Reklama

Dzięki Twojej pomocy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W nr. 29 „Niedzieli” moją uwagę przyciągnął list p. Aleksandra pt. „Ludzkie - więc niedoskonałe”. Istotnie, branie wymaga odrobiny pokory, a my tak nie lubimy słów: „dziękuję”, „dzięki twojej pomocy udało mi się to i to...” itp. Nie lubimy być wdzięczni, nie potrafimy docenić dobra, jakim nas obdarzono. Może ono być materialne i niematerialne. Może to być skuteczna rada, zwierzenie się z trosk, wysłuchanie czyjegoś bólu, przesłanie dobrego listu. Pamiętam staruszkę, którą odwiedzałam co jakiś czas, przechodząc obok jej domku. Zawsze słyszałam: „Wdzięczna jestem pani za odwiedziny, dziękuję serdecznie”. Albo inne starsze małżeństwo zawsze pięknie dziękowało mnie i siostrze za odwiedziny, za jakże skromniutką pomoc odzieżową. Ktoś też dziękował, że udało się załatwić turnus rehabilitacyjny dla chorego dziecka. Przykłady mogłabym cytować dalej. Ale też, podobnie jak w przypadku p. Aleksandra, doświadczyłam ciszy. Żadne słowo nie przeszło przez usta tych, którym pomogłam. A wkład mojego zaangażowania był niekiedy olbrzymi. Niektórym przynosił wielkie życiowe zmiany na lepsze. I do dziś pysznią się zmianą swego statusu materialnego, słowem nie wspominając, komu to zawdzięczają! Bolało jak p. Aleksandra. Ale nie zadziałało aż tak boleśnie, abym postawę swoją zmieniła. „Jedni drugich brzemiona noście” - to piękne słowa Pisma Świętego ((por. Ga 6, 2).
I w moim życiu bywały sytuacje, że była potrzebna pomocna dłoń bliźniego. Szczególnie pięknie wspominam moich zagranicznych darczyńców w okresie stanu wojennego. W tej wielkiej biedzie miałam co jeść i w co się ubrać. Nawiązała się między nami wielka, mocna nić przyjaźni, która trwa w niektórych przypadkach do dzisiaj. Inni, niestety, już nie żyją. Ich radością było, że służą pomocą Polsce, niekiedy zupełnie nieznanej. Moje wzruszenie i wdzięczność zawsze znajdowały miejsce w odpowiedziach na dary. Mogę powiedzieć, że kontakty z tymi jakże humanitarnymi osobami stworzyły mi drugie życie. Pielęgnuję ich pamięć, zachowuję ich listy, fotografie, wspominam, modlę się w ich intencji.
Mam nadzieję, że mimo wszystko wielu czytelników „Niedzieli” nawiązało przyjaźnie, może niektórzy zechcą o tym opowiedzieć. I ja do tematu kiedyś powrócę, by opowiedzieć o moich korespondencjach.
Ina

List ten to jakby mały traktacik na temat brania i dawania. Budzi przy tym wiele refleksji osobistych. Powracam do tego tematu, bo wciąż mamy kłopoty nie tylko z tymi czynnościami, ale i z ich oceną. Oczywiście, nie będę osądzała, co jest właściwe, a co nie, bo to każdy musi osądzić w swoim własnym sercu. Mnie szczególnie bliskie jest zdanie: „Niech nie wie lewica, co czyni prawica...” i w chwilach, gdy mam wątpliwości, odwołuję się do niego. Na pewno nie jest łatwo dziękować - ale też i słuchać dziękczynień. Dlatego niektórzy czynią dobro jakby mimochodem, od niechcenia, wydawałoby się, że lekko i jakby bez wysiłku. A to wszystko po to, by uniknąć nadmiernych objawów wdzięczności. Myślę tu np. o naszych korespondentach, Państwu Kazimierze i Kazimierzu. Pomagają innym i czynią to tak „bezszelestnie”, że nie widać tego na zewnątrz, a obdarowany nie odczuwa zażenowania. Traktują to jako swoją... powinność. Ktoś to jednak dojrzał i zauważył, a Redakcja Niedzieli wyróżniła tę cichą służbę swoim odznaczeniem. Wiem, że będą się czuli skrępowani. Czasem trzeba niemal heroizmu, by znieść takie zewnętrzne objawy wdzięczności za dobrą pracę. Popatrzmy na niektóre osoby wyróżniane - jak się wzbraniają, jak są zawstydzone. To nie poza, to prawdziwa skromność.
Bardzo lubiłam pewien okres mojej pracy, gdy zdarzało się, że szef moje pomysły podawał jako swoje. Jak mnie to cieszyło! Tymczasem ktoś postronny powiedziałby: „Z czego głupia się tak cieszy, że ktoś ukradł pracę jej mózgu, jej własność intelektualną?...”. Ale dla mnie był to dowód, że moje pomysły były dobre, godne zastosowania. Zaś autor naprawdę nie był wtedy najważniejszy. Do dziś to wspomnienie jest dla mnie jednym z najmilszych epizodów mojej pracy. I wiem o tym tylko ja sama.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

2024-05-10 13:22

[ TEMATY ]

Raymond Nader

Karol Porwich/Niedziela

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

W Duszpasterstwie Akademickim Emaus w Częstochowie miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Raymond Nader, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel, podzielił się swoim świadectwem.

Raymond Nader jest chrześcijaninem maronitą, ojcem trójki dzieci, który doświadczył widzeń św. Szarbela. Na początku spotkania Raymond Nader podzielił się historią swojego życia. – Przed rozpoczęciem studiów byłem żołnierzem, walczyłem na wojnie. Zdecydowałem o rozpoczęciu studiów, by tam zrozumieć istotę istnienia świata. Uzyskałem dyplom z inżynierii elektromechanicznej. Po studiach wyjechałem z Libanu do Wielkiej Brytanii, by tam specjalizować się w fizyce jądrowej – tak zaczął swoją opowieść Libańczyk.

CZYTAJ DALEJ

Klucz do zrozumienia Eucharystii

2024-05-10 10:27

ks. Łukasz

Biskup Andrzej Siemieniewski

Biskup Andrzej Siemieniewski

We Wrocławiu rozpoczął się II Kongres Wieczystej Adoracji. To trzy dni skupione wokół Jezusa Eucharystycznego. Oprócz wykładów jest będzie także czas na modlitwę i adorację. W piątkowy poranek Mszy świętej przewodniczył bp Andrzej Siemieniewski, ordynariusz diecezji legnickiej.

We wstępie do liturgii ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz katedry wrocławskiej podkreślił znaczenie wydarzenia, jakim jest II KWA. Przypomniał także wydarzenie z 1997 roku, czyli 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu pod hasłem “Eucharystia i Wolność”. - Dzisiaj przeżywamy ten nasz kongres pod hasłem “Adoracja i jedność”. Bardzo serdecznie pragnę powitać organizatorów tego wydarzenia, uczestników, wszystkich kapłanów prelegentów, którzy właśnie przyjechali, abyśmy pochylać się nad tajemnicą obecności Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Chciejmy prosić Pana Boga, abyśmy rzeczywiście otwierali się na tę wielką miłość na Eucharystii, kiedy Bóg przychodzi i karmi na drogach doczesnych i prowadzi do wieczności - zaznaczył proboszcz katedry.

CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Złożyli przysięgę, będą święceni

2024-05-10 23:38

[ TEMATY ]

Świdnica

święcenia diakonatu

wsd świdnica

alumni

archiwum prywatne

Marcin Dudek składa przysięgę przed święceniami diakonatu.

Marcin Dudek składa przysięgę przed święceniami diakonatu.

W sobotę 11 maja Kościół świdnicki cieszyć się będzie z czterech nowych duchownych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję