Reklama

Sport

Paraolimpiada - złoto Kozakowskiej w rzucie maczugą, brąz Stoltmana w pchnięciu kulą

Róża Kozakowska zdobyła złoty medal w rzucie maczugą w klasie F32 podczas igrzysk paraolimpijskich w Tokio. Natomiast w pchnięciu kulą brązowy medal wywalczył Lech Stoltman (F55). Wcześniej w piątek Michał Derus zajął drugie miejsce w finale biegu na 100 m w klasie T47.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kozakowska uzyskała wynik 28,74 m, co jest rekordem świata.

Natomiast rezultat Stoltmana w pchnięciu kulą to 12,15 m. 36-letni zawodnik zdobył brąz także pięć lat wcześniej - podczas igrzysk paraolimpijskich w Rio de Janeiro.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Drugi w biegu na 100 m Derus również powtórzył swój sukces - srebro z Rio de Janeiro. Czasem 10,61 s ustanowił w piątek rekord Europy.

Reklama

Wszystkim piątkowym medalistom pogratulował na Twitterze wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.

Biało-czerwoni w stolicy Japonii mają już łącznie sześć medali, ale jeden prawdopodobnie zostanie odebrany. O stosowanie dopingu podejrzewani są kolarze torowi Marcin Polak i pilot Michał Ładosz, którzy zajęli trzecie miejsce na 4000 m.

Na drugim stopniu podium stanął Adrian Castro w indywidualnym turnieju szablistów grupy B, a na trzecim sztangistka Justyna Kozdryk.

Paraolimpiada w Tokio zakończy się 5 września. (PAP)

bia/ wkp/ krys/

Róża Kozakowska - polska niepełnosprawna lekkoatletka specjalizująca się w rzutach. Choruje na porażenie mózgowe narządów ruchu. Przez wiele lat była katowana przez ojczyma. Później, dla własnego bezpieczeństwa, mieszkała w kontenerze bez wody. Gdy zaczęła odnosić sukcesy, jej stan zdrowia się pogorszył i musiała się przekwalifikować ze skoku w dal na rzuty kulą i maczugą.

"Mogę być tylko wdzięczna Bogu, że był zawsze przy mnie. To był w dzieciństwie mój jedyny przyjaciel." mówiła Róża.

Lech Stoltman – polski niepełnosprawny lekkoatleta specjalizujący się w pchnięciu kulą, brązowy medalista igrzysk paraolimpijskich, dwukrotny wicemistrz świata, brązowy medalista mistrzostw Europy. Występuje w klasyfikacji F55. Lech uległ wypadkowi motocyklowemu, co skutkowało porażeniem poprzecznym.

2021-08-27 16:45

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Japonia: Eva Loeffler – córka inicjatora igrzysk paraolimpijskich – wspomina swego ojca

[ TEMATY ]

Japonia

Tokio

Paraolimpiada

Adobe Stock

W igrzyskach paraolimpijskich liczy się człowiek, a nie jego niepełnosprawność – tę myśl ich twórcy Ludwiga Guttmanna przypomniała jego córka, 88-letnia obecnie Eva Loeffler.

Rozmowę z nią zamieściły 24 sierpnia, w zawiązku z rozpoczęciem w tym dniu w Tokio XVI Letnich Igrzysk Paraolimpijskich, agencja Kyodo i dziennik „The Japan Times”.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Spotkanie biskupów z Polski i Niemiec

2024-04-25 10:21

Tomasz Koryszko/ KUL

Arcybiskup Stanisław Budzik jest gospodarzem spotkania grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję