Reklama

22 stycznia 2011 r. - 25. rocznica śmierci sługi Bożego bp. Wilhelma Pluty

Modlitwa tyle jest warta, na ile wpływa na życie

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 4/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Dariusz Gronowski: - Do czego potrzebna jest człowiekowi modlitwa?

Bp Wilhelm Pluta: - Wyjaśnię to na przykładzie: W głębi gęstego lasu stała ongiś stara, opuszczona kapliczka, poświęcona św. Rochowi. Raz w roku, przed dniem św. Rocha, zjawiał się zakrystian z sąsiedniej wioski, zamiatał kapliczkę i przystrajał kwiatami. W przeddzień też święta poczynał ciągnąć za stary sznur, przywiązywany do dzwonu kaplicznego, aby zwołać ludzi na nabożeństwo. Milczący przez cały rok dzwon i wieżyczka kapliczna służyły za schronienie różnym stworzeniom nieznoszącym światła dziennego. Gnieździły się tam nietoperze i puchacze, które na odgłos dzwonu uciekały spłoszone, ale tylko na jakiś czas, bo skoro przestano je niepokoić dzwonem, znów powracały i zanieczyszczały wieżyczkę.
Podobnie ma się rzecz z naszą duszą. Jeżeli w niej zamilkną dzwony modlitwy, zaczynają się gnieździć w niej przywary i wady i zanieczyszczają ją. Znikają zaś na odgłos dzwonu modlitwy.

- Modlitwa jest więc bardzo ważna, ale czy ważniejsza jak czynne życie chrześcijańskie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Istota chrześcijańskiego życia polega na miłości ku Panu Bogu. I co w niej jest ważniejsze - życie przykładne, zgodne z prawem Bożym czy też życie modlitwy? Jedno i drugie jest ważne, jedno bez drugiego nie może istnieć, bo życie zgodne z prawem Bożym jest wyrazem habitualnym, modlitwa wyrazem aktualnym miłości ku Panu Bogu, one się wzajemnie uzupełniają i przenikają. Muszą być harmonijnie zespolone. Nie ten jest doskonały, który się dłużej i więcej modli, ale ten, którego życie modlitewne wpływa na jego postępowanie w życiu codziennym, kto przez modlitwę staje się lepszy, cnotliwszy.
Nie wolno zapominać, że zaniedbanie zdrowego życia modlitwy musi się odbić na postępowaniu moralnym człowieka: oto bez miłości aktualnej, bez modlitwy musi wyschnąć źródło łaski, zasilające życie miłości habitualnej; kto by lekceważył modlitwę, doprowadzi do utraty życia nadprzyrodzonego, wpadnie w grzechy ciężkie. Tak należy rozumieć powiedzenie św. Augustyna: „Kto się nie modli - ten się potępi”, bo bez łaski nie ma zbawienia, a bez modlitwy nie ma łaski. Również niebezpiecznym błędem jest wysuwanie wyłącznie na pierwszy plan życia doskonałego modlitwy z lekceważeniem innych obowiązków życia chrześcijańskiego: zachowanie przykazań, umartwienie, pokuta, miłość bliźniego, staranie się o usuwanie wady głównej. Wówczas powstaje bardzo niemiły stan duszy, który nie ma nic wspólnego z pobożnością, mnożenie bez liku modlitwy, która nic a nic nie zmieni życia. To nazywa się „bigoterią”, a robi to dużo złej opinii u niewierzących, mających, dzięki tej niezdrowej pobożności bigoterii, najgorsze i fałszywe wyobrażenia o całej pobożności chrześcijańskiej.

- Czyli modlitwa jest nierozerwalnie związana z miłością do Boga?

- Modlitwa jest aktem miłości ku Panu Bogu. W niej wszystkie władze duchowe człowieka, a nawet uczucie, wytężają się ku Panu Bogu, w Nim się łączą. Rozum rozważa prawdy Boże, ich wartość, ich piękno, a wola chce Boga, chce, aby te prawdy w nas się urzeczywistniały, abyśmy się przejęli Bogiem i Jego zasadami, wprowadzili je w czyn, przez to adorując Boga, Jego powagę i wolę. Modlitwa żywa przeobraża człowieka, odrywając go od wyłącznego, całkowitego upodobania sobie w świecie i stworzeniach, a łącząc go z Bogiem. Modlący się szczerze musi chcieć Boga, w Nim sobie chce upodobać i Go ukochać. A ponieważ ludzie nie umieją się modlić tak, jak to wyżej powiedziane, dlatego tak często szukają upodobania w rzeczach niskich, mających im sprawiać radość: w majątku, pożądaniu dóbr ziemskich, a przebierając tu miarę, krzywdzą innych, byleby za wszelką cenę zebrać dużo dóbr, w rozpuście, w pijaństwie. Trzeba jednak pamiętać, że jak zasadą pierwszą w ogóle życia nadprzyrodzonego, prawdziwie pobożnego jest stan łaski uświęcającej, tak modlitwa staje się dopiero żywą tym przejmowaniem się Bogiem, tym oddaniem się całego człowieka w kornej miłosnej adoracji Bogu, tym szczerym chceniem Boga, o ile jest modlitwą człowieka będącego w stanie łaski.

Reklama

- Jakie znaczenie ma modlitwa chwalebna?

- Kiedy wybudowano kabel morski, umożliwiający połączenie telefoniczne między Ameryką a Europą, zastanawiano się nad treścią pierwszej depeszy, jaką miano przez ten nowy przewód posłać przez tak wielką odległość. Uchwalono wysłać te słowa: „Gloria in altissimis Deo” - niech nawet głębie morskie chwalą Stwórcę. Przyroda nierozumna swą pięknością, mądrością w niej zaklętą, porządkiem w niej się przejawiającym głosi Tego, który ten porządek w nią włożył, chwali Stwórcę, rozwijając się i dochodząc do doskonałości swej, stworzenia nieświadomie, ale rzeczywiście głoszą Stwórcę, chwalą Go. Człowiek - jedyny ze stworzeń ziemskich umie to czynić świadomie, to jedna z czynności, świadcząca o wyższości człowieka, o godności człowieka, wynosząca go ponad wszelkie inne stworzenia. Jak kwiat, który nie kwitnie, jak słowik, który nie śpiewa - minęły się z ostatecznym celem swego istnienia, tak - można rzec o człowieku - „homo non est homo nisi orans”. Modlitwa chwalebna człowieka należy do powołania życiowego człowieka, a zaniedbując ją, mija się on z celem, powołaniem swoim na ziemi.

- A modlitwa błagalna?

- I ona ma swoje głębokie uzasadnienie. Bierzemy tu tylko modlitwę o dobra nadprzyrodzone. Pan Bóg tak dalece szanuje godność człowieka, że ten ma się przyczynić sam do swego zbawienia - Pan Bóg od wieków postanowił dać człowiekowi takie łaski, jakie mu będą potrzebne, ale pod warunkiem, że człowiek będzie o to Pana Boga prosił. Nie jest to więc ofiarowanie Panu Bogu dla swoich potrzeb, ale włączenie własnego wkładu do łańcucha przyczyn, których skutkiem będzie dana łaska. To nie poniża, ale bardzo wysoko wynosi godność człowieka, który niejako sam się przyczyni świadomie do tego dobra otrzymanego z ręki Boga. Jeżeli są niekiedy modlitwy bezskuteczne, to dlatego, że sami jesteśmy niegodni, o rzeczy niegodne w sposób niegodny Boga prosimy.

- Jakie są warunki godnej modlitwy błagalnej?

- Po pierwsze, oczywiście pewnym jest, że człowiek sam musi być godnym wysłuchania. Będący w grzechu ciężkim, a więc wrogiem Pana Boga, a nie Jego dzieckiem, ma o wiele mniej widoków, aby być wysłuchanym, niż człowiek będący dzieckiem Boga. Nie wolno nigdy zapominać, że modlitwa człowieka, który ją spełnia z brakiem szacunku i czci dla najwyższego Majestatu Boga, staje się czymś wielce grzesznym.
Po drugie, nie będzie wysłuchana modlitwa o rzeczy niegodne, tj. sprzeczne z naszym ostatecznym celem, czyli zbawieniem. Oczywiście tylko Pan Bóg wie, co nam mogłoby zaszkodzić na drodze do naszego wiecznego zbawienia. Nie wolno zapomnieć, że musimy się dużo modlić o zbawienie naszej duszy, o środki do niego wiodące, o wytrwanie w stanie łaski aż do śmierci, aby ona nas zastała w stanie dziecięctwa Bożego; o głęboką wiarę w nasze życie wieczne, o łaskę żalu, darowanie nam win.
„Kto się nie modli o odpuszczenie grzechów, o światło wiary, o gorliwość i wytrwałość w miłości i o te wszystkie cnoty nadprzyrodzone, bez których nie ma pełni życia chrześcijańskiego, ten ich mieć nie będzie, a bez nich nie osiągnie zbawienia” - jak pisze o. Woroniecki w książce „Pełnia modlitwy”.
Wolno się modlić o rzeczy doczesne, ale o ile one nie staną nam na przeszkodzie na drodze do wiecznego szczęścia. A na pewno je otrzymamy, jeżeli one są w tym wielkim splocie przyczyn życiowych taką przyczyną, której skutkiem będzie nasze zbawienie, choćby to były rzeczy najzupełniej doczesne, bo wszechmoc Boża i takimi się może posłużyć.
I wreszcie po trzecie, jeżeli chcemy być wysłuchani, trzeba się umieć modlić z głęboką wiarą, nie z takim nastawieniem, że gdyby miały zawieść środki naszej ludzkiej przezorności, to dobrze się zabezpieczyć u Pana Boga modlitwą, jak nie jedno - to drugie będzie skuteczne. Trzeba mieć takie przekonanie o mocy Bożej, że człowiek jest gotów dla Boga nawet ofiarę z siebie złożyć, aby uprosić u Niego łaskę wysłuchania.

- Co należy zrobić, aby odnowić pośród nas ducha modlitwy?

- Na dwie rzeczy, i to bardzo konieczne, jako na najistotniejszy warunek rozmodlenia zwracam nasamprzód uwagę. Jakiekolwiek formy modlitewnego życia, o którym będę jeszcze mówił, muszą się łączyć z wysiłkiem uciszenia i skupienia za wszelką cenę i z próbą - wysiłkiem rozmyślania - medytacji, choćby w najprostszej i krótkiej formie.

- Jakie są sposoby rozmodlenia naszych środowisk i ludzi w nich żyjących?

- Niezastąpioną niczym jest wspólna modlitwa wieczorna całej rodziny. Ale ona musi mieć wszystkie znamiona wychowawcze, w przeciwnym razie - ona znuży, zniechęci na całe życie i młodzież, i starszych! Nie śmie ona ani nużyć, ani nudzić.
Inne ważne sprawy to: miłość i cześć Pana Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie, „prywatne”, osobiste obchodzenie Drogi Krzyżowej, cześć dla Męki Pana Jezusa, modlitwa różańcowa osobista, a więc nie tylko nabożeństwa październikowe, ale osobisty Różaniec każdego, a pod koniec każdej lekcji religii musi być uciszenie - skupienie - medytacja, na temat: Co mi powiedział Pan Bóg w tej godzinie? Co jest dla mnie? Co uczynię?

- W jaki sposób odprawiać wieczorną modlitwę rodzinną, o której mówił Ksiądz Biskup?

- Cała rodzina zbiera się przed krzyżem lub obrazem Najświętszego Serca Pana Jezusa czy Matki Bożej. Obecność ojca ma wielkie znaczenie. Przez uporządkowanie mieszkania i stroju należy dać wyraz szacunku dla tej chwili modlitwy.
Modlitwa rodzinna winna mieć i charakter katechizacyjny. Zasadniczo winna łączyć elementy przekazu wiary, kształtowania sumienia i pobożności oraz wychowania do osobistego spotkania Pana Boga i poza domem. Maleńkich dzieci nie należy trzymać przez cały czas trwania modlitwy, nie zmuszać do powtarzania tekstów dla dzieci niezrozumiałych. Dzieci dorastające, a zwłaszcza młodzież, trudno włączyć w modlitwę rodzinną, o ile nie brały w niej udziału przed tym okresem życia. Można łatwiej ich włączyć, o ile im powierzy się aktywny udział w niektórych punktach modlitewnego spotkania, ukształtowanie go (w jakiejś części). Sama modlitwa nie powinna trwać dłużej niż 6-7 minut.
Wszystkie te założenia uwzględnione umożliwiają religijne i moralne wychowanie w rodzinie, choć modlitwa sama w sobie jest celem i zadaniem człowieka. Częstotliwość modlitewnych spotkań rodzinnych zależy od warunków rodzinnych i decyzji rodziców, chociaż krótkie spotkania mogą odbywać się codziennie.

- Jaki przebieg powinna mieć taka modlitwa w rodzinie?

- Najpierw część katechizująca. Rodzice okazują albo zainteresowanie przekazem wiary dokonywanym w parafii, albo i sami dokonują tego przekazu, o ile w spotkaniach dla rodziców pokazano im zasadnicze elementy metodyczne przekazu, aby ten nie był tylko uczeniem na pamięć formułek katechizmowych. Rodzice oglądają zeszyt z notatkami z katechizacji, dają do tych utrwaleń swój komentarz, wyjaśnienie albo czytają z dziećmi podręcznik do nauki katechizacji, tłumaczą dzieciom czytane teksty, albo wreszcie przekazują sami treść wziętą ze spotkań w parafii, albo przez nich samą poznaną. Wielką pomocą dla tej części spotkania rodzinnego jest komentarz rodziców do „5 pytań” z rachunku sumienia, jaki być winien przedmiotem tłumaczenia katechetycznego, aby ten wielki skrót zasadniczych pojęć stał się na zawsze własnością życiową i dzieci, i rodziców.
Te wszystkie sposoby przekazu winny obudzić uczucia religijne, aby przekaz był przeżyciem, a nie nauką religii, i kończyć się winny pewnym nastrojem religijnym, uciszeniem nawet medytatywnym, choć w najprostszej formie odbytej medytacji, wzniesieniem serca do Pana Boga, co wszystko nastraja na II część: samą modlitwę rodzinną. Ta I część spotkania trwać może parę minut dłużej niż sama część II, w zależności od aktywności zarówno rodziców, jak i dzieci. Czy ta część katechizująca ma mieć zawsze miejsce - o tym decydują warunki domowe i przygotowanie rodziców do tej tak wielkiej sprawy.
Potem następuje część modlitewna: ewentualnie pieśń, modlitwy: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś”, „Wierzę” - może przeplatane krótkimi modlitwami z książki do modlitwy, dostosowanymi do poziomu dzieci. Następnie rachunek sumienia w następującej formie: rodzice przypominają dzieciom to, co zauważyli u dzieci w ciągu dnia i dobre, i mniej dobre objawy zachowania, oceniając moralnie te objawy, nie ganiąc dzieci, nie grożąc karami Bożymi (piekłem!), a potem zwracają się wprost do Pana Jezusa w imieniu własnym za dzieci: „Panie Jezu, to są Twoje i nasze dzieci…” - tu wyliczać objawy zachowania. To ma ogromne znaczenie wychowawcze, ta ocena Boża dziecięcych zachowań, szczególnie dla dzieci z I spowiedzi św.
O ile dzieci już dorosły do ich rozumienia, robi się to w formie „5 pytań”:
1. Czy jestem dzieckiem Bożym (miłość do Pana Boga)?
2. Czy byłem dobry (posłuszny) dla rodziców, rodzeństwa, innych ludzi (miłość bliźniego)?
3. Czy spełniłem obowiązki szkolne, domowe?
4. Czy odmówiłem sobie choć małej przyjemności dla Pana Boga (asceza, ofiara)?
5. Czy jestem lepszy po ostatniej spowiedzi św. (życie pobożnościowe, wychowawcze)?
Później następuje wspólne przeproszenie Pana Boga, polecenie siebie Panu Bogu przed spoczynkiem i błogosławieństwo rodziców dane dzieciom.
W zależności od warunków - teraz rodzice swój rachunek sumienia przeprowadzają szczerze przed Panem Jezusem, przypominają sobie ewentualnie swoje pretensje itd. To już zależy od wyrobienia duchowego rodziców.
Czy cały rachunek sumienia w formie „5 pytań” ma odbywać się codziennie, to zależy od decyzji rodziców. Ale zawsze winno być pytanie o stan łaski uświęcającej, zarówno po stronie dzieci, jak i rodziców, którzy również stawiają sobie te „5 pytań” w treści takie same, choć w formie nieco innej:
Czy jestem w stanie łaski uświęcającej (pamięć o śmierci)?
Czy byłem dobry dla żony, męża, dzieci, dla osób w miejscu pracy?
Czy spełniłem swoje zadanie zawodowe, rodzinne?
Czy zająłem się choć krótko dziećmi - w duchu ofiary i powołania życiowego?
Czy umiałem sobie odmówić przyjemności bezgrzesznej? Jakie jest moje życie sakramentalne?

- A co powinien robić ktoś, kto pragnie dążyć do doskonałości?

- Wszystkim duszom bez wyjątku, dążącym do doskonałości, konieczna jest modlitwa myślna, czyli rozmyślanie, medytacja. Kościół Boży mający tyle doświadczenia w prowadzeniu dusz do Boga, do świętości wie, że nieodzownym tu środkiem jest rozmyślanie. Zobowiązuje wszystkie zakony, kapłanów swymi przepisami do rozmyślania.
Był wychowawca młodych kleryków, przyszłych kapłanów, zatroskany o ich przyszłe życie godne kapłańskiego powołania, który swoim wychowankom stale mawiał: „Jeżeli kapłan ma zostać rzemieślnikiem w służbie Bogu, a później nawet zdrajcą Pana Boga, to najpierw przez pouczenie szatańskie zacznie opuszczać modlitwę codziennego rozmyślania, to jest początek katastrofy w życiu kapłana”. I on, aby przejąć swych wychowanków myślą o bezwzględnej konieczności rozmyślania - ślubem związał samego siebie (pod grzechem lekkim), że będzie codziennie rozmyślał i ten sposób zalecił swoim wychowankom, aby świętość ślubu stała im przed oczyma, nienaruszona obietnica uczyniona Bogu, ilekroć by słabość woli ludzkiej miała być tak silną, żeby pod jej wpływem ci młodzi jego wychowankowie mieli się poddać obojętności i zacząć opuszczać codzienne rozmyślanie. Zresztą to i świeckim jest potrzebne, konieczne.

- Czemu to rozmyślanie jest takie ważne?

- Modlitwa tyle jest warta, na ile wpływa na życie, ile modlącego czyni cnotliwszym. Czyli po prostu modlący się ma poznawać kierunek swego postępowania w codziennym życiu z prawd Bożych, z nich ma wziąć postępowanie odnoszące się do jego czynów, zgodne z wymaganiami Boga. Ma serdecznie poznać Pana Boga, ma się z Nim zaprzyjaźnić i dla Niego chcieć w życiu swoim mieć miejsce i uznanie Jego woli: rozum, wola, serce, uczucie - cały wewnętrzny człowiek jest tu oddany Bogu. Skierowanie wszystkich swoich sił ku Panu Bogu - oto pełnia modlitwy, i to dzieje się tylko na modlitwie wewnętrznej, rozmyślaniu. A nie trzeba zapominać o tym, że człowiek żyjący w stanie łaski ma dary Ducha Świętego, m. in. dar rozumu, który rozpoczyna swoją działalność owocną w duszy każdego, kto chce rozumem swym dociec głębie Bożych tajemnic i zakosztować piękna. Sam nigdy by tego nie dokonał, gdyby nie ten dar Ducha Świętego, który upraszcza czysto ludzkie poznawanie prawd Bożych i daje rzeczywiste wniknięcie w tajemnice Boże bez zbytnich dociekań i rozumowań.

- Jaki sposób medytacji zaleca Ksiądz Biskup?

- Dla ułatwienia poprawnego czytania i rozmyślania - aby ono było modlitwą, która duszę do Boga podnosi, napełnia światłem Boga, miłością uświęca dusze, skłania do życia zgodnego z prawem Bożym, a więc uświęca życie i prowadzi do zbawienia - podaję kilka wskazań. Są one łatwe. Dobrze jest w krótkim streszczeniu mieć je spisane na kartce, którą wkładamy do książki Pisma Świętego i posługujemy się nią tak długo, aż nauczymy się metody czytania i rozmyślania.
Oto 5 stopni rozmyślania, które stają się modlitwą:
1. Otwórz Pismo Święte i przeczytaj uważnie kilka wierszy (lectio - czytanie).
2. W ciszy i skupieniu rozmyślaj nad słowami, szukając odpowiedzi na pytanie: co Bóg chce mnie w danej chwili przekazać, powiedzieć (meditatio - rozmyślanie).
3. W postawie modlitewnej staraj się Bogu dać odpowiedź na przekazane ci słowo w pkt 1 i 2 - spróbuj rozmawiać z Panem Bogiem na ten temat (oratio - modlitwa).
4. O ile ci się udzieli łaska jakiejś błogiej radości w Bogu i z Boga - trwaj w postawie miłości i oddania się Bogu, zapewniaj Go o swoim dla Niego oddaniu (contemplatio - kontemplacja), chwal Go i dziękuj Mu.
5. Natchniony Bożą prawdą rozeznania w rozmyślaniu, uradowany miłością Boga - idź do zajęć swojego życiowego powołania, kieruj się sumieniem w postępowaniu, czyń dobrze w otoczeniu swoim, nieś radość i pogodę, i miłość, i tak staniesz się świadkiem Boga - apostołem.

- Co jeszcze może uczynić człowiek pragnący żyć w jak najgłębszej relacji z Panem Bogiem?

- Wszystkie nasze ćwiczenia duchowe, nasze ofiary z wyraźną intencją „dla Boga”, nasze umartwienie, nasze medytacje i postanowienia, które w ciągu dnia mamy wykonać, nasze rachunki sumienia zmierzać mają do tego, aby w nas i koło nas wytwarzać atmosferę Bożą, mają nam uczynić Boga bardzo bliskim i rzeczywistym, choć niewidzialnym. Do tego zmierza jeszcze jedna droga - ćwiczenia zwane chodzeniem w obecności Boga, pamięć stała o Bogu.

- Jakie są owoce tego „chodzenia w obecności Boga”?

- Po pierwsze, chroni ona przed upadkiem. Kto pracą nad sobą, ofiarami, umartwieniem doszedł do miłości Boga, to pamięć o tym ukochanym Ojcu i najświętszym Jego majestacie, przed którym stanąć musimy, a może w tej chwili stanąć musimy, chroni od upadku, pozwala pokonać ciężkie pokusy. Trzeba więc starać się o tę serdeczną pamięć o Panu Bogu, choć niewidzialnym w tej chwili, przecież rzeczywistym, a w ciężkich pokusach będzie to wielką pomocą.
Po drugie, ta praktyka wychowuje nas w cnocie. Człowieka, pamiętającego rzeczywiście o obecności Boga w każdej chwili - musi cechować ta kultura duszy, to szlachectwo ducha, które nie splami się czymś podłym. Jak dobrze wychowany człowiek będzie się starał tak zachować, jak tego wymaga najlepsze towarzystwo - towarzystwo najpiękniejszego, najświętszego Boga, w obecności którego przystoi zachowanie się tylko najkulturalniejsze w pojęciu dosłownym, w pojęciu moralnym cnoty.
Po trzecie, chodzenie w obecności Bożej sprawia wielką radość w sercu. Niekiedy Pan Bóg daje łaskę nadzwyczajną duszom wiernym, starającym się pamiętać o Panu Bogu stale, łaskę, że nieopisaną radość i szczęście wprost odczują z obecności Boga.

- Czym więc dokładniej jest to ustawiczne chodzenie w obecności Boga?

- Nie jest to ustawiczne myślenie o Panu Bogu, bo nie bylibyśmy zdolni do innej pracy. Jak długo żyjemy na ziemi, nie możemy mieć ustawicznie skierowanego umysłu i serca do Pana Boga, bo to dar dopiero szczęśliwych w niebie. Może niekiedy dać Pan Bóg taką nadzwyczajną łaskę, ale normalnie nie dzieje się tak. Nigdy nie można tego ćwiczenia czynić gwałtem i ustawicznie chcieć o Panu Bogu myśleć, bo mogłoby się to skończyć chorobą nerwów. Nie jest to również ustawiczne odczuwanie Boga, bo jest to znów dar tylko dusz mistycznych, nadzwyczajny i nieraz przemijający.
Chodzenie w obecności Boga to tylko poczucie płynące z wiary, że Pan Bóg jest obecny we mnie, przy mnie, wszędzie gdzie idę. On jest ze mną i przy mnie, będąc świadkiem moich czynów, słów, myśli, poruszeń serca. Przed Bogiem i dla Boga wykonane codzienne czynności stają się nieprzerwaną modlitwą, uwielbieniem Pana sercem i czynem, zamiast modlitwy warg, często zwodniczej, stają się niezmiennym kierowaniem uczucia do Boga i Jego świętej woli, stałym pragnieniem, by tylko to robić, co Bogu mogłoby być najprzyjemniejszym, często ponawianym wznoszeniem ducha do Boga i skupieniem się, częstym błaganiem Go.

Słowa bp. Wilhelma Pluty zostały zaczerpnięte z jego książek i listów pasterskich.

2011-12-31 00:00

Ocena: 0 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wałbrzych. Wyniki II etapu 28. Konkursu Wiedzy Biblijnej

2024-04-18 14:32

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Marek Mendyk

Civitas Christiana

konkurs biblijny

ks. Krzysztof Moszumański

okwb

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Laureaci etapu diecezjalnego 28. OKWB w Wałbrzychu

Laureaci etapu diecezjalnego 28. OKWB w Wałbrzychu

W siedzibie Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” w Wałbrzychu przy ul. Młynarskiej w czwartek 18 kwietnia odbył się diecezjalny etap 28. Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej.

Do rywalizacji przystąpiło 30 uczniów z terenu diecezji świdnickiej. W tym roku tematem biblijnych zmagań były: Księga Sędziów oraz Dzieje Apostolskie. Gościem specjalnym w czasie biblijnych zmagań był bp Marek Mendyk, który przewodniczył Mszy świętej dla uczestników w Wałbrzyskiej Kolegiacie, a następnie towarzyszył finalistom, aż do rozstrzygnięcia wyników.

CZYTAJ DALEJ

„Od Mokrej do Monte Cassino” – wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wernisaż

Monte Cassino

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Uroczystość otwarcia wystawy rozpocznie Msza św. sprawowana w Kaplicy Matki Bożej o godz. 11.00, po niej w południe odbędzie się wernisaż.

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję