Minęło 40 lat, a encyklika jest nadal aktualna. Te lata pokazały nadto, że w dużej części była także profetyczna. 26 marca br. minie 40 lat od wydania przez sługę Bożego Pawła VI encykliki „Populorum progressio”. O encyklice i jej kompatybilnoś ci do naszej epoki włoski magazyn „30 Giorni” rozmawiał z honduraskim kardynałem Oscarem Andrésem Rodríguezem Maradiagą.
Encyklika wyzwoliła społeczne zaangażowanie Kościoła, tłumaczy kard. Maradiaga, który 40 lat temu był studentem teologii. Czasy były pełne optymizmu, wspomina, pełne wielu inicjatyw społecznych. Na taki grunt trafił dokument. Encyklika wzbudziła też głosy krytyki. Oskarżano ją nawet o marksistowskie odchylenie. To nie dziwi, mówi kardynał, bo jeśli Kościół opowiada się po stronie biednych i pokrzywdzonych, to zawsze rozlegają się głosy, że miesza się do polityki i wchodzi na obcy sobie grunt. Jakie jest znaczenie encykliki dzisiaj? Kard. Maradiaga odpowiada: „Teraz czasy się zmieniły, nie ma dziś jak w epoce encykliki konfrontacji między marksizmem a kapitalizmem. Żyjemy z kolei w atmosferze tzw. globalizacji rynków. Globalizacji, która jednak niesie z sobą dużą niesprawiedliwość i marginalizuje tych, którzy nie radzą sobie z przystosowaniem do nowych warunków. Do tego mamy do czynienia z redukcją pojęcia «rozwoju» do poziomu tylko ekonomicznego. Aspekt społeczny jest zupełnie zapomniany. Patrzy się na cyfry makroekonomiczne, zapominając o konkretnym człowieku. Natomiast to człowiek, jak z mocą tłumaczy encyklika Pawła VI, jest głównym podmiotem rozwoju. To właśnie przez to encyklika nie straciła nic na aktualności”.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu