Reklama

Trudne Sprawy Współczesnego Świata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Człowiek, z którym przeprowadziłem w Rzymie wywiad, jest symbolem włoskiej polityki; od ponad 52 lat bierze czynny udział w życiu politycznym i społecznym tego kraju. Urodził się w Wiecznym Mieście w 1919 r., w 1941 r. ukończył studia prawnicze (specjalizował się w prawie kanonicznym). W czasie studiów był jednym z najbardziej aktywnych działaczy Federacji Włoskich Studentów Katolickich (FUCI), której asystentem kościelnym był ks. prał. Montini (późniejszy papież Paweł VI), a następnie - wybitnym przywódcą włoskiej partii chadeckiej (Democrazia Cristiana). Przez cały okres powojenny był wybierany do parlamentu włoskiego. W latach 1947-53 pełnił funkcję podsekretarza stanu w rządzie Alcide De Gasperiego, później był ministrem spraw wewnętrznych, finansów, skarbu, obrony narodowej, przemysłu i spraw zagranicznych; w latach 1972-73, 1976-79 i 1989-92 - premierem rządu. Dwukrotnie wybierano go do Parlamentu Europejskiego, a w 1991 r. został mianowany dożywotnim senatorem Republiki Włoskiej.
Sen. Andreotti otrzymał wiele doktoratów honoris causa uniwersytetów całego świata, w tym polskich - Toruńskiego, Warszawskiego i Jagiellońskiego. Jest także dziennikarzem i autorem wielu publikacji. W latach 1955-76 był dyrektorem czasopisma politycznego Concretezza, a obecnie kieruje miesięcznikiem Trenta Giorni.
Tak się złożyło, że poprosiłem sen. Andreottiego o wywiad w dniu, w którym sąd II instancji w Perugii skazał go na 24 lata więzienia za udział w domniemanym zabójstwie dziennikarza Mino Pecorellego (sąd I instancji uniewinnił go). Policji nigdy nie udało się znaleźć mordercy, a Andreottiego oskarżono na podstawie zeznań "nawróconego" szefa mafii Tommaso Buscetty, który miał zeznać, że dziennikarza zgładzono, aby "zrobić przysługę Andreottiemu". Większość włoskich polityków, z prezydentem włącznie, uznała wyrok za absurdalny i niepokojący, ale - jak stwierdzili obserwatorzy włoskiej sceny politycznej - Andreotti jest niejako symbolem chadecji i uderzając w niego, ktoś chciał "wyrównać" rachunki z Demokracją Chrześcijańską, która przez kilkadziesiąt lat rządziła tym krajem.
Tym bardziej jestem wdzięczny Senatorowi, że w tych trudnych dla niego chwilach znalazł - pomimo wszystko - czas, by udzielić mi wywiadu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - Po upadku muru berlińskiego, który oznaczał koniec jałtańskiego porządku światowego, często mówiło się o "końcu historii". Niektórym wydawało się, że ludzkość osiągnęła apogeum swego rozwoju, a cały świat w krótkim czasie stanie się demokracją parlamentarną, gdzie obowiązywać będzie gospodarka rynkowa. Dlaczego hipotezy te okazały się błędne?

GIULIO ANDREOTTI: - Była to wielka iluzja, która wywodziła się z przekonania, że istnieje jedyny model rozwoju dobry dla wszystkich państw. A przecież każde państwo ma swoją odrębną historię i tradycję kulturalną oraz specyficzne struktury ekonomiczno-społeczne. Po upadku dyktatur niektóre państwa odbudowały stary porządek demokratyczny, inne z kolei muszą dopiero wypracować dla siebie nowy model. Iluzja, że gospodarka rynkowa rozwiąże wszystkie problemy, trwała krótko.

- 11 września 2001 r. stał się ważną datą we współczesnej historii. Czy można uznać tę datę za początek nowego konfliktu między cywilizacjami, jak to przepowiadał Huntington?

Reklama

- 11 września 2001 r. Amerykanie stracili pewność, że nie grozi im żaden atak na ich ziemi. Osobiście nie zgadzam się z teorią konfliktu cywilizacji Huntingtona. Chociaż istniało ryzyko - ze względu na osobę Bin Ladena i oskarżenia rzucane przez niego - przekształcenia kontrastów między Północą a Południem świata w konflikt między chrześcijanami i żydami a islamem. Prezydent Bush mądrze zrobił, gdy nazwał ludzi Bin Ladena zdrajcami islamu. Wydaje mi się, że jesteśmy świadkami konfliktu między demokracją a dyktaturą.

Reklama

- Po raz pierwszy od czasów Cesarstwa Rzymskiego jedno państwo - Stany Zjednoczone Ameryki - zajmuje dominującą w świecie pozycję polityczną, gospodarczą i wojskową. Amerykańscy intelektualiści zastanawiają się, jaka będzie przyszłość ich państwa - dziś jedynego supermocarstwa świata. Ich hipotezy można sprowadzić do trzech "scenariuszy" przyszłości:
- według Johna Mearsheimera, przemoc zawsze będzie istniała w świecie, dlatego rządzić będzie światem ten, kto używa siły fizycznej, tzn. ma przewagę gospodarczą i wojskową; pokój nie może zapanować na świecie, gdyż interesy elity, które nim rządzą, są sprzeczne - starają się one dojść do władzy absolutnej, przekonane, że jest to jedyny sposób na przetrwanie. Dlatego Mearsheimer uważa, że dojdzie do konfrontacji między USA, które dominują nad światem, a Chinami;
- według Josepha Nye´a natomiast, Stany Zjednoczone będą mogły w dalszym ciągu wywierać decydujący wpływ na świat, dzięki atrakcyjności amerykańskiej demokracji i stylu życia. Nye uważa, że w ramach ONZ można stworzyć pewien rodzaj rządu światowego, który będzie mógł powstać dzięki porozumieniu między USA i Europą;
- natomiast Charles Kupchan wysunął hipotezę, że w przyszłości dojdzie do walki o dominację nad światem między Stanami Zjednoczonymi a Europą.
Co Pan Senator myśli o powyższych hipotezach, dotyczących przyszłości USA i świata?

- Są to hipotezy zbytnio schematyczne. Nie ulega wątpliwości, że dziś Stany Zjednoczone są jedynym supermocarstwem świata, lecz w przyszłości duże znaczenie będą miały grupy państw sprzymierzonych. Niektóre nowe regiony świata - mam na myśli przede wszystkim Chiny - będą odgrywały wielką rolę. Aby uniknąć w przyszłości sytuacji konfliktowych, należy poczynić wiele starań, by polepszyć funkcjonowanie ONZ i zwiększyć rolę jej Agencji Specjalnych, takich jak UNCTAD (Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju).

- Zajmijmy się teraz najbardziej "gorącym" obszarem świata - Bliskim Wschodem. Stany Zjednoczone, w ramach walki z terroryzmem, starają się narzucić światu "wojnę prewencyjną" przeciwko Irakowi. Dla krajów muzułmańskich - a nie jest to tylko opinia świata islamskiego - kluczem do zrozumienia obecnego konfliktu nie jest terroryzm, lecz ropa oraz Izrael, gdyż dzisiejszą politykę zagraniczną USA warunkują dwa najpotężniejsze lobby amerykańskie: żydowskie i naftowe. Czy zgadza się Pan Senator z taką analizą obecnej sytuacji?

Reklama

- Niewątpliwie różne lobby - wystarczy zacytować chociaż lobby przemysłu zbrojeniowego i kosmicznego - wywierają wpływ na politykę Stanów Zjednoczonych, ale to nieprawda, że polityka amerykańska wyraża jedynie ich interesy.
Natomiast co do Bliskiego Wschodu, Żydzi i Palestyńczycy są "skazani" na współistnienie i prędzej czy później muszą to zrozumieć. Niestety, dzisiaj koegzystencja splamiona jest krwią ofiar zamachów.

- Arabia Saudyjska jest teokracją islamską i - według kryteriów zachodnich - jednym z najbardziej antydemokratycznych państw świata. Nie ma tam wolności religijnej dla niemuzułmanów, a praktykowanie innych kultów grozi poważnymi konsekwencjami. Dynastia, która rządzi państwem, wyznaje wahabizm, najbardziej fundamentalistyczną doktrynę islamską (do tej samej doktryny odwołuje się najbardziej poszukiwany obywatel saudyjski - Bin Laden!). Jednak właśnie ten kraj jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Dlaczego administracja USA prowadzi tak niekonsekwentną politykę?

- Sojusz Arabii Saudyjskiej ze Stanami Zjednoczonymi i krajami Zachodu powstał w następstwie ataku Saddama Husajna na Kuwejt. Jest to rzeczywiście kraj nietypowy, tym bardziej że rządzący nim król nosi tytuł "kustosz miejsc świętych". Nie chcę rozwodzić się nad jego historią i surową doktryną islamską, uważam jednak za konieczne, by Królestwo Saudyjskie otworzyło się, chociażby stopniowo, na świat. Z zadowoleniem przyjąłem fakt, że ważne osobistości saudyjskie złożyły wizyty Papieżowi i mam nadzieję, że dojdzie do nawiązania stosunków dyplomatycznych między Arabią Saudyjską a Stolicą Apostolską, co byłoby znakiem modernizacji.

Reklama

- Na Bliskim Wschodzie Stany Zjednoczone mają jeszcze innego sojusznika - Turcję. Państwo to - spadkobierca Imperium Osmańskiego - wymazało ze swej historii ludobójstwo Ormian (pierwsze ludobójstwo XX wieku), a dziś prześladuje mniejszość kurdyjską, negując istnienie problemu kurdyjskiego, i okupuje północną część Cypru. Nie ulega wątpliwości, że należy doceniać dążenia tego państwa do demokracji i modernizacji, lecz nie oznacza to wcale, że Turcja stanie się nagle państwem europejskim: stoją temu na przeszkodzie jej historia i kultura. Pomimo to niektóre państwa - wymieńmy chociażby USA i Wielką Brytanię - starają się "zmusić" państwa unijne do przyjęcia państwa muzułmańskiego, jakim jest Turcja, do Unii Europejskiej. Czy nie powstaje ryzyko, że ludzie w Europie zaczną postrzegać poszerzanie się Unii jako proces czysto polityczny i biurokratyczny, w którym liczą się tylko układy i kompromisy, a nie racje zwykłych obywateli?

- Niewątpliwie Turcja jest krajem, który musi rozwiązać wiele problemów, lecz nie należy zapominać, że przez lata była ważnym bastionem obrony przed ekspansjonizmem sowieckim. Obecnie przeżywa ona okres cyklicznych niepokojów. Uważam, że gdy zbliży się do Unii Europejskiej, zmiany pójdą w dobrym kierunku.

- Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone, aby pomóc krajom Europy w odbudowie gospodarczej i w umocnieniu demokracji, wprowadziły w życie słynny plan Marshalla. W latach 1948-51 Amerykanie wyasygnowali na pomoc 13,3 mld dolarów, co dzisiaj odpowiada sumie 97 mld. W latach 1990-2000 Niemcy wydali setki miliardów marek na pomoc dla landów dawnej DDR. Obecnie natomiast kraje bogatsze pod względem gospodarczym Europy kłócą się o wydatki - a chodzi o kilkadziesiąt miliardów euro w ciągu najbliższych lat - związane z poszerzeniem Unii o kraje byłego bloku komunistycznego. Egoizm Unii zainteresowanej jedynie korzyściami, jakie można osiągnąć z jej rozszerzenia, z pewnością powinien budzić niepokój...

- Proces budowy zjednoczonej Europy nie jest wyłącznie procesem gospodarczym, jak to było w przypadku dawnych unii celnych. W 1957 r. w Rzymie, gdy podpisano Traktaty ustanawiające EWG, zaczęła się nowa polityka, która przeciwstawia się logice nacjonalistycznej i logice "osi" (np. Oś Rzym-Berlin). To trudny proces jednoczenia się Europy, lecz potencjalnie może on być wspaniały.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę także na znaczenie działalności OBWR (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy Europejskiej), która została założona w Helsinkach w 1975 r., a nabrała nowego rozmachu w 1990 r. podczas spotkania w Paryżu. Organizacja ta może odegrać wielką rolę polityczną w obronie podstawowych praw człowieka i różnych ludów, gdyż należą do niej wszystkie państwa Europy oraz Stany Zjednoczone i Kanada.

- Dziękuję za rozmowę.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Epifania - wielkie święto wiary

Uroczystość Epifanii lub Teofanii, czyli Objawienia Pańskiego, jest jednym z najstarszych świąt ku czci Chrystusa. Obchodzone jest 6 stycznia, popularnie zwane świętem Trzech Króli. Jak wskazuje już sama nazwa, uroczystość ta jest pochodzenia wschodniego. Greckie słowa: epifaneia, teofaneia - ukazanie się, objawienie - rozumiano na Wschodzie jako widzialne ukazanie się bóstwa, albo też za pomocą tych słów określano uroczyste odwiedziny cesarza w mieście lub świętowanie ważnych dni z życia władcy. Ogólnie rzecz ujmując, jest to każde objawienie się bóstwa w czasie i przestrzeni (por. Wj 3, 12; 19, 18; Dz 2, 3-4). Pierwsze wzmianki o świętowaniu Epifanii na Wschodzie spotykamy u Klemensa Aleksandryjskiego (ok. 212 r.). Na Zachodzie natomiast wzmiankę o obchodach tej uroczystości znajdujemy w Galii ok. 361 r. Epifania jest pierwszym historycznie świętem związanym z tajemnicą Wcielenia. Św. Augustyn nazywa je "bliźniaczą uroczystością Narodzenia Pańskiego (geminata sollemnitas). Początkowo obchodzono dwa święta razem: święto Bożego Narodzenia i Objawienia się ludzkości Jezusa jako Zbawiciela. Na Zachodzie zaczęto obchodzić je oddzielnie dopiero od IV w. Epifania stała się wspomnieniem i uobecnieniem trzykrotnego objawienia się Chrystusa światu - tria miracula, jakie dokonało się podczas chrztu Jezusa w Jordanie, w chwili pokłonu trzech Mędrców oraz w czasie pierwszego cudu Pana Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej. Natomiast w liturgii Kościoła Zachodniego podkreślono szczególnie w uroczystości Epifanii objawienie się Syna Bożego jako oczekiwanego Zbawiciela poganom w osobie trzech Mędrców i dlatego dzień ten jest określany jako święto Trzech Króli. Motyw ten jest główną treścią Mszy św. i tematem dominującym w Liturgii Godzin. Natomiast w Jutrzni i Nieszporach wspomina się również tria miracula. Kluczem do zrozumienia tego święta jest Ewangelia św. Mateusza (Mt 2, 1-12), w której znajdujemy wzmiankę o Magach (Mędrcach) ze Wschodu, przedstawicielach świata pogańskiego, którzy podążając za gwiazdą, przebyli drogę około tysiąca kilometrów, aby złożyć hołd Dzieciątku Jezus i ofiarować Mu dary w postaci złota, kadzidła i mirry. Ostatecznie ustalono ich liczbę na trzech, co wiąże się z liczbą wymienionych przez Ewangelię darów, które mają znaczenie symboliczne. Ojcowie Kościoła odnosili je do troistej postaci Chrystusa. Składając je, Mędrcy wyznali wiarę w Jezusa, który jest Bogiem - ofiarując kadzidło, uznali oni w Chrystusie Króla - na co wskazuje złoto, prawdziwego Człowieka - mirra. Prawdopodobnie po wpływem interpretacji fragmentu Ps 72, 10-11 i Iz 60, 3 zaczęto w Magach upatrywać Królów. W związku z uroczystością Epifanii powstały różne zwyczaje. Podczas Mszy św. odbywa się błogosławieństwo kadzidła i kredy, czasem wody - o czym mówią aktualnie polskie agendy. Zwyczaj błogosławienia wody wywodzi się z przypomnienia chrztu, a ze wspomnienia o Mędrcach z darami - zwyczaj błogosławienia kadzidła i kredy. Mieszkania napełniamy wonią kadzidła na znak, że wszystko pragniemy czynić na chwałę Boga, natomiast święconą kredą znaczymy drzwi domów i umieszczamy datę bieżącego roku na znak, że mieszkańcy przyjęli Wcielonego Syna Bożego. Ten piękny zwyczaj zachował się do dziś nie tylko w tradycji polskiej, ale też w innych krajach. Jak relacjonuje Oskar Kolberg, dawniej po powrocie z kościoła wierni kadzidłem okadzali mieszkania, a kredą gospodarz wraz z całą rodziną kreślił z powagą na drzwiach wejściowych inicjały Trzech Króli K + M + B. Interpretuje się te skróty jako inicjały legendarnych imion trzech Mędrców: Kacper, Melchior, Baltazar ( wskazanymi w IX w.). Spotyka się też inną interpretację tego skrótu, tak jak odczytywały go wieki średnie. Inicjały Trzech Mędrców w pisowni łacińskiej: C + M + B są pierwszymi literami słów Christus mansionem benedicat, co oznacza: "Niech Chrystus błogosławi mieszkanie". Znaczenie kredą drzwi nawiązuje do zdarzenia z Księgi Wyjścia (Wj 12, 21-33). Naród Wybrany przed wyjściem z niewoli znaczył drzwi i progi domów krwią baranka, wówczas Bóg "nie pozwolił niszczycielowi wejść do tych domów" (Wj 12, 23). Drzwi i próg naszego mieszkania stanowią zarówno granice naszego domostwa, jak i łącznik ze światem zewnętrznym. Znacząc drzwi świętymi inicjałami i znakami, chcemy wyrazić nasze pragnienie, by tylko dobro i błogosławieństwo przekraczało próg naszego domu. Jan Paweł II na początku swego pontyfikatu tak wyraził istotę tego święta: "Serce twe zadrży i rozszerzy się - mówi Izajasz do Jeruzalem. (...) Właśnie ten krzyk proroka jest kluczowym słowem uroczystości Trzech Króli". W uroczystości tej "Kościół dziękuje Bogu za dar wiary, która stała się i wciąż na nowo staje się udziałem tylu ludzi, ludów, narodów. Świadkami tego daru, jego nosicielami jednymi z pierwszych byli właśnie owi trzej ludzie ze Wschodu, Mędrcy, którzy przybyli do stajenki, do Betlejem. Znajduje w nich swój przejrzysty wyraz wiara jako wewnętrzne otwarcie człowieka, jako odpowiedź na światło, na Epifanię Boga. W tym otwarciu na Boga człowiek odwiecznie dąży do spełnienia siebie. Wiara jest początkiem tego spełnienia i jego warunkiem. (...) Trzeba pozwolić Mędrcom iść do Betlejem. Z nimi razem idzie każdy człowiek, który za definicję swego człowieczeństwa uznaje prawdę o otwarciu ducha ku Bogu, prawdę wyrażoną w zdaniu: altiora te quaeras! (szukaj rzeczy od ciebie wyższych)". Kościół staje się sobą, "kiedy ludzie - tak jak pasterze i Trzej Królowie ze Wschodu - dochodzą do Jezusa Chrystusa za pośrednictwem wiary. Kiedy w Chrystusie, Człowieku, i przez Chrystusa odnajdują Boga. Epifania jest więc wielkim świętem wiary" (7 stycznia 1979). Wiara jest gwiazdą wskazującą nam drogę do Chrystusa. Powinniśmy się cieszyć łaską wiary i ją umacniać oraz prosić Boga o jej pomnożenie.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Dariusz Tuszyński

2024-12-31 22:05

[ TEMATY ]

nekrolog

Zielona Góra

Bobrowice

Materiały kurialne

śp. ks. Dariusz Tuszyński

śp. ks. Dariusz Tuszyński

Wieczorem 31 grudnia 2024 roku, w wieku 38 lat, odszedł do wieczności ks. Dariusz Tuszyński, wikariusz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Bobrowicach.

Urodził się 2 października 1986 roku w Głogowie. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Gościkowie-Paradyżu. Pochodził z parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Głogowie. Święcenia diakonatu otrzymał 14 maja 2011 w konkatedrze św. Jadwigi Śląskiej w Zielonej Górze. Święcenia kapłańskie przyjął 26 maja 2012 w katedrze Wniebowzięcia NMP w Gorzowie Wlkp. Od sierpnia 2024 posługiwał w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Bobrowicach.
CZYTAJ DALEJ

Bp Długosz do dzieci: uczynione dobro ofiarujcie za misjonarzy

2025-01-06 15:20

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Orszak Trzech Króli

bp Antoni Długosz

Ks. Mariusz Frukacz/Niedziela

Dzisiaj w uroczystość Objawienia Pańskiego wyrażamy naszą wdzięczność Bogu, że objawił się światu – mówił na początku Mszy św. abp Wacław Depo. Metropolita częstochowski w uroczystość Objawienia Pańskiego przewodniczył Mszy św. w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie, na rozpoczęcie Orszaku Trzech Króli.

Mszę św. koncelebrował bp senior Antoni Długosz, który świętował 31 rocznicę święceń biskupich. Bp Długosz sakrę biskupią otrzymał 6 stycznia 1994 r. z rąk św. Jana Pawła II w bazylice św. Piotra w Rzymie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję