Irlandia należy do państw najboleśniej dotkniętych światowym kryzysem ekonomicznym. Kraj wpadł w recesję, a rząd już dwukrotnie podwyższał podatki, żeby łatać dziurę budżetową. Ludzie wracają do Kościoła, szukając nadziei. W Wielkanoc irlandzkie świątynie przeżywały dawno niewidziane na Zielonej Wyspie oblężenie.
„The Irish Catholic” przeprowadził w związku z tym telefoniczną sondę. Dziennikarze katolickiego tygodnika dzwonili w różne części kraju z zapytaniem o frekwencję na świątecznych nabożeństwach. Rozmówcy, zarówno duchowni, jak i świeccy, mówili o wielkim wzroście liczby uczestników nabożeństw.
Proboszcz jednej z dublińskich parafii zwierzał się, że liczba wiernych tak go zaskoczyła, że o mały włos brakłoby Eucharystii dla wszystkich chętnych przyjąć Ciało Chrystusa. Duchowny z Galway potwierdzał również o wiele większe niż zwykle zainteresowanie nabożeństwami: - Jak jestem tu pięć lat, nie widziałem takich tłumów w Wielkanoc. Część ludzi w ogóle nie weszła do kościoła, nie mówiąc już o tym, że nie było gdzie zaparkować samochodów.
Podobna sytuacja była we wszystkich irlandzkich miastach, do których dodzwonili się przedstawiciele „The Irish Catholic”.
Zdaniem niemal wszystkich rozmówców, zmiana postaw wśród Irlandczyków ma bezpośredni związek z recesją. - Ludzie, którzy na własnej skórze odczuli ulotność dóbr materialnych, szukają czegoś głębszego - tłumaczyli.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu