Reklama

Targowisko w kościele

W stolicy było wiele świątyń, które zostały przerobione na magazyny, fabryki, a nawet szkoły. Niestety, niektóre z nich nie przetrwały dziejowej zawieruchy. Przykładem tego jest burzliwa historia kościoła św. Jerzego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polacy są zazwyczaj oburzeni, gdy słyszą, że na Zachodzie Europy kościoły są przerabiane na muzea, kawiarnie, domy handlowe oraz inne obiekty użyteczności publicznej. Krew w żyłach się burzy również, gdy czytamy jak komuniści niszczyli kościoły i cerkwie lub zamieniali je na magazyny. - Obecnie trudno sobie coś takiego w Warszawie wyobrazić. Jednak historia naszego miasta zna kilka przykładów, kiedy świątynie traciły swoje sakralne przeznaczenie - mówi Romuald Morawski, kierownik działu edukacji Muzeum Historycznego m. st. Warszawy.
W stolicy było wiele świątyń, które zostały przerobione na magazyny, fabryki, a nawet na szkołę muzyczną. Większość z nich powróciła w ręce prawowitych gospodarzy i do dziś sprawowane są w nich Msze św. Jednak w Warszawie były również kościoły, które nie miały tyle szczęścia. Tylko na Starym Mieście są dwa miejsca, gdzie kiedyś stały świątynie, które przepadły bez śladu.

Który kościół jest najstarszy?

Na pytanie, który kościół był pierwszą świątynią średniowiecznej Warszawy, odpowiedź jest stosunkowo prosta. Najstarszym miejscem chrześcijańskiego kultu jest obecna bazylika archikatedralna pw. św. Jana Chrzciciela. I choć katedra nie ma zbyt wiele wspólnego, z drewnianą budowlą z początku XIV wieku, to jednak był to pierwszy i najważniejszy kościół Warszawy.
Odpowiedź na pytanie, który kościół był drugą świątynią w mieście, nie jest już taka prosta. Jedni wskażą kościół Nawiedzenia NMP na Przyrynku, pozostali zaś na św. Marcina z ul. Piwnej, a jeszcze inni na kościół św. Katarzyny na Służewcu. Okazuje się, że zarówno osoby wskazujące na św. Marcina, jak i na św. Katarzynę mają trochę racji, bo parafia na Służewie jest najstarsza na terenie dzisiejszej Warszawy (w średniowieczu Służew nie miał nic wspólnego z Warszawą), a kościół św. Marcina jest drugim po katedrze najstarszym kościołem stolicy, który przetrwał do dziś.
Najbardziej precyzyjną odpowiedzią jest wskazanie na nieistniejący już kościół św. Jerzego, o którym mówią dokumenty z 1313 r. Bez wątpienia była to druga świątynia średniowiecznej Warszawy. Była to też pierwszy kościół w rozbudowującej się Nowej Warszawie, jak wówczas określano Nowe Miasto.
Początkowo w XIV był to najprawdopodobniej niewielki drewniany kościół. Oprócz funkcji typowo sakralnej był on również tzw. azylem rycerskim. W jego wnętrzu znajdowali schronienie wszyscy, którzy nie zdążyli wejść do miasta przed wieczornym zamknięciem bram. Później kościół został przejęty przez opactwo czerwińskie Kanoników Regularnych.
Około roku 1454, z fundacji księcia Bolesława IV tzw. warszawskiego, wzniesiono gotycki kościół i klasztor księży kanoników. Natomiast sto lat później świątynia trafiła w ręce Jana Baptysty Wenecjanina, budowniczego najsłynniejszych późnogotyckich budowli na Mazowszu. Oprócz św. Jerzego przebudowywał on m. in. katedrę płocką, kolegiatę pułtuską, warszawski barbakan oraz zaprojektował kościół obronny w Brochowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ostatnia Msza św.

Degradacja tego ośrodka życia religijnego, postępowała stopniowo. W miarę rozwoju miasta azyl rycerski przestał być w tym miejscu potrzebny, a kościół stał się siedzibą parafii. Wokół świątyni znajdował się cmentarz dla samobójców i zmarłych z ręki kata. Budynki kościelne, zniszczone częściowo w czasie wojen szwedzkich, chyliły się upadkowi.
Kanonicy regularni mieli również coraz większą konkurencję. Od początku XV wieku przy Nowej Warszawie funkcjonowała parafia na Przyrynku, a w następnych wiekach tuż obok św. Jerzego swoje kościoły i klasztory wybudowali Ojcowie Paulini, Dominikanie oraz Franciszkanie. - Kościołów wokół Starego i Nowego Miasta było po prostu za dużo. Może dlatego Kanonicy Regularni nie inwestowali zbytnio w kościół i klasztor - zastanawia się Romuald Morawski. Trzeba też pamiętać, że Warszawa nie była dużym miastem. Gdy na przełomie XVI i XVII wieku przeniesiono tu stolicę, liczyła zaledwie 20 tys. mieszkańców. Dziś z takiej ilości wiernych tworzy jedną lub dwie parafie.
Dobre czasy dla kościoła św. Jerzego ostatecznie skończyły się po kasacie zakonów w 1818 r. Wówczas majątek wielu klasztorów i opactw miał zasilić budżet nowo powstałych diecezji Królestwa Polskiego. Niestety, kościół i budynki należące do Kanoników Regularnych nie stały się własnością nowopowstałej archidiecezji warszawskiej, tylko przejął je skarb państwa. Okazało się, że w kościele św. Jerzego nigdy już nie została odprawiona Msza św., a jego mury zamieniły się w magazyn celny.

Reklama

Wagony kolejowe w świątyni

W tym czasie podobny los spotkał również inne warszawskie kościoły zakonne. Świątynie zmieniały swoje funkcje sakralne na magazynowe, użytkowe, a nawet gmachy użyteczności publicznej. - Na początku XIX wieku zaczęto regulować zabudowę miejską. Według władz niektóre kościoły przestały być potrzebne. Zaczęły więc pełnić inne funkcje - tłumaczy Morawski. W ten nietypowy sposób historia połączyła dzieje kościoła św. Jerzego z kościołem św. Benona. Po tym, gdy w czasach napoleońskich władze francuskie wypędziły z Warszawy Ojców Redemptorystów z ulicy Pieszej, ich kościół stał się magazynem, koszarami wojskowymi, a później szkołą.
Kolejnym etapem w burzliwej historii nowomiejskich kościołów okazała się tzw. rewolucja przemysłowa. To właśnie w murach św. Benona swoje pierwsze kroki stawiali słynni przemysłowcy brytyjskiego pochodzenia Tomasz Evans i Józef Morris - współtwórcy największych zakładów przemysłowych w Warszawie (późniejsza spółka akcyjna Lilpop, Rau i Loewenstein). Gdy klasztor i kościół Ojców Redemptorystów stał się dla nich zbyt mały, przenieśli swoja produkcję do gotyckiego kościoła św. Jerzego. W drugiej połowie XIX wieku w murach jednej z najstarszych warszawskich świątyń produkowano m.in. szyny i wagony dla linii kolejowej Warszawa-Wiedeń. Nie jest więc wykluczone, że w listopadzie 1918 r. Józef Piłsudski wrócił do niepodległej Polski po torach, a może nawet w wagonie wyprodukowanym w murach kościoła św. Jerzego.
W roku 1881 zakłady Lilpop, Rau i Loewenstein wyprowadziły się na Solec, zaś w gotyckiej świątyni urządzono manufakturę firanek i wyrobów koronkowych należącej do rodziny Feinkind.

Przepadł bez ślad

Zarówno przemysłowcy, jak i miejscy rajcy nie troszczyli się zbytnio o zabytkowe mury. Około roku 1860 zburzono wieżę dawnego kościoła, a w 1862 r. ul. Świętojerską poszerzono i uregulowano - w tym okresie rozebrano fragment prezbiterium.
Podczas modernizacji i rozbudowy nowej siedziby firmy w latach 1893-96, Feinkindowie rozebrali większą część gotyckiego murów. Ironią losu był fakt, że w 1913 r., czyli dokładnie w rocznicę 600-lecia kościoła, jego właściciele dostali pozwolenie na wybudowanie hali targowej - tzw. Hala Świętojerska. Inwestycja ta musiała ucieszyć ówczesne władze miejskie, które stopniowo ograniczały handel na rynku Starego Miasta. Na miejscu kościoła powstała więc wielka stalowa konstrukcja o długości 135 metrów. Od tej pory na ul. Świętojerską tak samo jak w średniowieczu, przychodziły tłumy warszawiaków. Tym razem nie na modlitwę, ale po zakupy. „Hala mieściła do stu sklepów i kramików, do tego 100 piwnic z chłodniami i fabryką sztucznego lodu, kilkadziesiąt jatek mięsnych, kilkadziesiąt basenów rybnych i niezliczoną ilość inszych straganów” - zachwalano w przedwojennych folderach reklamowych.
Ostatni raz miejsce to zapisało się w historii podczas Powstania Warszawskiego. W hali oraz sąsiednich budynkach mieściła się kwatera 104. Kompania Syndykalistów, walcząca w ramach Zgrupowania AK Róg. Był to jeden z najlepiej uzbrojonych i zaopatrzonych oddziałów. Powstańcy na miejscu mieli szpital, wytwórnię broni, a nawet piekarnię.
Tak jak zdecydowana większość budynków w tym rejonie Warszawy Hala Świętojerska uległa niemal całkowitemu zniszczeniu. W czasie powojennej rozbiórki ruin odsłonięto fragment murów północno-zachodniego narożnika świątyni. Zniszczono je jednak w 1962 r. Teraz nie ma już żadnego śladu po gotyckim kościele.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wkrótce peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów w obu warszawskich diecezjach

2024-04-18 16:38

[ TEMATY ]

Warszawa

rodzina Ulmów

peregrynacja relikwii rodziny Ulmów

Karol Porwich/Niedziela

Sięgająca do starożytności cześć oddawana relikwiom, modlitwa w aktualnych potrzebach (m. in. dla mających trudności ze spłatą kredytu), wsparcie i inspiracje dla rodzin oraz integracja parafii i lokalnego środowiska - to jedne z celów stojących za zaplanowaną na maj peregrynacją relikwii bł. Rodziny Ulmów w archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej. W tematykę peregrynacji wprowadzili jej organizatorzy podczas briefingu w Domu Arcybiskupów Warszawskich.

Ks. Tadeusz Sowa, moderator wydziałów duszpasterskich Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, zaprezentował ideę stojącą za peregrynacją relikwii. Przypomniał, że rok 2024 ogłoszony został przez Sejm Rokiem Rodziny Ulmów, a polscy biskupi postanowili, by od 24 września relikwie Rodziny Ulmów peregrynowały po polskich diecezjach, co rozpoczęło się na Jasnej Górze podczas Ogólnopolskiej Pielgrzymki Małżeństw i Rodzin.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: młodzi diakoni słowa Bożego - etap diecezjalny konkursu biblijnego

2024-04-18 17:13

[ TEMATY ]

Jasna Góra

konkurs biblijny

BPJG

- By być nie specjalistą od Biblii, ale diakonem słowa Bożego, czyli jego sługą, żyć w jego rytmie, obrać je za program życia i głosić innym, bo tylko tak stajemy się chrześcijanami - zachęcał młodych uczestników Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej bp Andrzej Przybylski. Konkurs z udziałem uczniów szkół ponadpodstawowych arch. częstochowskiej rozpoczęła Msza św. na Jasnej Górze. To 28. edycja organizowana przez Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Dziś, w trwającym Tygodniu Biblijnym, w całej Polsce odbył się etap diecezjalny.

Po Mszy św. w Sali Papieskiej najpierw uczniowie przystąpili do części pisemnej wyłaniającej siedmiu finalistów, a po niej miała miejsce część ustna, która wskazała zwycięzców.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Ripamonti: jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu w Europie

2024-04-18 17:39

[ TEMATY ]

Unia Europejska

Włochy

migracja

Ks. Ripamonti

robertopierucci/pl.fotolia.com

W Europie jesteśmy świadkami wycofywania się z prawa do azylu - uważa ks. Camillo Ripamonti, kierujący Centro Astalli - jezuickim ośrodkiem dla uchodźców w Rzymie. Postawę taką sankcjonuje, jego zdaniem, Pakt Migracyjny, przyjęty kilka dni temu przez Parlament Europejski.

Według niego fakty i sytuacje z 2023 roku pokazały, że „zjawiska migracji nie rozwiązuje się poprzez outsourcing [kierowanie migrantów do krajów trzecich - KAI], push-backi, brak realnej polityki ratowniczej na morzu i przyspieszone procedury na granicy”. „Tego, co uważa się za problem migracyjny, nie rozwiązuje się poprzez usuwanie ludzi z ziemi europejskiej, ale poprzez usuwanie przyczyn przymusowej migracji” - wskazał włoski duchowny.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję