Na dźwięk słowa „matka” w sercu każdego człowieka, niezależnie od jego światopoglądu i koloru skóry, rodzi się cała gama wspomnień. Pojawia się jednocześnie rzeczywistość piękna i bliska każdemu. Wspomnienie matki wiąże się z tym, co najpiękniejsze, najczystsze i najwznioślejsze. Przed oczami człowieka staje cały beztroski okres jego dzieciństwa. Matka to ta istota, która daje życie dziecku. Fakt ten sprawia ponadto, że między nią a dzieckiem zachodzi korelacja, czyli wzajemny, odwrotny stosunek matki do dziecka i dziecka do matki. Jest to zjawisko trwałe. Istnieje tak długo, jak długo żyją obie osoby. W miarę dorastania dziecka stosunek ten ulega zmianie, przekształca się, pogłębia, nabiera cech innych, staje się związkiem bardziej uświadomionym. Związek matki z dzieckiem nie jest uzależniony od elementu wzajemności. Wszystkie dzieci są kochane przez swoje matki, bez względu na to, czy są posłuszne, zdrowe, normalne.
Na osiedlu mieszkaniowym codziennie widzę kilkuletnie dziecko w wózku inwalidzkim wożone przez troskliwą i uśmiechniętą matkę. Kobieta kocha tę kaleką córkę tak samo, a może jeszcze bardziej niż swoje pełnosprawne dzieci.
Miłość matki do dziecka nie zna granic. Znajdujące się w potrzebie dziecko zawsze może liczyć na pomoc matki, nawet wtedy, kiedy wiąże się z zagrożeniem jej zdrowia, a nawet życia. Przypominam sobie onegdaj wyświetlany film rosyjsko-polski „Zapamiętaj imię swoje”. Akcja filmu toczy się w obozie koncentracyjnym, gdzie hitlerowcy rozdzielają dzieci od swych matek. Jedna z rosyjskich matek nocą przedziera się pod barak, gdzie przebywa jej dziecko. Podaje dziecku odjęty od ust kawałek chleba i bez przerwy powtarza: „Zapamiętaj swoje imię”. Po różnych kolejach losu i wielu latach dzięki temu imieniu dochodzi do spotkania, a stało się to możliwe dlatego, bo dziecko zapamiętało wizytę matki w obozie i jej ciągłe nawoływanie do zapamiętania swojego imienia.
Mówiąc o poświęceniu i heroizmie matek, nie można przemilczeć coraz powszechniejszego zjawiska, iż coraz więcej matek nie dba o swoje dzieci. Zapełniają się domy dziecka, izby dziecka i pogotowia opiekuńcze tzw. sierotami społecznymi. Składa się na to wiele różnych powodów: rozwój techniki, upowszechnienie się konsumpcyjnego stylu życia, pogoń za życiem bez trosk... Coraz więcej matek usiłuje przerzucić wychowanie dziecka na żłobek i przedszkole.
Brak stałego kontaktu dziecka z matką w okresie niemowlęcym i przedszkolnym powoduje różne ujemne reperkusje. Opieki matki, jej naturalnego ciepła i miłości nic i nikt nie jest w stanie zastąpić.
Powszechna cześć dla rodziców, szczególnie dla matki, dawniej była okazywana bardziej niż obecnie. Widzimy nawet zanik poważania dla matki i ojca. Źródłem tego bolesnego zjawiska jest na pewno brak w życiu bezpośredniego kontaktu, tego intymnego stosunku, jaki powstaje w czasie osobistego roztaczania opieki w okresie dzieciństwa. Również konsumpcyjny styl obserwowany u rodziców, którym przeszkadza dziecko, przenosi się i jest przyjmowany przez dzieci. Im także stary ojciec czy matka są przeszkodą w pełnym korzystaniu z życia.
Do dziś nie mogę zapomnieć spektaklu Teatru TV „Drewniany talerz”. Stary ojciec stał się już niepotrzebny. Postarano się o umieszczenie go w domu pomocy społecznej. Przy jego przeprowadzce po spakowaniu jego osobistych rzeczy zapomniano o drewnianym talerzu, na którym temu staremu człowiekowi podawano posiłki. W chwili, gdy rodzice chcieli zapakować talerz, ich mały syn sprzeciwił się i powiedział: „Zostawcie go, on mi się przyda później, gdy ja będę dorosły i gdy będę wam podawał na nim pokarm”.
Dzieci są bystrymi obserwatorami życia dorosłych i potrafią wyciągnąć właściwe wnioski, o czym dorośli nie zawsze chcą wiedzieć...
Pomóż w rozwoju naszego portalu