Reklama

Wiadomości

Zmarła Alicja Gawlikowska-Świerczyńska, była więźniarka Ravensbrueck

"Żeby przeżyć, obóz trzeba było polubić" - mówiła w wywiadzie-rzece wydanym w 2014 r. pn. "Czesałam ciepłe króliki" Alicja Gawlikowska -Świerczyńska, która cztery lata spędziła w Ravensbrueck. W piątek Wydawnictwo Czarne przekazało informację o jej śmierci.

[ TEMATY ]

zmarły

Yotube.com

Alicja Gawlikowska-Świerczyńska

Alicja Gawlikowska-Świerczyńska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Z wielkim żalem przyjęliśmy informację o odejściu Pani Alicji Gawlikowskiej-Świerczyńskiej – lekarki, byłej więźniarki obozu w Ravensbrueck. Będzie nam brakowało jej fenomenalnego optymizmu i radości życia, którą zarażała od pierwszej chwili każdego, kto miał szczęście ją spotkać. Pani Alicja pozostanie w naszej wdzięcznej pamięci i na kartach książki +Czesałam ciepłe króliki+. Rodzinie i bliskim składamy wyrazy najgłębszego współczucia" - napisano na profilu facebookowym Wydawnictwa Czarne.

Alicja Gawlikowska-Świerczyńska urodziła się w 1921 roku w Warszawie. Gdy miała dwanaście lat – umarła jej matka, jako 16-latka straciła ojca. Właśnie zdała maturę i wybierała się na studia dziennikarskie, kiedy wybuchła wojna. Dziewczyna działała w konspiracji, po wpadce trafiła na pół roku do więzienia na Pawiaku, a potem na cztery lata do obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jej wspomnienia z obozu cechuje brak patosu, Gawlikowska nie ma skłonności do rozpamiętywania koszmarów. Mówi wręcz, że aby przeżyć, "trzeba było obóz polubić". "Są ludzie, którzy z wojny i pobytu w obozie wydobywają okropności. Łatwo im to przychodzi. A ja uważałam, że jeżeli jest ciężko - a przecież nie byłam w ekstra warunkach obozowych, tylko w takich, jak większość - to trzeba się bronić. Odpychać od siebie złe odczucia psychiczne i fizyczne. W każdej sytuacji znajdować moment świadczący o tym, że jest nadzieja, że ludzie nie są tacy źli. (...) Nie dopuszczałam do siebie myśli, że nie wytrzymam, że zaraz tu zginę" - mówi dodając, że jej sposobem na przetrwanie było "polubić sytuację". Na pytanie Dariusza Zaborka, jak można polubić obóz koncentracyjny Gawlikowska odpowiada: "Zawsze miałam w głowie, że to, co człowiek robi, powinien polubić. Zwłaszcza, gdy sytuacja jest nie do zmiany".

Zdaniem Gawlikowskiej przeżyć obóz pomógł jej fakt, że przybyła tam stosunkowo wcześnie - na wiosnę 1941 roku, kiedy racje żywnościowe były nieco większe niż później i istniała jeszcze szansa na znalezienie stałej pracy. Najgorzej traktowane były więźniarki, które dopiero co przybyły i dla których co dzień szukano innych zadań. Ona sama także w pierwszych tygodniach pracowała przy dorywczych ciężkich robotach. Czasem było to po prostu przenoszenie cegieł z miejsca na miejsce zarządzane przez Niemców, aby dać wszystkim więźniarkom zajęcie. Była już bardzo wyczerpana, gdy dostała pierwszą znośną pracę.

Reklama

"Na parę miesięcy dostałam się do hodowli królików angora. Czesałam króliki, szorowałam klatki, karmiłam. Króliki były ciepłe. Trzymałam je i mnie grzały, były piękne, miłe. Potem z mężczyznami z małego obozu jeździłam do lasu po zieleninę, kosili trawę, schła, a my jadłyśmy jagody. Wieczorem wracaliśmy, w obozie był głód, a króliki miały dobre kartofle gotowane z otrębami, a nie zgniłe, tak jak my. Można było pojeść z królikami" - wspomina Gawlikowska. Potem znalazła pracę m.in. w "warsztatach artystycznych", gdzie więźniarki produkowały sandały ze słomy, potem - w magazynach. W jej wspomnieniach Polki w obozie na tle kobiet innych narodowości wyróżniała wzajemna solidarność.

Na więźniarkach Ravensbrueck przeprowadzano eksperymenty medyczne. "+Królikom+ wszczepiano na przykład bakterie do nacięć na nogach, łamano kości, wycinano mięśnie, do ran wkładano odłamki szkła, drewna, metalu, to się nie goiło. Te dziewczyny miały w nogach okropne ubytki, dziury, te, które przeżyły, były okaleczone na całe życie". Niektórym z ofiar tych eksperymentów udało się przeżyć dzięki koleżankom, które je ukrywały, na przykład pod numerami więźniarek, które zmarły wcześniej. Gawlikowska ocenia, że udało się uratować około 80 takich kobiet.

Operacjom poddawano niemal wyłącznie Polki, one także najczęściej były ofiarami rozstrzeliwań. Zdaniem Gawlikowskiej działo się tak dlatego, że tylko w Polsce była tak masowa konspiracja. Więźniarki nigdy nie doszły, wedle jakiego klucza wybierano ofiary. Gawlikowska zapamiętała pożegnania koleżanek, które szły na śmierć. "Zawsze mówiłyśmy, że mają ładnie wyglądać. Czesałyśmy je, żeby nie pokazywały przed Niemcami, że się boją. Chodziło o to, żeby zachować twarz. Pożegnanie tych, które szły na rozstrzelanie, utkwiło mi w pamięci na całe życie. Z naszego transportu około 70 Polek. Za każdym razem czułam, że następna mogę być ja. Zwłaszcza jeśli te kobiety też trafiły za sprawę polityczną, myślałam, że to może być mój ostatni dzień" - wspomina.

Reklama

Udało się jej jednak przeżyć. Po wojnie Gawlikowska-Świerczyńska została lekarką: pulmonologiem i anestezjologiem.

Książka "Czesałam ciepłe króliki. Rozmowa z Alicją Gawlikowską-Świerczyńską" ukazała się w 2014 roku nakładem wydawnictwa Czarne. (PAP)

autor: Katarzyna Krzykowska, Agata Szwedowicz

ksi/ aszw/

2020-12-04 11:20

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Brazylia: nie żyje o. bp Czesław Stanula CSsR

[ TEMATY ]

zmarły

Zmarł o. bp Czesław Stanula CSsR. Odszedł 14 maja 2020 r. po latach misyjnej pracy w stanie w Bahia w Brazylii, po ciężkiej chorobie. Miał 80 lat. 63 lata spędził w zakonie. 56 lat przeżył jako kapłan a 31 lat jako biskup. Na misjach – początkowo w Argentynie, a potem w Brazylii – spędził 54 lata.

O. bp Czesław Stanula CSsR urodził się 27 marca 1940 r. w Szerzynach w diec. tarnowskiej. Pierwsze śluby zakonne w Zgromadzeniu Redemptorystów złożył 15 sierpnia 1957 r., a święcenia kapłańskie przyjął 19 lipca 1964 r.

CZYTAJ DALEJ

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję