Reklama

Kobiety są jakieś inne, czyli o emancypacji w Kościele

Niedziela wrocławska 10/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JUSTYNA SERAFIN: - Skąd się wziął stereotyp kobiety w Kościele, tej która nic nie ma do powiedzenia i zawsze stoi w cieniu męża?

MARTA PIETKIEWICZ: - Stereotyp to raczej kwestia historyczna - dawniej tak było także w innych sferach życia. Spójrzmy choćby na zawody wykonywane przez kobiety dzisiaj - wiele z nich było dawniej zarezerwowanych jedynie dla mężczyzn. Może więc powinnyśmy się teraz domagać, wzorem naszych poprzedniczek, emancypacji kobiet w Kościele?

- Takie głosy już są na szczęście podejmowane, sam Jan Paweł II był wielkim orędownikiem kobiet w Kościele. Kobieta wychowująca dzieci, pracująca i realizująca swoje pasje nadal wywołuje zdziwienie w środowisku. Zawsze pojawia się pytanie, czy przypadkiem nie zaniedbuje dzieci, czy jest dobrą żoną, czy dba właściwie o dom. Także ruchy feministyczne w Kościele jak najbardziej by się przydały.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nasze pragnienie trzeba jednak doprecyzować. Nie chodzi nam o feminizm wyrażający naszą chęć uczestnictwa w hierarchicznym kapłaństwie. Nie chcemy być tylko tymi, które w kościołach zapewniają frekwencję podczas Mszy św. - w tym względzie chętnie wyrównałybyśmy proporcje między nami a mężczyznami. Chcemy być zauważone, docenione, a przede wszystkim chcemy nie tylko uczestniczyć w życiu Kościoła, ale faktycznie móc kształtować tę wspólnotę. Skoro spełniamy się w tylu dziedzinach życia, to w tej też damy sobie radę.

- W zupełności się zgadzam, problem polega jednak na tym, jak przekonać hierarchów kościelnych, że możemy dzierżyć ważne stanowiska i to z korzyścią dla Kościoła. W kadrach naukowych uczelni katolickich, w kuriach próżno szukać kobiet, jest to naprawdę niewielki odsetek. Na Papieskim Wydziale Teologicznym studiuje większość kobiet, ale doktoraty czy habilitacje robią już sami mężczyźni. To też o czymś świadczy.

- Być może trzeba byłoby wyjść od przyczyny takiego postrzegania kobiet? Wiesz, w końcu taka „normalna”, czyli także dbająca o siebie, atrakcyjna kobieta, świadoma swoich wartości, działająca przy danym kościele jest potencjalnym zagrożeniem dla celibatu kapłanów. Tu również widać dawne podejście do kobiet i trzeba by to zmienić. Może warto byłoby oddemonizować wizerunek kobiety w oczach kapłanów?

- Kobieta w sferze seksualności zawsze jest postrzegana jako ta, która kusi i namawia do złego. Kapłani bardzo dobrze pamiętają biblijną Ewę, która skusiła Adama i namówiła do grzechu. Stąd duchowni wolą nas widzieć jako stateczne matki i żony, gdyż w ten sposób nie jesteśmy „zagrożeniem”. W trakcie formacji potrzebny byłby kontakt z kobietami świeckimi, który ograniczany jest do minimum. W ten sposób księża uczą się, że kobieta= zagrożenie. Trudno potem zmienić taki sposób myślenia.

- Zgadza się. Ale co potem? Z jednej strony: czy byłyby chętne do takich działań? I z drugiej: w jakich dziedzinach starałybyśmy się o takie zaufanie?

- Kobiety są chętne do brania udziału w życiu Kościoła i do podejmowania ważnych decyzji dla wspólnoty. W końcu, jak nietrudno zauważyć, większość wiernych w Kościele to kobiety, także warto, żeby mogły o sobie decydować. Mamy zupełnie inne od mężczyzn potrzeby. Aby Kościół mógł wychodzić im naprzeciw, musimy jak najwięcej mówić o naszych problemach. W każdej z dziedzin kobieta mogłaby być dobrym pracownikiem, czy to pracując w kurii, będąc np. rzecznikiem prasowym czy ekonomem. Tymczasem kobieta może co najwyżej zostać gospodynią księdza.

Reklama

- Z całym szacunkiem dla gospodyń. Mogłybyśmy też, jak to w niektórych parafiach już się dzieje, pracować z małżeństwami w kryzysie lub z parami przygotowującymi się do sakramentu małżeństwa. Myślę, że to przyniosłoby Kościołowi dużą korzyść, także w znaczeniu wizerunkowym. Gdyby przed parami na kursie przedmałżeńskim stawały kobiety, matki i żony, łączące życie rodzinne z zawodowym, a nie tracące przy tym nic na swoim wyglądzie, wybilibyśmy wtedy młodym ludziom z ręki argument „co ksiądz może wiedzieć o małżeństwie”...

- Dokładnie tak. W pewnych aspektach życia jesteśmy „ekspertami” i szkoda, że nie korzysta się z naszej wiedzy. Często „dobry wygląd” kobiet w Kościele jest krytykowany a samorealizacja kobiet wydaje się być niechcianym zjawiskiem

- Właśnie ze strachu, mam wrażenie. Kobieta nie może się podobać, bo to rodzi pokusę, a pokusa to grzech. Powodem nie jest tu jednak kobieta, a spojrzenie na nią. I tu wracamy do punktu wyjścia, czyli formacji.

- Z jednej strony trudno nam odnaleźć swoje miejsce w Kościele, a z drugiej w życiu codziennym też nie jest łatwo. Kobieta wierząca przedstawiana jest w mediach jako ta, która ma rodzić dzieci i której brak własnego zdania. Jednak ja stale podkreślam - jestem wolna i to ja decyduję o sobie.

- A patrząc pozytywnie: jestem wolna i świadomie, dobrowolnie chcę urodzić gromadkę dzieci. W życiu codziennym łatwo nie jest i nigdy nie będzie - i chyba dobrze. Wracając do biblijnego obrazu kusicielki - Ewy, który przytoczyłaś, wydaje mi się, że dziś od tego właśnie obrazu należałoby przejść do obrazu Marty i Marii - obie aktywne, choć w inny sposób. Chrystus wskazuje „lepszą cząstkę”, którą wybrała Maria, ale jednak do gorącej prośby Marty o wskrzeszenie Łazarza też się przychyla.

- Właśnie kobiety mają ten niezwykły dar widzenia tego, co nie dane jest mężczyznom. O. Wojciech Giertych bardzo trafnie napisał: „Kobieta została tak stworzona (psychicznie, duchowo), że jest bardziej wrażliwa na poruszenia Ducha Świętego, na wezwania do miłości, do ofiarności. Umie też znieść cierpienie związane z oczekiwaniem. Potrafi czekać”.

- Poza tym, mówiąc pół żartem, pół serio, to w końcu dzięki kobietom wiemy, że Jezus zmartwychwstał! Mężczyźni mogliby tej wiadomości dalej nie przekazać.

- Dokładnie! Coraz częściej chcemy móc o sobie decydować. Święte kobiety to najczęściej zakonnice lub jak Joanna B. Molla matka, która poświęciła swoje życie dla dziecka. Macierzyństwo to cudowny dar i żadna kobieta go nie neguje, jednak chcemy też sprawdzić się jako dobre pracownice, organizatorki życia w Kościele pełniące ważne funkcje. I to też może być drogą do świętości

- Oby tak było! Kobiety wybierające drogę życia w małżeństwie i rodzinie nie muszą rezygnować z aktywnego uczestnictwa w życiu Kościoła. Takich ślubów na szczęście i dla nas i dla Kościoła nikt jeszcze nie wymyślił.

- Problem kobiet w Kościele bierze się też chyba z takiego dziwnego podziału - kobieta realizuje się w domu a mężczyzna bierze udział w życiu publicznym. Tak również jest w polityce, choć kobiety mocno walczą, aby to się zmieniło. Może w kobietach w Kościele za mało jest tej walki...

- Czyli jednak jesteśmy płcią słabszą?

- Tego bym nie powiedziała, ale życie nauczyło nas trzymać się z tyłu bez wychylania się przed szereg. I te „nauki” w nas pokutują. Jednak warto zauważyć, że wiele kobiet czynnie angażuje się w życie Kościoła, otwierając drogę dla innych, może mniej odważnych.

Reklama

- Oby nam wystarczyło odwagi, a mężczyznom zrozumienia dla naszych aspiracji - takie życzenia będą dobre na Dzień Kobiet?

- Dodałabym jeszcze optymizm i uparte dążenie do celu, bo z tym zrozumieniem u mężczyzn nie będzie łatwo.

* * *

Ewa Janik, żona i mama 6 dzieci, magister romanistyki, tłumaczy literaturę francuską na język polski
Jestem mamą 6 dzieci i to uważam za moją największą karierę. Najstarsza córka Marta ma lat 17, najmłodsza Łucja 1, 5 roku. Razem z mężem Krzysztofem staramy się nasze dzieci wychowywać w wierze, w miłości do Boga i ludzi. Czasem trudno jest pogodzić pracę zawodową z rodziną, przydałoby się, żeby doba miała 28 godzin, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Życie nie polega na tym, by było łatwo, ale by służyć Bogu i innym ludziom, a szczególnie dzisiaj, by być znakiem sprzeciwu wobec otaczającego nas świata. Razem z mężem zawsze chcieliśmy mieć dużą rodzinę. Opanowanie wszystkich wyjazdów i przyjazdów ze szkoły, przedszkola, zajęć dodatkowych, odrabiania lekcji - to wymaga wysiłku, cierpliwości, często całego planu logistycznego. Ale warto, bo dzieci są naszym najcenniejszym darem i zadaniem. W pogodzeniu domu i pracy pomaga mi mąż Krzysztof. Bez jego wsparcia, słów otuchy i realnej pomocy nie dałabym rady. Dużym oparciem jest dla mnie także Wspólnota Rodzin Katolickich „Umiłowany i umiłowana”, prowadzona przez o. prof. Kazimierza Lubowickiego OMI, do której należymy od 6 lat. Patrzę tam na kobiety, które całkowicie oddały się rodzinie, dzieciom i są bardzo szczęśliwe. Są też i takie, które pracują zawodowo, dokształcają się, łączą obowiązki zawodowe z domem. Wszystkie one wiedzą, co jest w życiu najważniejsze: Bóg, rodzina, ofiarowanie siebie drugiemu człowiekowi, a nie życie dla własnej przyjemności.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy.

CZYTAJ DALEJ

Bratanek Józefa Ulmy o wujku: miał głęboką wiarę, silny moralny kręgosłup i niezależność myśli

2024-03-24 08:43

[ TEMATY ]

Ulmowie

Zbiory krewnych rodziny Ulmów

Wiktoria i Józef Ulmowie

Wiktoria i Józef Ulmowie

Bratanek błogosławionego Józefa Ulmy, Jerzy Ulma, opisał swojego wujka jako mężczyznę głębokiej wiary, którego cechował mocny kręgosłup moralny i niezależność myśli. O ciotce, Wiktorii Ulmie powiedział, że była kobietą niezwykle energiczną i pełną pasji.

W niedzielę przypada 80. rocznica śmierci Józefa i Wiktorii Ulmów oraz ich dzieci. Zostali oni zamordowani przez Niemców 24 marca 1944 r. za ratowanie Żydów, których Niemcy zabili jako pierwszych.

CZYTAJ DALEJ

Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować

2024-03-29 06:20

[ TEMATY ]

Wielki Piątek

rozważanie

Adobe. Stock

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Dzisiaj nie ma Mszy św. w kościele, ale adorując krzyż, rozważamy miłość Boga posuniętą do ofiary Bożego Syna. Izajasz opisuje Jego cierpienie i nagrodę za podjęcie go (Iz 52, 13 – 53, 12). To cierpienie, poczynając od krwi ogrodu Oliwnego do śmierci na krzyżu, miało swoich świadków, choć żaden z nich nie miał pojęcia, że w tym momencie dzieją się rzeczy większe niż to, co widzą. „Podobnie, jak wielu patrzyło na niego ze zgrozą – tak zniekształcony, niepodobny do człowieka był jego wygląd i jego postać niepodobna do ludzi – tak też wprawi w zdumienie wiele narodów. Królowie zamkną przed nim swoje usta, bo ujrzą coś, o czym im nie mówiono, i zrozumieją coś, o czym nigdy nie słyszeli” (Iz 52, 14n). Krew Jezusa płynie jeszcze po Jego śmierci – z przebitego boku wylewa się zdrój miłosierdzia na cały świat. Za mały mój rozum na tę Tajemnicę, milknę, by kontemplować.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję