Reklama

Jan Paweł II Wielki - Odnowiciel Mowy Polskiej

Pamiętam kilka słów zaszłych mi w drogę tu i owdzie, które najdobitniej oprzytomnieć mogą ogólny zarys moralny i estetyczny tych notatek - Cyprian K. Norwid, „Białe kwiaty”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wnoszę publicznie o przyznanie tytułu Odnowiciela Mowy Polskiej Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II Wielkiemu… i mam nadzieję, że inni mnie poprą, a odpowiednie urzędy ten tytuł mu przyznają, jako ze wszech miar należny, i uczynią to nie z łaski czy grzeczności, ale ze zwyczajnej sprawiedliwości.
Arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyły słuchałem niejednokrotnie. Będąc jeszcze klerykiem, podziwiałem jego odwagę jako mówcy podczas poświęcenia kamienia węgielnego 18 maja 1969 r. w Nowej Hucie - to wtedy, głosząc kazanie, zwrócił się do zgromadzonych, aby powtórzyli za nim słowa: „W tym znaku zwyciężymy!”. I ludzie powtórzyli. Zdaję sobie sprawę, że zasłuchani, mogli nie powtórzyć i wtedy byłaby klapa. Ale oni, posłuszni głosowi swojego Pasterza - powtórzyli. I to był niezwykły dialog i ogromne zwycięstwo.
Ale największe przeżycia były dopiero przed nami. Wkrótce, 16 października 1978 r., abp Wojtyła został wybrany na papieża Kościoła powszechnego i w dniach 2-10 czerwca 1979 r. przybył do swojej ojczyzny - Polski z pierwszą apostolską pielgrzymką. Czekaliśmy na niego, czekaliśmy na jego słowa po polsku.
Wszyscy mówiliśmy po polsku i wszędzie wszystko było po polsku, i w radiu, i w telewizji, i w kościele, i w gazecie. Nie podejrzewałem nawet, jak bardzo nasz język uległ destrukcji, zniszczeniu, jak zatarły się podstawowe znaczenia. Przesiąkliśmy kłamstwem, nieodpowiedzialnością i bardzo wykoślawiły się nam słowa.
Zwiastunem i zapowiedzią odnowy języka polskiego była homilia na Placu św. Piotra w dniu inauguracji pontyfikatu 22 października 1978 r. Przywołanie inwokacji z „Pana Tadeusza” i polskości na oczach świata wycisnęło łzy wielu.
Ale jak on przyjechał, jak - ucałowawszy ziemię polską - odezwał się do nas, jak pochwalił Pana Jezusa… przypomniał mi się wiersz Norwida „Moja piosnka II”. A potem już było wszystko jak w domu - bezpiecznie.
Słowa wracały do mnie jakby z oddalenia. Jakbym kiedyś we śnie je słyszał. Wypełniały się nową treścią. Tak, to były moje słowa. Nasze. Naprawdę nasze. One odżywały, chwilami rodziły się na nowo. On, mówiąc do nas, jakby wypuszczał gołębie pokoju. A one, dolatując do nas, wzbudzały aplauz, entuzjazm, krzyki radości, burze oklasków i śpiew. Tak, jego słowa przeobrażały się w śpiew.
Można by wprost zacząć mierzyć - po jakich zdaniach, po jakich słowach - jak długo trwały oklaski, które stawały się bardzo często wspólnie podejmowaną pieśnią.
To był najprawdziwszy dialog. Po latach niemoty, trzymania słów na uwięzi. Po latach eksperymentów na słowach i trzymania ich w niewoli - słowa wychodziły na wolność i dziwiły się, że wokoło roztacza się przestrzeń wolności. W nas ewangeliczni głuchoniemi odzyskiwali słuch i mowę.
Ogromnym przeżyciem był dla mnie moment, gdy odkryłem, że słyszę swoją własną mowę i że mogę nareszcie mówić. To było jak wyzwolenie, jak uwolnienie z jakiegoś związania. Myśmy wszyscy się wtedy uruchomili, zaczęli mówić do siebie. A mówiąc, dziwiliśmy się, że potrafimy.
Normalnie nikt nie pamięta, jak zaczął mówić, bo to było dawno, w zamierzchłej niepamięci wczesnego dzieciństwa. Ale to było na jawie, czułem się wtedy jak Adam w raju, któremu Pan Bóg przedstawiał stworzenia, a on nadawał im odpowiednią nazwę. Ta nauka, rozpoczęta od pierwszego dnia pontyfikatu, trwała przez wszystkie lata pasterzowania Jana Pawła II. To była ewangeliczna rzeczywistość. On znał głos swoich owiec, ale i one go znały.
To, że Jan Paweł II był mistrzem mowy polskiej, to oczywista prawda. Ale to za mało. Wielu z nas, posługujących się tą mową i uprawiających ją, mogłoby się tak nazwać. On natomiast przywrócił naszej mowie blask i moc. Odwagę i patos. Jednym słowem - życie i młodość. On odnowił naszą mowę, przywrócił jej soczyste i podstawowe znaczenie. Udrożnił komunikację. Przecież w większości zaczęliśmy mówić jego językiem.
Jeśli, idąc za Norwidem, cisza towarzysząca słowu jest miarą jego mocy, to analogicznie możemy obserwować to, co towarzyszyło słowom wypowiadanym przez Jana Pawła II Wielkiego. Jeśli już niekoniecznie była to cisza, to był to czas, kiedy działo się wiele. Jan Paweł II Wielki przywrócił polskiej mowie moc, przywrócił moc słowu polskiemu, słowu odciętemu od korzenia rzeczywistości. „Wirtualna rzeczywistość PRL-u” doprowadziła do uwiądu język polski i poddawała go dalszym niemoralnym eksperymentom. Pojawienie się Jana Pawła II było jak otwarcie okna w zatęchłym pomieszczeniu, jak wzięcie głębokiego oddechu na świeżym powietrzu. To uratowało nam życie. Wróciliśmy do normalności. Język długo jeszcze będzie się leczył z wewnętrznej nieprawdy i zakłamania, z tego funkcjonowania bez związku z rzeczywistością. Ale jest już nadzieja. Wiemy, jak to wygląda. I dobrze jest o tym po prostu wiedzieć. On nam to powiedział.
Ojciec Święty przyjechał do Ojczyzny solidnie przygotowany. Miał napisane przemówienia na wszystkie okazje i - jak mówią - sam osobiście je napisał. Dlatego pierwsza pielgrzymka Ojca Świętego do Ojczyzny zawiera nieporównywalny ładunek ideowy i emocjonalny.
Kard. Karol Wojtyła, a od dnia wyboru 16 października 1978 r. Jan Paweł II stał się punktem odniesienia dla wielu spraw. On sam uczył się swojego „zawodu” papieża, jak i inni uczyli się jego. Jego apostolska pasja i entuzjazm stworzyły nowy styl bycia papieżem.
Przemówienia papieskie były często przerywane długotrwałymi i burzliwymi oklaskami, które po jakimś czasie stawały się śpiewem, wyznaniem wiary, np. „My chcemy Boga”. Powstał swoisty dialog Ojca Świętego z wiernymi słuchaczami jego przesłania. On sam wypowiedział zaraz na wstępie następującą refleksję:
„Moi Drodzy. Ja już od wczoraj myślę nad tym, co znaczą te oklaski (bardzo długie oklaski i śpiew «My chcemy Boga»). Otóż powiedziałem, że od wczoraj myślę nad tym. Trzeba powiedzieć, co myślę. Pozwólcie mi powiedzieć, co myślę. Wczoraj (oklaski), wczoraj naprzód pomyślałem sobie: powiedz im, żeby dali spokój, bo nie skończymy! (oklaski). Dziś powinienem to samo powtórzyć, ale wczoraj pomyślałem sobie: poczekaj! Przyszła mi taka myśl (myślę, że przyszła od Ducha Świętego): poczekaj! Będą razem z tobą mówić to kazanie! (oklaski). Bo wcale nie jest takie interesujące to, że klaszczą, że biją brawo, tylko kiedy biją brawo! (oklaski).
Otóż dzisiaj ta myśl idzie za mną dalej. Oczywiście, naprzód ta myśl, że się prawdopodobnie spóźnimy do Gniezna! (oklaski). Ale nie tylko ta jedna myśl. Kiedy biją brawo? Wczoraj, kiedy powiedziałem: Chrystus - przez 15 minut bili brawo; dzisiaj, kiedy powiedziałem: Duch Święty - może trochę krócej, bo jeszcze, jak mówi Pismo Święte, nie całkiem się obudzili. Ale w każdym razie bili (oklaski).
Chociażbyście nie wiem jak bili brawo, to ja tę myśl muszę skończyć. Otóż co ja sobie pomyślałem dzisiaj rano. Pomyślałem sobie: co się dzieje z tym społeczeństwem? Co się dzieje z tym społeczeństwem? Stało się jakimś społeczeństwem teologicznym! (oklaski). No, dość tych refleksji na marginesie. To jest wstawka. Dość tej refleksji na marginesie. Ale nie mógłbym odjechać, nie wypowiedziawszy jej, bo należy oddać sprawiedliwość Warszawie. Gdybym to powiedział w Gnieźnie, już byłbym niesprawiedliwy.
Moi Drodzy! Ostatnie brawo było przy «sercu». Temu nie można się tak bardzo dziwić. Przede wszystkim, bo jesteście młodzi, a następnie - wszyscy należycie do tego społeczeństwa, którego największy poeta napisał w swojej młodości: «Miej serce i patrzaj w serce!» (oklaski). I ja myślę, że Mickiewicz, chociaż pisał w duchu swojej epoki romantycznej, jednak nie był daleki od biblijnego znaczenia «serca»”.
Jan Paweł II uczył się dialogu z tysiącami, milionami. Rzesze uczyły się rozmawiać z Papieżem. W miarę lat to porozumienie rosło. Ojciec Święty mówił często nie tylko do nas, ale i za nas. Jakby do czasu, aż sami nauczymy się posługiwać językiem i mówić samodzielnie. Pozostawił nam jako dziedzictwo nie tylko wiele słów - pojęć, którym przywrócił znaczenie, a nawet niejako stworzył niemalże od początku, jak np. „korzeń”, „źródło”, „uczestnictwo”, „dar”, „godność”, ale zostawił nam kilka pojęć podwójnych, jednoznacznie kojarzonych z jego osobą i ukazujących bogatą rzeczywistość osoby. I tak: „miłość i odpowiedzialność”, „osoba i czyn”, „dar i tajemnica” czy „pamięć i tożsamość”.
Jeżeli, idąc za Norwidem, częścią mowy jest przemilczenie, to przemówienia Ojca Świętego pełne były takich przemilczeń, które dawały szansę i moc słowom. Wszystko to, co działo się po wypowiedzianych słowach, należy traktować jako moc tych słów. Daleko więcej od wypowiadanych słów wyrażało milczenie i reakcja słuchaczy na żywe słowo. „Są wprawdzie osoby, które dwa i trzy wykrzykniki w jeden punkt kładą, ale to nic wcale rzeczy nie pomaga ani nic w niej nie wzmacnia. Co więcej, wykrzyknik nie tylko powodować nie zwykł następstw budowania wypowiedzeń, lecz właśnie on je zatrzaskuje i urywa. - I zaraz potem dodaje: - Inaczej jest zupełnie z przemilczeniem, które (według mojego twierdzenia) będąc żywotną częścią mowy, daje się naprzód w każdym zdaniu wyczytać, a potem jest logicznym następnego zdania powodem i wątkiem” - Cyprian K. Norwid, „Milczenie”.
Jednym słowem, to wszystko, co następowało po wypowiadanych słowach Jana Pawła II, to norwidowskie przemilczenie, które stawało się oklaskami, pieśnią, wyznaniem wiary, wzbudzaniem nowego ducha i nowego życia, świadczy o słowotwórczej mocy sięgającej źródła i korzenia naszej mowy.
W związku z tym, co wyżej powiedziałem, wnoszę jak na wstępie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Włoski „łowca” pedofilów ks. Fortunato Di Noto: musimy bardziej chronić dzieci

2024-05-05 15:35

[ TEMATY ]

Ks. Di Noto

Włodzimierz Redzioch

Ks. Fortunato Di Noto

Ks. Fortunato Di Noto

Pedopornografia staje się coraz powszechniejszym przestępstwem w internecie, do tego dochodzą nadużycia związane z wykorzystywaniem sztucznej inteligencji. W rozmowie z włoską agencją SIR wskazuje na to ks. Fortunato Di Noto. Jest on inicjatorem Dnia Dzieci Ofiar Przemocy, Wykorzystywania i Obojętności, który przypada w pierwszą niedzielę maja. W tym roku obchodzony jest już po raz dwudziesty ósmy i przekroczył granice Włoch, docierając m.in. do Polski, Francji i Watykanu.

Obojętność unicestwia dzieciństwo

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję