Reklama

Odwaga on/off

Niedziela małopolska 38/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Diabeł bardzo się cieszy, gdy tysiące katolików w Polsce zasiada co tydzień przed telewizorem, by oglądać program, w którym sędziuje Nergal - usłyszałam w rozmowie z Grzegorzem Bacikiem, prowadzącym w Krakowie poradnię zajmującą się sprawami okultyzmu i pomocą osobom w niego uwikłanym. Przyznam, że te słowa mocno utkwiły w mojej świadomości.
Chciałoby się zapytać: ciekawość czy bezmyślność? A może po prostu kultura masowa? Bo czy katolik ze spokojem, a może nawet z podziwem powinien patrzeć na osobę, która na koncertach swojego zespołu drze Biblię, mówiąc do publiczności: „Żryjcie do g...?”. I pozostaje bezkarna, tłumacząc swoje postępowanie twórczością artystyczną!?
Kiedy obchodzimy Dzień Środków Społecznego Przekazu, może powinniśmy się jako katolicy zastanowić nad tym, czy wypada nam płynąć z prądem współczesnych mediów, które lansują taki, a nie inny styl życia spod znaku „róbta, co chceta”. Czy więc nie powinniśmy zareagować, wyrazić swojej opinii i zaoponować, gdy nasze najdroższe wartości są mieszane z błotem?...

Zgubna ciekawość

W tym właśnie przypadku rewelacyjnie sprawdza się powiedzenie, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Niemal każdy posiadacz telewizora, choć nawet nie spędza wiele czasu przed szklanym ekranem, zna tytuły programów rozrywkowych, czy talk-show, które serwują nam powszechnie dostępne media. Ciekawość sprawia, że wiele osób chętnie obejrzy choć pierwszy odcinek - żeby zobaczyć, o co chodzi, a potem kolejny, i jeszcze jeden... Ksiądz proboszcz nie będzie sprawdzał, co robimy w domu i jakie programy oglądamy, ale Bóg wie, jacy jesteśmy, kiedy nikt na nas nie patrzy... W większości zdajemy sobie sprawę, że uwagi celebrytów pokroju Kuby Wojewódzkiego nie wniosą w życie telewidzów ani uczestników konkursów niczego wartościowego, jedynie obelgi i błyskotliwe, choć jednocześnie pełne pogardy opinie. Człowiek jednak wpatruje się w ekran, wtórując rechotowi mas. Nie jest łatwo odejść od telewizora i w czasie nadawania wątpliwych programów zająć się sprawami ważniejszymi, ot, choćby porozmawiać z bliskimi albo po prostu odpocząć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zgoda na zgorszenie

Ryzykownym argumentem może być tłumaczenie, że „wroga” trzeba poznać. Oglądając programy, o których wiemy, że mogą przynieść szkodę, świadomie wystawiamy się na pokuszenie. Nergal nie pomaluje się odrażająco, nie założy czarnej skóry i nie będzie straszył diabłem. Wręcz przeciwnie - będzie miły, inteligentny i, jak można to już przewidzieć, większość telewidzów z całego jury polubi go najbardziej. Wszak nowy program telewizyjnej Dwójki zasłynął nie ze względu na treść, lecz przez osobę kontrowersyjnego jurora. Czy to jednak oznacza, że nie ma się czego obawiać?
Wielu egzorcystów i teologów podkreśla, że współcześnie największym zwycięstwem szatana jest fakt, iż większość osób, w tym katolików, przestało wierzyć w jego istnienie. Z takim podejściem darcie Biblii czy inne formy okazywania pogardy Panu Bogu zawsze zmieszczą się w ramach pojęcia „sztuki”. A działalność Adama Darskiego to nie sztuka. Ten człowiek jest afiszem diabła. Nawet wytatuował sobie na przedramieniu eksponowane przez kamery słowa Lucyfera: „Non serviam!” czyli „Nie będę służył!”. Samo imię „Nergal” oznacza babilońskiego bożka podziemi, siewcę nieszczęść, któremu przypisywano jako atrybut dwulicowość.

Głos na puszczy

Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy opublikowało list przeciwko promocji satanizmu w TVP. Czytamy w nim m.in.: „Udział Adama „Nergala” Darskiego - zdeklarowanego satanisty i wroga chrześcijańskich wartości - w programie „The Voice of Poland” (...) stoi w sprzeczności z misją Telewizji Polskiej jako nadawcy publicznego. Przede wszystkim z tymi zapisami uchwały Zarządu TVP z roku 1994 pt. „Misja Telewizji Publicznej jako nadawcy publicznego”, które odwołują się do wartości chrześcijańskich i narodowych.
Adam Darski w swojej publicznej działalności dokonuje licznych profanacji, bezczeszczenia symboli Kościoła katolickiego, poniża godność katolików. Profanacje te mają miejsce podczas koncertów zespołu Behemoth, którego Darski jest liderem, znajdują wyraz w tekstach utworów tego zespołu, na stronach internetowych zespołu, w kręconych przez Behemoth teledyskach, a także materiałach i gadżetach promocyjnych. Działalność ta nie jest incydentalna i nie odnosi się do jakiejś dalszej przeszłości. Profanacje dokonywane są od lat, ale obecnie są szczególnie nasilone. Adam Darski zakładający na szyję różaniec z odwróconym krzyżem, w jednym z ostatnio kręconych teledysków, w sposób wyraźny bezcześci największy symbol religijny Kościoła katolickiego”.
Szefowie telewizji sprowadzają wyczyny Nergala do formy wyrazu artystycznego, co utwierdza jedynie fakt uniewinnienia go w głośnym procesie o obrazę uczuć religijnych.
Show się zaczęło. Oficjalnie TVP umyła ręce. Czy więc i my katolicy, mamy spocząć na laurach?

Władcy telewizji

Jako pierwszy z biskupów zaprotestował bp Wiesław Mering (do chwili zamknięcia numeru głos sprzeciwu wyrazili m.in: abp Józef Michalik, abp Kazimierz Nycz i bp Sławoj Leszek Głódź). Bp Mering odważnie odpowiedział na wyjaśnienia rzeczniczki TVP: „W całości to tłumaczenie odrzucam. Zupełnie mnie ono nie przekonuje. Z tego, co wiem, Nergal nie jest z wykształcenia muzykiem, jak więc można go uznać za autorytet w sprawach muzycznych, czy zatrudnić w roli jurora lub trenera muzycznego? Przypomina to trochę sytuację z Ewangelii, gdy Chrystus ostrzegał: „gdy ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną!” (por. Mt 15, 14).
Jeśli uważamy się za katolików i na serio traktujemy wiarę w Boga jedynego, nie będziemy mieć wątpliwości, czy oglądać „The Voice of Poland”, czy nie. Jeśli jednak jesteśmy na rozstaju, przed nami jeden z wielu sprawdzianów naszej wiary. To przede wszystkim pytanie o to, kim dla mnie jest Jezus. Czy Go kocham? W jaki sposób to mogę wyrazić?...
W tym przypadku odpowiedź jest prosta: wyłączę telewizor.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kim był św. Florian?

4 maja Kościół wspominał św. Floriana, patrona strażaków, obrońcy przed ogniem pożarów. Kim był św. Florian, któremu tak często na znak czci wystawiane są przydrożne kapliczki i dedykowane kościoły? Był męczennikiem, chrześcijaninem i rzymskim oficerem. Podczas krwawego prześladowania chrześcijan za panowania w cesarstwie rzymskim Dioklecjana pojmano Floriana i osadzono w obozie Lorch k. Wiednia. Poddawany był ciężkim torturom, które miały go zmusić do wyrzeknięcia się wiary w Chrystusa. Mimo okrutnej męki Florian pozostał wierny Bogu. Uwiązano mu więc kamień u szyi i utopiono w rzece Enns. Działo się to 4 maja 304 r. Legenda mówi, że ciało odnalazła Waleria i ze czcią pochowała. Z czasem nad jego grobem wybudowano klasztor i kościół Benedyktynów. Dziś św. Florian jest patronem archidiecezji wiedeńskiej.
Do Polski relikwie Świętego sprowadził w XII w. Kazimierz Sprawiedliwy. W krakowskiej dzielnicy Kleparz wybudowano ku jego czci okazały kościół. Podczas ogromnego pożaru, jaki w XVI w. zniszczył całą dzielnicę, ocalała jedynie ta świątynia - od tego czasu postać św. Floriana wiąże się z obroną przed pożarem i z tymi, którzy chronią ludzi i ich dobytek przed ogniem, czyli strażakami.
W licznych przydrożnych kapliczkach św. Florian przedstawiany jest jak rzymski legionista z naczyniem z wodą lub gaszący pożar.

CZYTAJ DALEJ

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję