Reklama

Kajakiem z Krakowa do Bałtyku

Wyprawa z nurtem Wisły pomogła dwóm śmiałkom w sutannach poznać prawdziwe oblicze królowej polskich rzek i odkryć, że oglądane z tej perspektywy znane miejsca wyglądają zupełnie inaczej niż z perspektywy drogi. Patronem wyprawy był Jan Paweł II, a stałą lekturą - jego książka „Pamięć i tożsamość”

Niedziela Ogólnopolska 29/2009, str. 36

Ks. Andrzej Caputa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzień 5

Zaraz po śniadaniu robię małą przepierkę. Kwadrans po dziesiątej znów jesteśmy na Wiśle. O wpół do dwunastej jesteśmy na wysokości starego miasta Zawichost. Upajamy się przepięknym widokiem na klasztor i kościół z czerwoną dachówką.
Mijamy prom. Pierwszy tego rodzaju, to znaczy z liną umocowaną do drugiego brzegu, która jest praktycznie niewidoczna, napręża się jednak i dlatego miejsce to jako dość niebezpieczne trzeba przepływać bardzo ostrożnie.
O wpół do pierwszej otwiera się przed nami majestatyczny widok na trzy wielkie, wapienne skały, które przypominają mi nieco skórki od kromek białego chleba. W dalszej perspektywie widać również most wiodący do Annopola. Mosty są w rzeczywistości dwa. Pod pierwszym gromadzi się cała gromada, setki, a może i tysiące jaskółek, które pobudowały sobie tam gniazda. Pod tym drugim, nowocześniejszym, pomalowanym na niebiesko, przepływamy z jak największą ostrożnością, żeby o nic nie zawadzić. Jednocześnie liczę, z ilu filarów składa się ten most. Okazuje się, że aż z dwunastu. Jest ich zatem tyle, ilu było apostołów, którzy są uznawani za filary Kościoła katolickiego.
Za Annopolem wpływamy na dość duże rozlewiska. Na szczęście nie ma wiatru. Doświadczamy spokojnego, ciepłego, wręcz gorącego popołudnia. Właściwie gdybym nie wiedział, że w tym momencie płynę Wisłą, to pomyślałbym, że jestem na jeziorach mazurskich. Tylko cisza tutaj sto razy większa.
Dochodzę do wniosku, że Wisła jest rzeczywiście rzeką nieobecną w świadomości Polaków. My jej bowiem praktycznie nie znamy. A jeśli nawet mamy o niej jakieś wyobrażenie, to z reguły zbudowaliśmy je sobie jedynie w oparciu o wiedzę na temat jej konkretnego odcinka.
Nadal z uwagą „czytamy” wodę. Tym razem obserwujemy liście, które płynąc przed nami, wskazują, jak układa się bieg rzeki, gdzie jest największy nurt i gdzie dzięki temu można zyskać nieco większą prędkość. Nawet choćby to było pół kilometra na godzinę, to i tak warto tę siłę wykorzystać. Obserwujemy także brzegi. Patrzymy, gdzie są podmywane, sądząc, że tam znajdziemy silniejsze prądy. Wisła nie pozostawia w tych miejscach piachu. Nie ma więc obawy o mielizny.
O godzinie piętnastej, czyli w Godzinie Miłosierdzia, wspominamy śmierć krzyżową Jezusa. Odmawiamy modlitwy brewiarzowe. Ale decydujemy się również na okazanie miłosierdzia naszemu ciału i dlatego zjadamy ze smakiem rybkę konserwową. Tylko rybkę, bo dziś, to znaczy w piątek, obwiązuje nas post.

Dzień 6

Po kilku łagodnych pociągnięciach wiosłem podpływamy pod pierwszą przeszkodę. Jest to wielka pogłębiarka, a właściwie dwie, o nazwach „Puławy” oraz „Górnik”. Wisła wymaga takich prac. Dla nas jednak będzie to kolejne utrudnienie. Zwłaszcza zaś nieuchronna strata czasu. O, jak dobrze, że sternik obsługujący „Górnika” zauważył nas i w porę zdążył podnieść to piekielne świdrujące wiertło, pozwalając przepłynąć obok zestawu dziwnych, metalowych, długich boi, które sprawiają wrażenie pociągu przewożącego ropę w wagonach-cysternach.
Kiedy jesteśmy już za tym rzecznym „parowozem”, znów natrafiamy na mielizny. Wykonujemy ostre zwroty i czujemy się jak na Czarnej Hańczy. Z tą różnicą, że nie ma wokół nas szuwarów.
Mijamy kolejne barki. Tym razem są wypełnione wikliną. Jedna z nich nosi nazwę „Skrzetuski”. Ciekawe, czy spotkamy jeszcze „Wołodyjowskiego”? „Baśka” bowiem już była. Mija nas także niewielka motorówka.
Około wpół do dwunastej jesteśmy na wysokości Janowca. W perspektywie widać zamek. W samo południe dobijamy do okolic Kazimierza Dolnego. Ależ tu wieje. Nie dziwi więc fakt, że po prawej stronie, na wzgórzu, stoi piękny, chyba niedawno zrekonstruowany młyn, potocznie określany jako wiatrak.
Dwa kwadranse przed szesnastą znajdujemy się pod mostem w Puławach. Płynęliśmy, wkładając w wiosłowanie całą naszą energię. Tak nam się przynajmniej wydawało. Dodatkową motywacją była goniąca nas burza. Jej odgłosy, czyli wyraźnie słyszalne, głębokie, złowrogie grzmoty, wytworzyły specyficzną atmosferę. Okazało się jednak, że tym razem ta groźna „pani” z nas zrezygnowała.
A teraz mamy spokój. Wręcz monotonia. Jest więc czas na rozmyślanie, na modlitwę. Jak zwykle próbuję odmawiać Różaniec.
Będąc na wysokości Puław, zauważamy pierwsze od Krakowa, wybudowane opodal Wisły, wieżowce. Tu również mamy spotkanie z policją wodną, która uprzejmie odpowiada na nasze powitanie.
Przed dziewiętnastą jesteśmy już w Dęblinie. Przepływamy pod dwoma mostami - kolejowym i drogowym. Żartując sobie, oczekujemy na pokaz eskadry samolotów wojskowych. Bezskutecznie. Żeby jednak nie było nam smutno, latają nad nami dwupłatowce. Na prawym brzegu wyraźnie zaznaczają się dziwne, masywne budynki. Czyżby obronne?
Za Modlinem patrzymy na bardzo liczne powalone drzewa. Z niedowierzaniem obserwujemy wielkie gałęzie niemal wbite w wyspę. Przy nich czujemy się jak łupinki po orzeszkach. Co by z nas było, gdyby tak przyszła wielka fala?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świętość na wyciągnięcie ręki

Niedziela Ogólnopolska 48/2022, str. 8-11

[ TEMATY ]

Carlo Acutis

bł. Carlo Acutis

bł Carlo Acutis

Fot. z publikacji abp Domenico Sorrentino

O fenomenie „świętego w trampkach”, który skradł serca współczesnej młodzieży i stał się dowodem na to, że świętość jest osiągalna dla każdego, z abp. Domenico Sorrentino z Asyżu, autorem książki Oryginały, nie fotokopie. Karol Acutis i Franciszek z Asyżu, rozmawia ks. Jarosław Grabowski.

Ks. Jarosław Grabowski: Błogosławionego Carla Acutisa pochowano w Asyżu, mieście św. Franciszka. Święty Biedaczyna i „święty w trampkach” to dość oryginalne zestawienie. Czterdziestopięcioletni Franciszek zmarł w 1226 r., a zaledwie 15-letni Carlo – w 2006 r. Ksiądz Arcybiskup napisał książkę na ten temat. Wiemy, że te osoby dzieli wiele, nie tylko czas, a co je łączy?

Abp Domenico Sorrentino: Jest wiele elementów wspólnych. Obydwaj byli zakochani w Stwórcy i stworzeniu. U Franciszka natura lśni blaskiem w sposób bardzo poetycki jak w Pieśni słonecznej. Carlo, który żył w naszych czasach, kochał przyrodę, ale także sport, muzykę, a przede wszystkim internet – to współczesne medium komunikacji. Obydwaj wiedli głębokie życie duchowe. I choć żyli w jakże różnych epokach, to obydwaj uznawali, że cały wszechświat – w tym także technologie – jest wielkim darem Boga.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 3.): Sama tego chciała

2024-05-02 20:32

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Dlaczego Maryja jest Królową Polski? Kto to w ogóle wymyślił? Co to właściwie oznacza dla współczesnych Polaków i czy faktycznie jest to sprawa wyłącznie religijna? Zapraszamy na trzeci odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski przybliża fascynujące początki królowania Maryi w naszej Ojczyźnie.

CZYTAJ DALEJ

Wytrwajcie w miłości mojej!

2024-05-03 22:24

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

Wytrwajcie w miłości mojej! – mówi jeszcze Jezus. O miłość czy przyjaźń trzeba zabiegać, a kiedy się je otrzymuje, trzeba starać się, by ich nie spłoszyć, nie zmarnować, nie zniszczyć. Trzeba podjąć wysiłek, by w nich wytrwać. Rzeczy cenne nie przychodzą łatwo. Pojawiają się też niezmiernie rzadko, dlatego cenić je trzeba, kiedy się wreszcie je osiągnie, trzeba podjąć starania, by w nich wytrwać.

Ewangelia (J 15, 9-17)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję