Reklama

Porządkowanie pojęć

Czy ktoś tu pamięta dziedzica?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Autor interesującego omówienia skutków reformy rolnej 1944 r., opartej na bezprawiu i przemocy, dr Marek Łoś, o którego wykładzie wspominałam tydzień temu, zwrócił uwagę na pewną specyfikę przebiegu wydarzeń w Polsce. Komuniści nie chcieli poprawić sytuacji polskiego chłopa, chcieli go całkowicie podporządkować sobie i ograbić - w kolejnym etapie „reformy” - z jego ziemi. Prawdziwym celem reformy była kolektywizacja wsi i uczynienie z włascicieli ziemskich niewolników pracujących w PGR-ach. Jakakolwiek forma własności prywatnej - nawet drobne gospodarstwa chłopskie - nie mieściła się w założeniach „najlepszego z ustrojów”. „W 1944 roku usunięcie ziemian ze wsi polskiej było swoistym dopełnieniem i uwieńczeniem represji wobec szlachty po powstaniu 1863/64 roku - mówił Marek Łoś. - Ale czasy były całkiem inne. Opór ziemian przeciwko reformie był słaby, właściwie nieznaczący. Po prostu ta warstwa była zbyt mało liczna. Prawdziwy opór na wsi stanowiły masy chłopskie. Gdy «w oparciu o biedniaka, w sojuszu ze średniakiem i w walce z kułakiem» rozpoczęto kolektywizację, sukces komunistów wydawał się prawdopodobny, a nawet pewny. Po kilku latach okazało się, że opór ten jest tak silny, że władza komunistyczna musiała się cofnąć. Był to wyjątek w całej Europie Środkowej. Tylko w Polsce rolnictwo indywidualne dotrwało do upadku komunizmu”.
Walka polskich chłopów w obronie swojej własności w czasach komunizmu jest prawie niedotkniętym przez badaczy obszarem najnowszej historii. Mało się wie o jej zakresie, nieznane szerzej są konkretne przykłady determinacji chłopskich rodzin, męczonych przymusowymi kontrybucjami, nachodzonych przez kontrolerów, szantażowanych karami, a jednak nieoddających państwu swojej ziemi. „Kułak”, podobnie jak „obszarnik”, oznaczał „wroga ludu”. Wielu „kułaków” nie wytrzymało atmosfery nieustannego zastraszania i przedwcześnie odeszło. Podobnie zafałszowany, w dość powszechnym mniemaniu współczesnych Polaków, bowiem nigdy rzetelnie nieudokumentowany, jest stosunek pracowników dworów do ich właścicieli, a zwłaszcza - do odebrania im ich majątku. Pokutuje obraz jakiegoś upiornego „święta” z powodu zagrabienia cudzej własności; obraz, w którym wiejska tłuszcza ma swój haniebny udział w rozkradaniu i dewastowaniu dworów. Jak było naprawdę? Ze wspomnień ziemian, wydawanych ostatnio coraz liczniej, z pamiętników i opracowań historycznych - ukazujących się m.in. w miesięczniku Wiadomości Ziemiańskie - wyłania się jednak zupełnie inny obraz. Owszem, dewastacje i kradzieże zdarzały się, jednak zawsze ich inspiratorami byli komunistyczni agitatorzy, wbijający klin między dwór a wieś, wzniecający nienawiść tam, gdzie od lat była wzajemna bliskość, współpraca, nawet swoista zażyłość, gdzie dwór dostarczał wzorów kultury i gospodarki, sprawował opiekę nad wsią. W większości przypadków chłopi przyjmowali zagładę dworów i obrzydlistwo podniesienia ręki na cudzą własność z oburzeniem, smutkiem i współczuciem. Unikalnego socjologicznego zapisu dostarcza tu wydana właśnie przez oficynę „Rytm” książka Piotra Szymona Łosia Szkice do portretu ziemian polskich XX wieku. W rozdziale pt. Kto tu pamięta dziedzica? zgromadzone zostały liczne świadectwa ludzi patrzących z perspektywy wsi na zagładę ziemiaństwa. Niezwykłe potwierdzenie lojalności, wdzięczności, przywiązania do dworu - i wrażliwości ludzi wsi na krzywdę, a często i męczeństwo ich właścicieli. Wspomina Teresa Ogrodowczyk, związana z rodziną Branickich: „Rozpaczałam okropnie, że zostali wszystkiego pozbawieni. Urodziłam się w nienaruszalnym przeświadczeniu, że oni byli właścicielami. Od wielu lat i pokoleń. Nie czułam nigdy do nikogo żalu, złości, zawiści czy zazdrości. I uważam, że spotkała ich krzywda.(…) Przecież nie można ludziom tak wydzierać ich rzeczy, jak im to zrobiono (…). Nigdy nie odczuwałam różnicy pochodzenia. Byłam zaakceptowana i prawie przyjęta do rodziny”. Jadwiga Glejch, której dziadkowie pracowali w majątku Czartoryskich z Pełkiń: „Kiedyś, jak opowiadał ojciec, księżna Zofia Czartoryska zawołała babcię i powiedziała: «Dojnikowa, dajcie swoje dzieci do szkoły razem z naszymi». Księżna dodała również, że nie chce, żeby synowie babci zmarnowali się w folwarku albo zostali komunistami. Czterej Dojnikowie zaczęli więc chodzić do szkoły. Babcia dostała pieniądze od księżnej, kupiła synom mundurki szkolne. Jeździli razem z synami Czartoryskich do Jarosławia, ojciec mieszkał w bursie (…) pod koniec roku musieli pokazać cenzurki szkolne. Ojciec [po skończeniu seminarium nauczycielskiego - E.P.-P.] trafił do warszawskiego domu Czartoryskich i uczył ich synów”. Janina Sitnikowa, pracownica majątku Zamoyskich z Podzamcza: „Wszyscy tu zapamiętali dobrze Karolinę Zamoyską.(…) Rządziła bardzo dobrze, była dobra dla biednych, zawsze coś dawała dzieciom. Przed pałacem ustawiła huśtawki, pamiętam je od dziecka. Wypiekały kobiety pierniczki i dawały dzieciom fornali. One mogły się bawić na huśtawkach. Jakie wtedy Podzamcze było piękne, a dziś… to płakać!(…). Po Niemcach nastała komuna i zrobili parcelację. I znów powiem, tak jak myślę. Tu był dziedzic, ale ludzie biedni mieli dobrze. Ugorów nie było, pracowali, ale chleba potąd mieli ”.
Wieś pazerna, nieuczciwa, zawistna to wykwit komunistycznej kultury, komunistycznej agitacji. Taką wieś chcieli mieć w Polsce komuniści, ale ten plan, perfidny plan zwrócenia ludzi prostych, lecz respektujących zasady moralne, w tym szacunek dla prywatnej wartości, przeciwko dawnym właścicielom ziemskim, nie w pełni się powiódł. Metoda wzbudzania antagonizmów między ludźmi, propagowania zawiści, pod pretekstem domagania się specjalnych praw i przywilejów, przy wadliwie skonstruowanym systemie gospodarczym, bywa w użyciu także i dziś. To narzędzie bardzo niebezpieczne i bardzo lubiane przez tych polityków, którzy nie chcą przyjąć do wiadomości faktu, że odrodzenie wsi, uzdrowienie rolnictwa może nastąpić tylko wraz z rozbiciem pozostałości komunistycznych układów na wsi. Istnieje coś takiego, jak godność właściciela nawet małego kawałka ziemi i poczucie moralnej powinności z nim związane. Ci, którzy obronili małą prywatną własność ziemską w Polsce, i ci, którzy patrzyli bezsilnie, jak na ich oczach dokonuje się grabieży na cudzej własności - z zemsty, z powodu ideologicznego obłędu - mają wszelkie dane, by stać na straży wartości moralnych. Tylko ta wierność będzie się w ostatecznym rachunku liczyć. Dzięki tej wierności polska wieś odrodzi się, także ekonomicznie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bronię arcybiskupa Wojdy

2024-05-21 13:57

Niedziela Ogólnopolska 21/2024, str. 24-25

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

episkopat.pl

Abp Tadeusz Wojda

Abp Tadeusz Wojda

Skoro media znają ostateczną prawdę, to w takim razie mogą także ferować wyroki, zanim jeszcze zrobi to sąd.

Kościół, a także jego pasterze nie potrzebują łatwej ani tym bardziej ślepej obrony. Wiedzą, że jedynie prawda skutecznie broni człowieka i go wyzwala, o czym zapewnia nas sam Chrystus. Z drugiej jednak strony powszechnie wiadomo, że – jak wykazał jakiś czas temu francuski myśliciel René Girard (1923 – 2015) – to, co prezentują dzisiejsze media, nosi jednoznaczne znamiona „zmowy antychrześcijańskiej”, która jest „największym szaleństwem w dziejach”. W ten drugi szalony nurt wpisują się nierzadko także ci, którzy mienią się chrześcijanami, ale temu zaprzeczają w sposób bardzo drastyczny, gubiąc obiektywny porządek rzeczy, przez co sami stają się arbitralnymi „twórcami” prawdy.

CZYTAJ DALEJ

Arcybiskup Mediolanu o Carlo Acutisie: święty nastolatek zachęcający do świętości

2024-05-23 18:14

[ TEMATY ]

arcybiskup

Mediolan

bł. Carlo Acutis

carloacutis.com

Świętym nastolatkiem zachęcającym swoich rówieśników do świętości nazwał arcybiskup Mediolanu Mario Delpini bł. Carlo Acutisa. Papież Franciszek zezwolił Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych na wydanie dekretu o uznaniu cudu przypisywanego jego wstawiennictwu. Otwiera to drogę do jego kanonizacji.

„Jest to znak, który ma zachęcać młodzież do posiadania poczucia własnej wartości, pielęgnowania śmiałych nadziei i zaprzeczania smutkowi świata. Carlo Acutis, ogłoszony świętym z powodu cudów dokonujących się za jego wstawiennictwem, wysłuchuje wszystkich naszych modlitw” - podkreślił metropolita mediolański.

CZYTAJ DALEJ

Prezes Fundacji Evangelium Vitae: Każda kobieta, która się do nas zgłosi otrzyma potrzebną pomoc

2024-05-24 08:51

[ TEMATY ]

aborcja

Adobe.Stock

Każda kobieta, która się do nas zgłosi otrzyma potrzebną pomoc. Zdecydowanie większość aborcji to wynik tego, że kobieta pozostaje sama, bez wsparcia, za to ze złymi doradcami - przekonuje s. Ewa Jędrzejak. Prezes Fundacji Evangelium Vitae w rozmowie z KAI wyjaśniła, na jakie wsparcie ze strony Fundacji może liczyć kobieta w trudnej sytuacji życiowej. Opowiedziała także o przyszłości dzieci znalezionych we wrocławskim Oknie Życia, a także o kobietach, którym udzieliła pomocy.

Anna Rasińska (KAI): Czy mogłaby Siostra wyjaśnić w jaki sposób Fundacja Evangelium Vitae odpowiada na potrzeby kobiet w trudnych sytuacjach i skomplikowanych ciążach?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję