Reklama

W 65. rocznicę wybuchu II wojny światowej

„A więc wojna!”

1 września 1939 r. - piątek, pierwszy piątek miesiąca, comiesięczne święto Serca Pana Jezusa - pozostanie na zawsze jedną z najważniejszych, ale i najtragiczniejszych dat w dziejach naszej Ojczyzny.
Bez wypowiedzenia wojny 65 lat temu o świcie wraz z uderzeniem na Polskę od północy, zachodu i południa wojsk III Rzeszy - z lądu, morza i powietrza - rozpoczęła się wojna niemiecko-polska, która 3 września 1939 r. przekształciła się w II wojnę światową.

Niedziela Ogólnopolska 35/2004

Św. Alojzy Orione (1872-1940), wielki przyjaciel Polski i Polaków

Św. Alojzy Orione (1872-1940), wielki przyjaciel Polski i Polaków

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ok. godz. 4.00 rano pierwsze bomby spadły na Wieluń. Następne pociski, wystrzelone z pancernika Schleswig-Holstein, uderzyły w polską placówkę na Westerplatte. Po nalocie hitlerowskich bombowców na Warszawę o godz. 6.00 rano z Polskiego Radia popłynął na cały kraj - przeczytany przez spikera Józefa Małgorzewskiego i wyjaśniający wszystko - komunikat: „A więc wojna! Od dziś wszystkie sprawy publiczne i prywatne schodzą na plan dalszy (...). Cały wysiłek narodu musi iść w jednym kierunku. Wszyscy jesteśmy żołnierzami. Musimy myśleć tylko o jednym - walka aż do zwycięstwa”.
Rząd polski, naczelne dowództwo i całe społeczeństwo oczekiwało na zdecydowaną reakcję zachodnich sojuszników: Anglii i Francji. 8 września oddziały niemieckie dotarły pod Warszawę. Polska akcja obronna została złamana w trwającej tydzień zażartej bitwie nad Bzurą. Ataki wroga odpierały jeszcze: twierdza Modlin, Hel i Warszawa.
17 września rozegrał się kolejny akt tragedii - na terytorium państwa polskiego wkroczyły oddziały sowieckie. Dwaj najwięksi w historii zbrodniarze: Adolf Hitler i Józef Stalin dokonali czwartego rozbioru Polski. Zdecydowano o ewakuacji polskich władz państwowych poza granice kraju - „dla kontynuowania wojny u boku sprzymierzeńców aż do jej zwycięskiego zakończenia”.
Mimo napaści sowieckiej działania wojenne trwały. Ci, co przeżyli, zapamiętali bezustanne bombardowanie, zabitych ludzi (przede wszystkim na szosach, szlakach ewakuacji i ucieczek), pożary, które niszczyły polskie miasta, miasteczka i wsie, tworząc, zwłaszcza nocami, koszmarny obraz płonącej Polski, widok rozbitych oddziałów polskich i będących u kresu ludzkiej wytrzymałości załamanych żołnierzy i oficerów, usiłujących wykonać, jak to pięknie powiedziano, niewykonalny rozkaz obrony Rzeczypospolitej.
28 września skapitulowała Warszawa, następnego dnia Modlin. 1 października 1939 r. p. Józef odczytał ostatni komunikat Polskiego Radia: „Dziś oddziały niemieckie wkroczyły do Warszawy. Braterskie pozdrowienie przesyłamy (...) wszystkim oddziałom polskim, gdziekolwiek w tej chwili jeszcze walczą. Niech żyje Polska!”. Odegrano hymn państwowy.
2 października poddali się obrońcy Helu. Ostatnią bitwę kampanii wrześniowej stoczyła w dniach 2-5 października pod Kockiem Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. W walce z obydwoma wrogami na ziemi ojczystej została pokonana Armia Polska, lecz jeszcze w tym samym roku - 1939 - odrodziła się u boku sojuszników, by brać udział w wojnie aż do całkowitej klęski Niemiec. Państwo polskie ani na moment nie przestało istnieć i być uczestnikiem antyniemieckiej koalicji. Zdecydowała o tym niezłomna wola narodu polskiego, który na obszarze kraju zaczął organizować ruch oporu, tworząc największą, konspiracyjną armię w okupowanej Europie - Armię Krajową.
Choć wśród opinii na Zachodzie we wrześniu 1939 r. dawał się słyszeć głos: „Po co się bić za Gdańsk”, czyli po co walczyć z Hitlerem, nie brakowało też słów pocieszenia i otuchy: „w tych bolesnych chwilach, w jakich znalazła się Wasza ukochana Ojczyzna...”. Szczególnie serdeczne słowa wyszły spod pióra Włocha, ks. Alojzego Orione ze Zgromadzenia „Boskiej Opatrzności”, który już 9 września z Tortony w liście do polskich orionistów (nie jest powszechnie znany, dlatego przytoczę kilka fragmentów) - Do moich drogich Synów Polaków (nazywanych też synami „chlubnej i chrześcijańskiej Polski) - pisał: „Odczułem tak dotkliwy ból, że na parę godzin musiałem położyć się do łóżka. Kazałem przynieść do mojej izby polską flagę. Znajduje się ona tu dotąd i zostanie rozwieszona na ścianie (wisi do dziś - M. W.). Tutaj mówimy i myślimy o Was, modlimy się za Was (...) za Wasz drogi naród (...). Mam poważne obawy, że cała Polska zostanie zajęta i zdobyta przez Niemców (...) wszystkie nasze domy we Włoszech i za granicą są Waszymi domami, o najdrożsi moi Polacy. Z każdym dniem coraz więcej ks. Orione czuje się Waszym ojcem w Chrystusie, Waszym obrońcą i pocieszycielem. Ufajcie Panu! Nie upadajcie na duchu, bo Polska na pewno zmartwychwstanie! Módlcie się z wiarą, z całkowitym zaufaniem zdajcie się na Opatrzność Bożą i na Matkę Boską Częstochowską! Kto posiada wiarę, kto ufa Bogu, ten nie zginie na wieki! Drogi Pana są wzniosłe i On przeprowadza swoje plany w sposób dalekowzroczny - Polska zmartwychwstanie, aby spełniać swoje posłannictwo wiary i cywilizacji chrześcijańskiej, które jej dała Opatrzność Boża, a nasze zgromadzenie, chociaż teraz takie małe, kiedyś dużo będzie pomagać w odrodzeniu chrześcijańskiej Polski i wielu z Was to ujrzy, ale trzeba się modlić i żyć w wierze u stóp Kościoła”.
Zacytowane słowa dowodzą wielkiej odwagi wypowiadającego je - nie zapominajmy - Włochy w tej wojnie były sojusznikiem Niemiec. Po napaści na Polskę ks. Orione wyraził się o B. Mussolinim: „Nie podałbym mu ręki”, choć w 1926 r. napisał do niego list z zachętą do pojednania z Kościołem. W ostatnim pożegnaniu, które ks. Orione wygłosił wieczorem 8 marca (1940) przed udaniem się do San Remo, gdzie zmarł, powiedział: „Ja tak bardzo kocham Polaków. Kochałem ich już jako chłopiec, kochałem ich zawsze (...). Kochajcie zawsze tych naszych braci”.
Ciężkie straty podczas II wojny światowej ponieśli w Polsce orioniści. Założone przez nich jesienią 1937 r. we Włocławku dzieło miłosierdzia dla niepełnosprawnych, zw. Małym Kottolengo, zostało w kwietniu 1942 r. barbarzyńsko zlikwidowane przez Niemców, którzy wymordowali ok. 70 jego podopiecznych. Cztery miesiące później, 10 sierpnia 1942 r. w obozie koncentracyjnym w Dachau śmierć męczeńską poniósł ks. Franciszek Drzewiecki FDP (ur. w 1908 r.), beatyfikowany w grupie 108 Męczenników II wojny światowej 13 czerwca 1999 r. w Warszawie przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Trzy dni przed zakończeniem wojny zmarł w Milanówku przełożony polskiej prowincji - ks. Błażej Marabotto, posługując chorym na tyfus.
Choć należeliśmy do obozu państw zwycięskich, to w 1945 r. faktycznie utraciliśmy niepodległość. Musieliśmy na nią czekać bez mała pół wieku. W jej odzyskaniu wielce zasłużył się orionista - abp Bronisław Wacław Dąbrowski (1907-97; znał ks. Orione; był jednym z siedmiu polskich kleryków, którzy 24 sierpnia 1939 r. przyjechali do Polski z Włoch, zapamiętawszy na zawsze jego słowa: „Jeśli chcecie bronić ojczyzny, ja Wam z całego serca błogosławię”), bliski współpracownik prymasów Stefana Wyszyńskiego i Józefa Glempa, obrońca praw Kościoła i praw obywatelskich.
Don Luigi Orione, „harownik Boży”, jedna z najznakomitszych osobowości minionego stulecia, wielki przyjaciel Polski, który nigdy nie był w Polsce (miał już paszport i był gotów przyjechać do Polski, lecz wybuchła wojna), „nie znał także polskiej mowy, równocześnie miał ten olbrzymi wewnętrzny dar, dar Boży, ugruntowany w jego sercu, który pozwalał mu Polskę i Polaków rozumieć nawet bez tej mowy, bez tego języka: rozumieć jej dzieje, rozumieć jej trudne posłannictwo we wspólnocie ludów i narodów Europy i świata, rozumieć i głęboko odczuwać jej zmagania o wolność naszą i waszą, rozumieć i szanować jej wysiłki związane z pragnieniem życia godnego człowieka i godnego narodu” - został ogłoszony błogosławionym (26 października 1980r.) i świętym (16 maja 2004 r.) przez Papieża Polaka Jana Pawła II.
Pokładanego w niej przez św. Alojzego Orione zaufania nie zawiodła chrześcijańska Polska, broniąc w przededniu 65. rocznicy wybuchu II wojny światowej - do końca, odważnie, z podziwu godną determinacją - zapisu o chrześcijańskich korzeniach naszego kontynentu w traktacie konstytucyjnym Unii Europejskiej, historycznego faktu, którego nikt nie powinien kwestionować.

Ks. dr. Bolesławowi Kazimierzowi Majdakowi FDP serdecznie dziękuję za wszelką pomoc.
M. W.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na swojej własnej stule

W ciągu 63 dni Powstania Warszawskiego oprócz wielu żołnierzy i ludności cywilnej, wzięli w nim udział również duchowni, którzy stale towarzyszyli walczącym.

Zajmowali się organizowaniem Eucharystii i wspólnych modlitw, udzielali sakramentów, towarzyszyli poległym na ostatniej drodze, a niejednokrotnie oddawali własne życie w walce o wolność Ojczyzny.
CZYTAJ DALEJ

Bp Ważny: Musimy nauczyć się komunikować trudne sprawy i być transparentni wobec świata

2025-09-24 16:54

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP Episkopatu

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Zjazd Polskiego Stowarzyszenia Pastoralistów zgromadził we Wrocławiu duchownych, duszpasterzy i świeckich zaangażowanych w życie Kościoła. Spotkanie obfitowało w refleksje dotyczące kondycji współczesnego człowieka, wyzwań pastoralnych oraz konieczności odbudowy relacji - w rodzinie, w Kościele i w społeczeństwie. Wystąpili m.in. biskup sosnowiecki Artur Ważny oraz kapelan polskiego parlamentu ks. Andrzej Sikorski.

Podziel się cytatem Jednym z głównych prelegentów był Krzysztof Pilarz, który podkreślił nierozerwalny związek między przebaczeniem a pojednaniem, oparty na prawdziwej antropologii. W centrum refleksji znalazło się małżeństwo - jako przestrzeń, gdzie te dwa wymiary duchowe mają największe znaczenie. Jak zaznaczył prelegent, małżonkowie nie powinni szukać winy u drugiego, lecz odnaleźć siłę i uzdrowienie w osobie Chrystusa. To On staje się fundamentem pojednania, bez którego trudno budować trwałą więź.
CZYTAJ DALEJ

Aleksandra Mirosław mistrzynią świata we wspinaczce sportowej na czas

2025-09-24 14:16

[ TEMATY ]

sport

mistrzostwa świata

wspinaczka sportowa

PAP/Adam Warżawa

Aleksandra Mirosław została w Seulu mistrzynią świata we wspinaczce sportowej na czas. To trzeci tytuł w zawodach tej rangi złotej medalistki olimpijskiej z Paryża. W finale czasem 6,03 Polka o 0,03 poprawiła własny rekord globu.

31-letnia Mirosław już w eliminacjach pokazała, że będzie w środę trudna do pokonania. W obu biegach uzyskała wyraźnie najlepsze czasy, w tym 6,083, który tylko o 0,02 był gorszy od jej rekordu świata z igrzysk olimpijskich w Paryżu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję