„Starość zaczyna się w chwili, kiedy człowiek przestaje się uczyć, a ma dużą chęć uczyć innych, nawet kiedy tego nie potrzebują - tu cytuję pana Aloszę Awdiejewa. - Nie potrzebują prawdopodobnie dlatego, że doświadczenie starców dotyczy dnia wczorajszego, który ani wrócić, ani powtórzyć się nie może. Ta nieprzydatność nabytej mądrości powoduje właśnie sceptycyzm i rozczarowanie ludzi starszych. Młodzi żyją po swojemu, a starsi muszą się zadowalać własnym losem”.
W tych stwierdzeniach jest wiele okrutnej mądrości, a właściwie tak jest w praktyce. Co jednak zrobić, żeby zadowolić obie strony i żeby wzajemnie miały z siebie pożytek? Trochę zaleciało tu smrodkiem dydaktycznym, ale postaram się nieco rozwinąć temat i może nie będzie to już takie bolesne.
Kiedy wyfrunęłam na skrzydłach starości z Polskiego Radia, czyli przeniesiono mnie na emeryturę - postanowiłam dalej coś robić. Bo wcale nie uważam, że emerytura to kres ludzkich możliwości, ale że to początek - początek nowego okresu w życiu człowieka.
Emeryt - wbrew pozorom - niczym się nie różni od zwykłego człowieka. Jedynie wpisem do dowodu osobistego, a właściwie wypisem, bo już nieaktualny jest tam zapis o miejscu pracy, a w nowym dowodzie i tego już nie ma. Ale wszystkie inne dane nie zmieniają się przecież, więc i człowiek jest dokładnie ten sam. Bo przecież, jeśli znał języki obce, to nagle ich nie zapomniał. Jeśli pływał, to dalej może to robić. Jeśli umiał cokolwiek innego, to nagle to wszystko z niego nie wyparowało.
A więc z tym moim bagażem wszelkich umiejętności i doświadczeń pewnego pięknego dnia po prostu - z powodu emerytury znalazłam się na bruku. Co było robić? Lekko się otrzepałam, wstałam dość energicznie i... poszłam dalej. Zapisałam się do Stowarzyszenia „Po Sześćdziesiątce”.
Jest to Stowarzyszenie, którego członkowie są równolatkami, a właściwie - równolatami, a może nawet - w odróżnieniu od małolatów - starolatami. Bo nie latka ich wiążą, ale - lata. Wiekowe lata.
„Celem Stowarzyszenia jest inicjowanie, wspieranie, propagowanie rozwoju osobistego, aktywności, samoorganizacji i samopomocy osób starszych” itd... Nie będę tu zanudzać dalszym wyliczaniem „celów i zadań”, bo to już są szczegóły. Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem, może zadzwonić pod numer telefonu zaufania „Po sześćdziesiątce”, który ogłasza się w stołecznej prasie.
Ale tu chciałabym zaskoczyć pana Aloszę Awdiejewa: nie wszyscy starsi ludzie chcą uczyć młodych! Niektórzy z nich sami chcą się uczyć, i to od młodych. Stowarzyszenie zorganizowało dla energicznych starszych niewiast „Klub Liderek”, a także kurs, jak prowadzić grupy samopomocowe i tematyczne. Sama byłam uczestniczką tego kursu, i wiele skorzystałam. Okazało się, że mogę jeszcze coś dorzucić do swoich doświadczeń i kompetencji zawodowych.
Pan Kazimierz Chyła powiedział: „W każdej starości powinno być trochę miejsca na młodość”. Polecam tę receptę moim rówieśnikom, starolatom - na mnie ona dobrze działa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu