Reklama

40-lecie parafii Matki Bożej Pocieszenia w Gwizdowie

Wszystko na większą chwałę Bożą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W niedzielę 17 lipca świętowaliśmy w naszej parafii jubileusz 50-lecia ślubów zakonnych dwu parafianek - s. Matyldy Pawul i s. Serafiny Miś oraz 40-lecie parafii. Na tej uroczystości była obecna tylko jedna jubilatka, s. Matylda, druga bowiem przebywa w szpitalu. Byli też obecni rodacy, kapłani i siostry zakonne. Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień…
To dużo, gdy spojrzeć na ten okres z perspektywy życia jednego człowieka, bo przeżyłem tu więcej niż połowę swego życia i poświęciłem się społeczności gwizdowskiej; a równocześnie to niewiele, bo zaledwie jedna pięćdziesiąta dziejów chrześcijaństwa. Dwa pokolenia wychowałem. Jedni zbyt szybko zapomnieli o mnie, inni celowo omijają mnie, traktują, jakby mnie tu nie było, jakby to wszystko samo się dokonało, bez mojego trudu, poświęcenia i cierpienia. Ci zaś, co jeszcze pamiętają o moim poświęceniu i trudzie, boją się, by ich nie wyśmiano, nie wytykano palcem, wolą więc mnie z daleka omijać, by nie narazić się na drwiny. Niestety, taka jest ludzka pamięć. Ulata jak pyłek na wietrze. Mam jednak nadzieję, że Chrystus i Jego Matka, którym starałem się wiernie służyć, łaskawie wejrzą na mnie w czasie Bożego żniwa.
Jak kiedyś w Starym Testamencie Bóg czterdzieści lat prowadził naród wybrany przez pustynię do Ziemi Obiecanej, tak i naszą parafię Bóg prowadził przez te czterdzieści lat po pustyni naszego życia, które nieraz było jałowe, jak tutejsza piaszczysta gleba i trzeba było je obficie nawadniać i karmić słowem Bożym i chlebem eucharystycznym, aby nie ustało w drodze do Ojca.

Na piaskach pustyni

Starsi dobrze pamiętają początki naszej parafii. Stanąłem tu 18 lipca 1971 r., na szczerym polu przed małą kaplicą, jak kiedyś Mojżesz na czele ludu wybranego na piaskach pustyni. Można było się załamać. Tym bardziej, że w sercach niektórych parafian było zwątpienie zasiane przez złych ludzi, jak chwast w pszenicy. Zresztą wcale im się nie dziwię, że kiedy powiedziałem, iż w przyszłości widzę tu kościół, odpowiedzieli mi nieufnie: „ksiądz raczy sobie z nas żartować! Za co wybudujemy tu kościół? Za jajka, za borówki?”.
Bo rzeczywiście nie było niczego - ani pieniędzy, ani materiałów budowlanych, ani zgody władz ówczesnych. Była jednak wola Boża, wyrażona przez Księdza Biskupa, aby tu zorganizować życie parafialne i wybudować kościół. A gdy rozpoczęliśmy już budowę murowanego kościoła, kiedy rozszalała się burza piaskowa i trudno było oddychać - piasek mieliśmy wszędzie: w oczach, ustach, w uszach i wydawało się, że to całe piekło przeciw nam powstało, wtedy wzywaliśmy na pomoc naszą ukochaną Matkę Pocieszenia, a Ona wstawiała się za nami u swego Syna i wszystko przetrzymaliśmy. Pokonaliśmy trudności, niedostatki, kłopoty i prześladowania, bo Bóg był z nami w czasie tej czterdziestoletniej wędrówki po pustyniach naszego życia, jak kiedyś z Izraelitami i karmił nas manną Eucharystii i poił ożywczą krynicą ze Skały, którą jest Chrystus.
Obficie czerpaliśmy z tej Skały, z Chrystusa. W ciągu tych czterdziestu lat zostało rozdanych w tym kościele 1 863 000 Komunii św., wodą chrztu obmytych 880 parafian, odprowadzonych na spotkanie z Panem 583 i połączonych węzłem małżeńskim 367 par. A ile było wysłuchanych spowiedzi, pojednań z Bogiem? Ile wyproszonych łask Bożych za przyczyną Matki Bożej Pocieszenia w czasie comiesięcznej Nowenny?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ziarno powołania

Obficie też Pan siał na tej ziemi ziarno powołania do służby Bogu i bliźnim. Przed powstaniem parafii Bóg powołał z tej ziemi ośmiu kapłanów: trzech księży diecezjalnych - Jana Majkuta, Franciszka Wróbla i Marcina Pawula, stryja Antoniego i Edwarda; trzech ojców bernardynów: Jana Kantego Batnika, Mikołaja Rudyka i Edwarda Pawula oraz dwóch kapłanów diecezjalnych: Antoniego i Stanisława Pawulów. Po powstaniu parafii, sześciu kapłanów: Piotr Bartnik, Tadeusz Giża (werbista), Henryk Szpila, Andrzej Kołcz, o. Roman Miś - kapucyn i neoprezbiter Karol Burda oraz kleryk Paweł Tołpa.
Mamy też z tej ziemi piękne powołania żeńskie. Przed powstaniem parafii cztery rodzone siostry Moszkowiczówny zostały benedyktynkami: Stanisława, Teresa, Agnieszka i Bogumiła oraz trzy siostry Brudniakówny: Krescencja (Julia) i Boromeusza (Katarzyna) - to sercanki oraz trzecia ich siostra była w zakonie klauzurowym benedyktynek - s. Bernardetta w Belgii - wszystkie już odeszły po nagrodę do Pana; dwie złote Jubilatki, które w tym roku obchodzą 50-lecie życia zakonnego to: sercanka s. Matylda Pawul, która wstąpiła do tego Zgromadzenia pod dobrym wpływem sercanek Krescencji i Boromeuszy i niepokalanka s. Serafina Miś. Po powstaniu parafii poszły za głosem powołania cztery nasze parafianki: s. Helena Kołcz, służebniczka Najświętszej Maryi Panny i trzy duchaczki - s. Karolina Giża, s. Adriana Miś i s. Wacława Kosior.

Reklama

Garść historii

Aż wierzyć się nie chce, że to już czterdzieści lat istnieje nasza parafia. Dwa nowe pokolenia! Młodzi parafianie praktycznie nie wiele wiedzą, w jakich bólach rodziła się nasza wspólnota parafialna, że nie było kościoła, nie było nawet przyzwoitej drogi przez wieś, że to wszystko ich dziadkowie i rodzice (wtedy jeszcze jako dzieci), z takim trudem i poświęceniem budowali i tworzyli. Dziś młodzi i dzieci przyzwyczajeni do tego, że na miejscu jest piękny i wygodny kościół, że stale jest do dyspozycji kapłan, nie zawsze z szacunkiem odnoszą się do kościoła i kapłana, bo wydaje im się, że tak było zawsze i że to im się należy. Czasem nawet nie wejdą do środka, tylko stoją pod drzewami, bo im jest za gorąco, a ich rodzice i dziadkowie, dawniej stali na dworze pod gołym niebem, bo do kapliczki mogło wejść tylko kilkanaście osób i nie baczyli ani na deszcz ani na słońce, tylko gorąco modlili się o kapłana i swój kościół. Nie zdają sobie sprawy, za jaką cenę to wszystko powstało. Dlatego chciałbym na tę rocznicę przypomnieć niedawną przecież historię, dla jednych zapomnianą, dla innych nieznaną.
18 lipca przypadła czterdziesta rocznica rozpoczęcia życia parafialnego na tym terenie. Czterdzieści lat temu, 18 lipca, była niedziela. Odprawiłem wtedy pierwszą Mszę św. w małej kapliczce w Gwizdowie i tak rozpocząłem organizowanie parafii zgodnie z wolą ówczesnego naszego biskupa, Ignacego Tokarczuka. Dwie miejscowości: Biedaczów i Gwizdów niegdyś były częściami trzech okolicznych parafii: Giedlarowa, Grodzisko Dolne i Żołynia. Mieszkańcy tych wiosek mieli od 5 do 9 km drogi do kościoła, dlatego już od 1956 r. bardzo intensywnie starali się o pozwolenie na budowę swojego kościoła. Niestety, starania te były bezskuteczne ze względu na nieprzejednaną wrogość do Kościoła ówczesnych władz. Dopiero 1 lipca 1971 r. bp Ignacy Tokarczuk utworzył w Gwizdowie placówkę duszpasterską, przyłączając do niej Biedaczów i część Giedlarowej Górnej. Duszpasterstwo w nowej placówce powierzył mnie, młodemu jeszcze wówczas kapłanowi (33 lata). Zamieszkałem w domu gospodarza w Biedaczowie. Za kościół służyła mi wspomniana kapliczka w Gwizdowie, ufundowana przez Marię Krzanik w roku 1908, w której znajdował się obraz Matki Bożej Pocieszenia, z końca XIX wieku, bardzo czczony przez miejscowych ludzi. Ksiądz Biskup, posyłając mnie na tą placówkę, powiedział: - Niech ksiądz zorganizuje opiekę duszpasterską nad ludźmi przy tej kapliczce, a jak by się dało, to proszę zbudować im jakiś dach nad głową. Postanowiliśmy więc zaraz przystąpić do budowy tego „dachu nad głową”.
Nie było to jednak takie łatwe. Zanim jeszcze przystąpiliśmy do budowy, ówczesne władze lokalne już zaczęły przeszkadzać. Milicja, funkcjonariusze SB i straż leśna, pięciokrotnie próbowali skonfiskować ludziom budowlane drewno, by nie dopuścić do budowy. 3 sierpnia 1971 r. przyjechali nawet ciężkimi samochodami, aby je zabrać, ale bohaterska postawa ludzi, szczególnie kobiet (niektóre kładły się pod koła, a inne zdejmowały już załadowane do wywózki drewno) sprawiła, że funkcjonariusze z niczym odjechali.
W nocy z 7 na 8 sierpnia 1971 r., wybudowaliśmy przy tej kapliczce drewnianą szopę. Dach został pokryty dachówką cementową, tylko ścian nie zdążyliśmy obić deskami - uczyniliśmy to później, 10 września. Mężczyźni budowali, a starsze kobiety i dzieci, modląc się na różańcu, otaczały plac strzegąc go przed milicją. Na wieść o tym, że w Gwizdowie za jedną noc powstał kościół, ludzie przybywali z daleka, by zobaczyć czegośmy dokonali. Stało się to jakby hasłem dla pobliskich miejscowości do podobnej akcji.
Po trzech miesiącach, 18 października 1971 r., rozpoczęliśmy budowę obecnego, murowanego kościoła. Teren wkoło kapliczki okazał się bardzo trudnym pod względem budowlanym: lotny piasek, w głębszych pokładach woda, duże nierówności terenu. Na domiar złego, w drugim dniu budowy rozszalał się wicher porywający piasek z wykopów. Ściany kapliczki, w której był przechowywany Najświętszy Sakrament, zaczęły się rysować i łamać tak, że trzeba było ją do połowy rozebrać. To samo trzeba było zrobić z szopą z takim trudem wybudowaną - rozebraliśmy ją 25 października. Sytuacja była tragiczna. Zwątpienie i uczucie bezsilności zaczęło się wkradać w serca ludzi. Tym więcej i usilniej modliliśmy się do naszej Matki Pocieszenia, pracując dniem i częściowo nocą. Rezultat był taki, że 13 listopada stanęły mury, a już początkiem grudnia tymczasowo pokryliśmy dach papą.
Następnie 10 kwietnia 1972 r. rozpoczęliśmy, a 22 kwietnia tegoż roku, czyli za 12 dni, zakończyliśmy budowę plebanii. Tym razem władze bezpieczeństwa jeszcze bardziej przeszkadzały i straszyły budujących, grożąc poważnymi konsekwencjami włącznie z rozbiórką. 18 kwietnia 1972 r. założyliśmy cmentarz grzebalny (również bez zezwolenia, gdyż ówczesne władze powiatowe w Leżajsku takowego nie dały, mimo wypełnienia przez nas postawionych nam warunków).
Wybudowanie kościoła i plebanii oraz założenie cmentarza bez zezwolenia władz administracyjnych (takowego mieszkańcy tej placówki mimo kilkunastoletniego ubiegania się nie uzyskali) pociągnęło za sobą skutki prawne. Odbyły się rozprawy sądowe w Leżajsku, Rzeszowie i Warszawie. Z polecenia Księdza Biskupa, bronił nas wybitny adwokat z Warszawy, mecenas Witold Lis-Olszewski, ale niewiele to dało, bo ówczesne sądy działały pod dyktando partii, której celem było zniszczenie w narodzie wiary i Kościoła. Ostatecznie nasza parafia musiała zapłacić łącznie 74 622 zł kar, oraz 68 065 zł kosztów sądowych (każde posiedzenie sądu to 8 rozpraw, bo było ośmiu ludzi oskarżonych o budowę kościoła i ośmiu o budowę plebani), czyli razem 142 687 zł ówczesnych, a więc na dzisiejsze czasy około 150 tys. zł. Trzech parafian było także w areszcie, od 1 do 10 dni. Inną formą zemsty wobec nas było permanentne odmawianie podłączenia do kościoła i plebanii elektryczności aż do 30 października 1975 r.
Dziś, z perspektywy czasu, trudno pojąć, skąd było tyle zapału i sił w ludziach. Przecież nie mieliśmy ani pieniędzy, ani wcześniej zgromadzonego materiału. Sprawiła to Opatrzność Boża i szczególna opieka naszej Matki Pocieszenia. Kiedy już znikąd nie było pomocy, a ludzie pieniędzy już nie mieli i próbowaliśmy je bezskutecznie gdzieś pożyczyć, wtedy przychodziła niespodziewana pomoc od ludzi postronnych. Szczególnie wielką pomoc finansową mieliśmy od bp. Ignacego Tokarczuka i na budowę kościoła i potem na rozprawy i kary sądowe. Jedną ręką otrzymywał datki od ludzi ofiarnych i przyjaznych Kościołowi, a drugą zaraz przekazywał na budujące się kościoły i biedne parafie. Wierzę, że to była interwencja Bożej Opatrzności.
27 sierpnia 1972 r. - bp Tadeusz Błaszkiewicz, sufragan przemyski, dokonał poświęcenia kościoła i zarazem była to pierwsza wizytacja kanoniczna naszej parafii. 26 sierpnia 1973 r., również bp T. Błaszkiewicz, konsekrował trzy dzwony, a 17 sierpnia 1975 r., uroczyście wprowadził dostojny Obraz Matki Bożej Pocieszenia, gruntownie odrestaurowany i zakonserwowany przez artystę ks. Tadeusza Stawiarskiego michalitę, oraz poświęcił wystrój wewnętrzny kościoła. 7 września tegoż roku odbył się uroczysty hołd Obrazu Matki Bożej i została zapoczątkowana Nowenna do Matki Bożej Pocieszenia, która odbywa się w każdą pierwszą sobotę miesiąca. W 1977 r. mieliśmy w naszej parafii dwie wizyty biskupie: 2 kwietnia wizytacja kanoniczna bp. Stanisława Jakiela z racji 600-lecia diecezji oraz 18 grudnia biskup przemyski Ignacy Tokarczuk poświęcił drogę krzyżową oraz obrazy Serca Jezusowego i św. Józefa. Następne lata to dalsze upiększanie i wyposażanie kościoła. W 1985 r. mieliśmy już witraże i organy, które 22 grudnia poświęcił również bp I. Tokarczuk. 25 sierpnia 1991 r. uroczystej konsekracji kościoła dokonał bp Stefan Moskwa, sufragan przemyski. W 1995 r. przeprowadzono remont kościoła i plebanii, a dach świątyni pokryto blachą miedzianą. Wielkim też wydarzeniem było uroczyste świętowanie srebrnego jubileuszu naszej parafii 19 sierpnia 1996 r. pod przewodnictwem abp. seniora Ignacego Tokarczuka z udziałem Radia Maryja.

Czas dziękczynienia

Mamy więc za co dziękować Bogu. W tym czterdziestoleciu, jak Izraelici w czasie wędrówki przez pustynię, doświadczyliśmy szczególnej opieki Bożej nad nami. Dokonały się tu za przyczyną i wstawiennictwem naszej Matki Pocieszenia wielmożne sprawy Boże - magnalia Dei. Każdego roku, na jego zakończenie, pisałem w kronice parafialnej słowa: Omnia ad maiorem Dei gloriam et Beatae Mariae Virginis - Wszystko na większą chwałę Bożą i Błogosławionej Maryi Dziewicy. Bogu niech będą dzięki i Tobie Maryjo, Pocieszycielko nasza, za to wszystko, co otrzymaliśmy w ciągu tych czterdziestu lat i prosimy o dalszą, szczególną opiekę nad nami, bo kto dziękuje ten dwa razy prosi.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Zmarł Jan Artur Tarnowski

2024-04-18 11:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Wczoraj w godzinach popołudniowych odszedł do Pana Jan Artur Tarnowski.

Syn ostatnich właścicieli Dzikowa zmarł w Warszawie. Za niecałe dwa miesiące obchodziłby swoje 91 urodziny. Odszedł Człowiek wielkiego serca otwartego zwłaszcza dla najbardziej potrzebujących, wspierał bowiem wiele instytucji, a zwłaszcza te, które zakładały lub zakładali jego przodkowie, kontynuując tym samym ich niepisany testament, jak Dom Pomocy Społecznej dla Osób Dorosłych Niepełnosprawnych Intelektualnie oraz dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie, który przed przeszło wiekiem powołali do życia jego dziadkowie Zofia z Potockich i Zdzisław Tarnowski. Wspierał również ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, w tym obywatelki i obywateli Ukrainy, dotkniętych skutkami wojny.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak rozpoznać oszusta?

2024-04-19 08:48

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Zaczęło się dość zwyczajnie – od zakupu żelazka w jednym z domów handlowych. Piękne, błyszczące, z obietnicą trwałości i gwarancji. Niestety, rzeczywistość szybko zweryfikowała te obietnice. To moje doświadczenie stało się punktem wyjścia do głębszej refleksji o tym, jak w naszym świecie pełnym najemników i chwilowych obietnic trudno jest znaleźć prawdziwą odpowiedzialność i wsparcie.

Porównuję to do sytuacji duchowej, w której wielu mówi, że nie potrzebujemy wiary, religii, czy duchowych wartości, skupiając się wyłącznie na edukacji i umiejętnościach praktycznych. Jednak gdy życie stawia nas przed trudnymi wyzwaniami, okazuje się, że brak tych wartości odczuwamy najbardziej. W odcinku opowiem także o Sigrid Undset, noblistce, która mimo ateistycznego wychowania, odnalazła swoją duchową drogę, co znacząco wpłynęło na jej życie i twórczość.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję