Reklama

Prawy królewicz

Niedziela przemyska 10/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest jedynym męskim świętym pochodzącym z dynastii panującej w Polsce. Św. Kazimierz zwany królewiczem, syn polskiego króla Kazimierza Jagiellończyka z XV wieku, już od wczesnych lat życia odznaczał się świętością prowadząc pobożne życie.

W zaciszu kościoła

W XV-wiecznej Europie zdominowanej przez dynastyczne rozgrywki, rzeczą niezwykłą wśród męskich członków dynastii królewskich był ślub czystości, który złożył syn polskiego władcy, umartwiając ciało postami, noszeniem włosiennicy i spaniem na gołej ziemi. Królewicz od politycznych salonów wolał świątynię, w której długie godziny spędzał na modlitwie; kiedy zaś zastał zamknięte drzwi kościoła, klęczał na modlitwie przed nimi, czekając na ich otwarcie... Trwały ślad w psychice trzynastoletniego Kazimierza pozostawiła wyprawa na Węgry w 1471 r. Na prośbę części szlachty węgierskiej, aby objął tron w ich kraju, posłuszny ojcu i tzw. racji stanu, wydał manifest wojenny przeciwko węgierskiemu monarsze Maciejowi Korwinowi, przypominając w nim, że jest siostrzeńcem poprzedniego króla - Władysława Pogrobowca. Wyprawa szybko zakończyła się porażką, spowodowaną brakiem dostatecznego wsparcia szlachty węgierskiej. W efekcie Kazimierz zawrócił do Polski nękany przez powstańców Macieja Korwina. Wrażliwy trzynastolatek był wówczas świadkiem twardej wojennej rzeczywistości: buntu nieopłaconego rycerstwa, rabunków i gwałtów. Wypełniając w Radomiu obowiązki państwowe namiestnika, wkrótce umiera na gruźlicę (4 marca 1484). Podobno na jego martwej twarzy zastygł uśmiech. W całej Rzeczypospolitej odezwały się na znak żałoby dzwony: od Wilna po Kraków i Poznań. Królewicz pochowany został w katedrze wileńskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kult po śmierci

Wkrótce po śmierci królewicza, Maciej Miechowita (zm. 1523) profesor Akademii Krakowskiej napisał „zmarł na gruźlicę, pochowany w Wilnie spoczywa i według powszechnego przekonania zasłynął cudami w zamian za nieskazitelne życie”. W 1520 r. legat papieski Zachariasz Ferreri informował o licznych cudach za sprawą zmarłego królewicza: „Bóg sam okazał, jak bardzo ceni Kazimierza za jego wzniosłe cnoty, gdyż zaraz po śmierci, przy jego grobie zaczęły się dziać rozliczne znaki i cuda, nieuleczalnie chorzy i różnego rodzaju kaleki odzyskiwali nagle zdrowie i pozbywali się kalectwa, nawet zmarli powstawali z martwych”. Istotnie, w Wilnie mówiono o wskrzeszeniu małej dziewczynki, niejakiej Urszulki, córeczki pewnego mieszczanina; w XVI stuleciu zanotowano przy grobie Kazimierza wiele cudów. W 1518 r. król Zygmunt Stary, rodzony brat Kazimierza, wysłał do Rzymu prośbę o jego kanonizację. W 1521 r. papież Leon X wydał bullę kanonizacyjną, którą wiózł bp Erazm Ciołek. Zmarł on jednak podczas podróży i bulla zaginęła...
Podczas przygotowań do kanonizacji w 1602 r. otwarto grób św. Kazimierza; tam też oczom zdumionych badaczy świętości królewicza ukazało się nienaruszone ciało Jagiellończyka, a przy jego głowie znaleziono jego ulubiony hymn ku czci Najświętszej Maryi Panny, zaczynający się słowami: „Dnia każdego chwal Maryję”. Uroczysta kanonizacja królewicza, który z czasem został patronem Litwy i Korony, miała miejsce w katedrze wileńskiej w 1604 r. W 1623 r. szczątki Świętego przeniesiono do kaplicy Gasztołdowej, a stamtąd w 1636 r. do kaplicy zbudowanej przez Zygmunta III Wazę i Władysława IV. W XX wieku umieszczono je w kościele Świętych Piotra i Pawła. Kult Kazimierza spowodował, iż już w XVI wieku uważano go za szczególnego orędownika wojsk Rzeczypospolitej w walkach, jakie prowadziły z Moskwą i Turkami. Przed bitwą pod Połockiem w 1518 r. św. Kazimierz miał pojawić się w zbroi i na koniu, aby dopomóc wojskom polskim i litewskim w przeprawie. Modlili się do niego królowie i hetmani, zwłaszcza przed ważnymi bitwami. Zwracał się do niego Jan Karol Chodkiewicz przed bitwą ze Szwedami i król Jan III Sobieski przed bitwą wiedeńską. Kult św. Kazimierza szerzyli również ojcowie reformaci już od początku XVII wieku, a ich krakowski kościół był pierwszym pod jego wezwaniem w Rzeczypospolitej.

W sztuce

Wizerunki św. Kazimierza królewicza, który mimo możliwości, jakie dawała mu wysoka pozycja społeczna i władza, wybrał skromne i święte życie, znajdziemy w bardzo wielu kościołach archidiecezji przemyskiej. I tak w jezuickiej bazylice w Starej Wsi w jej nawie południowej, po prawej stronie ołtarza Michała Archanioła znajdziemy XVIII-wieczny ołtarz z obrazem św. Kazimierza, który adoruje Najświętszą Maryję Pannę z Dzieciątkiem, do której miał wielkie nabożeństwo. Przedstawiony na płótnie anioł trzyma lilię, która symbolizuje czystość i jest atrybutem świętego. To właśnie z lilią oraz krzyżem przedstawiano św. Kazimierza na obrazach i rzeźbach. Przedstawiany bywa także zwojem w dłoni, na którym są słowa łacińskiego hymnu: „Omni die dic Mariae” - ku czci Matki Bożej. W leżajskim sanktuarium ojców Bernardynów znajduje się obraz z XVII wieku prawdopodobnie autorstwa Szymona Hermanowicza, również zakonnego malarza, który przedstawia zjawienie się św. Kazimierza podczas bitwy pod Połockiem. Figury św. Kazimierza Królewicza znajdziemy w Przeworsku, u ojców Dominikanów w Jarosławiu czy w kościele farnym w Łańcucie. Piękną kopię obrazu św. Kazimierza Carlo Dolciego, caravaggionisty z XVII wieku, znajdziemy w Muzeum Diecezjalnym w Rzeszowie.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Droga nawrócenia św. Augustyna

Benedykt XVI w jednym ze swoich rozważań przytoczył wiernym niezwykłą historię nawrócenia św. Augustyna, którego wspomnienie w Kościele obchodzimy 28 sierpnia.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Lublin. Spotkanie biskupów z Polski i Niemiec

2024-04-25 10:21

Tomasz Koryszko/ KUL

Arcybiskup Stanisław Budzik jest gospodarzem spotkania grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję