W moim pokoju od zawsze wisiał obrazek Matki Bożej. Nigdy nie zastanawiałam się dlaczego. Było tak, gdy byłam mała. Gdy przeprowadzaliśmy się z rodzicami, od wujka misjonarza dostałam prosty, ale jakże urzekający obrazek Matki Bożej Brzemiennej z Guadalupe. Gdy przygotowywałam wywiad z jedną z podhalańskich malarek i ona ofiarowała mi namalowany przez siebie obrazek Maryi. Kiedy wyjechałam na studia, znajomy ksiądz podarował mi ikonkę Matki Bożej Częstochowskiej, która zawisła nad moim łóżkiem na stancji. Gdy wyszłam za mąż, w prezencie ślubnym również otrzymaliśmy z mężem wizerunek Madonny. Toteż gdy niedawno ktoś poprosił mnie o refleksję na temat Różańca, moje myśli skoncentrowały się właśnie na wizerunku Matki Bożej. Dopiero teraz odkryłam, jak Maryja w tych różnych obrazach towarzyszyła mi przez całe moje życie. Poprzez te symboliczne maryjne prezenty Matka Boża, wydaje się, podążała tam, gdzie ja. Z przeróżnych wizerunków spoglądała na moje życie, na moją naukę, pracę. Milczała, a jednak była ze mną...
Różaniec - modlitwa ściśle związana z osobą Maryi była dla mnie czymś tak prostym, że aż... trudnym. Nie potrafiłam modlić się na różańcu w skupieniu. Moje myśli zawsze krążyły gdzieś wokół trosk i problemów codzienności, a usta bezwiednie powtarzały „zdrowaśki”. Nieraz kilkakrotnie rozpoczynałam modlitwę, bo po krótkim czasie nie wiedziałam już, które „Zdrowaś Maryjo” odmawiam, gubiłam się w rozważaniu poszczególnych tajemnic.
Różaniec nadal jest dla mnie szkołą wytrwałości, skupienia, medytacji. Wciąż nie mogę jeszcze powiedzieć, że umiem rozważać jego tajemnice albo że robię to dobrze. Wciąż uczę się tej szczególnej modlitwy.
Kiedy spróbowałam podsumować moją wiedzę na temat modlitwy różańcowej, odnalazłam w pamięci kilka różnych myśli, refleksji zasłyszanych na rekolekcjach, podczas kazania w kościele czy przeczytanych. Może przydadzą się one komuś tak jak mnie.
Na różańcu modlimy się słowami Pisma Świętego. Wraz z archaniołem Gabrielem i ze św. Elżbietą pozdrawiamy Maryję i wielbimy Boga w Jego zamyśle, że Matkę Zbawiciela uczynił naszą Matką.W modlitwie różańcowej Maryja modli się wraz z nami. Nawet jeśli nasz duch słabnie, Maryja wspiera nas swoją modlitwą. Pewien ksiądz opowiadał o przypadku osoby opętanej, która nie potrafiła modlić się słowami „Ojcze nasz”, mogła się jednak modlić słowami „Zdrowaś Maryjo”. Maryja modliła się wraz z nią.Św. Ojciec Pio mawiał, że Różaniec jest skuteczną bronią przed zakusami złego ducha. Zachęcał, by nie rozstawać się z tą modlitwą, by zaczynać nią dzień, aby szatan nie miał do nas dostępu.Jeden z księży zauważył, że Różaniec jest jak mantra, tyle że „po katolicku”. Nie wprowadza nas ona w trans, nie powoduje, że przestajemy myśleć. Wręcz przeciwnie! Poprzez powtarzanie tego samego tekstu wchodzimy niejako w głąb rozważanych przez nas tajemnic. Wraz z Maryją towarzyszymy Jezusowi w najważniejszych wydarzeniach Jego życia.Wiele osób praktykuje odmawianie „Zdrowaś Maryjo”, gdy słyszy samochód na sygnale - karetkę, straż pożarną, radiowóz. Ten nieraz dramatyczny moment ratowania życia powierza Maryi, która rozumie ludzkie problemy - wstawiła się wszak nawet za nowożeńcami w Kanie Galilejskiej, gdy znaleźli się w potrzebie, to na Jej prośbę Jezus uczynił pierwszy cud.Różaniec - modlitwą serca. Podczas rekolekcji o modlitwie prowadzący je kapłan zwrócił uwagę, że gdy często modlimy się jakąś modlitwą, staje się ona dla nas niejako przyzwyczajeniem, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Nieraz więc medytujemy tajemnice Różańca, innym razem jednak modlimy się nim, aktywnie uczestnicząc w codziennych zajęciach. Nasze serce „przesuwa” paciorki różańca, żyjemy modlitwą, uświęcając to, co robimy, naszą codzienność.Na koniec - moje osobiste wspomnienie. Kilka lat temu zmarł mój Dziadzio. Przez kilka lat chorował i w ostatnich miesiącach życia nie poznawał już nikogo z rodziny. Jednak nawet w takim stanie modlił się wraz z Babcią na różańcu. Pamiętam, jak nieraz cały dzień szeptał: „...teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen”. Zmarł dzień po uroczystości Matki Bożej Gromnicznej - Patronki Dobrej Śmierci.
Różaniec, szczególnie w miesiącach maryjnych - maju, sierpniu, październiku, jest dla mnie wyzwaniem i zaproszeniem, by podjąć trud skupienia, zorganizowania sobie czasu tak, żeby starczyło go także na osobistą modlitwę... w towarzystwie Maryi...
Od wielu lat praktykuję modlitwę za dusze czyśćcowe i jestem przekonana o jej niezwykłej skuteczności – mówi s. Agnieszka, franciszkanka
Jak to się zaczęło? Byłam młodą zakonnicą, rozpoczęłam naukę w szkole pielęgniarskiej. Mieszkałam w klasztorze. Pewnej nocy poczułam, że ktoś wszedł do pokoju, ale nikogo nie widziałam. Na pytanie, kim jest, nie otrzymałam od przybysza żadnej odpowiedzi. Wówczas poczułam paraliżujący strach. Gdy zjawa zniknęła, zerwałam się z łóżka, padłam na kolana i zaczęłam się żarliwie modlić. Prosiłam Boga, by nigdy więcej nikt z tamtego świata do mnie nie przychodził, bo zwyczajnie po ludzku się boję. W zamian obiecałam stałą modlitwę za dusze czyśćcowe. Podobnej sytuacji doświadczyłam kilka lat później. Szłam na Mszę św. za zmarłe siostry z naszego zgromadzenia i w pewnej chwili dostrzegłam postać ubraną w stary strój zakonny (sprzed reformy strojów), jak zmierza do kaplicy. Pomyślałam, że przyszła prosić o modlitwę i trzeba jej tę modlitwę dać.
Przez cały listopad w parafiach odprawiamy tzw. wypominki. To nic innego, jak modlitwa polegająca na wyczytywaniu imion i nazwisk naszych bliskich i dalszych zmarłych
Wypominki są jednorazowe, oktawalne, półroczne i roczne. Wypisujemy na kartkach nazwiska zmarłych i przynosimy je do swoich duszpasterzy. Wypominki jednorazowe odczytuje się na cmentarzu, oktawalne przez 8 dni od dnia Wszystkich Świętych (często połączone z nabożeństwem różańcowym), a roczne przez cały rok przed niedzielnymi Mszami. Tradycja ma długą historię. W liturgii eucharystycznej sprawowanej w starożytnym Kościele odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów, ale także świętych męczenników i wyznawców, oraz wiernych zmarłych. Imiona odczytywano głośno i trwało to bardzo długo. Drugą listę, listę świętych, odczytywał już sam biskup.
Parafianie z Górna i Wólki Niedźwiedzkiej w Rzymie
„Pielgrzymka zawsze była ważnym wydarzeniem w życiu chrześcijan /…/ jest ona symbolem wędrówki człowieka wierzącego śladami Odkupiciela” – te słowa wypowiedziane przez ks. Mirosława Juchno usłyszeliśmy podczas mszy św. w Grazu - kończącej nasze pielgrzymowanie nadziei w Roku Jubileuszowym śladami Świętych w Rzymie.
W nocy z czwartku na piątek 10 października mszą św. odprawioną w Górnie rozpoczęło się nasze pielgrzymowanie do Rzymu. Umocnieni błogosławieństwem Pasterza Diecezji JE ks. biskupa Jana Wątroby wyruszyliśmy jako przedstawiciele dekanatu sokołowskiego w drogę: Padwa, Asyż, Casia, Rzym, Watykan, Monte Cassino, Monte Sant’Angelo, San Giovanni Rotondo i Loreto – 8 dni umacniania wiary i nadziei podczas rekolekcji w drodze. 58 osób z dekanatu sokołowskiego: Górna, Wólki Niedźwiedzkiej, Łowiska, Sokołowa pod przewodnictwem pilota - przewodnika p. Bartosza Korczyńskiego i pod duchową opieką ks. dziekana Tomasza Kozickiego i ks. Stanisława Szwanenfelda wyruszyliśmy w drogę.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.