Tematem dyżurnym publicznych rozmów jest problem żebractwa, dawania
jałmużny. Zainspirowany jednym z programów na ten temat sięgnąłem
do pozycji, która od kilku lat leżała na półce domowej biblioteczki.
Wielokrotnie rozpoczynałem jej czytanie, ale za każdym razem inne,
ważniejsze, bieżące tematy przesuwały lekturę na późniejszy czas.
Rozprawa o różnych odmianach żebractwa nie stanowi porywającego materiału
do czytania, ale daje podstawę do refleksji nad trudnymi zagadnieniami
wspomagania najbiedniejszych, do szukania właściwych rozwiązań.
Moją przydługą lekturę zauważyła nawet córka, zwracając
uwagę, iż już chyba ze trzy miesiące czytam tę pozycję, co rzadko
mi się zdarza. Jednak wielomiesięczna lektura ma też swoje plusy.
Pozwala na dłuższe przebywanie z tematem, co w dzisiejszym świecie
staje się rzadkością. Natłok nowych, sensacyjnych informacji sprawia,
iż wielkie problemy dnia wczorajszego dzisiaj zostają zapomniane,
a wręcz niektórych dziwią naiwnością. Choćby z życia Kościoła: kto
dzisiaj pamięta głośne problemy typu teologia wyzwolenia czy zjawisko
księży patriotów. A swego czasu media publiczne przy okazji starały
się podważyć autorytet Kościoła. Gdy okazało się, gdzie leży prawda,
nagle te tematy zniknęły z ramówek, bo prawda jest mniej medialna
niż choćby pozór zła, wątpliwości, spór.
Tymczasem życie człowieka to szukanie prawdy przez pogłębianie,
refleksję. Przed wiekami wielki filozof Platon powiedział, że światem
powinni rządzić filozofowie, czyli ci szukający prawdy. Polityk,
urzędnik, kierownik zakładu, jeżeli nie ma duszy filozofa, to gdy
zabraknie jeszcze mu w sercu miejsca dla Boga, staje się kapitalistą
bez duszy, krasomówcą bez treści, zimnym wykonawcą poleceń zgodnie
z paragrafami. Wielu takich widzimy wokoło. Często dla uspokojenia
sumienia, a może dla ukrytego interesu, pomagają instytucjom charytatywnym.
Tymczasem prawdziwa pomoc to ta, której doświadczył przed
wiekami św. Kamil. Gdy stracił cały majątek, błąkał się bez nadziei.
Odrzucił podpowiedzi, aby zacząć kraść. W końcu zdecydował się żebrać
pod jedną ze świątyń. Pewien mężczyzna dostrzegł jego głębokie upokorzenie.
Załatwił mu skromną pracę robotnika w klasztorze kapucynów, którzy
również obdarzyli go zaufaniem. Wtedy nastąpiło nawrócenie św. Kamila,
który dalsze życie poświęcił służbie ludziom chorym, przeprowadził
modyfikację systemu lecznictwa i do dziś jest wzorem posługiwania
chorym.
Ciekawe, ilu dziś jest ofiarodawców, którzy pomagają żebrzącym
jak anonimowy człowiek św. Kamilowi. Wierzę, że tacy są.
Pomóż w rozwoju naszego portalu