Reklama

Haitańska misja nadziei

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Początek tego roku przyniósł całemu światu dramatyczną wiadomość o trzęsieniu ziemi, jakie dotknęło blisko 10-milionowy naród Haiti. To biedne, położone na malowniczej wyspie w sąsiedztwie Dominikany państwo w ciągu kilku minut zostało doszczętnie zniszczone. Zginęło kilkaset tysięcy osób, w przeważającej części zrujnowane zostały domy mieszkalne, szpitale, najważniejsze urzędy, kościoły, szkoły, sklepy. Ogrom zniszczeń przeraził wszystkich, dlatego natychmiast rozpoczęła się akcja pomocy niesiona przez miliony osób i organizacji charytatywnych z całego świata. Pozwoliło to na uratowanie tych, którzy ucierpieli i zabezpieczenie najpilniejszych potrzeb materialnych. Od tamtej chwili minęło już 12 miesięcy. Świat pochłonięty swoimi codziennymi problemami, jakby nieco zapomniał o Haiti. Niestety, trwa tam dalej stan przygnębienia i odbudowywania tego, co zostało zniszczone przez naturę, ale także wskrzeszania nadziei w załamanych sercach. Dlatego niezwykle cenna stała się inicjatywa s. Miriam, posługującej od 20 lat w Domu Rekolekcyjnym na os. Słonecznym oraz Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej, aby wraz z grupą lekarzy udać się na kilkanaście dni na Haiti i tam jako wolontariusze nieść pomoc tym, którzy szczególnie ucierpieli zdrowotnie.

Jechaliśmy tam, by dać swoje serce

- Byłam na Haiti ponad 20 lat temu podczas mojej pierwszej misji zakonnej - wspomina s. Miriam. - Obraz tych ludzi, pełnych wiary i spontaniczności, pozostał we mnie na zawsze, dlatego gdy tylko zobaczyłam styczniową tragedię, postanowiłam, że w jakiś sposób muszę przyjść im z pomocą, by niejako spłacić dług wdzięczności za spędzone tam 4 lata. Było to z pewnością natchnienie Ducha Świętego, by zorganizować ten wyjazd, gdyż wydawało się, że przerasta to nasze możliwości, a jednak wytrwała modlitwa sprawiła, że pod koniec września mogliśmy dzięki wrażliwym sercom naszych przyjaciół lekarzy polecieć na Haiti. Szukałam możliwości kontaktu z dawnymi znajomymi, ale niestety wielu z nich zginęło. Szczęśliwie nawiązałam łączność z przedstawicielami amerykańskiej Fundacji „Crudem” współpracującej z Kawalerami Maltańskimi, którzy pomogli nam załatwić wszelkie formalności i skierowali nas do szpitala w Milot w diecezji Cap-Haitien na północy Haiti. Na moją serdeczną prośbę odpowiedziało 14 osób, lekarze oraz współorganizatorzy - ks. Maciej Szmuc i ks. Paweł Ostrowski, który z wykształcenia jest pielęgniarzem. Wśród lekarzy byli chirurdzy, okulista, stomatolog, anastazjolodzy, radiolog, fizjoterapeuci, pielęgniarki. To, co jest konieczne podkreślenia, to ich dar serca, który ofiarowali, decydując się na ten wyjazd. Każdy z wyjeżdżających traktował ekspedycję na Haiti jako swoistą pielgrzymkę. Zebrane w archidiecezji fundusze przeznaczone były na skompletowanie potrzebnych lekarstw oraz sprzętu medycznego, a także na ofiarowanie pewnej kwoty na rzecz odbudowy miejscowej szkoły. Sami więc opłacili przelot, najpierw także biorąc w większości urlopy, by poświęcić potrzebującym kilkanaście dni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Świat już o nich zapomniał, byliśmy jedynymi z Europy

- Mimo rozeznania potrzeb medycznych jechaliśmy na Haiti pełni obaw o to, czy wypełnimy w całości naszą misję i czy sprostamy wyzwaniu, jakie sobie postawiliśmy - dodaje ks. Maciej Szmuc, dyrektor Caritas. Mieliśmy świadomość, że problemy Haiti nie dotyczą wyłącznie samego trzęsienia ziemi, ale że są związane także z nawarstwiającym się kryzysem tego państwa, szczególnie w sferze socjalnej, gospodarczej, a także politycznej. Jednak nasza posługa nastawiona była zdecydowanej części na udzielanie pomocy medycznej. Szpital w Milot mieści 70 łóżek, ale tuż obok niego rozstawiono 5 dużych namiotów, w których ciągle znajdują się osoby w ciężkim stanie. Jak się okazało, na miejscu nasza Polska Misja była jedyną, która od niemal 5 miesięcy dotarła właśnie do diecezji Cap-Haitien. Ze smutkiem miejscowi lekarze mówili do nas: „Świat o nas już nieco zapomniał, a to teraz jest najtrudniejszy okres, kiedy ofiarowano dużą pomoc, ale pod względem medycznym jest ona niezbędna nieustannie”. Nasi lekarze pracowali tam z wielkim poświęceniem od rana do wieczora. Można by godzinami opisywać liczne zabiegi, badania, konsultacje, porady, długie rozmowy toczone z chorymi i personelem medycznym. Nie liczył się czas, bo najważniejszy był człowiek potrzebujący pomocy. Piękną puentą naszego wyjazdu - dodaje ks. Maciej Szmuc - jest chyba odpowiedź, jakiej udzieliłem tuż po powrocie młodzieży w jednym liceum. Zapytali mnie, czy nie lepiej byłoby, gdybyśmy tam nie lecieli, a pieniądze, które wydaliśmy na przelot, ofiarowali na leczenie Haitańczyków. Mając w sercu obraz tego, czego doświadczyliśmy tam na miejscu, powiedziałem im, że oczywiście można im przekazać wiele milionów złotych, siedząc w Polsce, ale co innego jest pojechać tam, dotknąć człowieka i powiedzieć mu: zobacz, przejechałem 5 tys. km wyłącznie dla Ciebie! Oni odbierali to jako wielki dar. Doceniali to, że nam chciało się przebyć tak długą drogę. Ich uśmiech, słowo wdzięczności i nawiązane przyjaźnie były dla nas niezwykłą radością i rekompensatą za cały włożony trud w naszą pracę. Choć praca była jakby tylko kropelką w morzu ogromnych tamtejszych potrzeb, to czujemy, że daliśmy z siebie wszystko i zrobiliśmy naprawdę wiele - podsumowuje ks. Maciej Szmuc.

Reklama

Ich serca i dusze są otwarte na Pana Boga

- Naród haitański jest niezwykle religijny. Sfera duchowości znaczy dla nich bardzo dużo w całokształcie ich codziennego życia - włącza się s. Miriam. - Można ich porównać do wrażliwości religijnej Afrykańczyków. Mają swoje wyobrażenie Boga w postaci tzw. Voodoo, jak go nazywają, i jest to jakaś dziwna mieszanka różnych form duchowości połączona bardzo często z elementami magii i wizjonerstwa. Postanowiliśmy, że będziemy odwiedzali, szczególnie z ks. Pawłem Ostrowskim, tych, którzy leżą chorzy w namiotach, by nieść im także wsparcie modlitewne. Muszę powiedzieć, że jesteśmy zbudowani ich świadectwem wiary w kontekście całego dramatu, jaki przeżyli. Bardzo chętnie nawiązywali z nami dialog, włączali się w modlitwę szczególnie maryjną, gdyż właśnie kult Maryi trzeba tutaj budować na nowo, bowiem w wyniku wielu negatywnych zjawisk został on zubożony. Pamiętam z mojego pobytu sprzed 20 lat, jak wielkie zniszczenia potrafiły już wtedy tutaj dokonać sekty promieniujące ze Stanów Zjednoczonych. To wszystko pogłębiło się w znaczący sposób przez ten miniony okres. Mimo że tak jak w Polsce ochrzczonych jest tam ponad 90% mieszkańców, funkcjonuje 6 diecezji i jest sporo miejscowych kapłanów, to jednak obecnie potrzebna jest tam nowa ewangelizacja. Obserwowaliśmy, że dużo jest pośród wierzących w Boga braci protestantów, baptystów, ewangelików, adwentystów. Budująca była chęć modlitwy bez względu na przynależność do konkretnej grupy wyznaniowej. Prosili ks. Pawła o krótkie słowo Boże i błogosławieństwo, co świadczy o ich potrzebach wewnętrznych. Byłam wzruszona także haitańską oprawą liturgii Mszy św. Znałam ją sprzed lat, dlatego zależało mi na tym, by nasza grupa mogła doświadczyć ich temperamentu i radości przeżywania Eucharystii. - Uczestniczyliśmy w niedzielnej Mszy św. - włącza się w rozmowę ks. Maciej - a później także w odpuście w sąsiedniej parafii. Były to dla nas niezwykłe przeżycia. Najbardziej urzekła nas ich spontaniczność w postaci tańców, mimiki, śpiewu i gry na ich narodowych instrumentach, szczególnie na bębnach. Czymś niesamowitym było odśpiewanie „Magnificat” z podziałem na chór męski i żeński wraz ze specyficznym układem tanecznym wyrażającym nastrój tej biblijnej pieśni. Dostrzegliśmy ich żywą, autentyczną wiarę i nadzieję, jaką wzbudzali w sobie, chcąc jak najszybciej zapomnieć o styczniowej tragedii. Całokształt obrazu życia religijnego Haitańczyków pozostanie w nas jednak na trwałe jako coś imponującego i zarazem szczerego w wyrażaniu swojej głębokiej uczuciowości wobec Pana Boga - dodaje ks. Maciej Szmuc.

Żegnając się, wiedzieliśmy, że na pewno tutaj wrócimy

- Nasza wyprawa na Haiti - podsumowuje wyjazd s. Miriam - trwała tylko kilkanaście dni, ale był to czas błogosławiony w każdym wymiarze. Zżyliśmy się z naszymi podopiecznymi, płakały za nami dzieci, smutni byli z powodu naszego odjazdu miejscowi lekarze, gdyż asystowali przy wielu zabiegach i poradach medycznych i dziękowali za to, że wiele się nauczyli przy naszych specjalistach. Jednoznacznym znakiem takiej potrzeby bycia razem z nimi było pytanie o naszą panią doktor oftalmolog - specjalistkę od chorób oczu. Dla naszych gospodarzy oczywistym jest to, że chcą nas zobaczyć za rok, ale w tym przypadku czekają na nią o wiele szybciej, bo była jedyną taką specjalistką na Haiti. A z drugiej strony - dodają razem już s. Miriam oraz ks. Maciej - przeżywaliśmy tam swoiste rekolekcje, gdyż stanęliśmy bezpośrednio przed wymiarem eschatologicznym życia człowieka. Patrząc na wszystko, czego byliśmy świadkami, nieustannie dotykaliśmy prawdy o życiu i śmierci, o doczesności i wieczności. Tam nie było czasu na nieproduktywne myślenie, nieustannie byliśmy uczestnikami pewnego misterium, które pobudzało do refleksji nad wartością życia i pokornym zarazem pochyleniem się nad wszystkim, co dotyczy miłości do drugiego człowieka. Dlatego, choć wyjazd ten planowany wyłącznie jako niesienie konkretnej pomocy medycznej, przerodził się także w dotknięcie obecności Pana Boga w krzyżu i cierpieniu, jakie niosą bohaterscy Haitańczycy. Wierzymy, że za rok powrócimy do nich - z optymizmem w sercu kończą relacjonować swoje przeżycia moi rozmówcy.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś przy grobie Jana Pawła II: Dobrą Nowiną jest Osoba!

2024-04-18 08:15

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

@VaticanNewsPL / ks. Paweł Rytel-Andrianik

- Dobrą Nowiną nie jest jakaś historia, nie jest jakaś teoria. Dobrą Nowiną jest Osoba! Chrześcijaństwo rozpoczyna się wtedy, kiedy człowiek spotyka się z Osobą Jezusa Chrystusa. My ludziom opowiadamy bardzo wiele rzeczy, tylko wcale nie prowadzimy ich do spotkania z żywą Osobą – z Jezusem Chrystusem, a to Jezus jest Dobrą Nowiną - mówił kard. Grzegorz Ryś.

O tym, na czym polega ewangelizacja i w jaki sposób przekazuje się wiarę na podstawie Dziejów Apostolskich mówił kard. Grzegorz Ryś w homilii przy grobie św. Jana Pawła II w Watykanie. Duchowny zwrócił uwagę na to, że w ewangelizacji chodzi o to, by nie czekać na to, aż ludzie przyjdą do Kościoła, ale to - my musimy wyjść do nich. My musimy być wcześniej zanim wszyscy inni nadejdą. My musimy wyjść z miłością do wszystkich, których jeszcze nie ma! – podkreślił kaznodzieja.

CZYTAJ DALEJ

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję