Ostatni tydzień grudnia wraz ze świętami Bożego Narodzenia i nadziejami na lepsze jutro w kolejnym już - 2008 r. budzą w nas ciepłe uczucia. Niepowtarzalna atmosfera wieczerzy wigilijnej, słowa pojednania i przeprosin, życzeń, uścisków oraz pocałunków pełnych miłości niosą ze sobą tak wielki ładunek pozytywnych emocji, a także radosnej refleksji, że po prostu chce się na nowo żyć. Święta przeżywane po chrześcijańsku wzmacniają i zbliżają ludzi do siebie. Powie to każdy, kto je właśnie tak przeżywa.
Przejście ze starego do nowego roku napawa nadzieją, że będzie nam się lepiej żyło. Nie chcemy pamiętać dawnych błędów. Pragniemy zacząć nowe życie. W adwentowym czasie naładowaliśmy akumulatory ducha. Po raz kolejny uwierzyliśmy, że „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). Tej prawdy nic nie jest w stanie zasłonić ani zagłuszyć. Wielu na różne sposoby próbuje to zrobić. Ona jednak broni się niejako sama z siebie. Jest bowiem prawdą o nas samych. Jest prawdą o pełni naszego człowieczeństwa dostępnej w osobie Jezusa z Nazaretu.
Przed nami kolejny, jak to kiedyś nagminne zwykło się mówić, rok Pański. To długi okres czasu podarowany nam przez Opatrzność. To 366 niezapisanych jeszcze kart naszego życia. Tylko od nas zależy, czym wypełnimy każdy kolejny - dany nam przez Boga - dzień. Nie warto zatem rozgrzebywać przeszłości, aby żyć nią na co dzień. Przed nami przyszłość, którą trzeba dobrze - po plebańsku mówiąc - zagospodarować. Nie oglądajmy się zatem zbytnio za siebie. Raczej skierujmy nasz wzrok przed siebie. Sporo przed nami do zrobienia. Nie zapominajmy, że przecież już jutro będzie pierwszy dzień z reszty naszego nowego i lepszego życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu