Reklama

Niedziela Wrocławska

Więź z krucjatą [FELIETON]

W  ostatnim czasie odbyłem dwie ważne dla mnie pielgrzymki – na Jasną Górę i do grobu św. Jakuba. Miałem okazję do rozmów z ludźmi z całego świata. To pozwoliło mi zobaczyć Kościół takim, jakim jest naprawdę. Ten obraz różni się od obrazu kreowanego na forach dyskusyjnych i internetowych portalach.

[ TEMATY ]

felieton

cristalov/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez ponad trzy tygodnie bylem wolny od papki medialnej, która buduje swoją wizję Kościoła, mającą z rzeczywistością tyle wspólnego, co karykatura z fotografią. Dlaczego tak jest? Zacznijmy od początku. Zaznaczę tylko, że nie lubię tzw. poprawności politycznej, populizmu i robienia kariery na czyjejś krzywdzie. Stąd też liczę się z tym, że wielu nie odnajdzie w tym felietonie potwierdzenia swojego zdania, pójścia z prądem i oczekiwań „starych wyjadaczy” dziennikarstwa i samozwańczych „reformatorów Kościoła”. Felieton ten nie jest też obroną kogokolwiek, ale próbą pokazania jak nadinterpretacja i monotematyczność rodzi kolejne zło, które polega na krucjacie przeciwko tym wszystkim, którzy ośmielają się myśleć - i pisać – inaczej. Mam też wrażenie, że coraz częściej nie chodzi o walkę o prawdę, ale o to, aby obrzydzić wspólnotę Kościoła [obecnie są to biskupi, a kto będzie następny?], napisać to, czego oczekują wybrani w badaniu targetu odbiorcy i spokojnie usiąść wieczorem w fotelu, napić się kawy i wmawiać sobie, że wykonało się solidnie swoją pracę. Dla dobra Kościoła, oczywiście. Dawno temu, zanim jeszcze światło dzienne ujrzał film braci Sekielskich, kiedy to sąd skazywał niejakiego Pawła K., w jednej z rozmów mówiłem m.in., o konieczności szybkiego ukarania osób winnych oraz że to dobry krok do oczyszczenia Kościoła i oby jak najwięcej prawych osób pomogło schwytać złoczyńców i pomóc skrzywdzonym. Niestety, znając też realia świata i patrząc na rzeczywistość medialno-polityczną w Polsce, wyraziłem swoją obawę, że wśród „reformatorów” i tych, co będą mianować się specjalistami i ekspertami w tej kwestii, będą i tacy, co wykorzystają krzywdę ludzką, aby ugrać coś dla siebie. Powalczą o nagrody (dziennikarskie też), zarobią duże pieniądze, znajdą ciepłe posadki w radiu czy telewizji, by prowadzić swoje programy, czy po prostu wypłyną na głębię życia medialnego. Co ważne, nie pomogą, a jednocześnie - walcząc o „oczyszczenie Kościoła i pomoc pokrzywdzonym” - będą wciąż działać na szkodę samym pokrzywdzonym.  

Reklama

Pomijam teraz przemyślenia poboczne i przechodzę do sedna. Zastanawia mnie jedna rzecz. Co autorzy tekstów krytykujących nauczanie biskupów mają na celu? Czy każde zdanie wypowiedziane w homilii ma lub ma mieć kontekst związany z pedofilią w Kościele? Czy autorzy tekstów słuchają homilii w całości i dopiero wtedy piszą, że była niefortunna? A może korzystają z opracowań, które nie do końca oddają wydźwięk tego, co zostało powiedziane? A może tak łatwiej, aby zmylić odbiorców, bo przecież mało kto wysłucha nagrania audio?

Podziel się cytatem

Przechodzę do sedna: Co autorzy tekstów krytykujących nauczanie biskupów mają na celu? Czy każde zdanie wypowiedziane w homilii ma, lub ma mieć, kontekst związany z pedofilią w Kościele? Czy autorzy tekstów słuchają homilii w całości i dopiero wtedy piszą, że była niefortunna? A może korzystają z opracowań, które nie do końca oddają wydźwięk tego, co zostało powiedziane? A może tak łatwiej, aby zmylić odbiorców, bo przecież mało kto wysłucha nagrania audio? Zaniepokoiły mnie dwa teksty, które w ostatnim czasie pojawiły się na portalu „Wieź”. Do jednego autor się nie przyznał, pod tylko swoje inicjały: JH, drugi trudno komentować, bo zadane pytania są skierowane do konkretnej osoby – do abp. Józefa Kupnego - a nie moją rolą jest odpowiadać za wrocławskiego metropolitę. Dlaczego mnie zaniepokoiły? Pierwszy z nich, podpisany inicjałami, nosi tytuł „Abp Józef Kupny „broni” Kościoła: Maryja nie walczy o prawdę podważając autorytet apostołów, jak to dzisiaj często bywa”. Nie od dziś wiadomo, że mnóstwo osób, zamiast przeczytać artykuł, zwraca uwagę na nagłówek, lead i ewentualnie wyimek z tekstu. Nie wierzę, że autor tekstu o tym nie wie. Lead jest następujący: „W obecności kilkuset pielgrzymów metropolita wrocławski abp Józef Kupny mówił w sobotę o krytykach Kościoła, przeciwstawiając im postać Maryi.” Będąc czytelniczym „leniuchem”, od razy stwierdzam to, na co autor świadomie mnie naprowadza: Maryja była zdolna do ukrywania prawdy, aby krytyka nie padła na Apostołów. Co pomyśli czytelnik, który patrzy dziś Kościół przez pryzmat pedofilii? Zobaczy klasyczny przykład interpretacji zamiatania pod dywan przez polskich hierarchów. Dalsza część tekstu to przebijanie się przez wspomnienia o wypowiedzi bp. Długosza z Apelu Jasnogórskiego i karze nałożonej na abp. Mariana Gołębiewskiego. Jest to ciekawy zabieg, bo już nastawia negatywnie czytelnika do dalszej lektury i wprowadza abp Kupnego do gremium biskupów, którzy od wielu dni są krytykowani. 

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Tymczasem zachęcam do kierowania się zasadą: chcemy poznać prawdę, sięgamy do źródła. Czy zatem Maryja nie walczyła o prawdę?

Podziel się cytatem

Czy piszący kierował się zasadą: chcemy poznać prawdę, sięgamy do źródła? Czy sugerowanie, że Maryja nie walczyła o prawdę jest zgodne z prawdą? Czy sugerowanie, że abp Kupny twierdzi, że tak właśnie było, jest zgodne z prawdą? Cała myśl brzmi następująco: Maryja – „szanuje wybór Apostołów dokonany przez Syna. To Jezus wybrał apostołów. Niczego nie narzuca, wykorzystując swoją pozycję Matki. Przecież taka pokusa w każdym by się zrodziła. „Ja jestem Matką, mogę wszystko poustawiać, Syna już nie ma, ja Go reprezentuję”. Maryja nie narzuca tego, nie wykorzystuje swojej pozycji Matki Jezusa. Nie walczy „o prawdę”, jak to dzisiaj często bywa, raniąc wszystkich dookoła, podważając autorytet Apostołów. Tak, aby wszystkie grzechy wszystkim powyliczać [...] Co w takim razie robi? Matka Chrystusa przede wszystkim buduje jedność tej małej wówczas wspólnoty, zagubionej, poranionej, pełnej żalu do siebie za oblany egzamin z wiary, nadziei i miłości. Czytając ten fragment homilii widzimy jasno, że Maryja jest tą, która walczy o prawdę, ale działa w sposób delikatny, nie idzie „po trupach do celu”, niszcząc autorytet tych, których wybrał jej Syn. Maryja buduje jedność we wspólnocie. Gdyby ukrywała prawdę, nie dążyła do niej, powodowałoby to tzw. ferment we wspólnocie. A co by było, gdyby dążyła do prawdy analizując publicznie każdą wypowiedź apostołów? Autor niefortunnego tekstu analizującego homilię abp. Kupnego wyciął jej znaczący fragment, a ten zabieg całkowicie zmienił jej sens. Czy to jeszcze dziennikarstwo? Czy to jeszcze szukanie prawdy? A może to już działanie pod z góry przyjętą tezę? Przejdźmy trochę dalej. Jest tam jeszcze jeden fragment budzący moje wątpliwości: – „Dziś wielu osobom brakuje miłości do Kościoła – mówił abp Kupny. – Jest tyle krytyki, która nie wynika z własnego przeżycia, doświadczenia, bo taką można jeszcze w jakimś stopniu zrozumieć [jeżeli hierarcha miał na myśli ofiary księży, to mówił o nich wyłącznie w tym wtrąceniu – przyp. red.]. Najczęściej jest to jednak krytyka wbrew własnemu doświadczeniu, oparta na doniesieniach telewizyjnych, prasowych, internetowych czy też powtarzaniu tego, co ktoś powiedział”. Czytając artykuł autorstwa pani/pana JH, zadałem sobie pytanie jak zatem wygląda miłość do Kościoła i odpowiedź znalazłem w homilii, a nie w jej interpretacji: „Maryja w doskonały sposób wypełniła i ciągle wypełnia na nowo zadanie powierzone Jej przez Syna. Ona była z Apostołami w tym trudnym dla nich czasie, kiedy pozostali bez swego Mistrza. Ona razem z nimi trwała na modlitwie, oczekując zesłania Ducha Świętego. I Jej macierzyńska miłość towarzyszy Kościołowi od samego początku. I Maryja uczy nas miłości do Kościoła”.

Reklama

Na tym właśnie polegała mądrość Maryi. Nie „siedziała” ona cicho, ale działała mądrze i roztropnie nie negując decyzji Jezusa i nie skreślając nikogo. Poza tym Maryja jest Matką. Gdy dziecko zrobi coś złego, mama nie musi dziecku nic mówić. Wystarczy, że popatrzy, a dziecko już samo wie, że postąpiło źle. Tak działa miłość na linii matka - dziecko. To takie proste.

Podziel się cytatem

Mamy zatem jasny sygnał, jak wygląda miłość do Kościoła. Wątpliwość budzi także zdanie: „Dziś wielu osobom brakuje miłości do Kościoła. Tymczasem podczas homilii abp Kupny wypowiada słowa: „Dzisiaj brakuje nam miłości do Kościoła. Jest tyle krytyki, która nie wynika może nawet z własnego przeżycia, z własnego doświadczenia”. Zobaczmy, jaka jest różnica pomiędzy „wielu osobom”, a „nam”. Idąc dalej widzimy, że autor odnalazł w końcu długo wyczekiwany fragment, po czym (chyba w smutku) stwierdza, „mówił o nich wyłącznie w tym wtrąceniu”. Ciekawe jest sformułowanie: „krytyka wbrew własnemu doświadczeniu”. I tu została bardzo ciekawie wypunktowana przywara ludzka: „My tak często lubimy powtarzać to, co ktoś powiedział, co słyszeliśmy. I w dobie powszechnego kłamstwa internetowego, w dobie manipulacji bardzo często nie sprawdzamy nawet informacji, lecz poddajemy się jej. I nasza miłość do Kościoła gdzieś tam słabnie, wystawiana na próbę”. Niestety, tego fragmentu także nie znajdziemy u JH. A szkoda, bo zmienia ona zasadniczo sugerowany przez autora rzeczywisty sens wypowiedzi hierarchy.

Reklama

Drugi z niefortunnych artykułów nosi tytuł: „Siedź cicho jak Maryja?...”. Autor, Maciej Pichlak z Wrocławia, zadaje sześć pytań metropolicie wrocławskiemu, ale przy okazji snuje pełną domysłów i pomysłów własnych interpretację wypowiedzi abrcybiskupa. Na początku chciałbym autorowi tekstu pogratulować odwagi za napisanie: „słowa arcybiskupa z ostatniej soboty – wypowiedziane do uczestników pielgrzymki wspólnot żywego różańca – niestety nie były ani roztropne, ani przemyślane.” Ciekawe, jaka definicję roztropności i przemyślenia wyznaje autor. I na czum opiera stwierdzenie, że tu jej zabrakło. Czy miarą jest tylko własne niezadowolenie? A może wypowiedź nie była zgodna z przyjętym – i wymuszanym - ostatnio trendem: na wszelki wypadek w każdej homilii trzeba przeprosić, wszystkich i za wszystko... Dziwne jest też stwierdzenie: „Nie wierzę w złe intencje”, ale jednak zasugerował, że były one złe i niczym walec przeszedł od tezy do tezy. Idąc dalej, w interpretacji tekstu posunę się do sugestii, że autor wykorzystuje pozycję mediów i wylicza „grzechy”, idealnie zaprzeczając tym słowom z homilii: „Maryja nie wykorzystuje swojej pozycji Matki Jezusa. Nie walczy „o prawdę”, jak to dzisiaj często bywa, raniąc wszystkich dookoła, podważając autorytet Apostołów. Tak, aby wszystkie grzechy wszystkim powyliczać”. Na tym właśnie polegała mądrość Maryi. Nie „siedziała” cicho, ale działała mądrze i roztropnie nie negując decyzji Jezusa i nie skreślając nikogo. Poza tym Maryja jest Matką z dobrze ułożoną relacją z dzieckiem – Kościołem. W dobrze ułożonej relacji matki i dziecka wystarczy - gdy dziecko zrobi coś złego – by matka spojrzała. Nie musi nic mówić, dziecko samo wie, że postąpiło źle. Tak działa miłość na linii matka - dziecko. To takie proste. Jestem bardzo zaskoczony, że osoby piszące na poważnych portalach biorą czyjąś wypowiedź skierowaną do określonej grupy słuchaczy, która spotkała się w danym miejscu z określonego powodu i w sposób nonszalancki, nieuczciwy, w każdym zdaniu doszukują się podstępu, próby tuszowania, zamiatania pod dywan, lekceważenia ofiar pedofilii. Mało tego, są rozczarowane, że o ofiarach nie było mowy! Pielgrzymka Żywego Różańca, w czasie której abp Józef Kupny wygłosił analizowaną aż w dwóch ujęciach homilię, nie była spotkaniem z ofiarami nadużyć, nie była też okazją do wystąpienia metropolity prezentującego stanowisko episkopatu w tej sprawie. Było to doroczne spotkanie z tymi, którzy każdego dnia modlą się na Różańcu, pielgrzymka czcicieli Matki Bożej. To właśnie do tych osób było skierowane słowo – dotyczyło Maryi i miało pielgrzymów umocnić. Czy naprawdę autorom Więzi wydaje się, że pielgrzymujący raz w roku na wspólne spotkanie zaangażowani w Żywy Różaniec oczekują od swojego pasterza kolejnej analizy kryzysu Kościoła i przypominania o ofiarach i przestępcach? A nawet jeśli autorom tak się wydaje i wystąpienie bardzo ich rozczarowało, to byłoby dobrze, aby swoje analizy przeprowadzali w sposób uczciwy, nie wybiórczy i zupełnie oderwany od rzeczywistej treści wypowiedzi. Niestety, po raz kolejny staliśmy się świadkami zniekształcenia, karykatury słowa, a wszystko tylko po to, aby zaistnieć, skrytykować, zdobyć dużą klikalność. Takie działania to nic innego jak krucjata przeciw biskupom i prezentowanie wąskiego spojrzenia na Kościół, tzw. sfokusowanie na postawionej tezie, do której trzeba, na siłę, dopasować elementy układanki. Gdy uparcie nie pasują, trzeba dopchnąć je choćby kolanem, niszcząc przy tym prawdziwe kształty i kolory. Rada? Gdy już chcemy oceniać, gdy nie możemy się powstrzymać, bo sami wiemy lepiej, róbmy to obiektywnie, a nie w zgodzie z prowadzoną przez daną redakcję linią programową pisma. Jeśli troszczymy się o Kościół to musimy pamiętać, że to „Prawda nas wyzwoli”, a nie domysły, interpretacje i naciągane na siłę argumenty do z góry założonej tezy.

2021-08-27 07:52

Ocena: +7 -4

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Stan umysłu

Niedziela Ogólnopolska 37/2021, str. 17

[ TEMATY ]

felieton

Rok 1980 stworzył nieznaną w okresie powojennej Polski możliwość współistnienia Kościoła i polityki. Z perspektywy czasu trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że Kościół został w tej przestrzeni potraktowany instrumentalnie.

Niedawne wypowiedzi uczestników Campusu Polska Przyszłości wywołują i powinny wywoływać wiele komentarzy. Oczywiście, w zakresie stylistyki wypowiedzi i poziomu szokowania palmę pierwszeństwa zdobył pan Sławomir Nitras. Warto przypomnieć, że człowiek, który nawoływał do ograniczenia praw katolików w Polsce, opiłowania ich z bliżej nieznanych i nieokreślonych przywilejów, uchodził jakiś czas temu za kandydata na przywódcę rodzącej się chadecji w Polsce. Takie informacje podał przynajmniej jeden z publicystów, przytaczając opinię o panu Nitrasie autorstwa prof. Jadwigi Staniszkis. Być może są to spekulacje, ale faktem jest przynależność pana posła Nitrasa do Europejskiej Partii Ludowej, która formalnie stanowi partię chrześcijańskich demokratów, czyli chadecję. W tym kontekście jego wypowiedź traktowałbym w kategoriach swoistego stanu umysłu, który jest charakterystyczny dla jego rodzimej formacji politycznej.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Matka przyszła do swoich dzieci

– Mamy w parafii piękne rodziny. One są naszą radością – powiedział Niedzieli ks. Witold Bil, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Kurowie.

Parafia, 21 kwietnia przeżyła Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję