiądz chciał koniecznie rozmawiać z kimś z rodziny. Wreszcie właściciel sam spróbował i trafiło akurat na mnie, choć z każdym innym księdzem z parafii i miasta rozmowa wyglądałaby pewnie podobnie. Zdziwiony oporem materii, wysunął ostateczny, jak mu się pewnie wydawało, argument: „Ależ proszę księdza, to nasz wspólny biznes!”. Odpowiedziałem, że dla niego to na pewno biznes i nie ma w tym nic pejoratywnego, nam natomiast, choć ofiary z pogrzebu stanowią część utrzymania księdza, nie tylko o to chodzi i nie przede wszystkim o to chodzi.
Kancelaria parafialna jest potencjalnie miejscem sporu. Kilka razy i na mnie wylano wiadro pomyj. Dzieje się tak wtedy, gdy ksiądz mówi o niewielkich choćby wymaganiach związanych z przynależnością do Kościoła katolickiego. Parę lat temu krzyczało na mnie kilka osób, których starałem się przekonać, że katolikowi wypada uczęszczać do kościoła. Oni niespecjalnie byli przekonani do tej tezy, argumentując, że modlić to się można wszędzie, co poniekąd jest racją, tyle że dla katolika najważniejszą modlitwą i celebracją powinna być Eucharystia. I to go m.in. wyróżnia od wyznawców innych religii, którzy przecież też są wierzący. Po zakończeniu tyrady państwo dumnie wyszli, na co siedząca w poczekalni starsza kobieta, przez drzwi słysząca ich krzyki, powiedziała słowa, które przyniosły trochę ulgi: „Współczuję księdzu”.
W kancelarii nie można stracić panowania nad sobą. Tego trzymam się zawsze. Nie można również żądać niemożliwego, ale dobrej woli wyglądać trzeba. Z tym często jest gorzej. Ot, przykład z ostatniego tygodnia. Do kancelarii przychodzą dwie młode panie. Grzecznie zapraszam, żeby usiadły, i pytam: „Co dobrego panie sprowadza?”. Mówią, że chcą ochrzcić dziecko. „Wspólne?” - pytam żartobliwie. Uśmiechnęły się. „Nie, to ja jestem mamą” - odpowiada jedna. „No dobrze, gdzie dziecko jest zameldowane”? - pytam, by upewnić się, że chodzi o naszą parafiankę, bo twarzy nie kojarzę zupełnie ani z kościoła, ani z kolędy. Pani jest rzeczywiście z naszej parafii, choć tłumaczy, jakby uprzedzając kolejne pytania, że mieszka tu od niedawna, to znaczy od dwóch lat. Pytam o ślub. Nie ma ślubu, choć może. Dlaczego? Bo dopiero jest po rozwodzie (przedtem zawarła kontrakt cywilny) i nie chce drugi raz wychodzić za mąż, a po drugie - to uważa, że właśnie ten „ślub” przyniósł jej pecha, bo przedtem „wszystko było dobrze”, i obawia się, że teraz będzie tak samo. Magia w czystej postaci. „Pani pewnie jeszcze nie była u nas w kościele?” - pytam delikatnie. „Nie, byłam, proszę Księdza. Święcić jajka”. I wszystko jasne. Próbuję dalej przekonać ją, że w samej ceremonii chrzcielnej, jeśli ona się odbędzie, wystąpi w jej przypadku logiczny zgrzyt, bo będzie przyrzekała, że wychowa dziecko w wierze katolickiej, z której sama usunęła pewien fragment dotyczący wartości sakramentu małżeństwa. Choć nie mogę - dodaję - i nie chcę zmusić jej do ślubu, to chcę, aby przemyślała swoją postawę i znalazła racjonalne uzasadnienie swojego postępowania, a nie opierała się na magii, gwiazdach i horoskopach. Pytam, dlaczego nie chodzi do kościoła. „Bo mam trójkę dzieci, proszę Księdza”. W bliskości tego pytania stawiam kolejne: „A dlaczego nie przyjmuje pani księdza po kolędzie?”. „Bo mnie nie było w domu” - odpowiada. Rozmowa przypomina zabawę w kotka i myszkę, tyle że nie lubię tej gry. Zmieniam więc temat. Mówię o wychowaniu religijnym dzieci, o wierze jako darze od Boga oraz że o dar trzeba dbać. „Czy pani nie byłoby przykro, gdyby ofiarowany przez panią prezent znalazła pani na śmietniku?” - pytam. „Pewnie, że tak”. To oczywiste. Tylko dlaczego tak trudno ludziom uwierzyć, że Boga takie postępowanie z darem wiary rani miliardy razy bardziej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Maryja uczy nas waleczności i odwagi

2024-04-15 13:27

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 19, 25-27.

Piątek, 3 maja. Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski

CZYTAJ DALEJ

NIECH MIŁOŚĆ DO MARYI BĘDZIE SPRAWDZIANEM POLSKIEGO DUCHA.

2024-05-03 23:18

Karol Porwich / Niedziela

- Maryja Królowa Polski, to tytuł, którym określił Bogarodzicę 1 kwietnia 1656 r. król Jan Kazimierz podczas ślubów lwowskich, by dramatyczne wówczas losy Ojczyzny i Kościoła powierzyć jej macierzyńskiej opiece, przypomniał na rozpoczęcie wieczornej Mszy św. w intencji archidiecezji częstochowskiej o. Samuel Pacholski, przeor Jasnej Góry. Wieczorna Eucharystia pod przewodnictwem abp Wacława Depo, metropolity częstochowskiego oraz Apel Jasnogórski z udziałem Wojska Polskiego zwieńczyły uroczystości trzeciomajowe na Jasnej Górze. Towarzyszyła im szczególna modlitwa o pokój oraz w intencji Ojczyzny.

Witając wszystkich zebranych o. Samuel Pacholski, przypomniał, że „Matka Syna Bożego może być i bardzo chce być także Matką i Królową tych, którzy świadomym aktem wiary wybierają ją na przewodniczkę swojego życia”. Przywołując postać bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który tak dobrze rozumiał, że to właśnie Maryja jest Tą, „która zawsze przynosi człowiekowi wolność, wolność do miłowania, do przebaczania, uwolnienie od grzechu i każdego nieuporządkowania moralnego”, zachęcał wszystkich, by te słowa stały się również naszym programem, który będzie pomagał „nam wierzyć, że zawsze można i warto iść ścieżką, która wiedzie przez serce Królowej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję