Reklama

Pasje Darka

Dariusz Kurpiński jest katechetą, pisze podręczniki do nauki katechezy, organizuje diecezjalny konkurs poetycki, prowadzi zajęcia teatralne i filmowe dla dzieci, pisze scenariusze do filmów i sztuki teatralne. Jest człowiekiem orkiestrą. Najważniejsze jednak - jak mówi - jest to, że Pan Bóg stawia na jego drodze wielu dobrych i ciekawych ludzi

Niedziela kielecka 19/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przy ołtarzu

Janusz - kuzyn Darka był ministrantem. Bardzo to imponowało małemu chłopakowi. Też chciał służyć przy ołtarzu, w białej komży. Miał sześć lat, gdy oświadczył, że chce zostać ministrantem. W jego rodzinie przyjęto to z radością. Chłopcy - zwyczajowo - mogli służyć przy ołtarzu po Pierwszej Komunii Świętej, ale ówczesny proboszcz ks. Lucjan Sito widząc zaangażowanie chłopca zgodził się, aby ten został ministrantem. Brat Darka też służył przy ołtarzu. Do kościoła było niedaleko. Chłopcy prawie codziennie chodzili na Różaniec, majówki, nabożeństwo czerwcowe. W ich domu znało się drogę do kościoła i „na kościół zawsze znajdowało się czas”. Jak wspomina, kościół był dla niego miejscem, gdzie czuł się dobrze, bezpiecznie, bardzo lubił posługiwać przy ołtarzu. Później został kantorem i lektorem. Jest nim do dzisiaj, jeśli tylko trzeba przeczytać czytanie na Mszy św., jest na zawołanie.

Spotykał dobrych ludzi

Darek przyznaje, że miał szczęście na swojej drodze życiowej spotykać wielu dobrych, wyjątkowych ludzi. Jednak to swoją mamę uważa za osobę, która miała największy wpływ na jego ukształtowanie. To ona przekazała mu wszystkie pasje: zainteresowanie teatrem, literaturą, i kinem. Mama była nauczycielką, dyrektorką przedszkola i kierowniczką kina. Przekazywała dzieciom to, że człowiek składa się nie tylko z ciała, ale przede wszystkim z ducha. Wyrabiała w nich poczucie piękna i wrażliwość. Pierwszy raz Darek był aktorem mając sześć lat. W czasie świąt Bożego Narodzenia wystawiali jasełka. Darek grał Żyda. Do dziś pamięta swój występ. To prawdopodobnie wtedy narodziła się jego pasja - teatr. Kolejną pasją, którą zaszczepiła mama, to podróże, poznawanie świata. W domu Kurpińskich często jeździło się do sanatoriów w uzdrowiskach, aby podreperować zdrowie, zwłaszcza nad morze. Byli w Kołobrzegu, Ustce i w Pogorzelicy. Bardzo często też jeździli do opery i do teatru w Krakowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W poszukiwaniu celu

Bardzo ważną postacią w życiu Darka był także ks. Stanisław Śliwiński, który zmagał się z bardzo poważną chorobą. Młody chłopak patrzył na jego posługę, pełną służby i zaangażowania oraz cierpienie. Tak, to był wspaniały kapłan. Darek wiele się od niego nauczył i wiele mu zawdzięcza. Po zdaniu matury postanowił kontynuować naukę na Akademii Rolniczej w Krakowie, na Wydziale Mechanizacji Rolnictwa i Leśnictwa. I wtedy usłyszał wewnętrzny głos - Gdzie ty się wybierasz? - przecież chcesz głosić Słowo Boże. Tak, jego marzeniem było głoszenie Słowa Bożego. W sercu budziły się rozterki. Zostać leśnikiem czy mechanizatorem rolnictwa, czy może jednak szukać innej drogi? Kompletnie nie wiedział, co robić. Pojechał do kolegi Tomka porozmawiać. On też czuł jakiś wewnętrzny niepokój. Szukał swojego miejsca na ziemi. Poszedł do Seminarium. Z klasy Darka dwóch chłopaków wybrało się do WSD, to go zachęciło, poszedł z nimi, miał przecież misję: głosić Słowo Boże. Dziś po latach przyznaje, że totalnie nie wiedział jak wygląda seminarium i życie księdza. Nigdy nie był w murach seminarium, nie wiedział jak wygląda życie alumna, ale zdecydował się, wyciągnął dokumenty z uczelni w Krakowie i zapukał do drzwi seminarium.

Seminarium - czas modlitwy

Przyjął go o. Tomasz Rusiecki. Powiedział: - Dobrze, wszystkie dokumenty w porządku, ale włosy to musisz ściąć. Ojejku! - pomyślał Darek, jeszcze się nie zaczęło, a tyle poświęceń. Darek miał długie włosy, z żalem poszedł do fryzjera i szybko wrócił do domu. Jak wspomina - mama widząc ostrzyżonego syna, wiedziała, że się zdecydował. Seminarium Duchowne było dla Darka wielką niewiadomą i zarazem wielkim odkryciem. W tym nowym dla niego miejscu dużo się modlił i tak naprawdę tutaj odkrył siłę modlitwy. Miał czas na wiele przemyśleń, na stawianie sobie pytań i szukanie odpowiedzi. Pod koniec kwietnia jego kolega z liceum, z którym był bardzo zżyty, zrezygnował z Seminarium, nie odnalazł w sobie powołania. Darek coraz częściej zadawał sobie pytania, czy tylko będąc księdzem można głosić Słowo Boże? Zrozumiał, że nie. Długo się z sobą zmagał i pewnego dnia podjął decyzję rezygnacji ze studiów. Ale nie uważa tego czasu za stracony - poznał tam wielu wspaniałych ludzi: np. ówczesnych ojców duchownych - bp. Kazimierza Gurdę, ks. Tomasza Rusieckiego, ks. Jana Kaczmarka, poznał ks. Andrzeja Kaszyckiego - dziś kanclerza kurii oraz obecnego biskupa ks. Mariana Florczyka. Poznał także wielu kleryków - dziś już księży - Jarosława Czerkawskiego, Jana Zwierzchowskiego, Stefana Radziszewskiego, Pawła Wojtynka, Marka Bladego, Krzysztofa Banasika.
Postanowił, że złoży dokumenty na ŚIT (filię wydziału Teologii KUL-u). W sekretariacie spotkał ks. Tadeusza Śmiecha, który poszukiwał katechety do Skalbmierza. Darek został katechetą.

Reklama

Katechizacja

W parafii Skalbmierz były cztery małe szkoły. Mieszkał w domu parafialnym. Dobrze wspomina ten czas. Proboszczem był ks. Tadeusz Szot, bardzo cenił sobie współpracę z księdzem. Pracował tam przez rok. Później spotkał ks. Bogusława Bochenka, który szukał katechety. Darek przyjął propozycję. Uczył katechezy w dwóch szkołach w Borkowie i Marzyszu, a jego brat był w kościele organistą. Tu przepracował kolejny rok. Szukając nowej pracy, spotkał ks. kan. Jana Mazura z Chełmiec. To było miejsce, które na niego czekało, od 1996 r. jest w tej parafii katechetą. Bardzo ceni sobie współpracę z obecnym proboszczem ks. Stanisławem Malcem i z katechetami pracującymi w tej parafii: Małgosią, Asią, Zbyszkiem, ks. Pawłem.

Kółko teatralne

Pewnego dnia na spotkaniu z nauczycielami dyrektorka szkoły w Porzeczu rzuciła propozycję, aby poprowadził kółko teatralne z dziećmi. Zgodził się, lubił nowe wyzwania. Zaczął jeździć do Krakowa na Studium Teatralne działające przy Duszpasterstwie Młodzieży. Studium to powołał do życia wiele lat temu kard. Karol Wojtyła. Tam przez dwa lata kształcił się. Sporo się nauczył o teatrze, miał dobrych wykładowców, ot choćby Wojciecha Markiewicza - późniejszego dyrektora teatru w Tarnowie. Jednak nie osiadł na laurach, chciał dalej pogłębiać swoją wiedzę. Zapisał się na studia podyplomowe z teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po takim przygotowaniu łatwiej przychodziła mu praca z dziećmi. Od lat prowadzi kółko teatralne i zajęcia teatralne na świetlicy. Nie ma roku, aby jego podopieczni nie przygotowali bożenarodzeniowych jasełek czy wielkopostnego misterium. Umiał zarazić je teatrem. Dzieci lubią próby, lubią uczyć się tekstów i nigdy nie ma problemu z naborem młodych aktorów. - Problem powstaje wtedy, gdy mam za dużo aktorów, a za mało ról do obsadzenia - śmieje się.

Reklama

Podręczniki do nauki religii

Na studiach poznał Renatę Brzozę - była opiekunką grupy studentów i wtedy zrodził się pomysł, żeby unowocześnić podręczniki do katechezy, dostosować do potrzeb, do zmieniającej się rzeczywistości. Spróbowali razem z Jurkiem Snopkiem. Dyrektorowi Wydawnictwa „Jedność” ks. Leszkowi Skorupie pomysł się spodobał, zaczęli pisać podręczniki dla pięciolatków, później czterolatków i sześciolatków. Potem powstały książki dla uczniów klasy pierwszej i drugiej. Pisali także podręczniki metodyczne - z ks. Jarkiem Czerkawskim i Elą Kondrak. Lubi pisać podręczniki, sprawia mu to wiele przyjemności, chociaż wymaga wiele kreatywności i nakładu pracy, a czasu wolnego nigdy nie miał w nadmiarze, nawet w wakacje.

Kolonie Caritas

Od 1996 r. wakacje spędzał jako opiekun kolonijny. Zaczęło się od kolonii Rycerstwa Niepokalanej, a potem były kolonie Caritas. Nie było wakacji, podczas których nie spędziłby kilku turnusów z dziećmi jako opiekun. Jeździł po całej Polsce i w góry, i nad morze. Czasami były to dwa, trzy turnusy. Z wakacji wracał zmęczony, ale zadowolony. Najpierw jeździł sam, później żona zrobiła kurs opiekuna i wtedy jeździli całą rodziną. Podróże lubi od dzieciństwa, mama zaszczepiła mu tego bakcyla. Ale nie chęć odwiedzania kolejnych miejsc ciągnęła go na kolonie Caritas. Na wakacyjnych wyjazdach opiekował się dziećmi, z różnych rodzin: ubogich, rozbitych, niepełnych, z domów dziecka i rodzin zastępczych. Wszystkie dzieci potrzebują miłości, te, z którymi jeździł, potrzebowały jej najbardziej. Często po raz pierwszy wyjeżdżały z domu, pierwszy raz ktoś je zauważył, docenił, porozmawiał o ich problemach, dodał wiary i otuchy. Dzieci nie potrzebowały tylko zabawy, lepszego posiłku czy wygodnego łóżka, chciały spotkać przyjaciół, kogoś, z kim mogłyby porozmawiać o swoich problemach i przykrościach, które ich spotkały. Do dziś trafia na ulicy na młodych ludzi, którzy zaczepiają go i dziękują np. za kolonię w Żabieńcu czy Pogorzelicy. Wspominają tamten czas jako bardzo radosny, kiedy oderwali się od domowych problemów. Mówią o tym, jak właśnie tam, na tych koloniach poznali, czym jest przyjaźń i wiara. Dla tych młodych ludzi trzeba było znaleźć czas, a organizatorzy kolonii zawsze mieli pełne ręce roboty. Pamięta Bystre, koło Gorlic. Wypoczywali w szkole i w internacie. Obydwa budynki trzeba było przygotować na przyjęcie dzieci. Trzeba było wcześniej przyjechać, przywieźć i rozłożyć łóżka, przygotować kuchnię, zaplecze itd. Po kolonii to wszystko zebrać, uporządkować. W czasie wypoczynku trzeba było kupować żywność, gotować posiłki i wykonywać większość prac porządkowych. Dziś czasy się zmieniły, przyjeżdża się „na gotowe”, o wszystko dba właściciel pensjonatu lub ośrodka.

Reklama

Konkursy poetyckie

Ks. Tadeusz Śmiech organizował Diecezjalny Konkurs Poetycki „W gliniany dzban mojego życia”. Do konkursu startowali uczniowie ze szkoły, w której uczył Darek, on robił eliminacje i wyszukiwał młode talenty. Konkurs po pewnym czasie został zlikwidowany, dlatego też Darek w szkole zorganizował turniej recytacji. Pewnego dnia, podczas rozmowy z katechetami, usłyszał: - Szkoda, że nie ma już tego konkursu, był naprawdę fajny. Postanowił, że konkurs zorganizuje. Wiedział, że Jan Paweł II pisał w młodości wiersze, że powołał studium teatralne, zaczął czytać i dowiadywać się więcej o życiu Karola Wojtyły jako poety. Napisał prośbę do Watykanu, czy może zorganizować konkurs poetycki, który będzie nosił w nazwie imię Karola Wojtyły. Szybko otrzymał zgodę oraz kilka różańców pobłogosławionych przez Jana Pawła II. W pierwszym konkursie wzięli udział uczniowie z zaprzyjaźnionych szkół. Kolejny przeszedł wszelkie oczekiwania. Przyjechało 80 uczestników z opiekunami, a na trzeci aż 150 osób! Do dzisiaj nie wie, jak wszyscy pomieścili się w małej wiejskiej szkole w Porzeczu. Kolejne konkursy były już podzielone na dwa dni: jeden dla uczniów szkół podstawowych, drugi dla gimnazjów. - Celem konkursu jest podziękowanie Panu Bogu za pontyfikat Papieża Polaka i nawiązanie do młodzieńczych pasji Karola Wojtyły, słowa mówionego, oraz do twórczości poetyckiej, do pisania wierszy. Głównym sponsorem była gmina i starosta oraz Kuratorium Oświaty. W pewnym momencie, gdy w trzecim konkursie wygrał w kategorii gimnazjum chłopiec z Proszowic (woj. małopolskie), a w klasach podstawowych wygrała dziewczynka z Koniecpola (woj. śląskie), doszedł do wniosku, że konkurs jest nie tylko diecezjalny, ale ponadwojewódzki, więc nagród trzeba szukać gdzieś dalej. Napisał prośbę do prezydenta i premiera. Lech Kaczyński oraz ówczesny premier Jarosław Kaczyński kilkakrotnie przekazywali cenne nagrody i obejmowali konkurs honorowym patronatem. Od premiera Tuska otrzymywał tylko „życzenia wielu sukcesów”.

Rodzina

Nie mógłbym tego wszystkiego robić - mówi - gdyby nie wspaniała żona. Eliza bardzo dobrze opiekuje się trójką dzieci: Karoliną (piętnastoletnią uczennicą Szkoły Muzycznej i gimnazjum w Plastyku), Pauliną (11 lat) i malutkim Karolem (5 miesięcy). Mówi, że wszystkie osiągnięcia są ważne i fajne, ale to rodzina jest najważniejsza. To z rodziny czerpie siły do działania i dla rodziny stara się działać na tak wielu polach. Troską modlitewną Darek otacza swoich najbliższych. Pamięta w modlitwie o mamie i chorym tacie, o żonie i dzieciach. Pamięta o schorowanym teściu i teściowej. Wspomina codziennie rodzinę Mariusza i Beaty, ich niepełnosprawnego syna Patryka oraz Szymona. Pamięta o przyjaciołach i znajomych, o znajomych księżach. Z troską patrzy też na problemy finansowe, które spotykają jego rodzinę. - Jak Pan Bóg pomoże i znów przyśle dobrych ludzi, to jakoś damy radę - mówi. Zna siłę modlitwy, doświadcza jej mocy przez całe życie.

W następnym numerze sylwetka Andrzeja Jędrochy, taksówkarza, nadzwyczajnego szafarza Eucharystii

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ukraina/ Szef MSZ: dzieci nie powinny ginąć w wyniku nalotów we współczesnej Europie

2024-04-19 16:17

[ TEMATY ]

dzieci

wojna na Ukrainie

PAP/ARTEM BAIDALA

Ukraińscy ratownicy pracują na miejscu ataku rakietowego na budynek mieszkalny w Dnieprze, w obwodzie dniepropietrowskim 19 kwietnia 2024 r.

Ukraińscy ratownicy pracują na miejscu ataku rakietowego na budynek mieszkalny w Dnieprze, w obwodzie dniepropietrowskim 19 kwietnia 2024 r.

Rosyjski atak na obwód dniepropietrowski jeszcze bardziej podkreśla, jak pilnie należy wzmocnić ukraińską obronę powietrzną, dzieci nie powinny ginąć w nalotach we współczesnej Europie - oznajmił w piątek minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba na platformie X.

"Przerażający rosyjski nalot na obwód dniepropietrowski dziś rano. Wśród zabitych jest dwoje dzieci. 14-letnia dziewczynka i 8-letni chłopiec. Inny 6-letni chłopiec został uratowany w szpitalu. Brutalność rosyjskiego terroru wobec zwykłych ludzi, w tym niewinnych nieletnich, nie ma granic" - napisał Kułeba (https://tinyurl.com/5f482tfa).

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie najemnikiem!

2024-04-19 22:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Archiwum bp Andrzeja Przybylskiego

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

21 Kwietnia 2024 r., czwarta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję