Reklama

Porządkowanie pojęć

Powrót szeryfa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Istnieje wspólna strategia doświadczonych księży, bohaterów westernów (tych sprzed 1970 r.) i Jarosława Kaczyńskiego. Jej kwintesencją jest zaskoczenie przeciwnika. Tym „przeciwnikiem” w przypadku osób duchownych jest zatwardziały grzesznik, a ściślej - jego uwikłanie w grzech. Zatwardziały grzesznik, którego dusza jest chora, nie podejrzewa, że mógłby kiedykolwiek wyjść poza schemat widzenia rzeczywistości i swoich bliźnich. Schemat, który wynika z jego moralnego skrzywienia, z życia w niezgodzie z przykazaniami. W każdym - nie wyłączając najbliższych - spostrzega podstępnego, osobistego wroga i uprzedzająco działa tak, by sprowokować jego nieracjonalne, oparte na negatywnych emocjach zachowanie. Dobry, doświadczony ksiądz potrafi wyrwać go z tego stanu, zaskakując bezinteresowną miłością, pełną akceptacją osoby, która jest niczym apteczka pierwszej pomocy. A potem naprowadza go na prawdę o stanie jego duszy. I tacy ludzie nagle wychodzą ze swojego pancerza urazów, który jest gorszy od najstraszliwszej niewoli. Wychodzą, bo dali się zaskoczyć.
Prawdziwy kowboj z westernu wie, że pokonać rewolwerowca - tj. tego, który ma dobre oko - można tylko z zasadzki. To samo wie Jarosław Kaczyński. Dlatego z reguły robi rzeczy nieprzewidywalne. Wykorzystuje w polityce w twórczy sposób znajomość historii, sztuki wojennej, klasycznej wiedzy o człowieku. Wie, że jego partnerzy w rozgrywce politycznej najlepiej czują się w utartych schematach myślowych i mają pod ręką gotowe scenariusze, które „muszą się sprawdzać”. Co robi nasz bohater? Lekceważy te „naukowe”, po wielekroć rzekomo sprawdzone, podręcznikowe schematy, oparte na myśli Machiavellego, wzbogacone najnowszymi zdobyczami technik psychologicznych, wprowadza w czyn swą autorską wizję. Dzięki temu w pół drogi przecina misternie zawiązaną intrygę.
Przewaga Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że widzi sytuację nie w jej zastygłym, modelowym kształcie, ale w całym jej dynamizmie. Studenci z wydziału intryganctwa politycznego nie zdaliby u niego egzaminu, bo oni mają na swoich głowach obręcz diamatu, widzą tylko to, że „jak ja jemu zrobię to, on mi uczyni tamto, jak ja jemu zrobię to, on nie będzie miał wyjścia i odpowie mi tym”. Ale wyjście jest. Możliwości rozwoju wypadków (w życiu duchowym człowieka, w jego dojrzewaniu do wiary, w dobrym scenariuszu filmowym, w polityce) jest nieograniczona ilość. Dlatego za każdym razem, gdy Jarosław Kaczyński „wchodzi do gry”, jak to określają gazety, słyszymy w Polsce ten charakterystyczny przeciągły jęk całej niemal prasy, radia i telewizji, oddanych bez reszty - oczywiście, zupełnie bezinteresownie - formacji przeciwników (dla czytelności najlepiej nazwać ją po prostu „starym układem”).
Tym razem udało się Jarosławowi Kaczyńskiemu rozłożyć na łopatki coś, co jest tajną bronią starego układu, a co można by określić mianem „filozofii haka”. Taktyka ta działała bezbłędnie przez wszystkie lata bycia u władzy komunistów oraz ich wiernych podnóżków. Ludzie, na których stawiał stary układ, byli posłuszni, a gdy „ich czas się skończył”, padali jak podcięte sosny. Jarosław Kaczyński udowodnił, że ta nadzwyczaj skuteczna broń nie jest doskonała. Że można - będąc moralnie do tego zdolnym - pokonać jej siłę. Ofiarą jej padły ostatnio dwie ważne osoby w państwie. Obie jednak, wbrew kalkulacjom starego układu, „nie wypadły z gry”. Dawny układ z radością zakrzyknąłby: „trafiony, zatopiony”. Ale ten okrzyk ugrzązł mu w gardle. Dlaczego? Bo oto jest całkiem prawdopodobne, że do batalii o państwo polskie trafiły całkiem inne niż zazwyczaj osoby. Ludzie, którzy mogą okazać się więksi ponad swoje osobiste urazy. Ludzie, którzy nie dadzą się splątać przez swe ambicje. Przetrwają upokorzenia, jeśli zobaczą, że celem ich działalności nie jest ich dobre samopoczucie, osobista satysfakcja, ale dobro wspólne Polaków, Polska. Że tylko w ten sposób przerwą łańcuch założonych z góry przyczyn i skutków, bodźców i reakcji. Podeszli do swojej roli twórczo i odważnie. Inaczej byliby jak ten żałosny gospodarz, wodzony za nos przez wiejskiego złodzieja, który wciąż próbuje go przechytrzyć, przekupić. Prowadzi z nim grę, zamiast po prostu złapać go i oddać pod sąd. Trzeba być jak ten pies, obrońca domu i gospodarstwa, któremu, co prawda, urąga w bezsilnym obszczekiwaniu kundel z sąsiedztwa, ale on trwa przy ogrodzeniu, broni go. Bo wie, że jest większa wartość niż jego psia godność, którą wciąż podważa wściekłe ujadanie konkurenta, chcącego być panem całego terenu. Jarosław Kaczyński, analizując w wywiadzie w Dzienniku (10 lipca 2006) funkcjonowanie w polskich realiach Leszka Balcerowicza i bezkrytyczny zachwyt mediów jego polityką, stwierdził twardo: „Fenomen Balcerowicza pokazuje, jak układ medialny może zmieniać rzeczywistość. Otóż ja tej rzeczywistości medialnej się nie podporządkuję. Nie będę szedł w kierunku rad ludzi, którzy w ciągu ostatnich lat tak często się mylili”.
Wiele wskazuje na to, że w polskim rządzie pojawiły się osobowości, nie marionetki zniewolone przez banalną perspektywę „władzy”, „wpływów”, bycia kimś ważnym. Osobiście stawiam na powrót prof. Zyty Gilowskiej. Dwukrotnie w ciągu ostatnich lat pozbawionej ważnych funkcji politycznych i za każdym razem rzekomo w „imię zasad”. Te „zasady” to stara zmowa. Straszenie procedurami zawsze jest fałszem. Bo procedury są po to, żeby chronić człowieka, dopuszczać go do głosu w razie krzywdzącego zarzutu, a nie po to, by go szantażować. Rzekome „zasady” to ohydne, brudne upokarzanie człowieka przez chory system i prawo silniejszego. To prawo dżungli. A w westernie - tym prawdziwym - tak samo jak w życiu duchowym, w polityce mądrze prowadzonej, wolnej od szantażu - wygrywa nie silniejszy, ale mądrzejszy, szlachetniejszy. Ten, kto więcej widzi, bo jest wewnętrznie wolny i ma przed sobą naprawdę wielki cel.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Carlo Acutis modlił się też po polsku

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Carlo Acutis

modlił się

po polsku

Beata Sperczyńska

Zdjęcia: archiwum prywatne Beaty Sperczyńskiej

Beata Anna Sperczyńska z małym Carlem

Beata Anna Sperczyńska z małym Carlem

Beata Sperczyńska wprowadziła Carla Acutisa w świat wiary. Ta opiekunka z Polski nauczyła go pierwszej modlitwy: „Aniele Boży, Stróżu mój”. Carlo odmawiał ją kilka razy dziennie w języku polskim – wyznaje w rozmowie z Vatican News Krzysztof Tadej, dziennikarz TVP Polonia na podstawie relacji Beaty Sperczyńskiej. W niedzielę 7 września Carlo zostanie kanonizowany jako pierwszy z milenialsów.

Beata Sperczyńska, młoda Polka z południa kraju, wyjechała do Włoch w poszukiwaniu pracy i w ten sposób trafiła do rodziny Acutisów. Jej rola w życiu Carla okazała się fundamentalna – również w kontekście jego kanonizacji.
CZYTAJ DALEJ

Rozważanie: Wdzięczność nas leczy

2025-10-10 09:24

[ TEMATY ]

ks. Marek Studenski

Diecezja Bielsko-Żywiecka

„Wdzięczność zamienia codzienność w cud, a narzekanie – cud w codzienność.” Opowiem, jak łatwo przegapić dobro, kiedy traktujemy Boga i ludzi „po coś”. Zajrzymy do historii Henryka VIII, która uczy, że gdy relacja zamienia się w użycie, miłość wysycha. Zajrzymy też do baśni o Złotej Rybce, która demaskuje apetyt roszczeń – i pokażę, dlaczego Ewangelia proponuje drogę odwrotną: od daru do więzi.

Będą też świeże, poruszające świadectwa: ocalenie z bałtyckiego prądu wstecznego i bursztynowa róża złożona u stóp Matki Bożej; oraz radość człowieka, który świętuje 29 lat trzeźwości i dzieli się tortem ze wspólnotą. Te historie uczą, jak na co dzień „podgłaśniać” dobro – by megafon wdzięczności nie milczał.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania różańcowe bł. Honorata Koźmińskiego

2025-10-12 20:54

[ TEMATY ]

różaniec

Adobe Stock

Uwielbiam Cię, Jezu! Uwielbiam Ciebie, który będąc Bogiem, raczyłeś stać się Człowiekiem, ażeby nas upodobnić do Siebie. Odciskaj przez żywą wiarę, coraz głębiej i wyraźniej pieczęć podobieństwa swojego Boskiego Oblicza w naszych duszach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję