Darem Bożym są osoby życia konsekrowanego spoza Polski.
Przywykliśmy do widoku sióstr i braci zakonnych o innym kolorze skóry niż biały. Czasem przywdziewają oryginalne habity, niepodobne do „polskich”, w których dominują kolory czarne i szare. Globalizacja - jej najlepszym przykładem jest życie akademickie; na uczelniach wyższych w naszym regionie znajdziemy studentów z ponad 100 narodów - powróciła po 1989 r. również do życia zakonnego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dobre wpływy obcych
Powróciła, bo do ostatniej wojny wielonarodowość wspólnot religijnych była oczywista. Najczęściej wynikało to z faktu, że nowe zgromadzenia wysyłały braci do innych krajów w celu tworzenia tam swoich placówek. Wśród Pięciu Pierwszych Męczenników Polski dwóch było Włochami; cystersi z Niemiec zbudowali w Polsce pierwsze huty, młyny wodne i browary. Takie procesy trwały do pierwszych lat po wojnie. Wraz z ideologiczną zarazą komunizmu, wszelkie niepolskie kongregacje zakonne w zasadzie nie miały wstępu do kraju budującego szczęśliwy socjalizm. Przełomowym wydarzeniem była instalacja sióstr Misjonarek Miłości (św. Matki Teresy z Kalkuty) w 1983 r. Jakimś cudem udało się przekonać ówczesne władze, choć długo oponowały argumentując, że przecież w socjalistycznej Polsce nie ma biednych i ubogich. Z czasem wśród habitowych pojawiali się obywatele narodów z byłych krajów socjalistycznych, głównie z byłego ZSRR. Lublin, dzięki katolickiemu uniwersytetowi, stał się i nadal w dużym stopniu jest magnesem przyciągającym siostry i braci. Tu można zdobyć dyplom wyższej uczelni.
Ucieczka Iriny
Siostra Irina Dunca urodziła się i wychowała w małej miejscowości na północy Rumunii, w rejonie, gdzie po odzyskaniu niepodległości przez ten kraj, z wielką siłą odżył nacjonalizm powiązany z prawosławiem. Jeszcze wcześniej jej dziadkowie wylądowali w komunistycznym więzieniu, bo jeden z braci babci był grekokatolickim księdzem. W młodości przeżyła ogromną traumę. Pewnej zimnej nocy tzw. „nieznani sprawcy”, inspirowani zachętą miejscowego popa, podpalili dom rodzinny siostry, która wraz z matką i rodzeństwem ledwo uszła z życiem. Już wtedy nosiła w sercu pragnienie oddania się Chrystusowi na drodze życia zakonnego. Pomogła w tym wizyta sióstr Matki Bożej z Syjonu, zgromadzenia zaangażowanego w dialog międzyreligijny. Rozstrzygające znaczenie miało spotkanie z ks. Mihai Popem, grekokatolikiem pracującym na początku lat 90. XX wieku w niemieckim dziele Kościoła Katolickiego „Kościół w Potrzebie”. To on zorganizował nie do końca legalny wyjazd Iriny oraz trzech jej koleżanek do Włoch w pobliże Bergamo. On też podpowiedział, że dobrym rozwiązaniem byłby wybór Loretanek, sióstr których misją jest apostolat poprzez słowo pisane i drukowane.
Reklama
W duchu bł. Ignacego
Rumunia bardzo potrzebowała literatury religijnej, modlitewników, katechizmów i ksiąg liturgicznych. Rumuńskie Loretanki mogły znakomicie wyjść naprzeciw tym problemom. Lubelski błogosławiony, ks. Ignacy Kłopotowski, założyciel Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej, wspierał z nieba tę ideę. Pięknie się zaczęła i trwa nadal. Dziś w Baia Mare, z okolicy z której pochodzą cztery pierwsze rumuńskie Loretanki, funkcjonuje świetne wydawnictwo i drukarnia, z nowoczesną poligrafią. Powstające tam książki i broszury chronią katolickiego ducha wśród wyznawców naszej wiary, przybliżają ją także innym wyznaniom i religiom. Za przykładem s. Iriny poszło w sumie dziewięć kolejnych dziewcząt, cztery służą właśnie w Baia Mare. A pierwsza, omal nie spalona w rodzinnym domu loretanka, dzisiaj pracuje w Wydawnictwie Archidiecezji Lubelskiej Gaudium.